Reklama

Wspomnienie o mojej Mamusi

Niedziela Ogólnopolska 21/2008, str. 23

Nasza Mamusia wszystkie swoje dzieci oddała Panu Bogu na służbę
Z archiwum rodzinnego

Nasza Mamusia wszystkie swoje dzieci oddała Panu Bogu na służbę<br>Z archiwum rodzinnego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wspomnienia swoje rozpocznę od tego, że byliśmy rodziną dosyć liczną, było nas siedmioro rodzeństwa, a na początku wojny - w 1939 r. było nas w domu aż 11 osób, bo przebywały z nami dwie ciotki, kiedy nie były najęte do pracy u zamożniejszych rodzin. A przecież rodzice posiadali tylko nieco ponad hektar (2 morgi) kamienistej, nieurodzajnej podgórskiej ziemi. Na szczęście Tatuś był we wsi kowalem, posiadał kuźnię i trochę potrzebnych narzędzi. Dzięki temu zimą była praca: naprawiał zamki, kłódki, a bliżej wiosny to i narzędzia rolnicze. W czasie okupacji trójka najstarszego rodzeństwa pracowała w Austrii i Niemczech.
Ostatniego grudnia 1941 r. umarł nasz Tatuś. Mamusia została z nami sama. Najmłodszy brat miał 5 lat. Warunki życia stały się ciężkie, ale pracowita, oszczędna i wierząca Matka nie poddała się rozpaczy ani nie narzekała. Wierzyła w Opatrzność Bożą i modliła się dużo razem z nami. O opiekę Bożą prosiliśmy nie tylko w doraźnej potrzebie, ale bardzo często we wspólnie odmawianym Różańcu, śpiewanych Godzinkach i innych pieśniach, szczególniej o Męce Pańskiej. W każdą niedzielę uczestniczyliśmy we Mszy św. i zapalaliśmy w południe świecę lub jakiś lampion swojego wyrobu w kapliczce zbudowanej w 1815 r. na naszym polu.
Mama, choć uboga, nie odmówiła pomocy jeszcze bardziej potrzebującym. Pamiętam, jak pewnego razu przyszedł do nas w odwiedziny sąsiad i żalił się z płaczem, że nie ma co dać jeść swoim głodnym dzieciom. Mamusia zaproponowała mu wówczas drobne ziemniaki, jakie przy wykopkach odkładało się zwykle dla prosiaka. Ponieważ wtedy nie mieliśmy prosiaka, ziemniaki były odłożone w specjalnym pomieszczeniu. Sąsiad na klęczkach dziękował.
Po zakończeniu wojny musieliśmy opuścić dom rodzinny na stałe. Najwięcej ofiary kosztowała Mamę, jak sama wyznała, zgoda na wstąpienie do sióstr zakonnych jedynej córki Jadwigi. Mama liczyła, że ona pozostanie przy niej do końca życia, a tymczasem zamierzała wstąpić do klasztoru. Mamusia zwróciła jej tylko uwagę na to, że nie może liczyć na otrzymanie posagu, który był dawniej potrzebny przy wstępowaniu do zgromadzeń żeńskich. Gdy ta konieczność odpadnie, Mamusia się zgodzi.
Przy decyzji trzeciego z nas - brata Andrzeja (najmłodszego) o wstąpieniu do klasztoru - miejscowy proboszcz radził mu wstąpienie raczej do seminarium diecezjalnego. Ewentualne koszty studiów zgodził się pokrywać on sam, a jako jedną z korzyści takiego rozwiązania widział możliwość opieki nad Mamusią na jej starsze lata. Gdy Mama miała podjąć decyzję w tej sprawie, pozostawiła mu zupełną swobodę wyboru. Brat wybrał klasztor. Kiedy ukończył nowicjat i wszystko wskazywało, że wytrwa na swej drodze powołania, Mamusia wyraziła wdzięczność Bogu za to, że aż czworo z jej dzieci Bóg powołuje do swojej wyłącznej służby. Powiedziała też: „Teraz mogę już umierać w spokoju, bo nie zostawię sieroty wymagającej mojej specjalnej opieki. Wszyscy bowiem są już pod dobrą Bożą opieką”.
Jakby spełnieniem jej gotowości na odejście z tego świata było jej faktyczne bliskie już odejście. W ostatnim liście, przesłanym do nas - do Seminarium w Tarnowie, wspomniała, że miała ostatnio dosyć dużo cierpień moralnych związanych z sytuacją w domu, ale - jak pisała - z miłości ku Bogu chętnie chciałaby cierpieć i więcej. To były jej ostatnie zdania skierowane do nas przed śmiercią. To „więcej” spełniło się jej w tym, że umarła, nie doczekawszy naszych święceń - dwa miesiące przed naszymi święceniami (Władysława i Stanisława), czyniąc już przygotowania do parafialnych i domowych uroczystości prymicyjnych.
Nam, jej dzieciom, smutek i żal rozstania się przed tak wspaniałą uroczystością osłodzone zostały niezwykłym podziękowaniem, jakie otrzymaliśmy za pośrednictwem Ojca Pio. Ukazał mi się w naszym domu seminaryjnym w Tarnowie po kilku tygodniach od śmierci Mamusi, przedstawił się, kim jest, oraz powiedział, że niebo dziękuje nam za postawę, jaką zachowaliśmy wobec faktu śmierci Mamusi. Za to, że przyjęliśmy ten „krzyżyk” bez szemrania, bez żalu do Pana Boga, bez narzekań i płaczu. Na koniec Ojciec Pio powiedział: „Możecie się cieszyć, Mama wasza jest już w niebie”. Jak się nie cieszyć takim zapewnieniem?!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV: radość owocem cierpliwej wiary

2025-09-17 10:39

[ TEMATY ]

audiencja ogólna

Leon XIV

Vatican Media

Audiencja ogólna

Audiencja ogólna

„Prawdziwa radość rodzi się z oczekiwania wypełnionego obecnością, z cierpliwej wiary, z nadziei, że to, co zostało przeżyte w miłości, z pewnością zmartwychwstanie do życia wiecznego” - zapewnił Ojciec Święty podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. W swojej katechezie poruszył tajemnicę Wielkiej Soboty, spoczynku Jezusa w grobie. W dzisiejsze wspomnienie liturgiczne św. Roberta Bellarmina wierni składali Leonowi XIV życzenia imieninowe.

Drodzy Bracia i Siostry!
CZYTAJ DALEJ

Stygmaty św. Franciszka z Asyżu

[ TEMATY ]

Św. Franciszek z Asyżu

flickr.com

17 września w kalendarzu liturgicznym przypada święto Stygmatów św. Franciszka z Asyżu. Odwołuje się ono do wydarzenia z 1224 r. na górze La Verna, podczas którego św. Franciszek z Asyżu otrzymał dar stygmatów, ślady męki Chrystusa. Był to pierwszy historycznie udokumentowany przypadek tego typu mistycznego doświadczenia w historii chrześcijaństwa.

W życiu św. Franciszka z Asyżu (1182-1226) szczególne miejsce zajmowała kontemplacja wcielenia Chrystusa. Niespełna rok po urządzeniu w Greccio inscenizacji biblijnej narodzenia Pana Jezusa, Franciszek trwał na modlitwie i czterdziestodniowym poście ku czci Michała Archanioła. W 1224 roku, najprawdopodobniej 14 września rano, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego, kiedy na górze La Verna (popularnie zwanej w Polsce Alwernią), modlił się i kontemplował mękę Chrystusa, otrzymał na swoim ciele niezwykły dar - stygmaty.
CZYTAJ DALEJ

Posłańcy pokoju

2025-09-17 17:21

[ TEMATY ]

Kazachstan

Materiały prasowe

Prezydent Kasym Żomart Tokajew w otoczeniu uczestników Kongresu

Prezydent Kasym Żomart Tokajew w otoczeniu uczestników Kongresu

Głos w obronie pokoju musi być słyszalny z większą stanowczością – powiedział Kasym Żomart Tokajew, prezydent Republiki Kazachstanu.

W Pałacu Niepodległości w Astanie trwają obrady VIII Kongresu Przywódców Światowych i Tradycyjnych Religii. Otworzył je prezydent Kasym Żomart Tokajew.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję