Reklama

Gdzie Wojtyła w Warszawie bywał

Tak naprawdę nie wiadomo, kiedy Karol Wojtyła po raz pierwszy pojawił się w stolicy. Ale wiadomo na pewno, że w 1955 r. po raz pierwszy zawitał do domu Sióstr Urszulanek w Warszawie, gdzie zatrzymał się na nocleg. Od tamtej pory bywał tu częstym gościem, zwłaszcza gdy przyjeżdżał na posiedzenia Episkopatu. Stąd też wyjeżdżał do Rzymu na konklawe w 1978 r.
W klasztorze Urszulanek przy ulicy Wiślanej nie ma ani jednego zdjęcia, na którym byłby ks. Karol Wojtyła. Że przyjeżdżał i tutaj nocował - wiadomo jedynie z relacji sióstr. I z opowiadań samego Papieża, który wielokrotnie wspominał to miejsce.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Był taki zwyczajny, swój, jak domownik

S. Andrzeja Górska, wieloletnia matka generalna Zgromadzenia, doskonale pamięta moment, w którym młody ks. Wojtyła stanął w drzwiach klasztoru, by tu przenocować. Polecił go siostrom kapelan sióstr, ks. Stanisław Olejnik.
Ks. prof. Wojtyła rano wybierał się do Lublina, gdzie wykładał na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Ponieważ nocne połączenia z Krakowa do Lublina były kiepskie, lepiej było dojechać do Warszawy, a potem rannym pociągiem do Lublina.
Potem nocował tu częściej, nawet dwa razy w miesiącu, właśnie gdy miał jechać do Lublina albo kiedy wyjeżdżał za granicę. Ale nie wszyscy w klasztorze znali go osobiście. Gdy kiedyś zgłosił się na furtę, studentka, która zastępowała furtiankę nie chciała go wpuścić. Przybiegła do przełożonej i powiedziała: "Jakiś człowiek stoi na furcie, mówi że jest księdzem, nazywa się Karol Wojtyła". Wypomniał jej to ze śmiechem już jako Papież: "Tak, tak, na furcie przy Wiślanej się spotkaliśmy...".
Gdy ks. Wojtyła zatrzymywał się u sióstr, zawsze był taki zwyczajny, swój, jak domownik. Gdy przyjeżdżał, pytał: co w domu? Co w zgromadzeniu?

W stolicy dowiedział się, że ma zostać biskupem

Reklama

Ponieważ na pierwszym piętrze domu Urszulanek było przedszkole, ks. Wojtyła lubił tam czasem zaglądać. Miał jakiś niezwykły dar nawiązywania z dziećmi kontaktu. Pewnego razu, na klasztornych schodach naprzeciw ks. Wojtyły stanął jeden z chłopców. Wyciągnął nogę w jego kierunku i poprosił: "Księdzu, zawiąż mi bucik". I wtedy ks. Wojtyła postawił na podłodze aktówkę, którą trzymał w ręku, pochylił się i zawiązał sznurowadła. "Dziękuję księdzu" - usłyszał. - Ten chłopiec wyrósł na porządnego człowieka i dobrze pamięta ten fakt - mówi s. Andrzeja.
Krzyki czy głośne zabawy dzieci często uniemożliwiały pracę ks. Wojtyle. Ale nigdy się nie skarżył. Wręcz przeciwnie: jakby pomagało mu to być otwartym i pogodnym.
Najbardziej pamiętny pobyt ks. Wojtyły w Warszawie wiązał się z rokiem 1958. Przerwał wtedy obóz żeglarski, na którym akurat przebywał z młodzieżą, bo wezwał go do Warszawy Prymas Wyszyński. Gdy tylko dotarł do stolicy, pierwsze kroki skierował na Wiślaną. - Zostawił u nas "żeglarskie" ubranie, włożył sutannę i poszedł na Miodową do rezydencji Prymasa - mówi s. Andrzeja. - Wrócił blady i milczący. Do końca dnia z nikim nie zamienił ani słowa. Wieczorem wszedł do kaplicy i długo się modlił, leżąc krzyżem przed Tabernakulum.
Jak później domyśliły się siostry, wtedy właśnie Prymas Wyszyński zaproponował ks. Wojtyle, by wyraził zgodę na sakrę biskupią.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

"Zgubiłbym się w tej Warszawie!"

Gdy za jakiś czas po raz pierwszy zjawił się na Wiślanej jako biskup, siostry próbowały traktować go jak na biskupa przystało: - Pochyliłyśmy się, chciałyśmy ucałować pierścień - opowiada s. Andrzeja. - Ale nic z tego nie wyszło. Nie pozwolił.
- Kolejne wizyty Karola Wojtyły w Warszawie wiązały się już przede wszystkim z udziałem w obradach Konferencji Episkopatu - mówi ks. infułat Zdzisław Król, ówczesny kanclerz warszawskiej kurii. Wspomina, że kiedyś koncelebrował z kard. Wojtyłą i z ks. Twardowskim Mszę św., podczas której Kardynał błogosławił ślub pary znajomych. Było to w kościele Sióstr Wizytek. Potem razem poszli na wesele.
- Na drugi dzień kard. Wojtyła był na posiedzeniu Episkopatu - mówi ks. Król. - W przerwie obrad podszedł do mnie i powiedział: "Dziękuję za wczorajszą asystę. Gdybym musiał sam dojechać, by błogosławić ten ślub, zgubiłbym się w tej Warszawie!".

Jak kardynał Wojtyła grał w siatkówkę

Jak wspominają członkinie Instytutu Prymasowskiego, które wtedy pracowały w Sekretariacie Prymasa Wyszyńskiego, wszystkie wizyty kard. Wojtyły na Miodowej były bardzo zwyczajne. - Można było wyczuć, jak dobrze rozumieją się z kard. Wyszyńskim, jak są sobie bliscy. Czasem odwiedzał też Księdza Prymasa w podwarszawskiej Choszczówce, gdzie kard. Wyszyński lubił wypoczywać. - Latem obowiązkowo wtedy graliśmy w siatkówkę: kard. Wojtyła, ks. Dziwisz i pracownicy Sekretariatu Prymasa - wspomina Barbara Dembińska. - A kard. Wyszyński nas wręcz "strofował": Pamiętajcie, macie tak grać, żeby przegrać. Nie było to trudne, bo zarówno kard. Wojtyła, jak i ks. Dziwisz grali bardzo dobrze. Nawet ścinali. A jak mocno serwowali!
Że kard. Wojtyła i Prymas Wyszyński bardzo dobrze się rozumieli, było widać od razu, gdy tylko kard. Wojtyła pojawiał się na Miodowej. - Obaj mieli też ogromne poczucie humoru - dodaje Barbara Dembińska - Widziałam, że rozumieli się bez słów. Dlatego chyba pierwsze słowa Prymasa Wyszyńskiego po wyborze Jana Pawła II brzmiały: "O nic nie pytajcie, bo będę łkał. Czuję się, jakby mi ktoś prawą rękę odciął".

"Tylko Bóg wie, co z nami będzie"

Jako kardynał, Karol Wojtyła po raz ostatni był w Warszawie tuż przed konklawe, w październiku 1978 r. Trwały akurat obrady Konferencji Episkopatu. Ponieważ jednak zmarł papież Jan Paweł I, kard. Wojtyła został z tych obrad oddelegowany do Rzymu, do pomocy przy organizacji pogrzebu. Siostry widziały, jak bardzo był wstrząśnięty tą śmiercią. Gdy wrócił z poprzedniego konklawe, powiedział, że wybraliśmy dobrego papieża, bo wierzący i pokorny.
Wieczorem, na dzień przed odlotem do Rzymu skończył sprawdzać pracę habilitacyjną ks. Tadeusza Stycznia. Nie wiadomo dlaczego, ale wyraźnie przywiązywał do tego ogromną wagę. Powiedział wtedy: "Ksiądz Styczeń już wie, że ma odebrać tę pracę. To dla niego ważne". A przecież ks. Styczeń zastąpił później kard. Wojtyłę w Katedrze Etyki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
Do Rzymu kard. Wojtyła odlatywał 3 października.
- Rano był jakiś inny niż zwykle, bardziej zadumany, skupiony - wspomina s. Andrzeja. Gdy zjadł śniadanie, czekał na abp. Dąbrowskiego, z którym miał jechać na lotnisko. Ks. Dziwisz wyjechał z bagażami wcześniej. Kiedy już abp Dąbrowski przybył, kard. Wojtyła zaczął szykować się do wyjścia. - Stanęłam przy nim na schodach i żegnając go, zapytałam: "Nie wiem, czego Księdzu Kardynałowi życzyć: żeby wrócił czy żeby nie wrócił". W odpowiedzi usłyszała: "Taka jest nasza ludzka egzystencja, że tylko Bóg wie, co z nami będzie". I po tych słowach odjechał.
Obok wielu księży, którzy żegnali odlatujących do Rzymu: Prymasa Wyszyńskiego i kard. Wojtyłę, na warszawskim lotnisku Okęcie był też ówczesny kanclerz kurii, ks. Z. Król. - Pamiętam, że kard. Wojtyła stał sam z boku, podszedłem więc do niego - mówi. - Nie pamiętam, o czym rozmawialiśmy. Ale wyraźnie widziałem, że o czymś intensywnie myśli.
Następnym razem kard. Wojtyła w stolicy pojawił się już jako Papież.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bóg zawsze wyciąga rękę, czy jestem gotowy ją przyjąć?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Łk 1, 26-38.

Sobota, 20 grudnia. Dzień Powszedni.
CZYTAJ DALEJ

Bp Varden: to budujące mieć takiego Papieża

2025-12-20 18:05

[ TEMATY ]

papież

Vatican Media

Obecność Boga jest czymś oczywistym, mówi o tym cała Biblia. To my jesteśmy nieobecni! Brat Wawrzyniec uczy nas, jak powrócić z naszego oddalenia, szukać zjednoczenia z Bogiem i zwracać uwagę na Tego, który jest w nas i wokół nas – mówi bp Erik Varden na temat polecanej przez Leona XIV książki „O praktykowaniu Bożej obecności”. To budujące, że mamy Papieża, który na pierwszym miejscu stawia poszukiwanie Boga i zachęca nas, byśmy czynili to samo – dodaje bp Varden, w przeszłości opat trapistów.

O książce brata Wawrzyńca, XVII-wiecznego francuskiego karmelity, Leon XIV mówił podczas spotkania z dziennikarzami na pokładzie samolotu w drodze powrotnej z Libanu do Rzymu. Jeśli chcecie zrozumieć, kim jestem, przeczytajcie tę książkę – mówił Ojciec Święty. Wczoraj natomiast ukazała się w watykańskim wydawnictwie LEV nowa edycja książki Brata Wawrzyńca, do której Leon XIV osobiście napisał wprowadzenie.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Wyruszył Orszak Trzech Króli!

2025-12-21 11:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Spotkanie organizacyjne Orszaku Trzech Króli

Spotkanie organizacyjne Orszaku Trzech Króli

Organizatorzy i wolontariusze Orszaku Trzech Króli 2026 rozpoczęli bezpośrednie przygotowania do tego wydarzenia.

Już po raz kolejny w święto Trzech Króli ulicami miast całej Polski, jak i archidiecezji łódzkiej przejdą kolorowe, roztańczone i radosne Orszaki Trzech Króli. Do organizacji zgłosiły się zarówno największe miasta jak i małe miasteczka czy wsie. Odpowiedzialni za przygotowanie tego wydarzenia spotkali się, by rozpocząć bardzo intensywne, bezpośrednie przygotowania do Orszaku. Hasło tegorocznego Orszaku Trzech Króli „Nadzieją się cieszą” wywodzi się ze słów drugiej zwrotki kolędy „Mędrcy świata, Monarchowie”. Wynika ono z Roku Nadziei, ogłoszonego przez śp. Papieża Franciszka jako Rok Jubileuszu Narodzin Jezusa Chrystusa, a który zakończy się właśnie 6 stycznia 2026 r. Spotkanie wolontariuszy, artystów i koordynatorów Orszaku rozpoczęła modlitwa. Koordynator Orszaku Trzech Króli przedstawił tegoroczną trasę Orszaku, który, podobnie jak w roku ubiegłym, rozpocznie się Mszą świętą w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego na ulicy Sienkiewicza, gdzie gościnnie progi świątyni otworzą ojcowie Dominikanie. - W scenariuszu tegorocznego Orszaku zawarte są sceny ukazujące różne ludzkie sytuacje, które obrazują brak nadziei. Będziemy szli widząc wokół nas samotność, depresję, czy Heroda – influencera, zapatrzonego tylko w samego siebie. Można powiedzieć, że Orszak idzie wbrew nadziei! A na zakończenie dochodzimy do żłóbka, w którym jest cała nasza Nadzieja – Jezus Chrystus – tłumaczy ks. Grzegorz Matynia, organizator łódzkiego Orszaku.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję