Chciałbym się uwolnić od Krzyża Twego, Panie.
od rozmnożonego chleba i pieczonej ryby.
Zbieram ości do kosza, patrzę na jezioro,
na którym fale uciszasz, i plan ucieczki obmyślam.
Z rąk moich rozsypuje się osiem błogosławieństw.
Nie umiem być cichy, smutny i łaknący,
ubogi, cierpiący, ciągle miłosierny.
Skąd wziąć czyste serce, jak pokój wprowadzać?
Rano czy w południe, czy tuż przed wieczorem,
za pracę w winnicy ta sama zapłata.
Otwierasz mi uszy na Twe przypowieści.
Darzysz cierpliwością tak trudnego ucznia.
Trzy dni Jonaszowe w brzuchu wielkiej ryby,
ja też zrozumiałem, że nie ma ucieczki.
Lękam się o wszystko, uchroń mnie od zdrady,
oszczędź gorzkich łez, gdy kur trzykroć zapieje.
Może bym i odszedł, gdyby było dokąd.
Uśmiechasz się do mnie. Ty wiesz, że zostanę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu