Biały obrus na chłodnym granicie tatrzańskiego głazu, świece i skromne liturgiczne naczynia. Trwa przygotowanie do Mszy św. pod kapliczką Matki Bożej od Szczęśliwych Powrotów nad Morskim Okiem w Tatrach. Stopniowo gromadzą się wierni - przechodzący turyści, a także członkowie krakowskiego chóru „Voce Angeli”, ich bliscy oraz kierownictwo zawsze gościnnego schroniska nad Morskim Okiem. W sercu Tatr, pod rozłożystą limbą, u stóp Maryi, już po raz dziesiąty celebrujemy liturgię Bożego Ciała. Tu, osłonięci przed życiowymi wichrami Jej płaszczem, próbujemy spojrzeć na nasze życie oczami Jej Syna. Wiatr gładzi granatową taflę jeziora, nad którą spiętrzyły się skalne ściany.
Nie da się opowiedzieć miłości. Tak jak nie da się opowiedzieć bliskości, przytulenia, zachwytu. Nie da się opowiedzieć miłości. Miłości można jedynie doświadczyć. A do tego konieczne jest osobiste spotkanie, uczestniczenie. Tu kończy się teoria, a zaczyna praktyka. Dlatego Boże Ciało jest świętem trudnej, ale pięknej tajemnicy. Nieprzekładalnej na żaden ludzki język.
Po Mszy św. idziemy w tradycyjnej procesji wokół Morskiego Oka, by w czterech miejscach odczytać fragmenty Dobrej Nowiny. Nie ma monstrancji. A właściwie jest ich wiele. Pod świerkowym baldachimem każdy w uroczystym skupieniu adoruje Chrystusa w swym sercu, stając się żywą monstrancją. Dwaj mali ministranci radośnie a niestrudzenie wydzwaniają wniebo-głosy na dzwonkach. Pod stopami, wprost na śniegu, którego jeszcze sporo w Tatrach, „zakwitają” kwiaty sypane przez dziewczynki. Rwące potoki, wiatr, szum siklawy i nasz śpiew stapiają się w jedno.
Nad Morskim Okiem jakoś szczególnie do Jezusa powraca się przez Maryję, której śpiewamy na zakończenie Litanię Loretańską. Tatrzańska parafia ma także swoje ogłoszenia duszpasterskie: najbliższe spotkanie przy kapliczce Matki Bożej od Szczęśliwych Powrotów odbędzie się już w niedzielę 29 czerwca, a Mszę św. o godz. 11 będzie transmitował portal
Pomóż w rozwoju naszego portalu