Reklama

Antypodręcznik

W powojennej historii Polski podręczniki, zwłaszcza do przedmiotów humanistycznych, zbyt często były narzędziem indoktrynacji, aby dziś o tym szybko zapomnieć. Jak dawniej ideologia, tak dziś demoralizacja pod postaciami permisywizmu i libertynizmu stanowi główne zagrożenie dla rozwoju młodego człowieka.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tytuły

Podręcznik ten składa się z siedmiu części. Pierwsza część nosi tytuł: Kiedy codzienność staje się światem przedstawionym, druga - Zmyślenie na służbie prawdy, trzecia - Wyobraźnia na przetartych szlakach, czwarta - W natłoku informacji, piąta - A droga wiedzie w przód i w tył, szósta - Czas na wagę złota, siódma - Tam, gdzie moja Itaka. Jak widać, tytuły te mają charakter wybitnie metaforyczny i nie sposób je zrozumieć bez przeczytania tekstów, które się za nimi kryją. Pobieżny rzut oka na książkę nie wystarcza, aby można było się zorientować, co zawiera. Wskutek nadmiaru metafor podręcznik ten jest więc w pewien sposób zaszyfrowany. Trzeba przeczytać wszystko, aby zrekonstruować jego autentyczną zawartość. Można przypuszczać, że w takim stanie rzeczy większość rodziców nie zapozna się z treścią podręcznika, a tym samym pozwoli na okaleczanie psychiki dzieci.

Dobór autorów

Reklama

W podręczniku przewija się wielu autorów zarówno polskich, jak i zagranicznych. Tworzy to wrażenie bogactwa i różnorodności proponowanych ujęć i poruszanych problemów. Są klasycy polscy (A. Mickiewicz), są klasycy zagraniczni (D. Defoe), nawet klasycy starożytni (św. Paweł). Są autorzy współcześni (W. Szymborska, L. M. Montgomery, U. Eco). Dobór autorów jest zupełnie przypadkowy. Tymczasem program szkolny powinien zapewniać ciągłość i systematyczność, jeśli ma spełniać funkcje edukacyjne. Dlaczego wśród autorów polskich nie ma J. Słowackiego, C. K. Norwida, Z. Krasińskiego, S. Żeromskiego? Dlaczego wśród autorów zagranicznych nie ma W. Faulknera, T. Wolfe´a, T. Vesaasa? Można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z celowym wymieszaniem nazwisk różnych autorów, żeby niektórych przesadnie wyeksponować (J. Tuwim aż czterokrotnie), a innych zupełnie pominąć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Metoda

Podręcznik wychodzi naprzeciw wytycznym MEN, zwłaszcza pod względem zmian zawartych w reformie edukacji. Autorki nawiązują dialog z uczniem, zwracają się doń ciepło i bardzo kulturalnie, ćwiczenia mają na celu aktywizowanie ucznia (Zadania dla Was). Ta ciepła forma graniczy z zachętą pojawiającą się w reklamach, jest za ciepła, tak jak gdyby autorki coś chciały ukryć, odwołują się więc do bardzo kulturalnej, ale tylko zewnętrznej formy, za którą kryje się prawdziwe niebezpieczeństwo.

Na czym polega problem?

Podział na części i rozdziały, dobór autorów, dobór tekstów, przyjęta metoda - to tylko środki, najistotniejsza jest treść zamieszczonych w podręczniku tekstów. Twórcy dzieł literackich pisali różne utwory, o różnej wartości, w różnym okresie swego życia; były to teksty przeznaczone dla różnych odbiorców i w różnym wieku. Z pewnością erotyki Safony nie były przeznaczone dla pięciolatków, a naturalistyczne powieści E. Zoli - dla ośmiolatków. Czytając podręcznik pań Marii Jędrychowskiej i Zofii Agnieszki Kłakówny, jesteśmy porażeni treścią wybranych tekstów. Króluje w nich ZŁO i jeszcze raz zło w najrozmaitszych odmianach.

Reklama

Ten podręcznik ocieka krwią, wulgarnością i brudem, a czytanie niektórych tekstów przyprawia wręcz o mdłości.
Zło przewija się praktycznie przez wszystkie strony książki. Przybiera postać brudu, wulgaryzmu, absurdu, przemocy, obrzydliwości, czarów i magii. Rozpoczyna się na stronie 7., gdzie czytamy: "...na podwórzu dał się zawsze uczuwać przykry odór domowych nieczystości. Poprzez całe podwórze, a następnie przez bramę domu ciągnął się rynsztok. W bramie był on przykryty deską, żeby się ludzie nie wywracali, ale w podwórzu niczym już nie był okryty i cuchnął". Zapachem cuchnącego podwórka witają autorki podręcznika swoich trzynastoletnich czytelników. Trudno doprawdy znaleźć tekst, w którym nie byłoby brudu, wulgaryzmu, absurdu, przemocy, obrzydliwości, zbrodni lub czarów. Większość tekstów tego właśnie dotyczy. "Dla mojego ojca tylko jedno ma znaczenie: wódka" (s. 12); "... utonęli oboje trzymając się w objęciach" (s. 13); "... Niech cholera weźmie to całe życie" (s. 17); "A co zrobią z trupami zabitych? - Zjedzą" (s. 31). Takie teksty dominują w całej książce, jest ich co najmniej 90 proc. Zło towarzyszy czytelnikowi aż do końca książki.

Dlaczego zło dla dzieci i młodzieży?

W tradycji klasycznej bardzo wyraźnie zwracano uwagę, aby młodych ludzi jak najdłużej chronić przed złem, nie tylko w postępowaniu, ale w obrazie i w słowie (por. Arystoteles, Polityka, VII, 15). Zbyt wczesne oswojenie ze złem imaginatywnym ułatwia przejście do realnie złych czynów lub wprowadza apatię i zniechęcenie wskutek poczucia bezsilności i bezradności. Uwagi te są ze wszech miar słuszne i dzisiaj, skoro widzimy, jak na skutek korzystania z filmów czy gier nasyconych przemocą, młodzi ludzie ważą się na czyny wprost przerażające (zamordowanie 17 osób przez ucznia jednej ze szkół niemieckich, nie mówiąc już o falach przemocy w szkołach amerykańskich). Film lub gra nasycona złem albo oswaja ze złem jako czymś normalnym (co można robić!), albo ma charakter wręcz instruktażowy (pokazuje, jak to robić). Taką rolę może również pełnić podręcznik, którego treścią są różne postacie zła. Istnieje więc poważne niebezpieczeństwo, że omawiany podręcznik pełnić będzie rolę demoralizującą i stanowić będzie instruktaż do czynienia zła.

Zagrożenie dla młodzieży

Reklama

Niestety, mimo zastosowania nowoczesnych metod edukacyjnych i mimo zgodności z formalnymi wymogami reformy edukacji podręcznik To lubię! stanowi istotne zagrożenie dla prawidłowego rozwoju młodych ludzi. Aż dziw bierze, że w opiniach, na podstawie których MEN zaklasyfikowało tę książkę jako podręcznik, recenzentki: prof. zw. dr hab. Bożena Chrząstowska, dr hab. Barbara Myrdzik, prof. UMCS, dr Alicja Rosa, dr Wiga Bednarkowa - podkreślają zalety formalno-metodyczne książki, a zupełnie pomijają jej treść. Przecież to treść jest najważniejsza. Czy tak niesłychane nasycenie książki złem nie raziło wrażliwości recenzentek?

Gnoza czy manicheizm?

W tradycji filozoficzno-religijnej pojawiały się różne nurty i ruchy o charakterze synkretycznym. Jednym z nich był manicheizm (III wiek po Chrystusie), według którego w świecie występuje przewaga zła. Drugim była gnoza (I wiek po Chrystusie), która wtajemniczonym ukazywała drogę wyzwolenia od zła dzięki zdobyciu odpowiedniej wiedzy (gnosis - wiedza). Można się obawiać, że podręcznik To lubię! - którego tytuł wyraźnie wskazuje, że lubię zło, bo o takim ciągle jest mowa w książce - stanowi próbę zaszczepienia współczesnej polskiej młodzieży elementów gnozy i manicheizmu, wraz z ich nieobliczalnymi konsekwencjami, prowadzącymi do różnych form przemocy. Nie bez powodu z dzieł wielu wybitnych twórców wybrano przede wszystkim te fragmenty, w których pojawia się zło i jego odmiany (brzydota, brud, lepkość), wyrwane z kontekstu, wyeksponowane na pierwszym planie (dlaczego pierwszym tekstem największego polskiego poety, Adama Mickiewicza, z jakim uczeń się zapoznaje, jest fragment z Pana Tadeusza o... muchach, s. 24, czyż nie jest to manipulacja?). W podręczniku zło nie ma swojej przeciwwagi w dobru; zło ukazywane jest z przedziwną lubością. Być może autorki "to lubią", dlaczego jednak mają to lubić dzieci i młodzież? Zła nie wolno lubić.

Wnioski końcowe: PODRĘCZNIK CZY ANTYPODRĘCZNIK?

Konstrukcja podręcznika jest bardzo przemyślana, ponieważ i z racji formalnych, i metodycznych, i doboru autorów odpowiada wymaganiom sformułowanym w ramach ostatniej reformy edukacji. Ze względu jednak na to, że wszystkie te środki służą ukazywaniu zła w jego najrozmaitszych odcieniach, książka ta stanowi poważne zagrożenie dla prawidłowego rozwoju intelektualnego i moralnego ucznia. Nie powinna mieć statusu podręcznika szkolnego. Jest to raczej ANTYPODRĘCZNIK.

* Podręcznik do języka polskiego zreformowanej szkoły podstawowej "To lubię!" Teksty i zadania. Klasa 6, autorstwa Marii Jędrychowskiej i Zofii Agnieszki Kłakówny, Wydawnictwo Edukacyjne, Kraków 2001 (ss. 272). Podręcznik jest dopuszczony do użytku szkolnego (nr 357/00).
Dr. hab. Piotr Jaroszyński jest profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, kierownikiem Katedry Filozofii Kultury.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Archidiecezja warszawska: Dyspensa na piątek 2 stycznia 2026

2025-12-30 07:29

[ TEMATY ]

dyspensa

Archidiecezja Warszawska

pokarmy mięsne

monticellllo/pl.fotolia.com

W piątek 2 stycznia 2026 roku w Archidiecezji Warszawskiej nie obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych - czytamy na stronie internetowej archidiecezji warszawskiej.

W piątek 2 stycznia 2026 roku w Archidiecezji Warszawskiej nie obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. Abp Adrian Galbas udzielił dyspensy. Metropolita warszawski zachęca, aby korzystający tego dnia z dyspensy ofiarowali dowolną modlitwę według intencji Ojca Świętego albo podjęli czyn miłosierdzia
CZYTAJ DALEJ

Tytuł Maryi „Współodkupicielka” nie jest absolutnie zakazany

2025-12-30 11:42

[ TEMATY ]

Maryja

współodkupicielka

Magdalena Pijewska/Niedziela

Ks. Maurizio Gronchi, profesor Papieskiego Uniwersytetu Urbaniana i konsultor Dykasterii Nauki Wiary, wyjaśnił, że nota doktrynalna Dykasterii dotycząca używania tytułów „Współodkupicielka” i „Pośredniczka” wobec Najświętszej Maryi Panny „nie stanowi absolutnego zakazu” oraz że tytuły te nadal mogą być używane w pobożności ludowej, pod warunkiem właściwego rozumienia ich znaczenia.

“To nie jest absolutny zakaz, ale nie będzie się już ich używać w dokumentach urzędowych ani w liturgii. Jeśli jednak są stosowane w pobożności ludowej, przy właściwym rozumieniu ich znaczenia, nikt nie będzie za to upominany” - powiedział Gronchi w wywiadzie dla katolickiej, hiszpańskojęzycznej edycji EWTN News. Wywiad był poświęcony opublikowanej 4 listopada noty doktrynalnej „Matka Wiernego Ludu”, w której Dykasteria Nauki Wiary, kierowana przez kard. Víctora Fernándeza, stwierdziła, że używanie tytułu „Współodkupicielka” jest „zawsze niewłaściwe”, oraz zaleciła „szczególną ostrożność” w odniesieniu do tytułu „Pośredniczka wszystkich łask”. Dokument ten wywołał kontrowersje wśród wiernych, zwłaszcza wśród tych, którzy posługują się tymi określeniami w Kościele katolickim.
CZYTAJ DALEJ

Aby Ziemia stała się Niebem

2025-12-30 20:12

Archiwum rodzinne

Ks. Wacław Buryła

Ks. Wacław Buryła

Piękne jubileusze świętuje w tym roku ks. Wacław Buryła – 45-lecie kapłaństwa i 50-lecie pracy twórczej. To dobra okazja do refleksji nad poezją i powołaniem.

Ks. Buryła, jak sam podkreśla, miał cudowny dom i cudowną rodzinę. Ale w szkole średniej – był wówczas uczniem technikum budowlanego – doświadczył samotności. I wtedy Pan Bóg podał mu dwa koła ratunkowe: wiarę i poezję. Najpierw zaczął czytać książki o różnorodnej tematyce, a później sięgnął również po poezję. – Ludzie boją się poezji, nie rozumieją jej. Problem polega na tym, żeby nie poprzestawać na jednym poecie. Gdy trafimy na autora, który myśli podobnie jak my, wtedy i jego poezja do nas trafi – mówi ks. Buryła.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję