Reklama

Kościół

Pallotyn z Kanady: papież dał początek wędrówce ku uzdrowieniu

Rdzenni mieszkańcy Kanady są szczęśliwi, że papież dotrzymał słowa i mimo problemów zdrowotnych przyjechał na ich ziemię. W rozmowie z Radiem Watykańskim wskazuje na to pracujący w tym kraju ks. Łukasz Kopaniak. Polski pallotyn wyznaje, że symbolem pierwszego dnia podróży pozostanie dla niego widok Franciszka na wózku inwalidzkim, który samotnie modli się na cmentarzu przy szkole rezydencjalnej.

[ TEMATY ]

pielgrzymka

Franciszek w Kanadzie

PAP

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Populacja rdzennych mieszkańców Kanady to 1 mln 700 tys., z tego 40 proc. deklaruje się jako katolicy. Jest to bardzo istotna grupa wiernych w Kościele katolickim.

„To pielgrzymka pokutna i przeprosiny były głównym wątkiem pierwszego papieskiego przemówienia. Franciszek zapowiedział, że jest to dopiero początek wędrówki ku uzdrowieniu” – mówi ks. Kopaniak wskazując na trafność tematu podróży „Kroczymy razem”. Pallotyn podkreśla, że rdzenni mieszkańcy nie szukają zemsty za szkoły rezydencjalne. Nie chodzi im o rewanż czy nawet o rekompensaty. „Chodzi o to, by tę sprawę wreszcie zamknąć w duchu pojednania, żeby można było zacząć budować życie wspólnie od nowa” – mówi ks. Kopaniak.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

„Szczególnie to pierwsze spotkanie na miejscu dawnej szkoły rezydencjalnej, która była największa spośród 139 w większości prowadzonych przez Kościół katolicki, było naprawdę wzruszające. Trzeba podkreślić, że niektórzy rdzenni mieszkańcy ze swoich miejsc zamieszkania, z rezerwatów podróżowali nawet kilka dni i oczekiwali na spotkanie z Ojcem Świętym w palącym słońcu, ale pełni nadziei. Niektórzy z nich, tak jak słyszałem, byli w Rzymie na spotkaniu z Ojcem Świętym na przełomie marca i kwietnia i wspomnieli, że zapraszali go, żeby przyjechał na ich ziemię. Przyrzekł im, że przyjedzie i byli przeszczęśliwi, że mimo jego słabości zdrowotnych dotrzymał słowa i przyjechał – mówi ks. Kopaniak. – Wiele osób na tym spotkaniu płakało ze wzruszenia, także z tego powodu, że tekst przemówienia Ojca Świętego był tłumaczony na kilka dialektów, m.in. na język kri. To jest to plemię, którego dzieci uczęszczały do tej szkoły, gdzie odbyło się spotkanie z papieżem. W czasach, kiedy szkoła funkcjonowała przez prawie 150 lat ten język, jak i inne języki plemienne, był zakazany. Można było mówić jedynie w języku angielskim lub francuskim. Słowa Papieża zostały przyjęte bardzo serdecznie. Otrzymał specjalne podziękowanie, bo dostąpił niezwykłego honoru otrzymując tradycyjny pióropusz wodza. W tej chwili jest on zarezerwowany tylko dla rdzennych mieszkańców, dla ich wodzów i używanie go w innych celach uważane jest za nietakt, czy wręcz za zniewagę. Fakt, że papież włożył pióropusz na głowę, wywołało aplauz zgromadzonych. Dla mnie najbardziej wymownym i uderzającym momentem nie były nawet słowa prośby o przebaczenie, ale widok Ojca Świętego siedzącego na wózku inwalidzkim, samotnie, w milczeniu, na środku cmentarza przy tej szkole. Z jego postawy widać było jego wielki żal. To wydaje mi się taki najbardziej wymowny moment z pierwszego dnia pielgrzymki”.

Reklama

Temat szkół rezydencjalnych to bardzo ciemna strona historii Kanady. Zmaga się z tym cały kraj, choć wielu próbuje pokazać, że jest to jedynie problem Kościoła katolickiego. „Papieska prośba o przebaczenie to początek wędrówki ku uzdrowieniu” – mówi ks. Kopaniak.

Podziel się cytatem

„Ojciec Święty przyjechał, żeby przeprosić. To jest pielgrzymka pokutna i rzeczywiście w jego pierwszym przemówieniu przeprosiny były głównym wątkiem. Prosił o przebaczenie za wszystko, co Kościół katolicki i chrześcijanie w ogóle uczynili wobec tych dzieci, które były zabierane ze swoich rodzin i swoich plemion do szkół. To były szkoły z internatem, praktycznie jak koszary, to był internat całoroczny, te dzieci praktycznie nie miały możliwości kontaktu z rodzinami, bo bardzo rzadko mogły wyjeżdżać czy kontaktować się z najbliższymi – mówi ks. Kopaniak, który przez lata pracował w parafii, na terenie której istnieje rezerwat i dawna szkoła rezydencjalna, obecnie zamieniona na muzeum. – Wiele dzieci, które uczęszczało do tych szkół zmarło. Trudno o dokładne dane, bo wiele dokumentów zostało zniszczonych przez rząd. Wiele dzieci nigdy nie powróciło do domów. Kiedy w Rzymie Ojciec Święty przyjmował delegacje rdzennych mieszkańców, otrzymał od nich parę malutkich indiańskich mokasynów dziecięcych. Powiedzieli, że to jest właśnie symbol tych dzieci, które w tych szkołach były i które nigdy z tych szkół nie powróciły do rodzin. W symbolicznym akcie papież przywiózł teraz te mokasyny ze sobą i wręczył rodzinom, których członkowie uczęszczali do tych szkół”.

Reklama

Pallotyn przypomina, że w minionym roku temat szkół rezydencjalnych powrócił po odkryciu grobów znajdujących się wokół tych szkół, które z upływem czasu popadły w ruinę i są nieoznaczone. „Gniew ludzi w Kanadzie obrócił się głównie w stronę Kościoła katolickiego, chociaż trzeba powiedzieć, że były to szkoły wybudowane przez państwo” – mówi ks. Kopaniak.

„Rząd był autorem całego programu, a inni jedynie realizowali te dyrektywy, które otrzymali. Też było społeczne poparcie dla tego projektu w tym czasie. Było to złe, bardzo złe. Papież nazwał to wręcz kolosalnym błędem i katastrofą. W związku ze znalezieniem tych grobów w zeszłym roku, bardzo wiele aktów wandalizmu spotkało właśnie kościoły katolickie i różne instytucje katolickie. Nawet 60, 70 kościołów zostało zniszczonych, niektóre z nich zostały nawet spalone. Szczególnie w tych regionach Kanady, gdzie tych szkół było najwięcej – mówi ks. Kopaniak. – Z rozmów z ludźmi, którzy pracują w dawnej szkole rezydencjalnej przekształconej obecnie na muzeum, która była w mojej wcześniejszej parafii, odniosłem wrażenie, że rdzenni mieszkańcy nie szukają zemsty. Nie chodzi o rewanż, nawet nie o rekompensaty. Chodzi o to, by tę sprawę wreszcie zamknąć w duchu pojednania, żeby można było zacząć budować życie wspólnie od nowa. Dlatego hasło tej pielgrzymki «idziemy razem» wydaje się niesamowicie trafione i ważne”.

Ks. Kopaniak dodaje, że choć nazwa „rezerwat” nie brzmi najlepiej, to wciąż one istnieją zarówno w Kanadzie, jak i Stanach Zjednoczonych. Są to wydzielone obszary, gdzie administracją zajmują się rdzenni mieszkańcy. Te plemiona mają tam wszelkie prawa, same organizują życie. Obecnie po całym terytorium Kanady rozsianych jest około 630 plemion, żyjących w wielu rezerwatach. Rezerwaty mają swoją służbę zdrowia, szkoły, policję, straż pożarną, a także przywileje, np. nie płacą ogólnych podatków. „Wiem, że wiele osób rezygnuje z życia w rezerwacie i wolą mieszkać poza. Niektórzy z moich parafian mieszkali w rezerwacie i przyjeżdżali do nas na Mszę. Na pewno byli katolikami z pokolenia na pokolenie” – mówi ks. Kopaniak. Wskazuje, że rdzenni mieszkańcy bardzo doceniają to, że Franciszek do nich przyjechał, tym bardziej, że odwołał przecież inne pielgrzymki i z powodu problemów z kolanem zmuszony jest do korzystani z wózka inwalidzkiego. „Dla nich jest bardzo ważne, że Papież ryzykując nawet własnym zdrowiem przyjechał do nich, by modlić się wspólnie o pojednanie – mówi pallotyn. – Media, które zwykle są tutaj bardzo krytyczne wobec Kościoła katolickiego, starają się być w miarę obiektywne. Jest dużo informacji na temat każdego spotkania, są bardzo pozytywne komentarze.

2022-07-26 17:40

Oceń: +1 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ze św. Faustyną w pielgrzymce na Górzec

[ TEMATY ]

pielgrzymka

Katarzyna Suchecka

Tegoroczna pielgrzymka na Kalwarię w Męcince odbyła się 11 września. Zgromadziła około 1000 uczestników i była okazją do świętowania Jubileuszu Miłosierdzia.
CZYTAJ DALEJ

Najwyższy pomnik Jana Pawła II na świecie zdewastowany

2025-07-02 08:18

[ TEMATY ]

Częstochowa

św. Jan Paweł II

Karol Porwich/Niedziela

Najwyższy pomnik Jana Pawła II znajduje się w Częstochowie, w Parku Miniatur Sakralnych. Został odsłonięty w 2013 roku i mierzy 14 metrów wysokości. Jest to największy na świecie pomnik papieża Polaka. Na twarzy Karola Wojtyły ktoś namalował jaszczurkę.

Park Miniatur Sakralnych "Złota Góra" powstał w 2011 r. w wyrobisku dawnego kamieniołomu, który mieścił się na przedmieściach Częstochowy. Mimo że został zamknięty kilka lat temu, to wciąż znajduje się w nim wiele makiet. Niestety przez działalność wandali, kompleks popadał w ruinę. Miniatury zostały połamane i popisane, a wszędzie widać pełno śmieci.
CZYTAJ DALEJ

Amerykańska Częstochowa ma już 70 lat. Jakie były jej początki?

Amerykańska Częstochowa istnieje już 70 lat. Z tej okazji ponad 2 tysiące wiernych, duchownych, przedstawicieli Polonii amerykańskiej i gości, zgromadziło się w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown w stanie Pensylwania, by modlić się i dziękować Maryi za wszystkie łaski. Była to też okazja do przypomnienia historii tego niezwykłego miejsca.

„Gdy 70 lat temu ojciec Michał Zembrzuski odprawił tu pierwszą Mszę świętą w skromnych warunkach, w kaplicy cmentarnej, nikt nie przypuszczał, że to miejsce stanie się duchową stolicą Polonii” - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News o. Maksymilian Ogar, rzecznik Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję