Zatrzymał się tam na nocleg. Dlatego, gdy wieczorem słyszał głosy i nawoływania zgromadzonych pod budynkiem Nuncjatury mieszkańców Warszawy, podszedł do okna. Uśmiechał się, pozdrawiał wiernych, błogosławił. I tak przez dwa dni z rzędu.
Podobnie było w każdym miejscu. Warszawiacy śledzili jego każdy krok. Ojciec Święty nieustannie się uśmiechał i unosił dłonie w geście błogosławieństwa. Według szacunków policji, na trasie przejazdu Ojca Świętego gromadziło się aż 70 tys. osób.
Apogeum wiwatujących tłumów jak zwykle było na pl. Piłsudskiego. Wejście do sektorów było czynne od trzeciej rano, ale już dzień przed celebrą, wieczorem na placu gromadzili się pierwsi pielgrzymi. Jak mówi Paweł Biedziak z Komendy Głównej Policji, pielgrzymka przebiegała bez żadnych incydentów, bez zakłóceń. Na placu znalazło się około 220 tys. oób. Na okolicznych placach i ulicach kilkaset tysięcy: w sumie około 500 tys. wiernych. - Mimo to były to najspokojniejsze dni w roku - twierdzi Biedziak.
Pomóż w rozwoju naszego portalu