Metropolita krakowski wspomniał o dwóch pełnych dramaturgii wydarzeniach, które rozegrały się w październiku 1978 roku. Pierwsze z nich miało miejsce w przeddzień konklawe. Kardynał Karol Wojtyła dowiedział się wtedy o ciężkiej chorobie swojego przyjaciela – biskupa Andrzeja Deskura. Przyszły papież był bardzo przygnębiony i mocno to przeżywał. Dzień po wyborze na Stolicę Piotrową pojechał się z nim spotkać. Arcybiskup podkreślił, że biskup Deskur ofiarował wszystkie swoje cierpienia i całe swoje dalsze życie za pontyfikat Jana Pawła II. Drugie wydarzenie rozegrało się na Placu św. Piotra, kiedy kardynał Pericle Felici obwieścił światu wybór nowego papieża.
– Z każdym słowem i z każdym zdaniem entuzjazm na Placu św. Piotra narastał. Tak było aż do momentu, gdy padło nazwisko „Wojtyła” i wtedy zapadła cisza i konsternacja. Nikt nie wiedział, kto to jest. Nazwisko brzmiało jak z jakiegoś afrykańskiego kraju – to jeszcze bardziej budziło zaskoczenie. Kardynał opuścił balkon, który ponownie zasłonięto storami. Cisza. Pojawiły się komentarze i nawet pojedyncze gwizdy i jedno słowo, które sobie przekazywano: „Polacco”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Arcybiskup wrócił pamięcią do pierwszych słów papieża, który wbrew tradycji, przemówił spontanicznie do Rzymian i pielgrzymów z całego świata.
Reklama
– Powiedział, że pochodzi z dalekiego kraju, ale bliskiego Rzymowi przez swoją historię, tradycję, związek ze Stolicą Apostolską, chrześcijańską wiarę i miłość do Matki Najświętszej. Wywołał tym wielki entuzjazm i radość, a wspomnienie tego uczucia budzi do dzisiaj wielkie wzruszenie.
Metropolita krakowski opowiedział również o pierwszym spotkaniu z papieżem Janem Pawłem II, na które wszyscy studiujący w Rzymie księża długo oczekiwali.
– Doskonale pamiętam dzień, w którym przyjął studentów Kolegium Polskiego, do którego dołączyli także studenci Instytutu Polskiego. To był 6 XII – dzień św. Mikołaja. Zastanawialiśmy się, z jakim prezentem do niego przyjść. Przyszliśmy z małą choinką – wspomnieniem zbliżających się Świat i Bożonarodzeniową radością. Poprosił wtedy młodych księży, którzy otarli się o oazę, żeby zaśpiewali „Barkę”. Słyszałem ją wtedy po raz pierwszy. Papież śpiewał drugim głosem, co tworzyło taką wspaniałą harmonię. Cudowne to było!
Arcybiskup nawiązał do otrzymanego dzień wcześniej prezentu – szkatułki z papeterią kardynała Wojtyły. W jednej z kopert umieszczono zdjęcie kaplicy kolegiackiej, która była szczególnym miejscem, zarówno dla papieża, jak i dla arcybiskupa.
Reklama
– Kolegium nas połączyło, tym bardziej, że on nosił tytuł honorowego kolegiasty, co wiązało się w jego przypadku z obowiązkiem wyprawienia imienin. Zwykle przyjeżdżał do kolegium zaraz po 1 listopada, a więc w okolicy swoich imienin (…) Ale bardziej piękne i wzruszające było to, że zatrzymywał się z nami wieczorem i śpiewał różne patriotyczne i harcerskie piosenki. W tamtym czasie oddalenia od Ojczyzny i bardzo słabych kontaktów – dla niektórych nie było możliwości powrotu do kraju nawet przez cały okres studiów, a dodzwonić się do Polski było niezwykłym osiągnięciem – poczucie wspólnoty i takiej wyspy polskiej było czymś niezwykle cennym.
Metropolita mówił także o konieczności pielgrzymowania na grobu Jana Pawła II w 40. rocznicę jego pontyfikatu.
– Trudno było nie podziękować Panu Bogu tutaj, nie być w tym miejscu, gdzie zaczął się jego pontyfikat. Dla mnie to było oczywiste, żeby przy jego relikwiach modlić się do Pana Boga o błogosławieństwo dla Kościoła, dla Kościoła krakowskiego, dla naszej Ojczyzny. Tak musiało być.
Na zakończenie, odniósł się do uczestniczących w pielgrzymce młodych, którzy sami nie mogą pamiętać dnia wyboru kardynała Wojtyły na Stolicę Piotrową, ale dzięki postawie swoich rodziców i dziadków, pielęgnują pamięć o Świętym Papieżu.
– Mam nadzieję, że z tą pamięcią przekażą to, co było ważne i najbardziej cenne dla Ojca Świętego: miłość do Chrystusa i miłość do Kościoła, zwłaszcza w obecnych czasach, przy obecnych trudnościach i wyzwaniach. Ta miłość w nas (…) musi zwyciężać!