Reklama

Pani Krystyna

O Krystynie Feldman trzeba pisać słowami jednoznacznymi - inne nie mogą oddać jej franciszkańskiej prostoty, życzliwości, ubóstwa i pogody ducha. Odeszła tak cicho, że o jej śmierci dowiedzieliśmy się dopiero po dwóch dniach.

Niedziela Ogólnopolska 7/2007, str. 34

Krystyna Feldman z bratankiem Krzysztofem
Archiwum rodzinne

Krystyna Feldman z bratankiem Krzysztofem<br>Archiwum rodzinne

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Żałoba i jasne perspektywy

Reklama

Gdy wieczorem 24 stycznia Poznań obiegła wieść, że Krystyna Feldman nie żyje Jeżyce i tzw. poznańska teatralka wydawały się niezmienione. Tamtej nocy, niektórzy poznaniacy przychodzili pod gmach Teatru Nowego, by uczcić pamięć osoby, która na stałe wpisała się w obraz miasta. Jak ważna była dla mieszkańców Poznania, pokazała dopiero rzesza, która w kondukcie żałobnym odprowadzała Krystynę Feldman spod teatru do kościoła Ojców Dominikanów.
Aktorkę pochowano w Alei Zasłużonych na cmentarzu Miłostowskim w Poznaniu. W relacjach z pogrzebu pisano, że opłakiwali ją poznaniacy, a wraz z nimi niebo, z którego spadały płatki śniegu. Czy jednak wizja ta nie jest zbyt świecka i przygnębiająca wobec osoby, której całe życie skierowane było ku Bogu?
Wiara pozwalała Krystynie Feldman spoglądać z dystansu na własne losy, karierę, otoczenie, w końcu - na cały ten zwariowany, pełen zawirowań świat, który aktorka mogła obserwować przez ponad dziewięćdziesiąt lat. W 1998 r. podczas zorganizowanego na jej cześć benefisu Pani Krystyna przeczytała napisane przez siebie i dla siebie epitafium:
Nie dziw się wcale, przechodniu kochany, /że ten mały grobek taki rozkopany. / Tu leży Feldman, co nawet po śmierci, / zamiast w grobie leżeć, to się w grobie wierci.
I choć ciągle towarzyszyło jej biblijne przekonanie o „vanitas”, to - jak zauważa jej przyjaciel o. Jan Góra - „w przemijającej postaci tego świata starała się budować swoją wieczność”. Krystyna Feldman żyła w sposób znaczący i w znaczący sposób umarła. Jej śmierć była ostatnim aktem, koniecznym dla dopełnienia dzieła. Nie jesteśmy więc świadkami tragedii, ale sztuki życia, która wznosi się ku Bogu.
Krystyna Feldman wcielała się we wszelkie możliwe postaci - królowych, pijaczek, żebraków, dam. Ubierała różne kostiumy i zakładała rozmaite maski. W relacjach z Bogiem ukazywała się jednak z dziecięcą ufnością, w całej swej prostocie i w pełnej szczerości.

Mała Krysia i drobny retusz w metryce

Aktorka pochodziła ze Lwowa. Wychowywała się w rodzinie artystów. Jej ojciec Ferdynand Feldman był znakomitym aktorem, zaś matka Katarzyna Feldman - śpiewaczką operową. Pani Krystyna skrzętnie ukrywała prawdziwą datę swoich urodzin. Dopiero po jej śmierci dowiedzieliśmy się, że 1 marca skończyłaby 91 lat. Ze swoją starością obnosiła się jednak godnie, jak z kostiumem danym od Pana Boga, wewnętrznie pozostając zarazem dziewczynką - małą Krysią.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Między kościołem a teatrem

Reklama

„Najmłodsza seniorka” - tak nazywał Krystynę Feldman dyrektor Teatru Nowego Eugeniusz Korin - Poznań porównywała do ostatniego portu. Mieszkańcy miasta znali ją przede wszystkim z kreacji teatralnych. Później dopiero zyskała większą popularność dzięki serialowej bohaterce - babci Rozalii w „Świecie według Kiepskich”. Długo czekała na swoją życiową rolę. Okazał się nią Nikifor. Kreację Krystyny Feldman w filmie Krzysztofa Krauzego „Mój Nikifor” można uznać za uwieńczenie aktorskiego kunsztu. Do niedawna w Teatrze Nowym wystawiano jej monodram „I to mi zostało”, w którym aktorka opowiadała swoje losy, dotykała granic prywatności, była szczera, sztukę nazywała spowiedzią dziecięcia wieku. Prosiła, by pochować ją w stroju z monodramu - i tak się stało.
Panią Krystynę bardzo często można było spotkać w kościele Ojców Dominikanów, w którym co niedzielę czytała podczas Mszy św. Nie czyniła tego z profesjonalną manierą. Traktowała siebie raczej jak narzędzie, które pozwala uwolnić się słowom Pisma. W Duszpasterstwie Akademickim pomagała w corocznym wystawieniu szopki noworocznej Jacka Kowalskiego. Służyła swoją radą i doświadczeniem braciom z nowicjatu, którzy przygotowywali się do pracy kaznodziejskiej. Często odwiedzała dom duszpasterski na Jamnej.

Rodzina bliska i daleka

Rodzina mówiła do niej: „Ciociu Tyno”. Poznaniacy do napotkanej w tramwaju czy sklepie aktorki zwracali się: „Pani Krysiu”, niektórzy krzyczeli: „O, Pani Krysia, nasza aktorka”. Była osobą niestawiającą barier, tylko podczas występu od widzów oddzielały ją światła rampy. Przyznawała się, że jest obdarzana dużą sympatią przez osoby, które nie podejrzewałaby o chodzenie do teatru, najczęściej będące - jak mawiała - „w stanie wskazującym”. A Wojtek Standełło stworzył kiedyś taką oto opowieść: „Słuchajcie, Krycha po przedstawieniu wraca do domu, a z tych chaszczy nad Wartą słychać głos: - Krycha, chodź do nas, mamy pół basa…”.
Pani Krystyna kochała ludzi, którzy stali się w końcu jej rodziną „zewnętrzną”. Aktorkę można było spotkać po przedstawieniu, gdy czekała na tramwaj. Często życzliwi nieznajomi po spektaklu podwozili ją do domu, na co chętnie się godziła.

O drodze, modlitwie i zmartwychwstaniu

Krystyna Feldman konsekwentnie szła prostą, raz obraną drogą. Pomimo swojego figlarnego usposobienia, czasami błazeńskiego strojenia min, zachowywała wewnętrzny spokój i radość. Towarzyszyły jej modlitwa i ufność w Bożą miłość. W książce Tadeusza Żukowskiego „Krystyna Feldman albo festiwal tysiąca i jednego epizodu” aktorka wielokrotnie daje budujące chrześcijańskie świadectwo, które po jej śmierci nabiera dodatkowej mocy. Pełna optymizmu, ukazuje perspektywę lepszej wieczności, która przekracza nasze ludzkie oczekiwania. O Bogu i swojej z Nim więzi mówiła zawsze wprost: „Do Boga można modlić się wszędzie, dosłownie wszędzie. Czasami modlę się, czekając na wejście na scenę: «Panie Boże, prowadź mnie». I jest taki spokój w człowieku… Jest pokój i radość. Radość jest koroną życia. Właściwie katolik powinien całe życie weselić się radością duchową. O zmartwychwstaniu trzeba pamiętać...”.

Wszystkie zacytowane anegdoty pochodzą z książki Tadeusza Żukowskiego „Krystyna Feldman albo festiwal tysiąca i jednego epizodu”, Księgarnia Świętego Wojciecha, Poznań 2001.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bł. Bronisława – umartwiała się ścisłym postem, włosiennicą i rózgami

[ TEMATY ]

Św. Bronisława

pl.wikipedia.org

Obraz Widzenie bł. Bronisławy

Obraz Widzenie bł. Bronisławy

Bronisława pochodziła z Kamienia Śląskiego. Ur. się ok. 1200 r. w bogatej rodzinie Odrowążów, która wydała również św. Jacka i bł. Czesława. Była wychowywana w duchu pobożności i szlachetności. Mając 16-17 lat wstąpiła do klasztoru norbertanek w Krakowie. Bronisława ofiarnie pielęgnowała chorych, karmiła głodnych i rozdawała lekarstwa i ubrania. Przeżyła najazd tatarski.

Bronisława miała wielkie nabożeństwo do Męki Pańskiej. Kontemplowała cierpienia i śmierć Chrystusa. Prowadziła życie pełne wyrzeczeń. Umartwiała swe ciało ścisłym postem, sypianiem na twardej podłodze, czuwaniem, ostrą włosiennicą i rózgami. Miała objawienie Chrystusa, który obiecał: „Bronisławo, krzyż mój jest twoim, lecz i chwała moja twoją będzie”.
CZYTAJ DALEJ

Papieska intencja na wrzesień: o odnowę relacji ze stworzeniem

2025-09-02 17:00

[ TEMATY ]

stworzenie

wrzesień

papieska intencja

odnowa relacji

Vatican Media

Papieskie intencje na wrzesień

Papieskie intencje na wrzesień

Do modlitwy o odnowienie naszych relacji z całym stworzeniem zachęca Leon XIV w papieskiej intencji na wrzesień. Została ona ustalona jeszcze przez poprzedniego papieża. „Módlmy się, abyśmy - inspirowani przykładem św. Franciszka - zrozumieli wzajemną zależność wszystkich istot stworzonych, kochanych przez Boga, godnych miłości i szacunku” - prosi Ojciec Święty.

W filmie promującym intencję Leon XIV odmawia przygotowaną z tej okazji modlitwę. Przypomina w niej, że Bóg miłuje wszystkie stworzenia, a każda istota, choćby najmniejsza, jest owocem Jego miłości i ma swoje miejsce w świecie. Swoją troską ogarnia najprostsze nawet i najkrótsze życie.
CZYTAJ DALEJ

Paryż szykuje się do „soboru”: jak sobie radzić z falą nawróceń?

2025-09-02 17:58

[ TEMATY ]

Francja

Paryż

sobór

fala nawróceń

Adobe Stock

W regionie paryskim trwają przygotowania do synodu prowincjalnego, którego tematem będzie narastająca od kilku lat gwałtowna fala nawróceń we Francji. „Nie znam parafii, w której nie byłoby neofitów czy ludzi przygotowujących się do chrztu. Nikt nie może powiedzieć: nas to nie dotyczy” - mówi ks. Maximilien de La Martinière, proboszcz z Wersalu, który został sekretarzem generalnym tego zgromadzenia.

Podkreśla on, że choć nie jest jeszcze znane miejsce, w którym będzie odbywać się to zgromadzenie, ani na jakiej zasadzie będą wyłonieni jego uczestnicy, to jednak już teraz towarzyszy temu wydarzeniu wielki entuzjazm. Temat obrad jest bowiem jednoznacznie pozytywny.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję