Reklama

„Ad maiorem Dei gloriam” - dla większej chwały Bożej

Jezuita o stanie Towarzystwa Jezusowego

Z okazji 35. Kongregacji Generalnej Towarzystwa Jezusowego, która rozpoczęła się 7 stycznia 2008 r. w Domu Generalnym Jezuitów w Rzymie, Włodzimierz Rędzioch przeprowadził rozmowę z o. Pasquale Borgomeo SJ, dawnym dyrektorem Radia Watykańskiego, sekretarzem komisji przygotowawczej obecnej Kongregacji

Niedziela Ogólnopolska 3/2008, str. 12-13

Rzym, Kuria Generalna Towarzystwa Jezusowego
Włodzimierz Rędzioch

Rzym, Kuria Generalna Towarzystwa Jezusowego<br>Włodzimierz Rędzioch

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Włodzimierz Rędzioch: - Na początku Kongregacji Generalnej Towarzystwa Jezusowego o. Peter-Hans Kolvenbach, przełożony generalny, poda się do dymisji. Po raz pierwszy w wielowiekowej historii zakonu przełożony generalny zrezygnuje ze swej funkcji. Jezuici są bowiem jedynym zakonem w Kościele katolickim, którego konstytucje przewidują dożywotne - „ad vitam” - sprawowanie urzędu przełożonego generalnego. Dlaczego tak się stało?

Reklama

O. Pasquale Borgomeo SJ: - To prawda, że po raz pierwszy w prawie pięciowiekowej historii naszego zakonu przełożony generalny podaje się do dymysji, ale nie zmieni to naszej tradycji, tzn. będziemy nadal wybierać przełożonego „ad vitam”. W Towarzystwie Jezusowym od dawna dyskutowano, czy należy ograniczyć czasowo sprawowanie funkcji przełożonego generalnego, wprowadzić limit wieku lub zachować jej dożywotni charakter, zgodnie z ignacjańską tradycją i konstytucjami. W końcu, za zgodą papieża, podjęto decyzję, by pozostać przy tradycji wyboru „ad vitam”, dając jednak przełożonym generalnym możliwość złożenia dymisji na ręce Kongregacji Generalnej po otrzymaniu papieskiego pozwolenia („nulla osta”); teoretycznie Kongregacja Generalna może dymisję odrzucić. Możliwość dymisji generała ograniczona jest jednak całą serią warunków, które sprawiają, że nowy przełożony generalny rozpoczyna swą kadencję tak, jakby miał piastować swój urząd dożywotnie. Św. Ignacy, nasz założyciel, tłumaczył wybór przełożonego „ad vitam” motywami, które po dzień dzisiejszy są aktualne.
Oczywiście, w ostatnich latach średnia życia znacznie się wydłużyła, a rytm zachodzących w świecie zmian jest o wiele szybszy, co sprawia, że w pewnym momencie przełożony generalny może poczuć się nie w pełni zdolny do rządzenia. O. Kolvenbach podjął swą decyzję o złożeniu dymisji, biorąc pod uwagę swój wiek (niedługo skończy 80 lat) oraz stan zdrowia.
Chciałem dodać, że przełożony generalny Towarzystwa Jezusowego ma w ręku wielką władzę, ale nie rządzi sam - wspomaga go czterech asystentów generalnych mianowanych przez Kongregację. Poza tym wybierany jest tzw. admonitor („ammonitore”), tzn. osoba o sprawdzonej mądrości duchowej, która napomina przełożonego generalnego, gdy uzna, że popełnia błędy, również odnoszące się do jego osobistego zachowania lub życia duchowego.
Interesujące jest, że struktura zarządzania Towarzystwem Jezusowym była często analizowana, a czasami brana za przykład przez inne instytucje, nie tylko katolickie, ze względu na jej realizm i pragmatyzm.

- Po Soborze Watykańskim II historia Towarzystwa Jezusowego, któremu przewodniczył o. Pedro Arrupe, była burzliwa i niepokojąca…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Wynikało to z osobowości naszego przełożonego generalnego. Był to człowiek nadzwyczajny, o charakterze profetycznym i charyzmatycznym, który nadał Towarzystwu Jezusowemu nowe priorytety: działanie na rzecz ubogich i walkę o sprawieliwość społeczną, połączone z krzewieniem wiary. W Hiszpanii jego radykalne posunięcia prawie doprowadziły do schizmy wśród tamtejszych jezuitów. Nie zapominajmy jednak, że lata rządów o. Arrupe to był okres posoborowy, okres rewolty majowej 1968 r., okres pojawienia się nowych prądów duchowych i kulturalnych, czasami nie do zaakceptowania.
Uważam, że o. Arrupe nie był człowiekiem naiwnym, co mu często zarzucano, lecz cechował go zbytni optymizm, również w sferze duchowej.

- Jak natomiast możemy scharakteryzować 24 lata rządów o. Kolvenbacha?

- Okres rządów o. Kolvenbacha nazwałbym „czasem robienia porządków”. Osobowość o. Kolvenbacha jest odmienna od jego porzednika. Przewodniczył on Towarzystwu Jezusowemu bardzo skutecznie, ale dyskretnie i - powiedziałbym - „w milczeniu”.

- Pozwoli Ojciec na dygresję. Po Rzymie krążył kiedyś dowcip na temat o. Kolvenbacha: „Przełożony generalny jezuitów zna bardzo wiele języków, ale woli milczeć”…

Reklama

- To prawda, chociaż ostatnio o. Kolvenbach miał bardzo częste kontakty z prasą - w ciągu kilku tygodni udzielił więcej wywiadów niż w poprzednich 24 latach! To najlepiej świadczy o jego osobowości. Nie jest to człowiek, który dobrze czuje się wśród tłumów - woli dyskrecję i kontakty personalne. To właśnie dzięki takiemu charakterowi udało mu się zagoić rany w naszym zakonie. Poza tym, gdy został wybrany na przełożonego generalnego w 1983 r., czasy się zmieniały: skończyły się ekscesy posoborowe oraz różnorodne rewolucje kulturalne. Ponadto przyszło mu rządzić Towarzystwem Jezusowym podczas pontyfikatu Papieża o tak wielkiej osobowości i dynamizmie, że było rzeczą przezorną zachowanie pewnej dyskrecji. Dzięki temu udało mu się polepszyć stosunki z Janem Pawłem II, które za czasów o. Arrupe były bardzo napięte.

- Od lat mówi się o kryzysie waszego zakonu - zmniejsza się liczba jezuitów, co sprawiło, że niektóre prowincje przestały istnieć, seminaria są puste i coraz mniej jest kandydatów do zakonu. Jak sami jezuci postrzegają ten kryzys i jakie wskazują jego przyczyny?

- Została powołana specjalna grupa, która ma się zająć „stanem” Towarzystwa Jezusowego. Uważam, że kryzys życia zakonnego i powołań nie dotyczy tylko jezuitów. Nasz zakon jest jednak postrzegany przez wiele środowisk, przede wszystkim przez Stolicę Apostolską, jako „kamień probierczy”. Jezuici powinni być przykładem dla wszystkich, dlatego na pewne „odchylenia” w naszym zakonie patrzy się z większym zaniepokojeniem. Jednym słowem, od nas wymaga się więcej.

- Od zakonników, którzy mają solidne przygotowanie intelektualne (co najmniej dwa doktoraty) i duchowe, Stolica Apostolska i cały Kościół mają prawo wymagać więcej niż od innych…

Reklama

- Powiedziałbym, że istnieje pewnego rodzaju pozytywne „uprzedzenie” w stosunku do jezuitów - Towarzystwu Jezusowemu stawia się wysokie wymagania. Również fakt, że składamy czwarty ślub - bezwzględnego posłuszeństwa papieżowi, sprawia, że spoczywa na nas większa odpowiedzialność i że powinniśmy być bardziej posłuszni Magisterium Kościoła.
Dostrzegam, że konkurencją dla Towarzystwa Jezusowego - podobnie jak i dla innych zgromadzeń zakonych, są nowe formy życia konsekrowanego. Być może niektóre aspekty naszej formacji i życia zakonnego są tak wymagające, że odstraszają ewentualnych kandydatów. Dziś jest nas 20 tys., 50 lat temu było nas 36 tys., a więc prawie dwa razy tyle. Poza tym należy zwrócić uwagę na fakt, że nie mamy już powołań braci („fratelli coadiutori”) - w całym świecie jest zaledwie 50 braci nowicjuszy (bracia stanowili kiedyś 1/3 zakonu). To poważny problem, którym Towarzystwo Jezusowe musi się zająć. Oczywiście, kryzys powołaniowy nie dotyczy wszystkich prowincji. Dla przykładu w Indiach nasze domy zakonne są pełne, a jezuici indyjscy przewyższają już liczbą jezuitów w USA. To sprawia, że Towarzystwo Jezusowe staje się coraz mniej „eurocentryczne”.

- W chwilach kryzysu zachęca się zgromadzenia zakonne do powrotu do ich pierwotnego charyzmatu lub do przeanalizowania, czy ich charyzmat jest jeszcze aktualny w dzisiejszym świecie. Czy jezuici też nie powinni tego uczynić?

- Z pewnością obecna Kongregacja Generalna postara się o odnowienie wierności naszemu pierwotnemu charyzmatowi, tzn. duchowości ignacjańskiej opartej na „Ćwiczeniach duchowych” założyciela, dostosowanej jednak do nowych wymagań. Jedną z cech charakterystycznych duchowości ignacjańskiej jest słynne rozeznawanie („discernimento”) - rodzaj trzeźwości duchowej, lecz także intelektualnej, która pozwala nam rozpoznać oczekiwania i prośby płynące z otaczającego nas świata. Niestety, często zapał apostolski i wspaniałomyślność popychają nas na nowe, ale delikatne pola działania.

- Często to otwarcie jezuitów na świat stwarza wiele problemów - mam na myśli niektórych teologów, głównie w Indiach, którzy posunęli się aż do kontestowania Urzędu Nauczycielskiego Kościoła…

Reklama

- Studia teologiczne nie są wolne od licznych uwarunkowań. Na Wschodzie funkcjonuje opinia, że nasza teologia jest zbytnio powiązana z kolonialną potęgą Europy, lecz nasze rozumowanie jest także bardzo uwarunkowane kulturą i mentalnością europejską, a każdą zmianę perspektywy postrzegamy jako zjawisko negatywne. Uważam, że na dłuższą metę konfrontacja z innymi kulturami przyniesie pozytywne owoce.

- Kongregacja Generalna zajmie się wypracowaniem linii działania Towarzystwa Jezusowego na najbliższe lata. Jaka, według Ojca, jest misja jezuitów we współczesnym świecie?

Reklama

- Czytałem postulaty, które Kongregacje Prowincjalne przesłały do Kurii Generalnej w Rzymie. Jest wśród nich wiele usilnych próśb, by zrobić coś w dwóch dziedzinach: ekologii i globalizacji. Ekologia, wielki problem przetrwania naszej planety, jest dzisiaj studiowana również na płaszczyźnie teologicznej. Z problemem tym powiązane są kwestie sprawiedliwego podziału dóbr, marnotrawstwa dóbr w społeczeństwach konsumpcyjnych itp. Wydaje mi się, że my, jezuici, jesteśmy powołani, aby wnieść swój wkład intelektualny w tych kwestiach i przedstawić teologiczne odpowiedzi na te zagadnienia. Bóg dał człowiekowi stworzony świat, by rządził nim, a nie rabował go. Już Ojcowie Kościoła bardzo dobrze rozumieli pojęcie Boga-Stworzyciela, z czego wypływał respekt dla stworzonej natury i harmonii w kosmosie. Wierzący powinien zadać sobie pytanie: Czy chrześcijanie żyją zgodnie z planem Bożym dotyczącym stworzonego przez Niego świata? Również każdy z nas, jezuitów, powinien zwerifikować swój styl życia. Kwestie ekologiczne są tak istotne, że nie można ich zostawić jedynie w rękach potężnych sił gospodarczych.
Wiele niepokoju budzi również proces globalizacji, który jest często postrzegany jako mechanizm stwarzający niesprawiedliwości społeczne w wielu sektorach oraz niszczący lokalne kultury. Zajmowanie się tymi kwestiami uznawane jest za obowiązek ściśle powiązany z krzewieniem wiary.

- Jezuici wnieśli wielki wkład w ewangelizację świata. Czy również dzisiaj Towarzystwo Jezusowe będzie wierne swemu misyjnemu powołaniu?

- Towarzystwo Jezusowe zawsze miało charakter misyjny, lecz dziś zmieniły się formy misji. Zawsze uważaliśmy, że cel działalności misyjnej to nawracanie ludzi. Nie zawsze jest to jednak możliwe. Gdy weźmiemy pod uwagę dzisiejszy świat muzułmański, stwierdzimy, że nawracanie ludzi jest tam prawie niemożliwe. W tej sytuacji wielkiego znaczenia nabiera dialog międzyreligijny. Bez niego religie stają się „zarzewiem” konfliktów. Jeżeli wierzący różnych religii nie potrafią porozumieć się w najważniejszych kwestiach dotyczących świata, w oczach niewierzących staje się to prawdziwym antyświadectwem. Dzisiaj w Towarzystwie Jezusowym odczuwamy wielką potrzebę wzmocnienia zdolności do dialogu, tzn. konieczność przygotowania wykwalifikowanych osób, które mogłyby go kompetentnie prowadzić. Nie ma co ukrywać, że konflikty i napięcia między religiami powodowane są głównie wzajemną ignoracją. Również my na Zachodzie mamy się czego uczyć od innych.

- Gdy słyszę nawoływanie do dialogu, przypominam rozmówcom, że Chrystus wysłał swych uczniów na cały świat, by głosili Ewangelię; nie powiedział im „idźcie i prowadźcie dialog”…

Reklama

- Prawdziwy dialog zakłada tożsamość osób prowadzących dialog - jeżeli ktoś nie jest świadomy własnej tożsamości, nie może prowadzić dialogu. Dlatego musimy utwierdzić naszą tożsamość, być „bardziej chrześcijanami”. Wracając do problemu ewangelizacji, chciałbym powiedzieć, że żyjemy w świecie zlaicyzowanym, zdechrystianizowanym, w którym trudno jest mówić o Bogu; w świecie neopogańskim, który ma swoich nowych idoli: materializm, konsumizm, relatywizm. Są to bardzo niebezpieczne tendencje, które mogą być zagrożeniem dla demokracji i wolności. Poza tym dzisiaj ugruntowane kategorie są kontestowane, wszystko poddawane jest krytyce: szkoła, Kościół, wymiar sprawiedliwości, partie polityczne itd. Jednym słowem, przeżywamy chwile ogólnego zagubienia, dlatego Towarzystwo Jezusowe chce przygotować ludzi, by stawić czoło temu szczególnemu momentowi historii ludzkości.

- Kongregacja Generalna wybierze 28. następcę św. Ignacego Loyoli. Jakimi cechami powinien odznaczać się nowy przełożony generalny jezuitów?

- Z pewnością nowy przełożony generalny powinien mieć wielkie zalety intelektualne i duchowe, lecz powienien także mieć zdolności kierownicze, by dokonywać niełatwych wyborów i podejmować trudne decyzje. Dlaczego tak uważam? Prawie wszystkie postulaty, które otrzymaliśmy z prowincji, były prezentowane jako priorytetowe. Jest więc sprawą oczywistą, że mając do dyspozycji ograniczony personel, przyszłego przełożonego generalnego będzie musiała cechować zdolność rozeznanawania i odwaga, by dokonać wybroru między wieloma równie dobrymi projektami. To zadanie bardzo trudne i czasami bolesne.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Ambroży obrońca Bożego Prawa

Niedziela łowicka 49/2002

[ TEMATY ]

święty

św. Ambroży

pl.wikiepdia.org

7 grudnia Kościół katolicki obchodzi wspomnienie liturgiczne św. Ambrożego, biskupa i doktora Kościoła, jedną z największych postaci Kościoła Zachodniego w IV w. Dane o wcześniejszym jego życiu są skąpe, natomiast biografia od chwili wybrania go na biskupa jest bardzo bogata.

Ambroży urodził się około roku 340 w Trewirze (dzisiejsze Niemcy), jako syn prefekta Galii. Otrzymawszy staranne wykształcenie w Rzymie, rozpoczął karierę państwową na terenie dzisiejszej Jugosławii. Około roku 370 został mianowany zarządcą - prefektem północnej Italii, mieszkając w Mediolanie. W roku 374 w Mediolanie zmarł tamtejszy biskup. Zapowiadał się burzliwy wybór nowego biskupa, gdyż dwie partie: jedna prawowierna, druga sympatyzująca z arianizmem, wysuwały swoich kandydatów, ale ponieważ głosy były równomierne, wybory się przeciągały. Ambroży, podejrzewając, że może dojść do zamieszek, nie chcąc do nich dopuścić, z urzędu udał się do katedry. Kiedy tam się znalazł, z tłumu jakieś dziecko zwołało: "Ambroży biskupem". Zebrani uznali to za znak opatrznościowy i mimo tego, że Ambroży - choć należał do rodziny chrześcijańskiej - nie był nawet ochrzczony i opierał się, wymogli na nim zgodę. Dla wybierających nie stanowiło to żadnej przeszkody. Wiedzieli, że jest człowiekiem sprawiedliwym i bardzo odpowiedzialnym, a to wystarczyło, by mógł być dobrym biskupem. Przyszłość potwierdziła, że mieli rację. W ciągu ośmiu dni Ambroży przygotował się, przyjął chrzest i pozostałe sakramenty, a 7 grudnia 374 r. został konsekrowany na biskupa Mediolanu. Nowy biskup wiedział, jak małe kompetencje posiada w zakresie znajomości Pisma Świętego i prawd objawionych, dlatego swoje duszpasterzowanie rozpoczął od gruntownego studiowania Biblii i literatury chrześcijańskiej. Miało to służyć jego przepowiadaniu. Wnet zasłynął jako kaznodzieja; podziwiał go św. Augustyn. Św. Ambroży żył i działał w okresie, kiedy dopiero zaczynały się kształtować stosunki Kościoła z państwem (władzą cesarską). Jego postawa i poczynania w tej dziedzinie miały znaczący wpływ na przyszłość tych stosunków. Inicjatywy biskupa Mediolanu były też próbą określenia miejsca Kościoła w społeczeństwie. Z tego też punktu widzenia należy oceniać słynne "potyczki" Ambrożego z władzą cesarską. Najgłośniejszym był konflikt Ambrożego z cesarzem Teodozjuszem. Powodem była rzeź dokonana z rozkazu cesarza w Tessalonikach. Podczas lokalnych zamieszek zginął tam jeden z oficerów rzymskich. W odwecie cesarz zarządził masakrę ludności; mieszkańców zgromadzonych w cyrku zaatakowali żołnierze. Zginęło prawie 700 osób. Wówczas biskup Ambroży nałożył na cesarza obowiązek odbycia pokuty. O dziwo, Teodozjusz uznał swój grzech i zgodził się na określoną przez biskupa pokutę, co było wyrazem wielkiego autorytetu biskupa Ambrożego. Za jego sprawą świat zrozumiał, że władca w Kościele jest tylko wiernym - niczym więcej - i obowiązują go te same zasady Bożego Prawa, które normują życie wszystkich. Sprecyzowane przez św. Ambrożego ustawienie władcy wobec Bożego Prawa, na straży którego stoi biskup, stało się normą w Kościele katolickim i obowiązuje do dziś. Potknął się o tę normę w XVI w. Henryk VIII, który po popełnieniu grzechu, nie chcąc pokutować, wolał oderwać cały Kościół angielski od biskupa Rzymu. Ten zaś, stając na straży Bożego Prawa, nie mógł przyjąć innego rozwiązania. Wspomnienie postaci św. Ambrożego przypomina bardzo trudne zagadnienie relacji Kościoła do państwa, zwłaszcza wtedy, gdy władzę w państwie sprawuje katolik. Ten bowiem jako wierzący musi się nieustannie liczyć z Bożym Prawem. Nie chodzi tu tylko o decyzje, ale i o zachowanie Bożego Prawa w życiu osobistym, które dla podwładnych jest niepisaną normą postępowania. Stąd do historii św. Ambroży przeszedł nie tyle jako teolog, ile jako odważny biskup, wzywający władców (dzisiaj sprawujących władzę na różnym szczeblu życia demokratycznego) do zachowania Prawa Bożego. Św. Ambroży zmarł w Wielką Sobotę 4 kwietnia 397 r. Został pochowany w Mediolanie. Do dziś pozostaje postacią wręcz symboliczną dla tego miasta. Zdumiewała jego aktywność, co podkreślił biograf, notując z podziwem, że po śmierci Ambrożego, jego obowiązki katechetyczne musiały być podzielone między pięciu kapłanów.
CZYTAJ DALEJ

Obłóczyny i kandydatura do święceń

2025-12-06 11:43

ks. Łukasz Romańczuk

Obłóczeni alumni III roku

Obłóczeni alumni III roku

W katedrze wrocławskiej w atmosferze modlitwy i skupienia, odbyły się obłóczyny oraz kandydatura kleryków III roku Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu. Był to uroczysty moment, w którym trzech alumnów po raz pierwszy przywdziało sutanny, zewnętrzny znak ich formacji oraz decyzji o głębszym związaniu swojego życia z Chrystusem i Kościołem. Uroczystość zgromadziła wspólnotę seminaryjną, kapłanów, rodziny i przyjaciół, a samej Eucharystii przewodniczył bp Maciej Małyga.

Na początku Eucharystii odbył się obrzęd obłóczyn. Trzech alumnów: Mateusz, Tomasz i Krzysztof przyjęli sutannę. W homilii bp Maciej Małyga wskazał: - Dzisiejsza uroczystość jest okazją do popatrzenia na swoje powołanie. Jest to droga. Czasami podkreślamy początek naszego powołania, że później nie doceniamy wagi i znaczenia pięknych godzin i lat. kiedy mówimy o powołaniu chrześcijańskim, to chcemy widzieć tam całe nasze życie i drogę, która ma różne etapy i doświadczenia. Na drodze powołania, jak mówiło pierwsze czytanie z księgi proroka Izajasza, nie brakuje chleba ucisku i wody utrapienia. Na tej drodze możemy pójść na prawo lub lewo. Dlatego Izajasz obiecuje na tej drodze obecność Nauczyciela i Mistrza - nauczał biskup.
CZYTAJ DALEJ

Betlejemskie Światło Pokoju dotarło do Polski

2025-12-07 09:35

[ TEMATY ]

Betlejemskie Światło Pokoju

Karol Porwich /Niedziela

Harcerki i harcerze Związku Harcerstwa Polskiego odebrali od słowackich skautów Betlejemskie Światło Pokoju podczas uroczystej mszy świętej w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na zakopiańskich Krzeptówkach. Płomień został przekazany na ręce harcmistrza Macieja Szczęsnego, szefa Sztabu Betlejemskiego Światła Pokoju, rozpoczynając swoją tegoroczną drogę przez całą Polskę.

Hm. Maciej Szczęsny podkreśla: „Odbierając dziś Betlejemskie Światło Pokoju, aby nieść je dalej we wszystkie krańce Polski i jeszcze dalej, pamiętajmy, że dobro zaczyna się w nas samych. Harcerskie wartości – służba, braterstwo i praca nad sobą – pokazują, jak to dobro praktycznie wprowadzać w życie. Niech to Światło przypomina nam, że pielęgnując dobro w sobie, stajemy się światłem dla innych. Pielęgnujmy dobro w sobie – i działajmy”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję