Stefan Filipowicz urodził się 23 listopada 1934 r. w Szczakowej. Do nowicjatu w Starej Wsi wstąpił w r. 1951. Filozofię studiował w Krakowie, a teologię w Warszawie, gdzie przyjął święcenia prezbiteratu w 1961 r., a potem po zdaniu matury „dla pracujących” [matury zakonne nie były uznawane w okresie PRL-u] studiował filologię romańską incognito na Uniwersytecie Poznańskim. Ukończył ją jednak z tytułem magistra na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie w r. 1969.
W tym samym roku wyjechał do Rzymu i rozpoczął pracę w Radio Watykańskim, gdzie był najpierw redaktorem, a potem przez 7 lat od 1973 r. dyrektorem Polskiej Sekcji RV.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W 1980 r. wyjechał do Chicago, USA. Przez rok pracował jako wikariusz w polonijnej parafii św. Władysława, sześć lat pracował jako kapelan w szpitalu Loyola University Medical Center.
Od 1981 do 2002 r. był redaktorem naczelnym Posłańca Serca Jezusa, wydawanego w Ameryce od 1917 r. Przez 7 lat prowadził tygodniowy program radiowy w „Głosie Ameryki”.
Reklama
Przez wszystkie lata pobytu w „wietrznym mieście” rozwijał wiele inicjatyw duszpasterskich jako kapelan środowisk profesjonalnych, jak: polonijne środki społecznego przekazu, ludzie teatru, Związek Lekarzy Polskich, Zrzeszenie Nauczycieli Polskich w USA, Polsko Amerykańskie Towarzystwo Biur Turystycznych, Towarzystwo Przyjaciół Fundacji Jana Pawła II. Był kapelanem organizacji kombatanckich, a przez 5 lat do 2003 r. był obrońcą węzła małżeńskiego w Trybunale Archidiecezjalnym w Chicago.
Poczynając od 1989 r. skatalogował komputerowo ponad 6 000 książek jezuickiej biblioteki domowej i udostępnił ją Polonii.
Do Polski wrócił w listopadzie 2003 r. Zamieszkał w kolegium krakowskim i przez pierwsze lata uczył języków na WSF-P Ignatianum. Do końca życia pozostał w Krakowie, zmagając się w ostatnim czasie z postępującą chorobą nowotworową.
Oprócz pracy redaktorskiej w chicagowskim Posłańcu, opublikował kilka książek, pisał teksty do albumów i przygotował kilka tłumaczeń.
„Pamiętam go godzinami siedzącego przy biurku. Był wymagający, ale przede wszystkim wobec samego siebie. Baliśmy się go trochę, ponieważ bywał wybuchowy, ale następnego dnia potrafił przeprosić. Pod tą warstwą szorstkości kryła się wrażliwa natura“ - wspomina jego wieloletnia współpracowniczka z sekcji polskiej Radia Watykańskiego, Henryka Golec-Caiazza.
Ojca Stefana Filipowicza wspomina także jego współbrat jezuita, ojciec Henryk Pietras, profesor na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. „Nie było dla niego problemów, których by się bał albo się nimi przejmował. Problemy stanowiły dla niego zadania do rozwiązania. Był barwną postacią, bardzo jowialny i towarzyski, dobrze się z nim współpracowało" - wspomina jezuita.
Ojciec Henryk Pietras podkreślił, że ojciec Stefan, był zawsze człowiekiem otwartym na ludzi, znajdował czas, aby się spotkać i porozmawiać. Zawsze szukał kontaktów z innymi oraz był towarzyski.