Reklama

To nekropolia niezwykła

Ci, którzy znają cmentarz w podwarszawskich Laskach, są zgodni: to nekropolia niezwykła. Z wielu powodów. Niezwykła nazwiskami spoczywających tutaj osób, swoją historią, ale i wyglądem, charakterem i położeniem na skraju puszczy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jan Lechoń i Antoni Słonimski, Marian Brandys i Halina Mikołajska, Jerzy Zawieyski i Andrzej Munk, Franciszek i Barbara Starowieyscy, Zygmunt Kubiak i Stanisław Stomma - to tylko niektóre z osób ze świecznika polskiej kultury, które spoczywają w Laskach. Do tego osoby ważne dla polskiego Kościoła, dla Lasek i dla tutejszych niewidomych: księża Jan Zieja i Władysław Korniłowicz, Antoni Marylski i Jerzy Wolff, Jan Stępień i Tadeusz Fedorowicz. Siostry Róża Czacka i Helena Morawska. Pracownicy, wychowawcy i wychowankowie Zakładu w Laskach oraz członkowie rodzin, mieszkających przy Zakładzie.
Łączy ich to, że byli „tutejsi”. Byli przyjaciółmi Zakładu dla Ociemniałych, wspomagali go, odwiedzali. Teraz spoczywają obok siebie wśród sosen na skraju Kampinoskiego Parku Narodowego. Z wyboru własnego lub decyzji losu. Bo - jak powtarzał jeden ze współzałożycieli Lasek, ks. Marylski - „u nas się tak przyjemnie leży”.

Podróż w czasie

Reklama

Siostra Rut Wosiek, zajmująca się archiwum Towarzystwa, bywa na cmentarzu kilka razy w tygodniu. Droga jest prosta, idzie się leśną aleją, lasem pięknym szczególnie wiosną i jesienią. Jednak dla s. Rut ta droga to przede wszystkim podróż w czasie. - Tu jest tyle bliskich i znajomych, i osób, z którymi współpracowało się, rozmawiało, przebywało... Coraz więcej ich tu - mówi siostra.
Cmentarz nie ma jeszcze stu lat, ale wygląda na bardzo stary, znacznie starszy. - Sprawia takie wrażenie chyba przez to, że groby są proste, na ogół ze zwykłymi drewnianymi krzyżami, nie ma tu marmurów - zaznacza s. Rut. Zgodnie z dawną dyrektywą m. Czackiej, groby są tu ziemne, otoczone kamieniami i zintegrowane z naturą, a krzyże - zwłaszcza zakonnic - bardzo proste. Wiele tablic nagrobnych to bardzo skromne, choć niekiedy wykwintne dzieła artystów.
Teren powiększano trzykrotnie, ale miejsce zachowało to samo nastrojowe oblicze, co dawniej - pozostaje leśnym zakątkiem, z prostymi krzyżami, kamieniami i płytami nagrobnymi, znaczącymi ziemne mogiły. Takie bliskie naturze uformowanie i zagospodarowanie leśnej przestrzeni przesądziło w 1994 r. o wpisaniu cmentarza do rejestru zabytków kultury.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dzieło życia

Reklama

Całe Laski to dzieło życia początkowo niedowidzącej, w końcu niewidomej hrabianki Róży Czackiej, która w 1911 r. założyła Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, zachęcając do pomocy siostry franciszkańskie. Kiedy w 1922 r., po parcelacji tutejszych dóbr ziemskich ofiarowano Róży Czackiej kilka mórg ziemi, stworzyła ona miejsce, które stało się początkiem słynnego później Zakładu dla Ociemniałych. Wkrótce przywdziała franciszkański habit i w 1924 r. założyła Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. Zgromadzenie specjalizowało się m.in. w pomocy niewidomym, którzy - jak mawiała m. Czacka - byli ludźmi „zupełnie zwykłymi, którym tylko brak wzroku”.
Zgodę na założenie „cmentarza familijnego” przy kaplicy w Laskach wydała warszawska Kuria Metropolitalna w odpowiedzi na prośbę Zarządu Towarzystwa, uzasadnioną uciążliwością organizowania odległych pochówków. W listopadzie 1929 r. odbył się pierwszy pogrzeb w Laskach - pochowano s. Krzysztofę Ceglińską. Cmentarz zapełniał się mogiłami sióstr i świeckich, osób niewidomych i widzących - pracowników i przyjaciół Lasek. Cmentarz w Laskach miał być „familijnym”, miejscem pochówku dla tych, którzy byli w Dziele Matki, i tych, którym idea Lasek była bliska. Tak został cmentarzem dla „ludzi Lasek”, a z czasem także dla dzieci tych duchowych dzieci. Stąd wiele tu dziś grobów rodzinnych.
We wspólnym rodzinnym grobie spoczywają Władysław i Maria Serafinowiczowie, rodzice Zygmunta Serafinowicza i Jana Lechonia. W 1991 r. prochy Jana Lechonia ekshumowano z cmentarza na nowojorskim Queen’sie i pochowano w Laskach. Życzeniu poety z wiersza z 1941 r. (To, w co tak trudno nam uwierzyć,/Kiedyś się przecież stanie jawą,/Więc pomyślałem: chciałbym leżeć/Tam gdzie mój ojciec - pod Warszawą”) stało się zadość.

Wysoki brzozowy krzyż

W centralnej części nekropolii na wprost bramy, przy głównej alei, stoi wysoki brzozowy krzyż upamiętniający grób sługi Bożego ks. Władysława Korniłowicza, zwanego Ojcem Lasek, duchowo-intelektualnego przywódcy Dzieła. Był też ojcem duchowym ks. Stefana Wyszyńskiego, kapelana Zakładu dla Niewidomych w Laskach, konspiracyjnego kapelana kampinoskiej AK, późniejszego kardynała i prymasa.
Po śmierci ks. Korniłowicza ks. Stefan Wyszyński już jako kolejno biskup, prymas i kardynał przyjeżdżał wielokrotnie do Lasek na jego grób. - Czasami o tych wizytach nikt nie wiedział. Samochód zatrzymywał się w lesie, a potem czasem odjeżdżał, a czasem ksiądz wpadał do sióstr. - Mówił nam: wy nawet nie wiecie, jak często tutaj bywam - mówi s. Rut. Dziś grób ks. Korniłowicza jest symboliczny: w listopadzie 1981 r. ekshumowano jego prochy i złożono w kościele św. Marcina w Warszawie.
Obok mogiły ks. Korniłowicza jest grób m. Czackiej i grób ks. Antoniego Marylskiego, postaci niezwykłej w panteonie ludzi Lasek. Ks. Marylski, budowniczy tego miejsca, dopiero pod koniec życia - w 1971 r. przyjął święcenia kapłańskie i to z rąk kard. Stefana Wyszyńskiego. Stało się to w kaplicy w Laskach, wypełnionej tłumem niewidomych dzieci.

Skromne groby i symboliczne krzyże

Dla Jerzego Zawieyskiego, leżącego w pobliżu, obok głównej alei, Laski były nieomal ojczyzną duchową. Z „Dziennika” dowiadujemy się, jak wiele zawdzięcza ks. Marylskiemu, rekolekcjom ks. Korniłowicza oraz zakładowi m. Czackiej. „Pamiętam swoje tutaj przeżycia, swoje rozmowy, nawet to, o czym myślałem, zawsze w związku z Bogiem lub sztuką, ale to chyba jedno i to samo! W Laskach staczałem walkę wewnętrzną w pewnym okresie mojego wygnania z życia publicznego. Znajdowałem tutaj pomoc” - pisał. Pomoc znajdowało wielu.
Skromne groby i symboliczne krzyże upamiętniają wielkie postacie polskiej kultury. Także nestora polskiej filozofii, wychowawcę wielu pokoleń myślicieli - prof. Stefana Swieżawskiego i jego żonę Marię. Związani wieloletnią przyjaźnią ze środowiskiem Lasek bywali tu wielokrotnie. To tu prof. Swieżawski wygłosił w latach 70. cykl wykładów nt. filozofii i teologii św. Tomasza z Akwinu, które później zaowocowały poczytną do dziś książką „Św. Tomasz na nowo odczytany”. Profesor wraz z żoną spoczęli obok siebie w jednej z alei cmentarza.
Na cmentarzu spoczywają też bohaterowie II wojny światowej: płk Józef Krzyczkowski „Szymon”, dowódca Grupy Kampinos w Powstaniu Warszawskim, i ks. Jan Zieja, kapelan w 84. pułku Strzelców Poleskich, Komendzie Głównej AK, Szarych Szeregów oraz BCh, a także w czasie Powstania Warszawskiego pułku „Baszta”. Jest też symboliczny grób Witolda Rościszewskiego-Rothenburga, założyciela i komendanta organizacji niepodległościowej „Pobudka”, członka sztabu „Wachlarza”.

Kartki z cmentarza

Grobów na cmentarzu w Laskach przybywa. Przed rokiem pochowano Zofię Morawską, wieloletnią administratorkę w Towarzystwie Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, która jeszcze rok wcześniej obchodziła 105-lecie urodzin. Za swoją działalność została jako pierwsza Polka w historii odznaczona Orderem Orła Białego przez prezydenta Lecha Wałęsę. W maju br. odbył się pogrzeb ks. inf. Andrzeja Santorskiego, wieloletniego wykładowcy teologii dogmatycznej na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie, UKSW, który uczył równo 50 roczników przyszłych kapłanów.
W książce „Kartki z cmentarza” związana od 30 lat z zakładem w Laskach Teresa Cwalina zebrała świadectwa i wspomnienia polskich twórców, którzy potem miejsce spoczynku znaleźli właśnie na tutejszej skromnej leśnej nekropolii.
„A gdy znajdę się już przy twym boku,/Gdy cmentarne oplotą nas bluszcze,/Znów twe oczy zajaśnieją w mroku/Powtórzone w błękitach jak w lustrze./I w tym świetle które się powtarza/Utrwalone w głębinach zwierciadła/Znów powstaniesz ze mną od ołtarza/Tak jak wtedy młodzieńczo pobladła” - pisał Antoni Słonimski w wierszu „Laski” po śmierci żony, malarki Janiny Konarskiej-Słonimskiej w 1975 r. Rok później poeta został pochowany obok swojej żony na cmentarzu w Laskach. W testamencie prawa autorskie do swych utworów zapisał Zakładowi dla Niewidomych.
„Dęby wyglądają najpiękniej, tym bardziej, że rosną one tutaj albo wśród sosen, albo wśród brzóz - pisał Jerzy Zawieyski o jednym ze swoich spacerów w tutejszym lesie. - Czerwień i złocistość liści, które zwisają obładowane rosą, świeży, ostry, trochę kwaskowaty zapach. Na cmentarzu słonecznie i pogodnie. Aż się zazdrości umarłym”.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Katarzyna z Genui

Drodzy bracia i siostry! Dzisiaj chciałbym wam powiedzieć o kolejnej, po św. Katarzynie Sieneńskiej i św. Katarzynie z Bolonii świętej noszącej imię Katarzyna. Myślę o św. Katarzynie z Genui, znanej przede wszystkim z powodu jej wizji czyśćca. Tekst, który opisuje jej życie i myśl, został opublikowany w tym liguryjskim mieście w 1551 r. Jest podzielony na trzy części: „Życie i nauka”, „Udowodnienie i wyjaśnienie czyśćca” - bardziej znana jako Traktat oraz „Dialog między duszą a ciałem”. Redaktorem końcowym był spowiednik Katarzyny, ks. Cattaneo Marabotto. Katarzyna urodziła się w Genui w 1447 r. Była ostatnią z pięciorga dzieci. Została osierocona przez ojca, Giacomo Fieschi, gdy była jeszcze dzieckiem. Matka, Francesca di Negro, dała jej dobre wychowanie chrześcijańskie, na tyle, że starsza z dwóch córek została zakonnicą. W wieku szesnastu lat Katarzyna został wydana za mąż za Giuliano Adorno, człowieka, który po wielu doświadczeniach militarnych i handlowych na Bliskim Wschodzie, powrócił do Genui, aby się ożenić. Życie małżeńskie nie było łatwe, także ze względu na charakter małżonka, uzależnionego od hazardu. Sama Katarzyna miała początkowo skłonność do prowadzenia pewnego rodzaju życia światowego, w którym jednakże nie mogła odnaleźć spokoju. Po dziesięciu latach, w jej sercu było głębokie poczucie pustki i goryczy. Nawrócenie rozpoczęło się 20 marca 1473 r., dzięki wyjątkowym przeżyciom. Udawszy się do kościoła świętego Benedykta i klasztoru Matki Bożej Łaskawej, aby się wyspowiadać, klękając przed kapłanem, „otrzymała - jak sama pisze - ranę w sercu, ogromną miłość ku Bogu”, z bardzo jasną wizją swojej nędzy i wad, a jednocześnie dobroci Boga, że omal nie zemdlała. Z tego doświadczenia zrodziła się decyzja, która ukierunkowała całe jej życie: „Nigdy więcej świata, nigdy więcej grzechów” (por. Vita mirabile, 3rv). Wówczas Katarzyna uciekła, przerywając spowiedź. Gdy wróciła do domu, weszła do najodleglejszego pokoju i długo płakała. W tym momencie była już wewnętrznie pouczona o modlitwie i świadoma ogromnej miłości Boga względem niej, grzesznej. Było to doświadczenie duchowe, którego nie mogła wyrazić słowami (por. Vita mirabile, 4r). To właśnie przy tej okazji ukazał się jej cierpiący Jezus, niosący krzyż, jak jest to często przedstawiane w ikonografii świętej. Kilka dni później wróciła do księdza, by w końcu dokonać dobrej spowiedzi. Tutaj zaczęło się owo „życie oczyszczenia”, które przez długi czas było przyczyną jej stałego bólu za popełnione grzechy i pobudziło do przyjmowania pokuty i ofiar, aby ukazać Bogu swoją miłość. Na tej drodze Katarzyna coraz bardziej przybliżała się do Pana, aż do wejścia w to, co nazywa się „życiem zjednoczenia”, to znaczy relacji wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem. W Vita mirabile napisano, że jej dusza była prowadzona i pouczana wewnętrznie jedynie słodką miłością Boga, który dawał jej wszystko, czego potrzebowała. Katarzyna oddała się niemal całkowicie w ręce Pana, aby żyć przez około dwadzieścia pięć lat - jak pisze - „bez pośrednictwa jakiegokolwiek stworzenia, żyć pouczana i rządzona przez samego Boga”(Vita mirabile, 117r-118r), karmiąc się nade wszystko nieustanną modlitwą i Komunią Świętą przyjmowaną każdego dnia, co w jej czasach nie było powszechne. Dopiero wiele lat później Pan dał jej kapłana, który zatroszczył się o jej duszę. Katarzyna zawsze niechętnie zwierzała się i wyrażała doświadczenie swej mistycznej komunii z Bogiem, przede wszystkim ze względu na głęboką pokorę, jaką doświadczała w obliczu łask Pana. Jedynie perspektywa uwielbienia i możliwości pomagania w rozwoju duchowym innych ludzi pobudziła ją, aby powiedzieć innym, co się w niej wydarzyło, począwszy od chwili nawrócenia, które było jej doświadczeniem pierwotnym i podstawowym. Miejscem jej wstąpienia na szczyty mistyki był szpital Pammatone, największy kompleks szpitalny w Genui, którego była dyrektorką i inspiratorką. Tak więc Katarzyna żyła życiem w pełni czynnym, pomimo owej głębi swego życia duchowego. W Pammatone utworzyła się wokół niej grupa zwolenników, uczniów i współpracowników, zafascynowanych jej życiem wiary oraz miłością. Sam jej małżonek Giuliano Adorno, został nim na tyle pozyskany, że porzucił rozpustne życie, aby stać się tercjarzem franciszkańskim, przenieść do szpitala, i pomagać swej żonie. Zaangażowanie Katarzyny w opiekę nad chorymi trwało aż do końca jej ziemskiej pielgrzymki, 15 września 1510 r. Od nawrócenia do śmierci nie było wydarzeń nadzwyczajnych, ale dwa elementy charakteryzują całe jej życie: z jednej strony doświadczenie mistyczne, to znaczy głębokie zjednoczenie z Bogiem, odczuwane jako unia oblubieńcza, a z drugiej opieka nad chorymi, organizowanie szpitala, służba bliźniemu, zwłaszcza najbardziej potrzebującym i opuszczonym. Te dwa bieguny - Bóg i bliźni wypełniają całkowicie jej życie, praktycznie spędzone w obrębie szpitalnych murów. Drodzy przyjaciele, nigdy nie wolno nam zapominać, że im bardziej miłujemy Boga i trwamy w modlitwie, tym bardziej potrafimy prawdziwie kochać otaczające nas osoby, ponieważ będziemy zdolni do dostrzeżenia w każdej osobie oblicza Pana, który kocha bezgranicznie, nie czyniąc różnic. Mistyka nie tworzy dystansu wobec bliźniego, nie tworzy życia abstrakcyjnego, lecz raczej przybliża do drugiego człowieka ponieważ zaczyna się postrzegać świat oczyma i sercem Boga. Myśl Katarzyny o czyśćcu, ze względu na którą jest ona szczególnie znana, jest skondensowana w ostatnich dwóch częściach cytowanej księgi: „Traktat o czyśćcu” i „Dialogu między duszą a ciałem”. Ważne, aby zauważyć, że Katarzyna w swym doświadczeniu mistycznym nie ma nigdy szczególnych objawień o czyśćcu czy też doznających tam oczyszczenia duszach. Jednakże w pismach inspirowanych naszą Świętą jest to element centralny, a sposób jego opisania ma cechy oryginalne, na tle swej epoki. Pierwszy rys indywidualny dotyczy „miejsca” oczyszczenia dusz. W jej czasach przedstawiano go głównie odwołując się do obrazów związanych z przestrzenią: sądzono, że istnieje pewna przestrzeń, gdzie miałby się znajdować czyściec. U Katarzyny jednak czyściec nie jest przedstawiony jako element krajobrazu wnętrzności ziemi: jest to ogień nie zewnętrzny, ale wewnętrzny. Czyściec jest ogniem wewnętrznym. Święta mówi o drodze oczyszczenia duszy ku pełnej komunii z Bogiem, wychodząc od swojego doświadczenia głębokiego bólu z powodu popełnionych grzechów, w porównaniu z nieskończoną miłością Boga (por. Vita mirabile, 171v). Słyszeliśmy, że w czasie nawrócenia Katarzyna nagle odczuwa dobroć Boga, nieskończoną odległość swego życia od tej dobroci oraz palący ogień w swym wnętrzu. To jest ten ogień, który oczyszcza, jest to wewnętrzny ogień czyśćca. Także i tu jest rys oryginalny w porównaniu z myślą tamtej epoki. W istocie nie wychodzi się od zaświatów, aby powiedzieć o mękach czyśćcowych - jak to było w zwyczaju w tym czasie, a być może jeszcze dziś - aby następnie wskazać drogę do oczyszczenia i nawrócenia. Nasza Święta wychodzi od własnego doświadczenia życia wewnętrznego na drodze ku wieczności. Dusza - mówi Katarzyna - przedstawia się Bogu jako nadal związana pragnieniami i cierpieniami wynikającymi z grzechu, a to uniemożliwia jej, aby cieszyła się uszczęśliwiającą wizją Boga. Katarzyna stwierdza, że Bóg jest tak święty i czysty, że dusza zbrukana grzechem nie może się znaleźć w obecności Bożego majestatu (por. Vita mirabile, 177r). Także i my czujemy, jak bardzo jesteśmy oddaleni, jak bardzo jesteśmy pełni tak wielu rzeczy, które uniemożliwiają nam widzenie Boga. Dusza jest świadoma ogromnej miłości i doskonałej sprawiedliwości Boga, i w konsekwencji cierpi, że nie odpowiedziała w sposób prawidłowy i doskonały na tę miłość, a właśnie sama miłość wobec Boga staje się tym samym płomieniem, sama miłość oczyszcza z rdzy grzechu. U Katarzyny można dostrzec obecność źródeł teologicznych i mistycznych, z których zazwyczaj czerpano w owym czasie. W szczególności odnajdujemy typowy obraz zaczerpnięty od Dionizego Areopagity, to jest złotą nić, łączącą serce człowieka z samym Bogiem. Kiedy Bóg oczyścił człowieka, wiąże go cieniutką złotą nicią, jaką jest Jego miłość, i pociąga go ku sobie uczuciem tak silnym, że człowiek staje się „pokonanym, zwyciężonym, pozbawionym siebie”. W ten sposób serce człowieka jest opanowane przez miłość Boga, która staje się jedynym przewodnikiem, jedynym poruszycielem jego egzystencji (por. Vita mirabilis, 246 rv). Owa sytuacja wyniesienia ku Bogu i powierzenia się Jego woli, wyrażona obrazem nici, jest używana przez Katarzynę, aby wyrazić działanie światła Bożego na dusze w czyśćcu, światła, które je oczyszcza i unosi do wspaniałości promienistego blasku Bożego (por. Vita mirabilis, 179r). Drodzy przyjaciele! Święci w swoim doświadczeniu zjednoczenia z Bogiem, osiągają tak głębokie „poznanie” Bożych tajemnic, w którym nawzajem przenikają się miłość i poznanie, że stanowią pomoc dla teologów w ich wysiłkach badawczych, intellectus fidei rozumienia tajemnic wiary, rzeczywistego zgłębienia tajemnic, na przykład, czym jest czyściec. Poprzez swe życie święta Katarzyna poucza nas, że im bardziej kochamy Boga i wchodzimy w zażyłość z Nim na modlitwie, to tym bardziej pozwala się On poznawać i rozpala nasze serca swoją miłością. Pisząc o czyśćcu, Święta przypomina nam podstawową prawdę wiary, która staje się dla nas zachętą do modlitwy za zmarłych, aby mogli oni osiągnąć uszczęśliwiającą wizję Boga w komunii świętych (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1032). Pokorna, wierna i wielkoduszna służba, jaką Święta zaoferowała przez całe życie w szpitalu Pammatone, to jasny przykład miłości dla wszystkich i szczególna zachęta dla kobiet, które wnoszą fundamentalny wkład na rzecz społeczeństwa i Kościoła, wraz ze swą cenną pracą, ubogaconą przez ich wrażliwość i poświęcenie się dla najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących. Dziękuję. Tłum. st (KAI)/Watykan
CZYTAJ DALEJ

Kiedy troska o dusze staje się samowolą [Felieton]

2025-09-13 23:34

Karol Porwich/Niedziela

W piątkowe popołudnie opublikowany został list otwarty do abp. Józefa Kupnego autorstwa ks. Karla Stehlina FSSPX, przełożonego polskiego dystryktu. List, w którym możemy odnaleźć słowa stanowiące wyraz troski o „misję ratowania dusz” i niepodważalnej wierności tradycji. Zauważyć też można, że działanie Bractwa to nic innego jak heroizm wobec „upadającego Kościoła”. Kapłani Bractwa chcą chronić wiernych przed „zepsutymi rytami” po Soborze Watykańskim II. Brzmi heroicznie, dramatycznie wręcz. Tylko że… wierność w Kościele katolickim obejmuje nie tylko gorliwość o liturgię i nauczanie, ale również pełne posłuszeństwo papieżowi i biskupom.

W Liście padają słowa, że “Stolica Apostolska wydała wiele zarządzeń, które potwierdzają słuszność naszej misji od samego początku.” Podkreślony jest fakt, że papież Franciszek w liście apostolskim “Misericordia et misera” udzielił kapłanom Bractwa jurysdykcji do ważnego słuchania spowiedzi i rozgrzeszania. Jednak wkrada się w to pewna wybiórczość. Bo przecież w 12 punkcie czytamy: „Dla duszpasterskiego dobra wiernych, kierowanych wolą wyjścia naprzeciw ich potrzebom i zapewnienia im pewności co do możliwości otrzymania rozgrzeszenia, postanawiam z własnej decyzji udzielić wszystkim kapłanom Bractwa Św. Piusa X upoważnienia do ważnego i godziwego udzielania sakramentu pojednania.” Kluczowe są tutaj dwa elementy. Pierwszy to: dla duszpasterskiego dobra wiernych” – Papież Franciszek nie mówi, że czyni to jako „uznanie misji” Bractwa, lecz ze względu na dobro duchowe wiernych, którzy korzystają z ich posługi. Chodzi o to, by nie mieli wątpliwości co do ważności i godziwości sakramentu spowiedzi. Drugi: „udzielam upoważnienia” – papież nie stwierdza, że Bractwo ma je z mocy prawa czy własnej misji. Przeciwnie – uznaje, że takiego upoważnienia nie mieli i dlatego nadaje je swoją decyzją.To rozróżnienie jest istotne: papież działa z troski o wiernych, a nie jako potwierdzenie „kanonicznej misji” Bractwa. Właśnie dlatego Benedykt XVI pisał wcześniej, że „dopóki Bractwo nie ma statusu kanonicznego, jego duchowni nie pełnią żadnej posługi w sposób legalny”. Franciszek nie zmienił tego faktu, lecz zrobił wyjątek dla sakramentów: Pokuty i Pojednania oraz Małżeństwa, aby wierni nie żyli w niepewności co do sakramentów. Innymi słowy – to akt miłosierdzia wobec wiernych, a nie potwierdzenie misji Bractwa.
CZYTAJ DALEJ

Aniołowie Stróżowie narodów - objawiały się niosąc przesłania, ostrzeżenia i łaski

2025-09-15 21:54

[ TEMATY ]

Anioł Stróż

Agata Kowalska

Objawienia aniołów towarzyszą ludzkości od niepamiętnych czasów i są obecne w tradycji wielu narodów. Biblia mówi o aniołach jako posłańcach Boga, którzy wypełniają Jego wolę, chronią ludzi i narody oraz przekazują Boże orędzia. W historii świata pojawiają się świadectwa niezwykłych spotkań z tymi niebiańskimi istotami, które objawiały się wybranym osobom, niosąc przesłania, ostrzeżenia i łaski.

Jednym z najstarszych znanych objawień Anioła Stróża narodu jest historia związana z Portugalią. Objawienie Anioła Stróża Portugalii nie jest szeroko udokumentowane w źródłach historycznych, ale jego kult sięga średniowiecza i był silnie zakorzeniony w portugalskiej duchowości. Już w XIV w., w klasztorze Batalha, na jego wschodniej ścianie znajdował się ołtarz poświęcony Aniołowi Stróżowi Portugalii, co wskazuje, że wierzono w jego szczególną rolę jako opiekuna narodu. W 1504 r. na prośbę króla Manuela I papież Juliusz II oficjalnie ustanowił święto Anioła Stróża Królestwa (Anjo Custódio do Reino). Decyzja ta mogła być inspirowana przeświadczeniem, że Portugalia znajduje się pod szczególną opieką anioła, który chroni jej mieszkańców i kieruje jej losami. Choć nie ma konkretnych zapisów o objawieniu się anioła królowi Manuelowi I, fakt, że sam monarcha zwrócił się do papieża o ustanowienie święta, sugeruje, że kult ten był dla niego wyjątkowo ważny. Być może władca sam doświadczył mistycznego natchnienia lub otrzymał świadectwa cudownych interwencji anioła w historii Portugalii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję