Zdarzyło się to w pięknym, słonecznym dniu, w święto Bożego
Miłosierdzia. W takim dniu można zobaczyć wszystko wyraźniej - jakby
trzecim okiem.
Kaplica Sióstr Jezusa Miłosiernego jest przepełniona.
Ludzie różnego wieku wznoszą oczy i modlą się do miłosiernego Boga.
Po chwili spontaniczną procesją przenoszą się na podwórzec, gdzie
schodzą się kapłani, by pod przewodnictwem Biskupa Płockiego celebrować
bezkrwawe misterium Mszy św.
Padają słowa bp. Stanisława Wielgusa: "Tylko Bóg szanuje
wolność człowieka. Pozwala występować przeciwko sobie. Dał nam ogień
i wodę - dobro i zło. Nawet szatan wierzy w Boga, co więcej - wie,
że On istnieje. Ten, który się zbuntował - Lucyfer, powiedział ´Nie
będę służył´. Przez jego działalność wracają na nowo fale barbarzyństwa"
.
Słyszymy wezwanie, aby żyć inaczej. "Religia Chrystusowa
jest religią czynu. Dlatego trzeba rozwijać dobro, promieniować nim.
Istotne jest tu nastawienie woli: ja się nie będę mścił... Dobre
słowo, kawałek chleba bliźniemu - na tym polega miłosierdzie. Tymczasem
konsumpcyjny model świata - ´głód rzeczy´ - sprowadza człowieka do
roli zwierzęcia, które zna jedynie przyziemne pragnienia".
Padają inne wielkie słowa: "Dziś wielu myśli, że to
Bóg ma służyć człowiekowi, a nie odwrotnie. Tymczasem człowiek ma
być Biblią, którą czytają niewierzący, bo patrząc na nas, oceniają
Pana Boga i Kościół. Bądźmy zatem misjonarzami Miłosierdzia Bożego"
.
Podczas obrzędu przygotowania darów przypominają mi się
obrazy ze Świąt Wielkanocy na Skarpie. Tam w drzwiach kościoła ukazał
się o poranku święta Zmartwychwstania Chrystus niesiony przez kobiety
z kół różańcowych. Figura Zbawiciela wykwitła ponad tłumem przy wtórze
dzwonów. Niezapomniany widok. Weszliśmy do budującego się kościoła.
Surowe, nieotynkowane ściany, brak ławek, ale Chrystus z ludźmi przyszedł
do tego jeszcze niedokończonego kościoła. I tam odprawiono Mszę św.
Słyszę głos Księdza Biskupa, który mówi, że wiara musi
być ofiarna i waleczna. Domaga się od ludzi apostolstwa. I znów wspominam
Wielkanoc na Skarpie. Ludzie patrzą na swój nowy kościół z dumą.
Nie czują, że bolą ich nogi i są szczęśliwi ze swej ofiary.
"Kochaj bliźniego, jak siebie samego" - słyszę kolejne
słowa. A czy my siebie kochamy? Czy może gardzimy sobą, a może nienawidzimy?
Jak zatem można kochać swego bliźniego, jeśli nie znamy miłości do
siebie samego? Kochajmy siebie. Bądźmy dla siebie dobrzy i otaczajmy
świadomą miłością swoich bliźnich. Składajmy im z siebie ofiarę.
Pamiętam z zapisków, gdy dawnymi laty istniało jeszcze
murzyńskie niewolnictwo, matki wręczając dziecku pieniądze na cukierki
i łakocie, cofały rękę i mówiły: "A może dasz te pieniążki na wykupienie
Murzynka? A może za ścianą ktoś czeka na twą pomoc?" Ciężko było
się rozstawać z pieniędzmi, gdy się już czuło na języku smak kanolda
czy irysa, a jednak dzieci oddawały pieniądze. Dostawały za to znaczki,
które zbierały jako symbol swej wielkoduszności. Oddawały także swe
pieniądze na wyższe cele. Takie ofiarne dzieci potrafiły potem składać
z siebie ofiarę w okresie wielkiej próby - walki o wolność Ojczyzny.
A może by tak przypomnieć te dobre obyczaje? Może to
będą znaczki na wykupienie chleba na obiad dla biednego kolegi? Może
pomoc komuś zamiast pójść na dyskotekę? Może ta żywa ofiara przybliży
nas do Jezusa Miłosiernego i do naszych bliźnich? Nasza ofiara -
nie innych. Warto, idąc za przykładem Ojca Świętego, który kanonizuje
wielu wspaniałych bohaterów wiary i miłości - stawać się na ich wzór.
Warto też przypomnieć sobie innych "świętych" - bohaterskich
cywilnych i wojskowych, którzy oddawali w ofierze Bogu i Ojczyźnie
swe życie. Może generał Okulicki "Niedźwiadek", może ludzie z "Parasola",
wielcy przywódcy partyzanccy, a może jacyś wielcy i jednocześnie
zwykli ludzie - mieszkający wśród nas. Napiszmy ich życiorysy, wydrukujmy
i rozdajmy innym. Niech ludzie odnajdą przez nas jakiegoś wspaniałego
księdza lub nauczyciela, kolegę, ojca lub matkę. Twórzmy wielką bibliotekę
żyjących i nieżyjących świętych - wzorów do naśladowania. Niech będą
z nami w szkole, na spacerze, w domu. Przy tym bądźmy zawsze gotowi
do ofiary - tej małej na rzecz bliźniego - a Chrystus będzie przy
nas.
Słucham homilii Biskupa Stanisława. Wracam myślami do
dawnych lat. Lat pogardy. Widzę rozrzucone broszury ze zdjęciami
dawnych "totalitarnych świętych": Hanki Sawickiej, Janka Krasickiego,
Mariana Buczka, Marcelego Nowotki, Pawki Morozowa. Książki o tych
postaciach, drukowane na gazetowym papierze, można było spotkać dosłownie
wszędzie, same wchodziły w ręce, zalegały półki księgarni i były
obecne w miejscach zebrań młodych ludzi. Nie trzeba ich było szukać.
Leżały w milionach egzemplarzy. Ich bohaterowie mieli stawać się "
wzorami" do naśladowania. A przecież my mamy w naszej historii wielu
wspaniałych ludzi, którzy mogą stać się prawdziwymi wzorcami osobowymi.
Trzeba ich tylko pokazać światu.
Ksiądz Biskup mówił o ofierze. Chrystus stał się człowiekiem
i złożył ofiarę z siebie za nasze grzechy i dla naszej wieczności.
Ofiarę z siebie składali chłopcy i dziewczęta w kotle Powstania Warszawskiego,
pod Monte Cassino, składali ofiarę młodzi chłopcy na Zachodzie i
Wschodzie, w kazamatach niemieckich i sowieckich łagrach, w lasach
składali ofiarę partyzanci. Ich ofiarna krew przeciekła do naszej
ziemi.
Byli ludzie którzy umierali z okrzykiem wiary w swą prawdę.
Gdzie są ci ludzie? Sprowadźmy ich w nasze szeregi. Niech nie giną
w trumnach foliałów bibliotecznych. Niech powstaną koła patriotyczne,
na których dyskutować się będzie o Polsce, jej historii, odnalezionych
i przywróconych od zapomnienia bohaterach. Niech to nie będą odfajkowane
tematy. Niech te spotkania będą przepełnione patriotyczną treścią.
Niech zasiądą na nich ożywieni przez nas bohaterzy naszej historii.
Trochę inscenizacji. Niech młodzież ubierze kolegę w mundur generalski
lub przebierze się w kostium odpowiedni dla profesji postaci. I niech
on opowiada o swoim życiorysie tzn. o życiorysie przedstawionej postaci.
Mówmy o ludziach, którzy umierali z okrzykiem swej wiary w prawdę.
Szukajmy prawdy, która zaginęła w krzywym zwierciadle świata.
Pamiętajmy, że niebawem potężne armie młodych staną przy
urnach, aby głosować na zbudowaną przez nasze ofiarne serca lepszą
Polskę! Niech mają do tego czasu godne wzorce do naśladowania.
Pomóż w rozwoju naszego portalu