Ukraiński kapłan wyznał, że na tym terenie mocno odczuwało się „duchową pustkę” będącą wynikiem całych dekad sowieckiego systemu. „Mimo to ludzie chcieli słuchać o Bogu, a nasza wspólnota się rozrastała. Gdy wybuchła wojna, zaczęliśmy właśnie budować nasz pierwszy kościół” – powiedział kapłan Radiu Watykańskiemu. Dodał, że wraz z żoną i dziećmi otarł się o śmierć zanim udało im się ewakuować z miasta.
„Oswoiliśmy się z wojną w Donbasie, która trwała od 2014 roku, a front był kilka kilometrów od nas, jednak obecna okupacja była prawdziwym piekłem” – stwierdził ks. Sprynyuk. Wskazał, że Rosjanie celowo łamali ludzką godność, głodząc ich i nie dając dostępu do wody dążyli, by zniszczyć w mieszkańcach Mariupola wszelkie człowieczeństwo.
Ks. Sprynyuk powiedział, że wielu jego parafian zniknęło, nie ma po nich śladu i nie wie, jaki los ich spotkał. Ponadto wielu ludzi zostało deportowanych do Rosji, niektórym udało się uciec na Ukrainę. Dwie osoby z siedmioosobowego zespołu Caritas w Mariupolu straciły życie niosąc pomoc innym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu