Reklama

Pro i Contra

Prasówka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Amoralne media

Reklama

Rzeczpospolita z 2 października zamieszcza ważny tekst bp. Adama Lepy, obnażający kłamstwa niedawnej, tak nagłośnionej, medialnej nagonki na Kościół, Radio Maryja i Nasz Dziennik. Tekst bp. Lepy jest zatytułowany Media w konflikcie z etyką, a w podtytule podkreśla, że: "Radio o. Rydzyka to jedyna rozgłośnia katolicka, która podpisała umowę z Episkopatem Polski". Według tekstu bp. Lepy: "(...) Dla wielu katolików w Polsce były to dni grozy. Straszono ich w mediach, obwieszczając z triumfem o wewnętrznym rozdarciu Kościoła. Z lubością używano takich określeń, jak schizma, Kościół w Kościele, podzielona hierarchia. Przyczyną miał być konflikt w łonie Kościoła, spowodowany rzekomo działalnością Radia Maryja. Tymczasem spokojna analiza wypowiedzi sztandarowych pozwala twierdzić, że mamy do czynienia raczej z ostrym konfliktem niektórych mediów z etyką. Niestety, jest to wierzchołek góry lodowej. Tym bardziej więc nie wolno przechodzić wobec tego obojętnie. Problem etyki w mediach jest tak poważny, że powinien zainteresować najszersze kręgi społeczeństwa.
Oto kilka przykładów na to, jak łamano normy etyczne i elementarne zasady warsztatu dziennikarskiego, aby dowieść, że jest rozbicie Kościoła w Polsce. W prezentowaniu konfliktu postanowiono przemilczeć bardzo ważne okoliczności, m.in to, że Radio Maryja jest jedyną rozgłośnią katolicką, która podpisała umowę z Episkopatem Polski, oraz to, że jest ono jedynym radiem w Polsce, którego podstawową metodą pracy jest interaktywność, a więc formuła trudna i ryzykowna, ale z ducha bardzo demokratyczna. Nie odnotowano też, że przez cały rok biskupi kolejno głoszą w radiu regularną katechezę.
O radiu rozprawiano wyłącznie w duchu negatywnym, pomijając najważniejsze jego cele - duszpasterskie i ewangelizacyjne. Tymczasem one są głównym zadaniem tej rozgłośni. W tropieniu konfliktu i schizmy pomijano zdanie osób, które mogłyby rzeczowo uzasadnić swoją pozytywną opinię na temat radia. Celowo więc zadowalano się wypowiedziami w rodzaju: Ja kocham Radio Maryja i nie mogę bez niego żyć. Podstawowa zasada dziennikarza: audiatur et altera pars została więc pogwałcona.
Dla wyostrzenia rozmiarów konfliktu posłużono się fotomontażami o obelżywej treści oraz manipulatorskimi zestawieniami rzekomo przeciwstawnych wypowiedzi. Sięgnięto też po obraźliwe słowa i pomówienia pod adresem przedstawicieli Radia Maryja i niektórych biskupów. Żenujące wnioski o rzekomej schizmie czy o rozłamie w Kościele świadczą bezspornie o nieprzygotowaniu autorów do podjętego tematu, a więc braku odpowiedzialności za publikowane słowo i obraz. (...) Wobec powstałej sytuacji w mediach stało się zupełnie uzasadnione oświadczenie Zespołu Troski Duszpasterskiej o Radio Maryja. Wyraził on głębokie zaniepokojenie podjętą w mediach kampanią, która pragnie narzucić szerokiej opinii publicznej wizję Kościoła katolickiego w Polsce podzielonego, co nie odpowiada rzeczywistości. Tak napisali biskupi, którzy jako Zespół reprezentują Konferencję Episkopatu Polski i mają dobre rozeznanie w sytuacji".
Konkludując swój tak ważny tekst, bp. Lepa stwierdził bez ogródek: "Nieliczenie się z prawdą powoduje zawsze groźne następstwa. Dezinformacja w mediach krzywdzi jednostki i społeczeństwo. Szczególnie niebezpieczne jest stosowanie manipulacji, która jest świadomym uczestnictwem w kłamstwie. Nie rozwija się społeczeństwo, które żyje w klimacie zakłamania i zrezygnowało z ambicji poszukiwania prawdy. Dlatego decydującą rolę spełniają dziś media, jako nośnik prawdy albo kłamstwa.
Bardzo niepokojąca jest sytuacja, gdy naczelną normą moralną w pracy dziennikarza są prawa rynku. Wtedy wizja zwiększonego nakładu gazety czy rosnącej oglądalności w telewizji staje się imperatywem silniejszym niż jego zasady moralne i poczucie osobistej godności. Należy to nazywać po imieniu (...)".
Na tle tego tak głębokiego i wyważonego tekstu bp. Lepy tym bardziej zdumiewa treść zamieszczonych w tejże Rzeczpospolitej, przesyconych jednostronnością tekstów Piotra Cywińskiego i Jacka Kubiaka. Piotr Cywiński, prezes warszawskiego KIK-u, zamieszcza tekst Poznanie po owocach, stanowiący wręcz "wzorcowy" przykład tak krytykowanego przez bp. Lepę "rozprawiania" o Radiu Maryja "wyłącznie w duchu negatywnym". Równie jednostronny jest tekst Jacka Kubiaka pt. Przeciw talibanizacji Polski. Autor jest prezentowany jako stale współpracujący z Tygodnikiem Powszechnym i Gazetą Wyborczą oraz współpracujący z Polityką i Wprost (dodajmy: dwoma tygodnikami postkomunistycznymi). Tygodnik Powszechny, Gazeta Wyborcza, Wprost, Polityka. Cóż za "wspaniałe", pełne ideowego "smaku" połączenie. Pogratulować!

Mało chlubne milczenie

W Pro i contra z 6 października pisałem o nowym ataku na katolickie media, przypuszczonym na łamach Tygodnika Powszechnego z 22 września przez filozofa "agnostyka" Jana Woleńskiego, stałego współpracownika jątrzącego antyreligijnego i antykościelnego czasopisma Bez Dogmatu. Wyrażałem szczególnie mocne zdziwienie tym, że Tygodnik Powszechny, mający podtytuł "katolickie pismo społeczno-kulturalne", główną pozycją swego numeru, i to od pierwszej kolumny, uczynił wywiad właśnie z Woleńskim, znanym z artykułów o zdecydowanie antykościelnej treści. Wcześniej w Naszym Dzienniku z 28-29 września w tekście pt. Kompromitująca wpadka "Tygodnika Powszechnego" pisałem jeszcze szczerzej o wspomnianej kompromitacji z tekstem Woleńskiego na łamach krakowskiego tygodnika. Za dodatkową nierzetelność Tygodnika Powszechnego uznałem zatajenie przez redakcję tego tygodnika faktu, że wyjątkowo mocno nagłośniony przez nią wywiad był przeprowadzony z filozofem szczególnie mocno zaangażowanym w publicystykę antykościelną i stałym współpracownikiem nierzadko obelżywego wręcz wobec religii i Ojca Świętego czasopisma Bez Dogmatu. Tygodnik Powszechny jak dotąd nie zdobył się jednak na próbę naprawy swej żenującej wpadki z tekstem (a faktycznie dwoma naraz tekstami) Woleńskiego, korzystającego z łamów Tygodnika Powszechnego do ataku na katolickie media. Co więcej, w najnowszym Tygodniku Powszechnym - z 6 października znalazły się w dziale listów z czytelnikami trzy listy w mniejszy lub większy sposób wyrażające aprobatę dla tekstów Woleńskiego. Znalazł się w rubryce listów również atak "smutnego Żyda" (Mirosława Chmiela), atakujący mnie za odczyt w Gliwicach, przedstawiony przez niego jako "spotkanie o Żydach". Zakompleksiony biedaczyna, dla którego wszystko kojarzy się z Żydami, nie zauważył najwyraźniej, że mój odczyt poświęcony był głównie dużo ważniejszym dziś tematom, takim jak polityka rządu Millera i SLD generalnie, rola Platformy Obywatelskiej i Samoobrony, sytuacja gospodarki polskiej i uboższych warstw społecznych, stosunek do negocjacji z Unią Europejską etc. W dyskusji natomiast rzeczywiście padło parę krytycznych, aż nazbyt uogólniających stwierdzeń o Żydach. I tu "smutny Żyd" Mirosław Chmiel przyznaje: "Profesor Nowak prosił, aby nie mówić, że za wszystko odpowiedzialni są Żydzi" i zaraz potem fałszuje, iż dodałem: "tylko wskazywać, który konkretny Żyd". W rzeczywistości mówiłem, żeby mówić konkretnie o każdym przypadku szkodliwych dla Narodu działań, wskazując na ich sprawców niezależnie od tego, czy są pochodzenia polskiego, żydowskiego, niemieckiego etc. Zawsze bowiem upominam się o to, by nie oszczędzać naszych własnych rodzimych targowiczan, począwszy od generała judasza - Wojciecha Jaruzelskiego po jego aktualnych kontynuatorów. Podobnie zaś nikt więcej nie zrobił ode mnie w Polsce po wojnie dla pokazania postaci Żydów-polonofilów i Żydów-antykomunistów (typu J. Sacka, I. Shahaka, N. Finkelsztajna etc.), których przeciwstawiam, niestety, dużo bardziej wpływowym i nagłaśnianym dziś Żydom antypolskim i prokomunistycznym. "Smutny Żyd" Chmiel fałszywie przypisał mi stwierdzenie: "im głupszy Żyd, tym więcej antysemityzmu widzi koło siebie". To stwierdzenie, skądinąd bardzo słuszne, tylko zacytowałem, podając jego autora - głośnego pisarza i krytyka literackiego Karola Zbyszewskiego. A że "smutny Żyd" Chmiel wziął je akurat do siebie, to jego sprawa! Chmiel, przekręcając wymowę mego odczytu, jest tak niestaranny, że przypisał mi imię Ryszard zamiast Robert.

Kto nie lubi uczciwej dyskusji?!

W tydzień po zamieszczonym w Tygodniku Powszechnym tekście J. Woleńskiego, niezwykle gruboskórnym ataku na Radio Maryja i Nasz Dziennik, krakowski tygodnik znowu powrócił do Radia Maryja tekstem samego naczelnego ks. Adama Bonieckiego pt. Zmarnowana szansa. Najbardziej zdumiewające w tym tekście było usprawiedliwianie tonu najnowszej nagonki na Radio Maryja, która była wszystkim poza "pięknym różnieniem się", które tak zalecał Cyprian Norwid. O nagonce, którą tak ostro i słusznie napiętnował bp Lepa, ks. Boniecki pisze: "Nie wiedzieć czemu Radio Maryja wpadło w panikę. Debata prasowa, jak to debata, była ostra (...)". Otóż nie była to żadna debata, lecz nagonka, którą słusznie określił bp Lepa jako "dni grozy" dla wielu katolików. A styl nagonki budowały także teksty na łamach Tygodnika Powszechnego (vide pełne wyzwisk teksty J. Woleńskiego). Ks. A. Boniecki pisze: "Marzy mi się wielka publiczna debata z udziałem o. Tadeusza Rydzyka. Debata nie o rozgłośni, ale o rzeczywistości, w której żyjemy, i roli w niej Kościoła". Obawiam się, że do takiej debaty Tygodnik Powszechny jeszcze nie dorósł. Dowodem choćby - jego brak odwagi z przyznaniem się do kompromitującej wpadki w przypadku tekstów Woleńskiego, a także liczne przykłady nieuczciwej, nie licującej z mianem katolickiego tygodnika postawy wobec inaczej myślących niż grono krakowskiego tygodnika. Mogę tu przypomnieć choćby, jak redakcja potraktowała słynnego, tak niezależnego i krytycznego wobec komunizmu historyka - doc. Jerzego Łojka, który został na łamach Tygodnika Powszechnego brutalnie zaatakowany w pierwszej połowie lat 80. Redakcja Tygodnika Powszechnego odmówiła wydrukowania tekstów w jego obronie, m.in. tekstu nadesłanego przez świetnego eseistę, publicystę i dramaturga Jerzego Mikke. Szokujący wprost był przebieg słynnej "debaty" wokół antypolskiego tekstu Jana
Błońskiego w Tygodniku Powszechnym w 1987 r., kiedy to redakcja tego tygodnika skrzętnie zablokowała dominujące wśród czytelników głosy protestu wobec artykułu Błońskiego. Wydrukowano za to aż pięć tekstów atakujących słynny artykuł Władysława Siły-Nowickiego, broniący prawdy o Polsce. Jak nierzetelnie postępuje następca Jerzego Turowicza - ks. Adam Boniecki, mogłem sam dowodnie przekonać się dwa lata temu. Posłałem wówczas do niego jako redaktora naczelnego list polecony (mam kopię), prostujący nikczemną insynuację Romana Graczyka, zamieszczoną pod moim adresem w Tygodniku Powszechnym. Moje sprostowanie, wbrew podstawowym zasadom uczciwości i prawa prasowego, nie zostało nigdy wydrukowane. Oto jak wygląda rzetelność "debaty" - w wykonaniu redakcji Tygodnika Powszechnego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Boże narodzenie – byle nie magiczne...

Kochani chrześcijanie! Niech te święta będą: Boże i pobożne, rodzinne i pełne miłości, radosne i spokojne! Niech będą wymarzone i najwspanialsze z dotychczas przeżywanych! Byle nie były to święta... magiczne!
CZYTAJ DALEJ

Patronka emigrantów

Niedziela Ogólnopolska 51/2023, str. 20

[ TEMATY ]

święci

pl.wikipedia.org

Franciszka Ksawera Cabrini

Franciszka Ksawera Cabrini

Zostawiła po sobie wielkie dzieło pomocy emigrantom w Stanach Zjednoczonych.

Franciszka urodziła się w Lombardii, w rodzinie Augustyna Cabrini i Stelli Oldini. Kiedy miała 20 lat, w jednym roku utraciła oboje rodziców. Ukończyła studia nauczycielskie i przez 2 lata pracowała w szkole. Poczuła powołanie do życia zakonnego, jednak z powodu słabego zdrowia nie przyjęto jej ani u sercanek, ani u kanonizjanek. Wstąpiła więc do Zakonu Sióstr Opatrzności (opatrznościanki), u których przebywała 6 lat (1874-80). Gdy miała 27 lat, została przełożoną tego zakonu. Jej pragnieniem była praca na misjach, dlatego 14 listopada 1880 r. wraz z siedmioma towarzyszkami założyła Zgromadzenie Misjonarek Najświętszego Serca Jezusowego, którego celem była praca zarówno wśród wierzących, jak i niewierzących. Podczas spotkania z bp. Scalabrinim Franciszka usłyszała o losie włoskich emigrantów za oceanem. Papież Leon XIII zachęcił ją, by tam podjęła pracę ze swoimi siostrami. W Stanach Zjednoczonych siostry pracowały w oratoriach, więzieniach, w katechizacji, szkolnictwie parafialnym, posługiwały chorym. W 1907 r zgromadzenie uzyskało aprobatę Stolicy Apostolskiej. Franciszka Ksawera zmarła cicho w Chicago. Zostawiła po sobie wielkie dzieło pomocy emigrantom. W chwili jej śmierci zgromadzenie miało 66 placówek i liczyło 1,3 tys. sióstr.
CZYTAJ DALEJ

Przy jednym stole

2025-12-22 19:24

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

W hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Tarnobrzegu odbyła się doroczna Wigilia Miejska, gromadząca mieszkańców oraz przedstawicieli władz samorządowych, Kościoła i instytucji charytatywnych. Wydarzenie, organizowane tradycyjnie z inicjatywy władz miasta, stało się przestrzenią spotkania, modlitwy i dzielenia się świątecznym przesłaniem.

Wśród uczestników byli m.in. Biskup Sandomierski Krzysztof Nitkiewicz, prezydent miasta Łukasz Nowak, przewodniczący Rady Miasta Norbert Mastalerz, duchowieństwo dekanatu, a także reprezentanci instytucji socjalnych i organizacji pomocowych oraz liczni tarnobrzeżanie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję