Reklama

Niedziela Częstochowska

50-lecie posługi organistowskiej

[ TEMATY ]

organista

ZBIGNIEW KOŁACZKOWSKI

Józef Utratny

Józef Utratny

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z Józefem Utratnym, o 50-leciu posługi organistowskiej dla parafii Kobiele Wielkie, rozmawia Anna Buda

Anna Buda: - Czym dla Pana jest muzyka? Skąd zainteresowanie muzyką kościelną?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Józef Utratny: - Muzyka płynie w moich żyłach. Mój dziadzia grał, był muzykantem. Grał, bo musiał zarobić na rodzinę. Teraz ja gram, grają także moi synowie. Sam jednocześnie uczę grać na organach. Mam 13 uczniów i myślę, że przynajmniej trzech z nich zostanie organistami. Młodzi organiści w tych czasach mają o wiele łatwiej. Kiedy ja zaczynałem grać, była bieda, czasy powojenne, niczego nie było, a z czegoś musiałem żyć, więc tata kupił mi harmoszkę 32-basową. Grając na niej, zarabiałem na życie, a pieniądze oddawałem na szkołę organistowską. Ukończyłem Studium dla Organistów w Częstochowie. Kocham muzykę. 50 lat być organistą, spędzać godziny w kościele, to naprawdę trzeba kochać. W tej parafii pracuję już 45 lat, wcześniej grałem 4 lata w Żytnie i rok w Wielgomłynach.

Na czym polega praca organisty i co jest w niej najważniejsze?

- Organistostwo jest całym moim życiem. W tej pracy najważniejsza jest osobowość człowieka. Nie należy tylko chwalić się, jakim dobrym jest się artystą. Muzyka musi być nauczycielką, ale nie tylko muzyki, także życia. Ona porusza niewidzialne strony serc ludzkich. Niejednokrotnie nawet nie widzimy organisty, ale kiedy już zagra na organach, potrafi wzruszyć. To, co jest dla mnie ważne, to modlitwa połączona z muzyką. Ona uszlachetnia i leczy. Zawsze chciałem grać i modliłem się o to. Siła modlitwy i wiary doprowadziły mnie do takiej drogi.

Reklama

- To już 50 lat, odkąd Pana muzykę można usłyszeć w kościele. Czy nigdy nie miał Pan dosyć?

- Nigdy nie zawiodłem ludzi w ciągu tych 50 lat pracy. Nieraz była okropna zima, śnieg po pas, a ja jechałem motorem do kościoła 7 km. Wiem, że ludzie zawsze na mnie czekają w kościele, więc muszę być z nimi. Zdarzało się dosyć często, że grałem 6 kolejnych Mszy św. i nawet nie miałem czasu, żeby zjeść obiad.

- Jak Pana rodzina zapatruje się na niedzielną i wytężoną pracę podczas świąt? Nie skarżyli się na Pańską nieobecność w domu?

--Żona dopiero teraz zorientowała się, co oznacza organistostwo. Kiedyś mnie poprosiła, żebym nie szedł do kościoła, bo zimno… ale to jest taki zawód, że organista nigdy nie może być zmęczony, zawsze musi być uśmiechnięty i radosny. Teraz jest trochę lepiej. Kończę grać Sumę i wracam na obiad do domu.

- Prowadzi Pan chór parafialny, który zaśpiewał podczas dzisiejszej uroczystości. Proszę opowiedzieć o działalności grupy.

- Przejąłem go po moich poprzednikach, czyli prowadzę go już 45 lat. Wcześniej do chóru należało więcej osób, ale „wypisali” się z niego. Dziś chór liczy 16 osób. Dla porównania, w Żytnie prowadziłem chór, który liczył 75 dzieci - grały na skrzypcach i trąbce. Jeździliśmy na konkursy i zdobywaliśmy pierwsze miejsca. W Wielgomłynach także prowadziłem chór i orkiestrę, do którego należało ok. 30 osób. Przyjmuję każdego do chóru. Śpiew jest bardzo trudny, więc tym bardziej każdego trzeba chwalić.

- Jakie Pan ma jeszcze marzenia związane z posługą w kościele?

- W najbliższej przyszłości chciałbym zorganizować montaż słowno-muzyczny „W pustyni i w puszczy”. Moi uczniowie zagraliby na organach i perkusji podczas Mszy św. Chciałbym, żeby wikary pomógł mi w organizacji takiego przedsięwzięcia, bo muzyka porusza ludzkie serca.

2013-01-21 12:43

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Śniadeckich 55 - wspomnienie o Szczepanie Jankowskim

[ TEMATY ]

wspomnienia

organista

ARCHIWUM RODZINNE JANKOWSKICH

Wojna zakończyła się dla mnie opuszczeniem ukochanego, rodzinnego Wilna. Po krótkim, paromiesięcznym zamieszkaniu w Toruniu, w którym jeszcze urzędowała sowiecka komendantura, licznie rozlokowane były wojskowe, frontowe szpitale i „regulirowszczyce” kierowały jeszcze ruchem na rogach ulic, zjechaliśmy do Bydgoszczy, gdzie był spokój i nastrój taki, jakby wojna ominęła to miasto. Jako repatrianci, którzy przyjechali z dwudziestokilogramowym dobytkiem na osobę, czuliśmy się nieswojo w tej enklawie nietkniętego przez wojnę mieszczaństwa. Dopiero potem dowiedzieliśmy się o „Krwawej Niedzieli” i innych represjach, jakie dotknęły patriotów bydgoskich.

Rodzice otrzymali przydział do dużego, sześciopokojowego mieszkania doktora Franciszka Nowickiego. Mieściło się w domu przy ulicy Śniadeckich 55, na drugim piętrze, pod numerem 3. Przydzielenie nam dużego pokoju za ścianą gabinetu przyjęć, oraz małego pokoiku, w którym zainstalowano kuchenkę gazową a z czasem i ubikację za kotarą, nie mogło budzić zachwytu w dotychczasowych właścicielach, zwłaszcza że na początku musieliśmy korzystać ze wspólnej toalety, co wymagało przechodzenia przez salon pana doktora. Jego samego niemal nie spotykaliśmy - był stale zajęty. Za to jego gospodyni, mrukliwa jak niemowa, patrzała na nas a szczególnie na mnie zezem. Wyraźnie nie mogła nam darować naruszenia spokoju tego solidnego, mieszczańskiego domu. Okna naszego pokoju, w którym spaliśmy: ojciec, matka i ja i który służył nam też za salon i jadalnię, wychodziły na skwer z barokowym, białym kościołem pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa. Balkon był dla nas niedostępny, chociaż rozciągał się pod naszym oknem.

CZYTAJ DALEJ

Opium dla europosłanki

2024-06-22 10:25

[ TEMATY ]

felieton

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Był rok 2006, może 2007. Byłem z delegacją SEDE, czyli Podkomisji Bezpieczeństwa i Obrony Parlamentu Europejskiego w Bośni i Hercegowinie. Naszym mikrobusem dojeżdżaliśmy właśnie ze stolicy czyli Sarajewa do Mostaru. O ile to pierwsze miasto jest w zasadzie niemal całkowicie zamieszkane przez muzułmanów, o tyle w Mostarze katolików – Chorwatów jest nawet trochę więcej niż wyznawców islamu – Bośniaków.

Gdy przed nami pojawiło się wzgórze zwiastujące Mostar, zobaczyliśmy wielki krzyż górujący nad całym miastem . I wtedy socjalistka z Portugalii Ana Maria Gomes, widząc ów symbol męki Chrystusa, powiedziała z poważną miną: „Tak, religia to opium dla ludu”. Spojrzeliśmy po sobie z brytyjskim generałem Geoffreyem van Orderem, który, zanim został politykiem Partii Konserwatywnej (czyli Torysów) był szefem placówki wywiadu wojskowego Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej w Berlinie Zachodnim, a później robił tą samą dyskretną robotę na terenie dawnej, właśnie się rozpadającej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Jugosławii. Myśleliśmy, że Portugalka żartuje z tym cytatem dla ubogich z Karola Marksa, ale ona, profesor uniwersytetu, wykładowczyni akademicka była śmiertelnie poważna.

CZYTAJ DALEJ

Służba cywilna. Mało znany, a ogromny potencjał państwa polskiego

2024-06-22 14:49

[ TEMATY ]

urzędnik

służba cywilna

Wojciech Kaczor

Adobe Stock

Roztropna troska o dobro wspólne to nie tylko idealistyczna, a może i nieco naiwna definicja polityki. To także zawodowa codzienność dla ok. 120 tysięcy urzędników rządowych w całej Polsce. Urzędników, którzy dbają o to, aby państwo polskie – to, o którego niepodległość walczyło tyle pokoleń Polaków – działało sprawnie i zapewniało warunki do pomyślnego i bezpiecznego wzrostu naszemu społeczeństwu i gospodarce.

Elitarny korpus

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję