Kiedy jest w Polsce na zjazdach kursowych naszego rocznika seminaryjnego, zaprasza do Kamerunu. W tym roku już po raz trzeci wybraliśmy się w odwiedziny do naszego kolegi misjonarza. Wspólnie z ks. Michałem spędziliśmy 17 dni w Afryce.
Liczne powołania
Nasza wizyta miała charakter pastoralny. Wrażeń było wiele. Inaczej odbiera się Afrykę jako turysta, a inaczej jako misjonarz, który musi się zaaklimatyzować, poznać kulturę i język oficjalny, tamtejsze zwyczaje i styl życia. Afryka jest kontynentem bardzo ciekawym, biednym, ale Pan Bóg dał tym ludziom wiele darów. Są to m.in. bogate lasy tropikalne, które są spiżarnią dla biednych ludzi. Rodzą owoce, mają aptekę ziołoleczniczą i przepiękne krajobrazy z palmami i drzewami. Mają też złoża naturalne, które kuszą wielu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Skoro są tam świątynie, kaplice – to świadczy, że Ci ludzie szukają kontaktu z Panem Bogiem. Biskup Jan jest dopiero czwartym ordynariuszem tej diecezji, ale dobrze widać, jak tam wzrasta wiara. To bardzo żywy Kościół. Na roku propedeutycznym w Doumé jest 23 kleryków, pełnych entuzjazmu, wesołości i rozśpiewanych. Co prawda – początkujących… ale są! W Wyższym Seminarium Duchownym w Bertoua spotkaliśmy aż 146 kleryków z 11 diecezji. Sam żywioł i sama radość. Oczywiście droga do święceń jest długa (10 lat studiów z praktyką kanoniczną) i kosztowna (roczne opłaty za jednego kleryka to 800 euro). Biskup Ozga musi się bardzo starać, by znaleźć pieniądze na kształcenie kleryków i wysyłanie księży na studia specjalistyczne do Europy.
Piękno wiary
Byliśmy uczestnikami obrzędu ustanowienia 6 osób katechistami. Ten rodzaj posługi w kościele misyjnym jest konieczny z racji braku odpowiedniej liczby duchownych. Katechiści dostali do ręki Pismo Święte, Katechizm i dokument Kościoła posyłający ich do posługi ludowi. Wśród misjonarzy są bardzo ofiarne siostry zakonne które prowadzą szkolnictwo, ośrodki zdrowia i budowy; mają też lokalne powołania. Byliśmy w pięknym nowicjacie u Sióstr Pallotynek. Zachwyca duża ilość powstających świątyń i kaplic. Towarzysząc bp. Janowi w poświęceniu nowych kaplic, mogliśmy podziwiać zaangażowanie Sióstr od Aniołów, jak również ludzi z wiosek, którzy wspólnymi siłami wybudowali swój dom Boży. Podczas tych poświęceń było dużo przemówień, uroczyste procesje z darami i poczęstunek dla oficjalnych gości w domach zamieszkania. W czasie Mszy św. był wystawiany koszyk na składkę. Podchodziły dzieci, dorośli, matki z dziećmi na rękach i mężczyźni. Chociaż sami są biedni, potrafią jeszcze podzielić się „wdowim groszem” na cele pastoralne. Podziwialiśmy dzieci, które na Mszy św. trwającej 3,5 godziny potrafiły siedzieć grzecznie i słuchać i ofiarować pieniążek. Widocznie rodzice uczą ich ofiarności na kościół. Na Mszę św. przychodzą wszyscy odświętnie ubrani, a w czasie liturgii jest dużo śpiewów z tańcami.
Kraj przemian
Reklama
Wielką rolę w tamtejszym Kościele odgrywają świeccy wolontariusze z różnych krajów. To piękne świadectwo podzielenia się swoimi uzdolnieniami z biednymi ludźmi. Są wolontariusze, którzy sami opłacają sobie bilet lotniczy, poświęcają swój czas i starają się przyuczyć tamtejszą ludność do fachowej pracy (np. stomatologia, roboty budowlane, służba zdrowia, katechizacja). Nie bojąc się ryzyka złapania choroby, jadą, by spełniać dobre uczynki. Biskup Ozga wiele razy nas uczulał, że nie musi być u nas tak wystawnie i bogato, kiedy na misjach jest tak wielki niedostatek. Są organizacje i osoby indywidualne, które to rozumieją. Na przykład widzieliśmy Ośrodek Zdrowia im. bł. ks. Jerzego Popiełuszki zbudowany z ofiary osobistej pewnego Szwajcara, który podpisał siostrze czek na taką sumę, jaką sobie życzyła, bez zastanowienia.
Po 14 latach od naszego poprzedniego pobytu widać w Kamerunie postęp i wdzieranie się współczesnej cywilizacji. Dużo osób korzysta z komórek. Jest znacznie więcej ujęć wody do codziennego użytku. Rosną markety, szczególnie w stolicy, gdzie oferuje się różne towary. Widzieliśmy przy ubogich domkach anteny satelitarne.
Afryka to także złożony problem kolonizacji. Nie miejsce na rozpatrywanie go. My z ks. Michałem dziękujemy Opatrzności Bożej, że byliśmy tam trzeci raz! Może nie ostatni.