Kto to jest sceptyk? - To ktoś, kto uważając się za mędrca, powtarza wciąż swoją dewizę: „Wątpię, więc jestem”. Ciekawe, czy wątpi także w to, że jest...
A może tak trochę ironicznie: Sceptyk to taki typ, co siedzi na rozstaju dróg i wszystkim wędrowcom wmawia, że każda droga prowadzi donikąd... Ostatnio, zwłaszcza w mediach, jest moda na sceptyków, ale pozornych, bo tak naprawdę chodzi tylko o to, by nie uznać, że istnieje jakaś obiektywna prawda, więc wmawia się, że każdy ma swoją własną.
*
Reklama
Dla ilustracji taki obraz-scenka: Do luksusowego sklepu jubilerskiego przychodzi chłopak, który chce kupić dziewczynie pierścionek zaręczynowy. Sprzedawca, świetnie wyszkolony i wygadany, wykłada kilka pierścionków. Chłopak jest niezdecydowany, bo nie zna się na biżuterii. Sprzedawca zachwala każdy pierścionek, ale żadnego nie poleca. Chłopak jest bezradny. Każdy pierścionek ma coś w sobie, a sprzedawca wciąż przynosi nowe. Chłopak prosi go, żeby mu któryś polecił, ale ten mówi, że jego obowiązkiem jest dać mu jak największy wybór. Chłopak już płaczliwie błaga: „To ma być wyraz mojej miłości do tej dziewczyny...”. Na to sprzedawca: „Miłości? Jakiej? Erotycznej, romantycznej, sentymentalnej, seksualnej, platonicznej, pragmatycznej, mistycznej...? Każda z nich jest miłością i... nie jest”. I sypie chłopakowi określenia, by w końcu stwierdzić: „Czy przy takiej mnogości miłości możesz jeszcze wierzyć w to, że ją kochasz? A już na pewno nie w to, że ona kocha ciebie. A tak w ogóle, to jakie masz prawo twierdzić, że miłość w ogóle istnieje?”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
*
To taki wizerunek sceptyka, który staje się niepostrzeżenie cynikiem. Bo ostatnio słyszy się coraz częściej, że niczego nie można zdefiniować... Ani pornografii, ani seksualnych zboczeń, ani tego, czym są agencje towarzyskie, ani korupcji, ani zdrady małżeńskiej czy narodowej, ani kradzieży, ani grzechu... Rosnące i hałaśliwe grono sceptyków oznajmia, że jest tak wiele definicji, koncepcji i interpretacji, iż nawet miłość jest tylko tym, co sobie ktoś na własny użytek ubzdurzy... I tak tworzy się krajobraz wręcz paranoiczny. W takim krajobrazie „rację” mają wtedy ci, co najgłośniej i najbezczelniej wrzeszczą swoje głupie racje, czyli twardogłowi... A ci za mędrców raczej uchodzić nie mogą.
*
Może to rozwadnianie mózgów dogmatem świetnie wyrażonym przez Steve Turnera: „Wierzymy, że nie ma prawdy absolutnej, z wyjątkiem, że nie ma absolutnej prawdy, i w odrzucenie każdego credo” - idzie w parze z modną teraz Erą Wodnika?