Reklama

Niedziela Kielecka

Każdy krok z Bogiem to nowy horyzont

Od 25 lat Marek Czwartosz pracuje wraz z żoną jako instruktor w Parafialnej Poradni Rodzinnej przy kościele św. Józefa w Kielcach. Są też Diecezjalnymi Doradcami Życia. Związek Marka z Kościołem nie kończy się na poradnictwie, od wielu lat w swojej pracy inżynierskiej zajmuje się projektowaniem instalacji elektrycznych i oświetlenia dla kościołów w całej diecezji kieleckiej

Niedziela kielecka 43/2012, str. 4-5

[ TEMATY ]

ludzie

Archiwum prywatne M. Czwartosza

Urlop - Zakopane 2009 r.

Urlop - Zakopane 2009 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Urodził się w Krakowie, tam spędził pierwsze lata dzieciństwa. Gdy miał kilka lat, jego rodzina przeniosła się do Kielc. Ojciec - wojskowy znalazł tutaj pracę. To była ich ostatnia przeprowadzka, tu zapuścili korzenie.

Świadectwo ojca było ważne

Mimo że ojciec był oficerem Wojska Polskiego, a czasy były komunistyczne, był osobą wierzącą. Nie bał się szykan i nie wstydził się swojej wiary. Dzieci jego postawę dobrze zapamiętały - wiary nie należy się wstydzić. Całą rodziną chodzili do kościoła. Tato był dumny, gdy najstarszy syn Marek został ministrantem oraz gdy w jego ślady poszedł drugi syn Roman. Chłopcy służyli przy ołtarzu w kościele św. Wojciecha w najstarszej kieleckiej parafii. Rodzice trójce swoich dzieci wpajali zasady żywej wiary. Wiara stała się też fundamentem, na którym mogli budować swoje dorosłe życie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wspólnota na drodze życia

Reklama

Marek bardzo dobrze czuł się w kościele, stał się on dla niego drugim domem. Pamięta tamten czas i opiekuna ministrantów ks. Ligorowskiego, który dla nich organizował wycieczki za miasto. To były prawdziwe wyprawy. Później jako młodzieniec, gdy uczęszczał do szkoły średniej, mocno włączył się w życie swojej parafii, nie tylko jako ministrant, ale również jako członek młodzieżowej grupy. Spotykali się, modlili i pracowali, a przede wszystkim formowali swoje charaktery pod okiem i kierunkiem ks. Daniela Jarosińskiego. Do nich należała oprawa liturgii Mszy św. i uroczystości kościelnych. Przygotowywali oprawę liturgiczną, śpiewy na Boże Narodzenie czy Święta Wielkanocne. Młodzi ludzie należący do grupy mieli takie same poglądy na życie, wspólne tematy i wspólny cel. Byli u siebie, rozumieli się doskonale, wiedzieli, co w życiu jest najważniejsze. W grupie ks. Daniela zawiązywały się przyjaźnie na całe życie. Dyskutowali o wszystkim, o wierze, Biblii, przygotowywali śpiewy, niedzielne czytania. Uczestniczyli w przygotowaniach misteriów związanych z czasem liturgicznym. Autorem tych przedsięwzięć był Marek Tercz, a duchowym kierownikiem ks. Daniel Jarosiński. Tutaj właśnie Marek poznał Teresę - swoją żonę. Ich ślub odbył się w kościele św. Wojciecha. Eucharystii przewodniczył ks. Daniel Jarosiński, a przyjaciele z grupy zajęli się oprawą liturgiczną. Świadkami na ślubie byli członkowie ich wspólnoty: Ewa Wrońska i znany dzisiaj muzyk Marek Tercz. Gdy urodził się syn, imię wybrali wspólnie. Daniel miał im przez całe życie przypominać tamten wspaniały czas i ich przewodnika duchowego ks. Jarosińskiego. Po ślubie nadal utrzymywali kontakt ze swoją grupą, w miarę możliwości uczestniczyli w jej zajęciach, ale z czasem, gdy urodził się syn, przybyło nowych obowiązków. Członkowie grupy zakładali rodziny, zmieniali miejsce zamieszkania, następowała „wymiana pokoleń”, na ich miejsce przychodzili młodsi. Jednak mimo upływu lat, nie zapomnieli o dawnych przyjaźniach, spotykają się z okazji imienin, rocznic czy jubileuszy. Ostatnio wspólnie świętowali 50-lecie kapłaństwa ks. Daniela Jarosińskiego. Ożyły dawne wspomnienia.
- Ta grupa odcisnęła w naszych sercach piętno, znak na całe życie. Ukierunkowała nasze myślenie, nasze postrzeganie świata, Boga i drugiego człowieka - wspomina.
Marek na długi czas związał się zawodowo z Biurem Projektów Budownictwa Wiejskiego. Po latach, w 1997 r., rozpoczął własną działalność, projektuje instalacje elektryczne, oświetlenia wnętrz i sieci energetyczne.

Poradnictwo Rodzinne

Po „odejściu ze wspólnoty” Marek z żoną szukał swojego miejsca w Kościele. Brakowało im żywego kontaktu z Kościołem, chcieli coś wspólnie robić. Okazja nadarzyła się w połowie lat 80. ubiegłego wieku. Wtedy otrzymali propozycję pracy w poradnictwie rodzinnym. Namówiła ich Anna Bogucka, ówczesna diecezjalna doradczyni życia rodzinnego. To była poważna propozycja i bardzo duża odpowiedzialność. Byli trochę zaskoczeni i długo się namyślali, ta sfera życia małżeńskiego jest bardzo ważna, i aby komuś doradzać, trzeba mieć odpowiednie kwalifikacje. Postanowili, że podejmą się tego obowiązku pod kierownictwem ks. prof. Jana Śledzianowskiego. Przeszli podstawowe szkolenie i rozpoczęli pracę w parafii św. Józefa w Kielcach. Przyjął ich bardzo serdecznie śp. ks. Jan Kudelski - ówczesny proboszcz, budowniczy kościoła. Był bardzo zadowolony, że będzie miał małżonków w poradnictwie rodzinnym - jako jedynych w całej diecezji.

Z pomocą i wiedzą dla narzeczonych i małżonków

Reklama

Episkopat nałożył na narzeczonych, przygotowujących się do małżeństwa, obowiązek uczestniczenia w spotkaniach uczących młodych ludzi metody naturalnego planowania rodziny. To było ich główne zadanie. Jednak przez te wszystkie lata zgłaszali się do nich nie tylko narzeczeni, ale także małżonkowie z wieloletnim stażem. Rozmawiali o swoich problemach i szukali pomocy i wsparcia. Zdarzało się im rozwiązywać problemy trudne, wynikające z różnych doświadczeń małżonków i narzeczonych. Aż trudno uwierzyć, z jakimi życiowymi problemami zgłaszali się i zgłaszają do nich małżonkowie i narzeczeni. Jednym z poważniejszych problemów jest ingerencja rodziców w życie młodych ludzi, którzy nie akceptują faktu, iż ich dzieci założyły własną rodzinę i powinni swoje problemy i radości przeżywać razem. Często nadopiekuńcze mamy wkraczają w związki małżeńskie, co powoduje konflikty, a nawet ich rozpad. Incydentalnie zdarzały się sytuacje trudne, częściej narzeczeni pobłażliwie traktujących sprawy prokreacji. Co ciekawe, jednymi z najbardziej uciążliwych były osoby wywodzące się z różnych ruchów kościelnych, pewne siebie i posiadanych wiadomości. Najtrudniej pracowało się z nauczycielami i ze średnim personelem medycznym, najłatwiej z lekarzami. Pan Marek uśmiecha się: obecnie trzon poradnictwa rodzinnego stanowią właśnie - nauczyciele i pielęgniarki. Zdecydowana jednak większość narzeczonych to ludzie otwarci, chętni do poznawania wiedzy w zakresie metod naturalnego planowania rodziny.
- Zawsze cieszyliśmy się wielką życzliwością śp. ks. Jana Kudelskiego, podobne zresztą relacje układają się z obecnym proboszczem ks. Janem Iłczykiem. Należy sobie życzyć, aby wszyscy pracownicy cieszyli się tak dobrą współpracą, jaką my mieliśmy i mamy - podkreśla Marek.

Instruktorzy NPR

Reklama

W 1990 r., po kilku latach pracy w parafialnej poradni, ks. prof. Jan Śledzianowski i Anna Bogucka zaproponowali im współpracę w Diecezjalnym Poradnictwie Rodzinnym. Przyjęli tę propozycję i do dziś pracują także w Diecezjalnym Poradnictwie Rodzinnym, pełniąc funkcję instruktorów w zakresie NPR. Należą do grona 5 osób w diecezji posiadających dyplomy nauczycieli NPR. Szkolą nowych pracowników poradnictwa rodzinnego oraz prowadzą zajęcia, dla już pracujących doradców. Dla potrzeb dydaktycznych Marek wspólnie z żoną opracowali książkę prowadzenia spotkań w poradnictwie rodzinnym dla narzeczonych. Ta publikacja, której opracowanie zajęło prawie rok, jest skierowana wyłącznie do pracowników poradnictwa. Jest to jedyna tego typu pozycja w Polsce, która stanowi doskonały materiał dla poradnictwa rodzinnego w zakresie pracy w parafii i prowadzenia spotkań z narzeczonymi. Poradnik został bardzo dobrze przyjęty w kraju, a nawet wykorzystywany jest przez Polonię za granicą. Opracowali także zeszyt ćwiczeń dla narzeczonych i dla małżonków, w celu nabycia umiejętności w zakresie metody polskiej naturalnego planowania rodziny. Współpracują z Diecezjalnym Duszpasterzem Rodzin ks. Mariuszem Rakiem i diecezjalną doradczynią życia rodzinnego p. Barbarą Piłką. Przygotowują szkolenia, materiały, szukają świeżych publikacji, broszur, aby być na czasie. Ich praca została doceniona przez bp. Kazimierza Ryczana. Po 25 latach pracy na spotkaniu w Skorzeszycach otrzymali list gratulacyjny oraz podziękowania za lata pracy na rzecz diecezji kieleckiej. W pracy pomaga im wiele osób. Wielkie fachowe wsparcie świadczy dr Leszek Wołowiec - lekarz ginekolog i położnik, na którego mogą zawsze liczyć.

Szczególne spotkania

Reklama

Z racji swojego zawodu Marek Czwartosz brał udział w projektowaniu i budowie domu biskupiego, który podczas pobytu Ojca Świętego Jana Pawła II w Kielcach był jego rezydencją. Architektem był Janusz Wic, a on zajmował się projektowaniem i nadzorem robót elektrycznych. Praca przebiegała szybko, czasu było bardzo mało. Zarządcą budowy z ramienia bp. St. Szymeckiego był ks. Benon Olejnik. - Ks. Benon był zdeterminowany, kierował się wiedzą, stanowczością, ale i dobrocią - wspomina. To były ciężkie czasy. Kończył się ustrój socjalistyczny, odczuwało się powszechne braki, ale życzliwość ludzi, którzy pomagali w budowie, sprawiła, że ze wszystkim zdążyli. Wszystkie materiały budowlane pochodziły z polskich firm. Postępy w budowie doglądał osobiście bp Stanisław Szymecki. - Umiał słuchać ludzi, ale jednocześnie wymagał, ponieważ wiedział, czego chciał. Budowa szła sprawnie i została ukończona tuż przed wizytą Jana Pawła II.
Później była wizyta Ojca Świętego i pamiętna Msza św. w Masłowie. Szczególnie wbiła się w jego pamięć, ponieważ z rąk Jana Pawła II otrzymał Komunię św. To było jego drugie osobiste spotkanie z Papieżem Polakiem. Pierwsze było kilka lat wcześniej w dalekim Watykanie. W 1984 r. zdobył paszport i pojechał na pielgrzymkę do Rzymu zorganizowaną przez parafię św. Wojciecha. W Watykanie na dziedzińcu św. Damazego, gdzie gwardziści szwajcarscy ślubują wierność Papieżowi podczas wstępowania w szeregi gwardii, ich grupa spotkała się z Janem Pawłem II. - Byłem zachwycony, gdy Ojciec Święty podszedł do nas i wyciągną rękę prosto w moim kierunku. Takich chwil się nie zapomina - mówi.

Oświetlenia zabytkowych świątyń i nie tylko

Dla diecezji kieleckiej pracuje nie tylko jako członek Poradnictwa Rodzinnego, ale także jako inżynier instalacji elektrycznych i oświetlenia. Zaprojektował oświetlenie dla ponad trzydziestu kościołów i kaplic w diecezji. Oprócz oświetlenia w bazylice katedralnej, projektował instalację dla kilkunastu zabytkowych kościołów. Oświetlenie kościółka „Na Wodzie” w Ojcowie, kościół w Skale, Nowym Brzesku, Pierzchnicy, Bielinach, Grodzisku, Stopnicy, Podwyższenia Świetego Krzyża w Chęcinach, to tylko kilka przykładów. Projektowanie instalacji w zabytkowych świątyniach wymaga wiele umiejętności i wysiłku. Wszystko odbywa się pod nadzorem władz konserwatorskich. Trzeba spełnić wiele wymogów, dlatego samo projektowanie nowego oświetlenia dla zabytkowych wnętrz trwa kilka miesięcy. Łatwiej jest w nowych kościołach, chociaż projektowanie oświetlenia dla kościoła jest zawsze wyzwaniem. Kościół trzeba rozumieć, czuć jego ducha i sakralność miejsca. Obecnie została ukończona dokumentacja instalacji elektrycznych dla budynku Hospicjum, które powstaje w Kielcach.
- Oprócz budownictwa sakralnego, w inżynierską pracę wpisane są projekty i realizacje z budownictwa komunalnego, takie jak oczyszczalnie ścieków, ujęcia wody, obiekty służby zdrowia (przychodnie, szpitale, apteki). W doświadczeniu są zakłady przemysłowe, budynki mieszkalne i całe osiedla, szkoły, hotele i sklepy. Na przestrzeni już ponad 35 lat pracy uzbierało się tego trochę - opowiada.

Miłości jego życia

Druga miłość - po żonie - to turystyka górska. - Wspólne wycieczki z moją żoną Teresą szlakami w niższe partie gór oraz doliny, to jest coś, co bardzo sobie cenię. Bardziej niż samotne wyprawy wysokogórskie. Razem zeszliśmy Tatry, Karkonosze, Beskidy, no i oczywiście Góry Świętokrzyskie. Dla mnie, już samotnie, pozostały tatrzańskie szczyty i Alpy.
Górskie krajobrazy oszałamiają go swoim urokiem, surowością grani, szumiącym potokiem i lasem w dolinach o niepowtarzalnym zapachu. Jak mówi, każdy krok to nowy horyzont, nowe piękno i zadumanie nad cudownymi dziełami Stwórcy, liczącymi tysiące czy miliony lat. Szuka Boga w przyrodzie, ale także w ludziach, których spotyka i spotkał na swojej życiowej drodze. Wsparciem była i jest jego żona. Wiele zawdzięcza rodzicom, rodzeństwu; bratu Romanowi, siostrze Joannie i wielu kapłanom. Wspólnie cieszą się z rozwijającej się rodziny swojego syna Daniela, który ma już dwóch chłopców. Wkrótce w ich rodzinie pojawi się kolejne dziecko, prawdopodobnie będzie to dziewczynka.

W następnym numerze sylwetka śp. bp. Jana Gurdy

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

I Młodzieżowy Zjazd Rycerstwa Niepokalanej

Niedziela przemyska 29/2014

[ TEMATY ]

młodzi

ludzie

ARCHIWUM SIÓSTR MI

Uczestnicy i organizatorzy I Młodzieżowego Zjazdu Rycerstwa Niepokalanej

Uczestnicy i organizatorzy I Młodzieżowego Zjazdu Rycerstwa Niepokalanej
Ten, kogo nie było w dniach 20-22 czerwca br. w Strachocinie u Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej niech żałuje, bo jest czego. Hasłem rekolekcji były słowa: „Wierzyć to znaczy chodzić po wodzie, czyli wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia przez Niepokalaną”. Tak z przymrużeniem oka, wybierając się do Strachociny, zastanawiałam się, czy będzie tylko teoria, czy można się też spodziewać chodzenia po wodzie w praktyce. O. Andrzej Sąsiadek, franciszkanin, w  konferencjach przekonywał nas: „Jak człowiek wierzy, to się da! Naprawdę się da! Szatan kłamie i próbuje nam wmówić: to niemożliwe!”. Były to słowa, które zostały poparte opowieściami o konkretnych, wyjętych z życia sytuacjach, co pomagało uwierzyć, że Bóg działa również dziś i w codziennym życiu każdego z nas. Przedstawienie Apostołów, szczególnie św. Piotra, jako normalnych ludzi, którym też nie wszystko w życiu wychodziło, a jednak dali radę, pomogło uwierzyć we własne siły i możliwości oraz w to, że można, „że się jednak da”. Tu przypominają mi się gdzieś usłyszane słowa, że „Bóg nie powołuje świętych, lecz uświęca powołanych”. Ważną rzeczą było także uświadomienie nam, że szatan z reguły nie przychodzi ze słowami: „Jestem Lucyfer. Czy mogę zamieszkać w twoim sercu?”, lecz często działa bardzo podstępnie i pod pozorem dobra, np. odwlekając spowiedź przez podsuwanie myśli: „bo nie jestem jeszcze dobrze przygotowany...”. Również to, że o. Andrzej mówił całym sobą sprawiało, że treści, które przekazywał, przyswajało się nie tylko uszami, ale niemal wszystkimi zmysłami. Słyszeć te konferencje to mało, to trzeba było również widzieć. Po czasie słuchania trzeba było również wykazać się wiedzą. Ponieważ Rycerzy Niepokalanej, tych już pasowanych oraz kandydatów, przyjechało w sumie ponad 60, to pierwszego dnia zostaliśmy podzieleni na mniejsze grupy. Każda z grup miała swojego animatora, opiekuna i świętego patrona. Pierwszym zadaniem było odgadnięcie świętych, którzy mieli się za nami wstawiać u Boga i pomagać Niepokalanej, byśmy z tych rekolekcji skorzystali jak najwięcej. Każdy z animatorów wraz z opiekunem grupy przygotował scenkę z życia świętego patrona – tu brawa dla nich za pomysłowość i zaangażowanie. Towarzyszyli nam tacy święci jak: św. Maksymilian M. Kolbe, św. Franciszek z Asyżu, św. Józef, św. Jan Paweł II i św. Andrzej Bobola. Patronem mojej grupy był św. Andrzej Bobola, który od pierwszego przyjazdu do Strachociny stał mi się szczególnie bliski. Niepokalana, biorąc sobie do pomocy właśnie tego świętego, przyprowadziła mnie w to niezwykłe miejsce. Ponieważ na rekolekcje jechałam z bardzo osobistą sprawą, to pierwsze kroki skierowałam pod pomnik św. Andrzeja, a kolejne były spacerem po Bobolówce, by poprosić go o szczególną opiekę na ten ważny czas. I tym razem św. Andrzej w konkretny sposób wstawił się za mną, dodając odwagi i przez o. Andrzeja uciszył burze w mojej duszy. 20 czerwca, poza znajomością faktów z życia świętych, można było się też wykazać odwagą i zaufaniem do Niepokalanej, która podczas pogodnego wieczorku postawiła niełatwe zadania. Pierwszy wyzwanie podjął o. Andrzej, który miał nas uczyć chodzenia po wodzie, a w rezultacie musiał nurkować w basenie, by odczytać hasło z rebusu na dnie. Kolejne zadanie polegało na czerpaniu wody sitkiem – łatwo się domyślić, jakie to efekty przynosiło. Na koniec tor przeszkód z zawiązanymi oczami. Ponieważ Maryja nigdy nie zostawia swoich dzieci bez opieki i pomocy, to i tym razem pomagała w konkretny sposób, dając okulary do nurkowania i lupę, by odczytać rebus, miskę, by wody naczerpać i pokazać, jak działa jako Pośredniczka łask wszelakich, oraz siostrę, która prowadziła za rękę, pomagała pokonać przeszkody i dodawała otuchy przed wejściem do wody. Przez wesołą zabawę mogliśmy się przekonać, jak wiele zyskujemy, pozwalając działać w naszym życiu najtroskliwszej Matuchnie, i jak ona nam pomaga. 21 czerwca pozostawił w pamięci rycerskie podchody. Przejście przygotowanym szlakiem zdecydowanie ułatwiała znajomość terenu i rozmieszczenia najważniejszych punktów, co siostry w kolejnych wskazówkach potrafiły opisać w bardzo ciekawych i niepowtarzalnych słowach. W wyzwaniu tym liczyła się również współpraca, czasem również między rywalizującymi między sobą grupami. Poza odnalezieniem strategicznych punktów i kolejnych wskazówek mieliśmy do wykonania bardzo praktyczne zadania, które polegały m.in. na podlaniu kwiatków na Bobolówce. Było również zadanie apostolskie, które miało także znaczenie duchowe, bo przez świadectwo o Rycerstwie Niepokalanej dla odwiedzonej pani pozwalało umocnić także naszą reakcję z Niepokalaną. Jednak mimo wspomnianej zdrowej rywalizacji dopiero zebranie owoców pracy wszystkich grup pozwoliło odczytać końcowe hasło rycerskich podchodów. Był również czas na skupienie oraz bardzo prywatne i osobiste spotkanie z Jezusem. Czas wyciszenia, przemyślenia różnych spraw, usłyszanego słowa oraz duchowej rozmowy z Bogiem zapewniony był podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. Także w każdej wolnej chwili można było udać się do kaplicy, by w ciszy pobyć z Jezusem. W kaplicy stał słój wypełniony cytatami z Pisma Świętego, by wylosować i zatrzymać dla siebie to, co Pan chce nam powiedzieć. Pozwalało to na łatwiejsze nawiązanie rozmowy z Bogiem, a czasem skłaniało do konkretnych refleksji. Osobiście czułam szczególne prowadzenie tym Słowem przez cały czas rekolekcji. Bardzo trafione i cenne okazały się również słowa św. Maksymiliana, które każdy zabierał dla siebie na zakończenie rekolekcji. Ważnym czasem spotkania z żywym Bogiem była codzienna Eucharystia w sanktuarium św. Andrzeja Boboli, która z racji oktawy Bożego Ciała połączona była z procesją. Na zakończenie rekolekcji, 22 czerwca, odbyło się rycerskie pasowanie. Grono Rycerzy Niepokalanej powiększyło się o kolejne 12 osób, które zdecydowały się oddać całych siebie na własność i do pełnej dyspozycji Niepokalanej. Moment ten przywołał piękne wspomnienia z poprzednich rekolekcji, kiedy to sama byłam w gronie giermków, którzy dostąpili zaszczytu wstąpienia w zastępy tej szczególnej wspólnoty. Przez cały czas Zjazdu troskliwą opieką otaczały nas siostry, które dbały nie tylko o sprawy duchowe, piękną oprawę tego świętego czasu i urozmaicenie wesołych wieczorków, ale i o strawę dla wzmocnienia sił fizycznych, za co serdeczne Bóg zapłać wszystkim razem i każdej z osobna. Jeśli ktoś chciał i mimo sporej dawki wrażeń nie brakowało mu sił, to mógł jeszcze zostać na ponadplanowy czas, którym była rekreacja na świeżym powietrzu zakończona ogniskiem. Czas zacieśniania nowych przyjaźni, rozmów i dzielenia się wrażeniami tych niezwykłych trzech dni. Praktycznie każde słowa są zbyt małe, by opisać i oddać atmosferę, uczucia, wrażenia i przeżycia czasu spędzonego podczas Zjazdu w Strachocinie. Tutaj trzeba po prostu przyjechać i samemu poczuć wszystkimi zmysłami to miejsce, które Niepokalana wybrała sobie na swoją zagrodę. Trzeba osobiście spotkać się z ludźmi, odczuć ich życzliwość, jedność i te szczególne więzi, jakie się tutaj zawiązują. Zdecydowanie jest to miejsce, z którego nie chce się wyjeżdżać i czeka się na każdą okazję, by móc wrócić.
CZYTAJ DALEJ

„Szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam"

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Łk 11, 5-13.

Czwartek, 9 październik. Dzień Powszedni albo wspomnienie świętych męczenników Dionizego, biskupa, i Towarzyszy albo wspomnienie św. Jana Leonardiego, prezbitera.
CZYTAJ DALEJ

Rzym: Polacy uczczą rocznicę wyboru św. Jana Pawła II i wspomnienie liturgiczne Papieża Polaka

2025-10-10 16:09

[ TEMATY ]

Watykan

Polonia

św. Jan Paweł II

Vatican Media

W połowie października Polonia rzymska spotka się w Watykanie, aby wspólnie modlić się i oddać hołd św. Janowi Pawłowi II. Zaplanowano dwa wydarzenia, które wpisują się w wieloletnią tradycję pamięci o Papieżu Polaku.

W poniedziałek, 16 października br., o godz. 18.45, odbędzie się polonijne czuwanie modlitewne na Placu św. Piotra w Watykanie. Spotkanie upamiętni 47. rocznicę wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Hasłem tegorocznego czuwania będą słowa: „Zło dobrem zwyciężaj!”. W wydarzeniu wezmą udział Polacy mieszkający w Rzymie oraz pielgrzymi przybywający z całego świata. Centralną intencją modlitwy będzie wołanie o pokój.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję