Od kilku lat podejmowane są starania o uzyskanie właściwych proporcji w odnotowaniach bibliograficznych czynionych przez Bibliotekę Narodową. Można było przyjąć do wiadomości ograniczenia etatowe, finansowe w stosunku do zadań; nie można jednak było przystać na widoczną asymetrię w podejściu do autentycznie alternatywnych - dla szeroko rozumianego nurtu lewicowo-liberalnego - źródeł informacji. Nie jest zamierzeniem tego tekstu obszerna i szczegółowa analiza rzeczywistości bibliograficznej - chcemy jedynie zasygnalizować nadal występujące braki.
I tak - w pozycji dzienniki, obok Gazety Wyborczej i Rzeczpospolitej, nadal nie jest dostrzegany wyraźnie odmienny, konserwatywny Nasz Dziennik, przynoszący istotne problemowe artykuły, sygnowane ważkimi nazwiskami, aby wymienić chociażby profesorów: ks. Czesława Bartnika, ks. Jerzego Bajdę, ks. Janusza Nagórnego, dr. Marka Czachorowskiego czy jakże przenikliwe wystąpienia prof. bp. Stanisława Wielgusa - b. rektora KUL. Nazwisk kompetentnie opisujących bądź diagnozujących stan spraw cywilizacyjnych, kulturowych, gospodarczych, dotyczących naszego narodu, Europy, świata, można wskazać w NDz i pozostałych tytułach konserwatywnych wiele. I żadnej satysfakcji nie może przynieść ewentualność wycofania dwu wymienionych wcześniej gazet bądź „restrukturyzacja” materiału wyjściowego przez eliminowanie tygodników i miesięczników na korzyść periodyków z przymiotnikiem „naukowy” czy „popularnonaukowy” (kto będzie tą „naukowość” - typu Bez Dogmatu czy Dziś - weryfikował?...). Tysiące zapisów z poprzedniego okresu pozostaną w archiwalnych bazach, dając fałszywy - bo niezrównoważony - obraz polskich publikacji w ostatnim piętnastoleciu. Wystarczy przeanalizowanie zestawu tytułów, nazwisk autorów czy wypełnienie niektórych haseł.
Nie można jednak nie dostrzec pewnego postępu w stosunku do lat poprzednich. Jak już pisaliśmy, wprowadzono kilka tygodników tzw. prawicy, weszła katolicka Niedziela, powstały hasła związane z brutalnym antypolonizmem.
Na progu nowego roku należałoby życzyć wszystkim pracownikom bibliotek, utrzymywanych z naszych podatków, z Narodową na czele - oraz licznym odbiorcom serwowanych przez nie informacji, aby solidność, kompetencja, neutralność ideologiczna były elementami wiodącymi w spotkaniach z propozycjami wyłożonymi na regałach czytelni, ujętymi w katalogach. A do tego należałoby życzyć portfela napełnianego przez budżet stosownie do potrzeb. Wszak, jaka informacja - takie rozumienie rzeczywistości...
* * *
Do sprawy będziemy chcieli wrócić za jakiś czas, aby móc podsumować efekt ponadpięcioletnich starań i doświadczeń w tej sprawie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu