Pamiętamy...
Refleksje nad przesłaniem książki Jana Pawła II „Pamięć i tożsamość”
Z abp. Józefem Michalikiem - metropolitą przemyskim, przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski - rozmawia ks. Zbigniew Suchy
Ks. Zbigniew Suchy: - Zło i dobro żyją obok siebie - to kolejna teza papieska pierwszego rozdziału „Pamięci i tożsamości”. Jaki kąkol współczesności zagraża pszenicy owocowania? Jak zachować postawę cierpliwego żniwiarza?
Abp Józef Michalik: - Bardzo piękne nawiązanie do Ewangelii. Sądzę, że w tym pytaniu kryje się zagadnienie principiów. Dla mnie największe zagrożenie niesie w sobie alienacja myślowa. Św. Augustyn przestrzegał: „Jeśli wszystko rozumiesz, to nie jest to On”. Ta dewiza wielkiego świętego, ale i myśliciela wprost wskazuje na pokorę, na prawdę, że prawdy Boże muszą być rozpatrywane na kolanach.
Najgorszy kąkol to rozwodnione myślenie. Już to kiedyś powiedziałem, ale warto przypomnieć - nie trzeba się bać grzechu, ale trzeba się bać zakłamania, sumienia, które nie uznaje już zła. Dopóki człowiek rozeznaje grzech i nazywa rzecz po imieniu - możliwe jest nawrócenie, pozyskanie dobra, czasem nawet wielkiego dobra. Dla przykładu: wiadomo, widać to gołym okiem, że są dziś siły, które mocno się starają zaciemnić obraz małżeństwa i rodziny, niemal wsączają ciemność w blask macierzyństwa, ojcostwa, poprawnych relacji rodziców i dzieci. Wiedząc o tym i obserwując życie zdrowych rodzin, zaczynamy bronić światła prawdy. Najpierw rozeznają to rodzice, którzy - wiedząc jakie to niebezpieczeństwo - ostrzegają dzieci. Promocja dobra staje się faktem.
Kolejnym zagrożeniem ciemnością są ataki na prawa natury, obowiązujące wszystkich ludzi. Dzisiaj już się nie da promować praw natury, bo - jak to ujawnia Francis Fukujama w Końcu człowieka - ludzie Zachodu odeszli w swym myśleniu od stosowania tych praw. To już nie tylko zwycięstwo zmasowanych sił ciemności, ale i klęska owego rozwodnionego, lecz jednak ludzkiego myślenia. To bardzo groźne. Na końcu czeka nas klęska. Przegrane bitwy już widać na tym polu, ale jest jeszcze czas, aby nie przegrać wojny o tę podstawową sprawę - człowieka żyjącego zgodnie z naturą. Jednak może nie do końca wszystko stracone. Owszem, trzeba mówić o zagrożeniach, ale nie wolno tracić wiary w instynkt samozachowawczy, także myślowy i egzystencjalny człowieka. Pamiętajmy, noc spowijająca wzrok duszy nie pochodzi od Boga. Jest ona często spowodowana jedynie zbyt silnym światłem padającym na słabe oczy. Noc jest przedsionkiem widzenia. Trzeba się zgodzić na noc, by ujrzeć gwiazdy. One też świecą, odbijając światło.
Jak zachować postawę cierpliwości żniwiarza? No cóż, pytanie dla proroka.
Patrząc na świat kąkolu i pszenicy, żniwiarz mimo wszystko przygotowuje się do żniwa. Kiedy ono nastąpi, odłączy kąkol, a zachowa ziarno.
Przypomina mi się tutaj jedna z ostatnich prywatnych rozmów z Ojcem Świętym, który znienacka postawił mi trudne pytanie: „Jak sobie radzisz?”. Już wówczas z trudem mówił, ale był po ojcowsku zatroskany o Polskę i Kościół w Ojczyźnie. Kiedy próbowałem jakoś odpowiadać, powiedział krótko: „Wiesz co? Czasem to dobrze przeczekać”.
Przyznałem rację, więcej - uświadomiłem sobie, jak twórcza bywa cierpliwość. Czas pozwala ujawnić miłośników prawdy i dobra, pomaga i nam odnaleźć ludzkich sojuszników. Pozwala też sobie przypomnieć, że największym sojusznikiem człowieka jest Bóg!
Konieczna jest cierpliwość żniwiarza, który, jeśli by się zdenerwował i posłuchał sług, zniszczyłby zarówno kąkol, jak i pszenicę, co uniemożliwiłoby dobre żniwo.
Trzeba cierpliwie siać dobro. Mówić o nim! I być optymistą, tak jak był nim Ojciec Święty. On nie był pesymistą, nie opuszczał rąk. Szedł - czasem wbrew przestrogom - do ludzi i karmił ich zdrowym pokarmem. Ostatecznie światem nie rządzą tylko ludzie, światem rządzi także - a raczej przede wszystkim - Bóg.
Wystarczyło zaledwie kilka tygodni, by prawda ta ujawniła się w sposób spektakularny - oto zdawało się, że Ojciec Święty przegrał w swoim pasterskim nawoływaniu o Europę z Bogiem. Kiedy odchodził, nikt nie przypuszczał, że żniwo tak szybko ujawni dorodne owoce ludzkiego samodzielnego myślenia, a może nawet i pragnienia Boga. A tymczasem dwa wielkie kraje - Francja i Holandia, może dla różnych racji, ale powiedziały bardzo wyraźnie: nie chcemy konstytucji napisanej zarozumiałością jednej grupy ludzi, nie chcemy społeczeństwa bez stabilnych podstaw, nie chcemy Europy, która nie przyznaje się do swej historii i do Boga. Nieprzyjaciele Boga próbują na różny sposób zaciemnić tę prawdę. Ale ona dla każdego myślącego jest oczywista.
Ojciec Święty, analizując „ideologie zła”, wskazuje na nazizm i komunizm i ujawnia ich wspólne źródła, ich pooświeceniowe korzenie. Kiedy w sercu i myśleniu odrzuci się Boga, konsekwentnie rozpoczyna się życie tak, jakby Boga nie było. A stąd już tylko krok do totalitarnych decyzji człowieka mającego władzę lub zbrodni w imię zwycięskiej i rządzącej partii. W minionym wieku Zachód i Wschód jednakowo odłączyły prawa stanowione przez ludzi od praw natury i przykazań Bożych. W efekcie uprawomocniły egoizm i eksterminację ideologicznych wrogów oraz całych grup ludzkich, a w szczególności chrześcijan, Żydów, Romów etc. Te eksterminacje dziś w Europie ustały, ale pojawiła się i utrzymuje nadal legalna eksterminacja niewinnych i bezbronnych, np. poczętych dzieci. Jest ona ustanawiana przez demokratycznie wybrane parlamenty i postulowana w imię postępu ludzkości, a jest czynem grzesznym i absurdalnym samoniszczeniem cywilizacji.
Jan Paweł II nie unika mocnych stwierdzeń w demaskowaniu „ideologii zła”. Wie o potrzebie wypowiedzenia gorzkiej i bolesnej prawdy, ale perspektywa wiary motywuje go do przywołania nadziei w nawrócenie oparte na Odkupieniu i Bożym miłosierdziu, które Duch Święty rozdaje światu. Warunkiem jest uznanie grzechu i pragnienie jego odpuszczenia. Człowiek średniowiecza był grzesznikiem i o tym wiedział. Człowiek renesansu był zapatrzony w siebie, lecz często o tym nie wiedział. Błędy moralne są przyczyną przegranych bitew; błędy duchowe powodują przegrane wojny.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu