Reklama

Gorący temat: 25-lecie „Solidarności”

Słodko-gorzko

Mija 25 lat od pamiętnej daty 14 sierpnia 1980 r., kiedy robotnicy ze Stoczni Gdańskiej upomnieli się o godność człowieka pracy. O podniesienie wysokości wynagrodzeń, dodatek drożyźniany w związku z wprowadzeniem przez władzę znaczących podwyżek cen żywności i przywrócenie do pracy suwnicowej Anny Walentynowicz, zwolnionej dyscyplinarnie za działalność w nielegalnych Wolnych Związkach Zawodowych. Posypały się żądania: gwarancji dla strajkujących, a także wzniesienia pomnika ofiar Grudnia 70. Proklamowano strajk okupacyjny, na którego czele stanął Lech Wałęsa.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Poparcie dla strajkujących lawinowo rosło. Najpierw sąsiednich stoczni z Trójmiasta: Remontowej, Północnej, Stoczni Gdynia i Stoczni Marynarki Wojennej, potem załóg innych zakładów.
Zastrajkował Elbląg, Szczecin, wrzenie ogarniało całą Polskę. Przerwana została łączność telefoniczna Trójmiasta z resztą kraju, co utrudniało dopływ informacji i ludzie masowo słuchali Radia Wolna Europa. Gierkowska telewizja na własną korzyść zmanipulowała przemówienie Prymasa Stefana Wyszyńskiego na Jasnej Górze i mówiła co najwyżej o „przejściowych przestojach w pracy” pokazując lamentujące nad groźbą niewykonania planu łódzkie włókniarki.

Liczba postulatów urosła do 21

Reklama

Wywieszono je wysoko nad bramą nr 2, aby gromadzące się pod stocznią tłumy mogły zorientować się, jakie są żądania. A ponieważ nie dotyczyły one już tylko spraw stoczniowych, lecz ogólnopracowniczych i swobód obywatelskich, partnerem do rozmów mogła być tylko strona rządowa, z którą negocjacje w historycznej dziś sali BHP rozpoczął Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Podpisane 31 sierpnia Porozumienia Gdańskie dawały m.in. prawo do 40-godzinnego tygodnia pracy, zrównania zasiłków rodzinnych z pobieranymi przez rodziny wojskowych i pracowników MSW, zapewniały zniesienie cenzury, uwolnienie z aresztu więźniów politycznych i, co było dla ówczesnej władzy najtrudniejsze do przełknięcia - prawo do strajku i tworzenia wolnych, niezależnych związków zawodowych. Tak narodził się NSZZ „Solidarność”, o którym amerykańskie gazety pisały - „ruch, który wstrząsnął światem”. Do „Solidarności” ludzie zapisywali się tłumnie - bezpartyjni i z PZPR, katolicy i niewierzący.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

To była bezkrwawa rewolucja

Reklama

Ludzie podnieśli głowy i przestali się bać. Zaczęło się wyrzucanie PZPR z zakładów pracy. W całej Polsce do „Solidarności” wstąpiło 10 mln ludzi. Podnieśli się z kolan i powiedzieli systemowi NIE. - Chodziło nam wtedy o Polskę wolną i suwerenną, demokratyczną i taką mamy. Wydaje mi się, że jako Polacy za bardzo żądamy cudów politycznych na co dzień. A to jest niemożliwe - mówił metropolita gdański abp Tadeusz Gocłowski.
Dziś niektórzy mówią, że podczas tamtych negocjacji z władzą można było ugrać więcej, gdyby nie przybyli z Warszawy doradcy, którzy skutecznie temperowali apetyt na uzyskanie jak największej przestrzeni wolności. To zresztą sprawiło, że obecna na strajku prof. Jadwiga Staniszkis z Gdańska wówczas wyjechała.
- Jaka miała być ta Polska solidarnościowa? - pytam dziś Mariana Krzaklewskiego, przewodniczącego „S” w latach 1991-2003, który jako delegat uczestniczył w I Zjeździe „Solidarności” w hali „Olivii”, gdy próbowano sformułować program. - Wtedy powstała uchwała o samorządach i ich miejscu w zarządzaniu Polską. To była wizja Polski jako państwa socjalnego, opartego na zasadzie pomocniczości i solidarności społeczeństwa obywatelskiego - mówi Krzaklewski. - To konsekwencją tego Zjazdu była nieprzejednana postawa Komisji Krajowej stanowczo dążącej do celu, jakim była samorządna Rzeczpospolita. Nie chodziło już tylko o reprezentowanie interesów pracowniczych. Zjazd upomniał się o oddanie pewnej części decydowania o Polsce obywatelom. O regionalny podział dochodu narodowego. Pokazał model zdecentralizowanej Polski. To ten Zjazd wywołał największą reakcję władzy i największe lęki. Nawet po Okrągłym Stole, po 1989 r. ludzie „Solidarności” byli jeszcze długo rozpracowywani, o czym świadczy zawartość udostępnianych im teczek - mówi Krzaklewski.

Rozczarowanie do bólu

Karnawał „Solidarności” trwał 16 miesięcy, zanim gen. Jaruzelski nie wprowadził stanu wojennego, by skręcić „Solidarności” kark. Nie udało się, choć odtworzony, zarejstrowany po Okrągłym Stole ze zmienionym statutem związek zdołał wtedy zebrać tylko 2 mln członków. Politolodzy mówią, że to rzecz normalna, bo część dawnych członków, tych o aspiracjach politycznych, znalazła dla siebie miejsce w tworzonych wówczas partiach. Część odeszła z różnych względów, gdy rozpadać się zaczęły molochy przemysłowe, będące w latach 1980-1981 bastionami „Solidarności”. Na skutek przekształceń własnościowych, coraz więcej ludzi znajdowało pracę w małych prywatnych firmach lub lądowało na bezrobociu. Bezrobocie, o którym w 1980 r. robotnicy w strajkującej stoczni nawet nie mieli pojęcia, że stać się może na taką skalę plagą polskiej transformacji stało się wkrótce największym wyrzutem związkowego sumienia. Beneficjentami przemian ustrojowych okazali się bynajmniej nie robotnicy, nie ci, którzy rozpoczynali przemiany Gdańskiego Sierpnia... Oni są dziś w dużej części ofiarami tych przemian. Jednak, mimo goryczy, na pytanie, czy warto było robić Sierpień w 1980 r. ankietowani kilka lat temu przez socjologa dr. Tomasza Żukowskiego bezrobotni odpowiadali: mimo wszystko warto.
Jednak część liderów związkowych Sierpnia’80 jest rozczarowana do bólu. Ludzie tacy jak Anna Walentynowicz, Joanna i Andrzej Gwiazdowie czy uczestnicy sierpniowego strajku skupieni w Stowarzyszeniu „Solidarni z Kolebką”. Gwiazdowie za największą klęskę polskiej transformacji uważają upadek polskiego przemysłu i bezrobocie. Organizują osobne uroczystości Sierpnia 80. Dla nich i dla Anny Walentynowicz NSZZ „Solidarność” zarejestrowana po Okrągłym Stole, z nowym statutem, jest tylko neosolidarnością. Uważają, że Wałęsa zasiadając do rozmów z komunistami przy Okrągłym Stole, dobierając sobie dowolnie związkowców i doradców, bez zwołania najwyższych władz związku, nie miał do tego prawa, ani legitymacji „Solidarności”. Poza tym twierdzą, że na I Zjeździe „S” przyjęto stanowisko, że „S” nie wystartuje w wyborach, nie będzie współuczestniczyć we władzy, pozostanie związkiem zawodowym i dopilnuje interesów pracowniczych. I nie dopilnowała - twierdzi prof. Staniszkis - dopuściła do tego, że społeczne koszty transformacji ustrojowej są tak strasznie krzywdzące dla ogromnej grupy ludzi pracy najemnej. Ogromne, niewspółmierne nawet do proporcji zachodniej Europy, dysproporcje występujące w dochodach ludności są społecznie nieakceptowane.

Mimo wszystko warto było

- Czy pan dziś narzeka? - pytam Stanisława Grzeszczaka, emerytowanego pracownika Fabryki Dźwignic ZREMB w Gnieźnie, który 25 lata temu zakładał tam „Solidarność”. - Skądże, ja się cieszę - odpowiada bez wahania. - Wiem, że w kraju nie wszystko wyszło nam jak trzeba. Ale nie miałem złudzeń, że rzeczywistość szybko uda się zmienić. Wszędobylska PZPR i jej kontynuatorzy przeszkadzali jak mogli i opanowali swymi wpływami biznesowymi niemal wszystko. I Kraków nie od razu zbudowano. Ja swoją młodość przegrałem w 1947 r., kiedy komuniści sfałszowali wybory. Dlatego ani chwili nie wahałem się, czy wstąpić do „Solidarności”. Zrobiłem to z myślą o przyszłości swoich dzieci i wnuków. Teraz odczuwam wielką radość, że mamy wolny kraj. Narzekamy, ale wystarczy rozejrzeć się uważnie, by zobaczyć, jak w Polsce wiele się zmieniło. Żyjemy w innej już rzeczywistości.
Dwie trzecie Polaków jest zdania, że warto było 25 lat temu podejmować akcje strajkowe. Co piąty ocenia Sierpień 80 krytycznie. Jednak tylko 7% uważa, że zdecydowanie nie warto było wówczas strajkować. Są to wyniki sondażu przeprowadzonego przez Pentor w pierwszych dniach sierpnia 2005 r. Choć pytanie dotyczy Sierpnia 80, na odpowiedziach w sposób oczywisty ciąży ocena współczesnej rzeczywistości i drogi polskich przemian. Zależą one od poziomu wykształcenia i tego, czy ankietowani mają dobrą pracę i mieszkają w miastach, gdzie łatwiej o zatrudnienie i wiedzę - ci chętniej popierają wydarzenia przed 25. laty. Co nie znaczy, że w czambuł potępiają Sierpień wszyscy ubodzy i bezrobotni.
Ciekawostką jest fakt, że wyniki podobnego sondażu Pentora sprzed pięciu lat (na 20-lecie „Solidarności”) niewiele różniły się od dzisiejszych. Socjolog Jerzy Gluszyński z Pentora ubolewa jednak, że zrywu solidarnościowego nie oceniają już tak dobrze ludzie młodzi. Tylko 28% z nich twierdzi, że zdecydowanie warto było robić Siepień. W opinii Gluszyńskiego winę za taki stan rzeczy ponoszą bohaterowie Sierpnia 80, którzy nie potrafili młodemu pokoleniu przekazać własnej legendy. Mimo, że Polacy w ocenie Sierpnia nie są jednomyślni, jeśli dwie trzecie jest „za”, to przy obecnej biedzie i bezrobociu - bardzo dobry wynik. Bo jednomyślność już przerabialiśmy. Za czasów komuny.

Autorka Alicja Dołowska odpowiada na pytania Czytelników w poniedziałek 29 sierpnia w godz. 16.00-18.00 tel. 629-72-62

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy stan klęski żywiołowej oznacza ograniczenie kultu religijnego?

2024-09-17 09:51

[ TEMATY ]

powódź w Polsce (2024)

stan klęski żywiołowej

PAP/Krzysztof Cesarz

Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 16 września 2024 r. wprowadziło stan klęski żywiołowej na obszarze części województwa dolnośląskiego, opolskiego oraz śląskiego. Z czym to się wiąże? Czy dokument pozwala na ograniczenie kultu religijnego, w tym sprawowania Mszy świętej?

Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej to nade wszystko ograniczenie władzy samorządowej. W stanie klęski żywiołowej kompetencje do ograniczania praw i wolności otrzymują wójt (burmistrz, prezydent miasta), starosta oraz wojewoda. Wówczas administracja rządowa, a nade wszystko wojewoda, przejmuje zarządzanie kryzysowe i może wydawać prawnie wiążące polecenia organom władzy samorządowej. W stanie klęski żywiołowej obowiązującym w kilku gminach (tego samego województwa), które nie leżą na terenie tego samego powiatu, działaniami kieruje wojewoda. Dopuszcza się możliwość, aby niektóre prawa zostały ograniczone generalnie, inne zaś indywidualne, a zatem korzystania z obu form jednocześnie.
CZYTAJ DALEJ

Wilkanów. Pół tony pierogów z Rzeszowa jako wsparcie dla powodzian

2024-09-18 16:24

[ TEMATY ]

Rzeszów

góra Igliczna

ks. Wojciech Iwanicki

powódź w Polsce (2024)

wilkanów

fundacja pro spe

Iwona Tys

Archiwum prywatne

Pierogi z Rzeszowa (Pierożarnia Rzeszowska)

Pierogi z Rzeszowa (Pierożarnia Rzeszowska)

Już jutro w czwartek 19 września mieszkańcy wsi Wilkanów w Kotlinie Kłodzkiej oraz okolicznych miejscowości dotkniętych ostatnimi powodziami będą mieli okazję skosztować wyjątkowego daru z serca Rzeszowa.

Kustosz sanktuarium Matki Bożej Śnieżnej na Górze Iglicznej ks. Wojciech Iwanicki, ogłosił na mediach społecznościowych, że pół tony pierogów przyjedzie z Pierożarni Rzeszowskiej, by wesprzeć lokalną społeczność.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Jezus mi odpowiedział

2024-09-19 13:22

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

mat. prasowy

Dlaczego Apostołowie bali się zapytać Jezusa o to, co naprawdę miał na myśli? Dlaczego ten strach? Co kryło się za ich milczeniem? Jak głęboko sięgają obawy przed nieznanym, które mogło zburzyć ich dotychczasowy świat?

Przeniesiemy się do Asyżu, gdzie odkrywamy fascynującą i dramatyczną historię św. Franciszka oraz jego rodziców. Czy wiesz, co symbolizuje wstrząsający pomnik matki trzymającej przerwany łańcuch i ojca z materiałem w rękach? Ta opowieść o poświęceniu i niezrozumieniu ukazuje, jak jedno pytanie zadane Jezusowi może odmienić nie tylko nasze życie, ale i życie naszych bliskich.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję