Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stan wojenny nie był koniecznością

Od lat powtarzają się kolejne próby wybielania gen. Jaruzelskiego za wprowadzenie stanu wojennego - twierdzenia, że nie mógł uczynić inaczej, bo natychmiast doszłoby do sowieckiej interwencji. Idą za tym dalsze sugestie, że gen. Jaruzelski, wprowadzając to jakoby " mniejsze zło", robił to z prawdziwym bólem, dla ratowania kraju, jako patriota ogarnięty poczuciem ogromnej odpowiedzialności. Te same usprawiedliwiania ze strony Jaruzelskiego i różnych wpływowych zwolenników jego stanu wojennego były już niejednokrotnie obalane jako nieprawdziwe w świetle faktów - by przypomnieć chyba ich druzgocące napiętnowanie jako fałszów przez słynnego dysydenta rosyjskiego Władimira Bukowskiego w książce Moskiewski proces (w Polsce wydanej w 1998 r.). Bukowski dzięki Jelcynowi dotarł do najtajniejszych dokumentów z Biura Politycznego KC Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Wynikało z nich jednoznacznie zarówno to, że przywódcy sowieccy nie chcieli za nic interweniować w Polsce (ze względu na ówczesne już wielkie trudności gospodarcze ZSRR i fatalnie rozwijającą się wojnę w Afganistanie), jak i to, że to gen. Jaruzelski kilkakrotnie gorączkowo zabiegał o sowiecką interwencję w Polsce. Bo bał się, że sam nie poradzi sobie w wojnie z narodem własnymi siłami.
Dodatek Plus Minus do Rzeczpospolitej z 8-9 grudnia przynosi kolejne ciekawe uwagi na temat postawy gen. Jaruzelskiego w grudniu 1981 r., pisane przez świetnego znawcę nowszej historii Polski, autora książki o "Solidarności", brytyjskiego historyka i publicysty - prof. Timothy Gartona Asha. W tekście zatytułowanym Skruszony Petain? Ash porównuje Jaruzelskiego - niezbyt pochlebnie dla niego - do przywódcy francuskich kolaborantów, szefa rządu Vichy, marszałka Philippe PeMtaina. Zdaniem Asha, stan wojenny wcale nie był koniecznością, jak utrzymuje gen. Jaruzelski i jak twierdzą liczni jego zwolennicy. Ash pisze: "( ...) oczywiście, był ogromny nacisk radziecki, ale kierownictwo w Moskwie od grudnia 1980 r., tzn. przez cały rok 1981, nie zamierzało samo interweniować. Chcieli, żeby zrobili to Polacy. I Jaruzelski podporządkował się temu naciskowi. Ale jeszcze gorzej (...) że w ostatniej chwili, to jest w grudniu 1981 r. I to są rewelacje najbardziej dla niego przykre i bolesne, tak strasznie się bał wprowadzenia stanu wojennego, że sam prosił o gwarancje sowieckie, o wkroczenie Armii Radzieckiej, gdyby mu się nie powiodło. I to jest udokumentowane. On błagał, pytał, czy pomożecie? A Rosjanie odmówili. Gdyby Jaruzelski nie był Jaruzelskim, a powiedzmy Gomułką, inną osobowością, z innym charakterem, z pewnością mógłby postąpić inaczej. W tym historycznym momencie miał wybór. Była alternatywa, ryzykowna, ale możliwa. A więc to nie jest tak, że stan wojenny był absolutną koniecznością historyczną. Nie jest wcale tak, jak generał ciągle powtarza, że były w kapeluszu tylko czarne i białe losy. Albo wejdą, albo zróbcie to sami. Sowieci chcieli, żeby on tak to rozumiał, ale on mógł wiedzieć, że tak nie jest. A więc był to jego osobisty wybór i jego własna odpowiedzialność wobec historii".

Reklama

Rewelacja Mariana Orzechowskiego

Niezbyt przychylne dla gen. Wojciecha Jaruzelskiego okazują się rewelacje b. członka Biura Politycznego KC PZPR, w pewnym czasie ideologa tej partii, Mariana Orzechowskiego, publikowane, o dziwo, w organie bruderszaftowego kompana Jaruzelskiego - Adama Michnika. W tekście obszernego wywiadu publikowanego w Gazecie Wyborczej z 8-9 grudnia pt. Myślałem: co ja tu robię Orzechowski wyraźnie obciąża kierownictwo PZPR, łącznie z gen. Jaruzelskim, za brak porozumienia z "Solidarnością" w 1981 r. Mówi w wywiadzie udzielonym Pawłowi Smoleńskiemu: " Szansa na porozumienie była do incydentu z pobiciem działaczy ´Solidarności´ podczas sesji bydgoskiej rady w marcu 1981 r. (...) do marca 1981 r. odpowiedzialność za brak trwałego, prawdziwego porozumienia spada w całości na władzę, na partię". W innym miejscu wywiadu Orzechowski również akcentuje, że "strony tamtego konfliktu nie były jednak równe, że odpowiedzialność i klucz do wszystkiego spoczywały w rękach PZPR" . Orzechowski ostro krytykuje również zachowawczość polskiego partyjnego kierownictwa w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, spóźnianie się z wykorzystaniem dogodnej koniunktury do zmian dzięki dojściu w ZSRR do władzy Michaiła Gorbaczowa. Wspomina, że "jeszcze na X Zjeździe PZPR w 1986 r. w referacie I sekretarza pojawiają się jasno sformułowane tezy, że w Polsce nie ma opozycji, tylko agentura obcych mocarstw" . Jego zdaniem, na władzę i na partię spada w całości odpowiedzialność za zmarnowany X Zjazd. Mówi: "(...) w ZSRR trwa pierestrojka, a my drepczemy w miejscu, nawet cofamy się (...). Nie wierzyliśmy, że Gorbaczow się utrzyma; Nikita Chruszczow też zaczął bardzo ładnie, a jaki był jego koniec - wiemy, przyszedł Breżniew. W Moskwie ambasadorem był Stanisław Kociołek. Słał poufne raporty, że Gorbaczow padnie lada dzień, że pierestrojka nie ma najmniejszych szans. A to była znakomita chwila do rozpoczęcia reform. Było jasne, że Rosjanie nie odważą się na interwencję, mają za dużo własnych problemów, nie wisiała nad nami groźba bratniej pomocy". Zapytany, czy wcześniej po sierpniu 1980 r. Rosjanie przystaliby również na prawdziwe zmiany, Orzechowski jednoznacznie akcentuje, że było to możliwe i można było uniknąć interwencji w 1981 r. Jego zdaniem, Rosjanie zaakceptowaliby znaczące zmiany, "choć nie aż tak głębokie jak w wyniku Okrągłego Stołu. Zresztą inne były wtedy realia, inne postulaty opozycji. Rosjanie nie mieliby wyjścia, gdyby doszło do zgody ´Solidarności´ i partii. Zbyt poważnie absorbował ich Afganistan, zbyt serio brzmiały ostrzeżenia Waszyngtonu i Watykanu. Nasza historia potoczyłaby się zupełnie inaczej".
Szczególnie ważna jest ujawniona przez Mariana Orzechowskiego sprawa zablokowanej przez kierownictwo partyjne po wyborach z 4 czerwca 1989 r. deklaracji klubu poselskiego PZPR. Według Orzechowskiego: " Było w niej nazwanie rzeczy po imieniu: żal za zmarnowanie czasu dogodnego dla reform, przeprosiny za stan wojenny, za wyrządzone wtedy krzywdy i upokorzenia. Deklaracja została zablokowana przez partyjną górę właśnie ze względu na ocenę stanu wojennego. Gdybyśmy ją opublikowali, dziś bylibyśmy również w zupełnie innym miejscu" .

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Kłamstwa gen. Kiszczaka

Bronisław Wildstein demaskuje w Rzeczpospolitej z 6 grudnia kolejne kłamstwa byłego członka Biura Politycznego KC PZPR i szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych - gen. Czesława Kiszczaka. W tekście zatytułowanym Zwyczajny departament Wildstein pisze m.in.: "Zabójstwo ks. Popiełuszki było prowokacją wobec ekipy Jaruzelskiego - oświadczył Czesław Kiszczak jako świadek na procesie swojego byłego zastępcy, generała Ciastonia. Powiedział także, że nie wiedział nic o podrzuceniu Popiełuszce materiałów wybuchowych i wydawnictw podziemnych. W aktach sprawy znalazł się jednak jego rozkaz nagrodzenia autorów prowokacji, w tym również Grzegorza Piotrowskiego, późniejszego zabójcy Popiełuszki. ( ...) Kiszczak znowu mija się z prawdą. Jego aktywność jako szefa MSW, czyli zwierzchnika komunistycznej policji politycznej, polegała na budowie misternego systemu dezinformacji. Aby usprawiedliwić swoją ówczesną działalność, Kiszczak musi kłamać dalej. Dlatego opowiada, że działalność IV Departamentu MSW polegała na ´rozpoznawaniu pozareligijnej antypaństwowej działalności księży i jej dokumentowaniu´ - podczas gdy stałą metodą tego departamentu był szantaż, prowokacja, zastraszenie. Chodziło o to, aby infiltrować Kościół, kompromitować go i w miarę możliwości utrudniać funkcjonowanie tej jedynej, oficjalnie działającej, a niezależnej od państwa instytucji.
Jeszcze w 1989 r. zamordowanych zostało trzech niepokornych księży. Wiele wskazuje na to, że ´nieznanymi sprawcami´ byli podkomendni szefa policji. Gdy Kiszczak stał na czele MSW, funkcjonariusze resortu organizowali napady i pobicia księży, a nawet napad na klasztor przy kościele św. Marcina w Warszawie".
"Wyborcza" znowu kłamie
W toruńskim dodatku Gazety Wyborczej z 8 grudnia można było przeczytać mocno zafałszowany skrót kazania bp. Józefa Zawitkowskiego z okazji dziesięciolecia "Radia Maryja". Jarosław Cajsel pisał, iż bp Zawitkowski "zaraz zmienił temat: - ´Nie pytajcie mnie, czy mamy iść do Europy. Tak, chcę wspólnoty ojczyzn i aby wszyscy byli jednością´ - oznajmił, czym zaskoczył słuchaczy rozgłośni znanej z niechęci wobec Unii Europejskiej. - ´Chcę do Europy, bo wiem, że jest szansa, aby zachować wiarę w tych, co ją utracili. Brońcie naszych świątyń i nie oddawajcie obcym ziemi´ - zaapelował w końcu do polityków". Jak bardzo prymitywny, tendencyjny i zafałszowany jest tego typu " skrót", dokonany przez J. Cajsela, można bardzo łatwo się przekonać, zajrzawszy do pełnego tekstu kazania bp. J. Zawitkowskiego, publikowanego w Naszym Dzienniku z 11 grudnia. Bp Zawitkowski opowiadał się w nim za wizją zjednoczonej Europy w duchu chrześcijańskim, Europy ducha, stanowczo odrzucając taką wizję Europy, która "usiłuje eliminować religijny wymiar życia, w myśl zasady: ´żyjmy, jakby Boga nie było´" . "I do takiej Europy nie chcę" - mówił bp Zawitkowski. Mówił on też o swoich obawach w związku z aktualnym kształtem budowania zjednoczonej Europy, stwierdzając: "Wy z Zachodu nie dotrzymaliście słowa. Zostawiliście nas. Stąd moje obawy. Wam nie chodzi o to, by nam pomóc. Zaczęliście od pieniądza, a my jesteśmy biedni. Straciliśmy złotówkę, a euro aluminiowe już nam zaszkodzi. Nic w Karcie Europejskiej nie mówicie o Bogu. Więc uważajcie, bo powstaną Machabeusze (...)".

Studenci protestują

Rząd Millera wywołuje coraz więcej społecznych protestów. Najpierw swe niezadowolenie zaczęły wyrażać pielęgniarki. Niegdyś SLD-owscy działacze pozyskiwali je do protestów przeciwko rządowi Buzka, łudząc obietnicami, że po dojściu postkomunistów do władzy znacząco zmieni się dla nich na lepsze. I rzeczywiście zmieniło się. Rząd Millera zapowiedział rezygnację z obiecanej pielęgniarkom i położnym w ub.r. przez rząd Buzka podwyżki o 203 zł. Pielęgniarki poczuły się więc oszukane przez SLD i zaczynają protestować. Z kolei studenci zaczynają protestować przeciwko zaplanowanym przez rząd Millera cięciom w studenckich ulgach na przejazdy środkami komunikacji masowej.
Jak pisze MGD w tekście Studenckie protesty w obronie zniżek (Życie z 8-9 grudnia) - "Wyjdziemy na ulicę, nic innego nam nie pozostaje - zapowiadają studenci. Ich zdaniem, to jedyny sposób, żeby zmusić rząd do zachowania 50-procentowych ulg na bilety studenckie. - SLD w kampanii wyborczej tyle mówiło o swojej wrażliwości na sprawy społeczne. Teraz okazuje się, że były to przedwyborcze kłamstewka - przekonuje Piotr Sulima, przewodniczący Niezależnego Zrzeszenia Studentów. - Teraz nie tylko wycofują się z obietnicy bezpłatnych studiów, ale także chcą, żeby część osób zrezygnowała z nauki, bo przecież do tego doprowadzi odebranie nam ulg na bilety - ostrzega" .

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kłamstwo imigracyjne

2024-05-18 16:35

[ TEMATY ]

migranci

imigranci

Adobe.Stock

To przykład swoistej schizofrenii politycznej, gdy rząd na forum Rady Unii Europejskiej głosuje przeciw paktowi imigracyjnemu, a następnie… jego premier obwieszcza, że będziemy beneficjentem regulacji, przeciwko której rząd głosował! Albo więc pan premier robi dobrą minę do złej gry albo nie wiedział ,co głosował.

Teraz słyszymy gremialne pocieszanie się i nas, że nowa polityka imigracyjna UE to nic złego,ba,wręcz przeciwnie. Po pierwsze: wejdzie w życie za dwa lata. Po drugie: dostaniemy z tego tytułu pieniądze, bo dadzą nam za przyjęcie uchodźców z Ukrainy. Po trzecie: opozycja straszy imigrantami.

CZYTAJ DALEJ

Krzyż w miejscu publicznym nie narusza wolności

2024-05-18 16:28

[ TEMATY ]

krzyż

rozmowa

archiwum dr. Błażeja Pobożego

dr. Błażej Poboży

dr. Błażej Poboży

O tym, kto w Warszawie boi się krzyża, pozornej bezstronności władz publicznych i dążeniu do starcia światopoglądowego mówi dr Błażej Poboży, doradca Prezydenta RP Andrzeja Dudy.

Dr Błażej Poboży: To jest w mojej ocenie odbieranie obywatelom, urzędnikom prawa do okazywania swoich uczuć religijnych i swojego związku z religią. Jest to sytuacja absolutnie niedopuszczalna i oburzająca. Stanowi pewną konsekwencję działań, które stołeczny ratusz podejmował od dłuższego czasu. Pamiętam, jako radny Warszawy z pięcioletnim stażem, jak najpierw niektórym radnym z zaplecza prezydenta Trzaskowskiego przeszkadzały kolędy w windach, które jeździły w Pałacu Kultury. Później, już dwa lata z rzędu, zrezygnowano z tradycyjnego „opłatka”, który przez lata, niezależnie od tego, kto był prezydentem stolicy, był czymś zupełnie naturalnym w okresie świątecznym. A teraz, w myśl zasady jednego z aktualnych ministrów w rządzie Donalda Tuska, który mówił o opiłowywaniu katolików z przywilejów, mamy skandaliczne, niezrozumiałe, w mojej ocenie sprzeczne z Konstytucją RP i z wyrokami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zarządzenie prezydenta Trzaskowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Papież apeluje o odwagę podejmowania dialogu, prowadzącego do położenia kresu wojnom

2024-05-19 12:53

[ TEMATY ]

Anioł Pański

papież Franciszek

PAP/EPA/CLAUDIO PERI

Niech Duch Święty da rządzącym odwagę do podejmowania gestów dialogu, które prowadziłyby do położenia kresu wojnom - prosił papież Franciszek po odmówieniu modlitwy Regina Caeli. - Moje myśli kierują się szczególnie do miasta Charków, które ucierpiało z powodu ataku przed dwoma dniami - dodał Ojciec Święty.

- Drodzy bracia i siostry, Duch Święty jest Tym, który tworzy zgodę, harmonię i tworzy ją wychodząc z różnych, czasem nawet sprzecznych rzeczywistości. Dzisiaj, w uroczystość Pięćdziesiątnicy módlmy się do Ducha Świętego, miłości Ojca i Syna, aby stworzył harmonię w sercach, zgodę w rodzinach, zgodę w społeczeństwie, harmonię w całym świecie. Niech Duch Święty sprawi, by między chrześcijanami różnych wyznań wzrastała komunia i braterstwo. Niech da rządzącym odwagę do podejmowania gestów dialogu, które prowadziłyby do położenia kresu wojnom. Jest dziś bardzo wiele wojen. Pomyślmy o Ukrainie. Moje myśli kierują się szczególnie do miasta Charków, które ucierpiało z powodu ataku przed dwoma dniami. Pomyślmy o Ziemi Świętej, Palestynie, Izraelu, pomyślmy o wielu miejscach, gdzie toczą się wojny. Niech Duch Święty doprowadzi rządzących państwami i nas wszystkich do otwierania bram pokoju - powiedział papież.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję