Niemal wszystkie "postępowe" media poinformowały swoich odbiorców,
że w piątek 28 września o północy przyleci Harry Potter. Wcześniej
zaczęto nagłaśniać rzecz wydawałoby się oczywistą, ale poprzez zanik
praktyki czytania, bardzo pożyteczną w przypomnieniu. Radiowa "Jedynka"
i inne stacje zachęcały rodziców do powrotu do praktyki czytania
z dziećmi. Akcja słuszna i ze wszech miar godna poparcia i rozpropagowania.
Słuchając tych zachęt, wypowiedzi pedagogów i psychologów wszedłem
w swój świat dawno minionego dzieciństwa. W zimnych pokojach redakcyjnych
pomieszczeń odczułem nagle ciepło płynące z pieca w rodzinnym domu.
Za oknami zawieje, potężny śnieg, a my u stóp ojca i mamy słuchamy
opowieści. Do dziś czuję słony smak łez, które toczyły się z dziecięcych
oczu wsłuchanych w opowieść o smutnym życiu cyganki Azy z Chaty za
wsią Do dziś czuję lęk na wspomnienie tragicznych losów bohaterów
Fortu XIII. Nie wiem, dlaczego, ale pamiętam ten dzień, w którym
brakło w domu światła i dziadek przy lampie czytał informacje prasowe
o zabójstwie prezydenta Kennedy´ego.
Nigdy nie wróciłem do Chaty wuja Toma, do Chaty za wsią.
Tamte wieczorne posiedzenia tak mocno wryły się w pamięć, tak sugestywne
pozostawiły obrazy, że nie chciałem ich niszczyć. Czytanie i opowiadanie
książek to ważny element mojego dzieciństwa.
Cieszyłem się zatem, że po latach komiksowych szaleństw, "
czytania" lektur szkolnych z kaset wideo pojawiło się lobby, które
postanowiło przerwać ten prowadzący do zaniku myślenia proceder.
Krótka to jednak była radość. Okazało się, że owszem,
trzeba czytać z dziećmi, ale tylko to, co zaproponuje Wielki Medialny
Brat. Nocne kolejkowe szaleństwo po książki polecone przez owego
Medialnego Brata ostudziło mój entuzjazm. Sięgnąłem do Orwella Rok
1984. Wsłuchałem się w literacki aksjomat: "Możesz zaufać Wielkiemu
Bratu, bo on wie lepiej. On ustala, co jest dobre, a co złe. On cię
poprowadzi".
Już wiem dokąd - do świata innego Wizjonera globalizmu
z jego Człowiekiem bez właściwości.
I cóż z tego, że rodzice wdzięczni za czytelnicze lobby,
podejmą temat. Wyjmą z półek rodzinnych biblioteczek zapomniane tytuły,
które im również wyciskały łzy, uczyły wrażliwości, szlachetności.
Dzieci spojrzą ironicznie na jakieś Rodziewiczówny, Konopnickie,
zaśmieją się śmiechem, który rezonować będzie mrok Piwnicznej izby
i wykrzyczą rodzicom: "Tak, możesz mi czytać, ale tylko Harry Pottera!"
.
I tak skończy się sen o powrocie do arkadii szczęścia
w zimowe wieczory. Mama i tato nijak nie mogąc zrozumieć absurdu
owej lektury, zniechęcą się szybko. Zawstydzeni, pochowają, by nie
być posądzonym o zidiociałość, książki swojego dzieciństwa. Dzieci
za chwilę porzucą przybyłego w piątek w nocy autora, bo przecież
inne lobby wymyśli nowy sposób. Pojawi się nowy Wielki Brat i zawyrokuje
nową jedynie słuszną drogę, a "On"... wie najlepiej.
Czy można wyjść z tego przeklętego kręgu manipulacji?
Coraz to trudniejsze, ale nie można rezygnować. Pierwszego października
dokładnie o północy rozpoczął się różańcowy miesiąc. Wraz z nim przybywa
fatimskie przesłanie Matki Jezusa. Ogłaszamy krucjatę codziennej
modlitwy różańcowej. Choćby dziesiątka Różańca. Jeśli nie możemy
pójść do kościoła, odmówmy go wspólnie w porze Jasnogórskiego Apelu.
Jeśli jesteśmy poza domem, łączmy się w modlitwie z naszymi domownikami.
Pozostało jeszcze pół miesiąca. Może warto. Pewnie jest to konieczne,
aby bestię pokonać mocą maryjnej modlitwy. Że jest to bestia, to
nikt, kto potrafi samodzielnie myśleć, nie ma wątpliwości. Jest trudna
do pokonania, to prawda, ale nie możemy pozostać bierni. Mamy mocniejszą
mowę, a jest nią Różaniec.
Uchwyćmy dłoń Maryi!
Pomóż w rozwoju naszego portalu