W poprzednich trzech numerach "Niedzieli Południowej" zdałem obszerną
relację z rozmowy, jaką miałem okazję przeprowadzić z ks. prał. Stanisławem
Skorodeckim. Do tej pory jestem pod wrażeniem tego człowieka . kapłana
i współtowarzysza więziennej niedoli Prymasa Tysiąclecia. Oprócz
głębokiego znaczenia religijnego i historycznego, rozmowa z Księdzem
Prałatem miała dla mnie jeszcze jeden bardzo bieżący aspekt . w pewnym
sensie pozwoliła mi bardzo łagodnie przejść do nowej rzeczywistości,
właściwie do nowego świata.
Po 11 września żyjemy bowiem już w innym świecie. Patrząc
na zamachy na dwa nowojorskie wieżowce World Trade Center i waszyngtoński
budynek Pentagonu, pomyślałem, że tak mógłby wyglądać początek końca
tego świata. Owe zamachy pokazały, że zmieniły się granice pojęcia
wojny. Uderzenia terrorystów-samobójców wymierzone zostały, co prawda,
bardzo precyzyjnie w jeden tylko kraj . Stany Zjednoczone, ale dzisiaj
już wiadomo, że to cały świat jest zagrożony i stoi u progu wojny
z globalnym terroryzmem. Ot, jeszcze jeden . nieprzewidziany? . wymiar
globalizacji. Nikt nie może czuć się bezpieczny, bo terroryści dysponują
środkami, którymi rzeczywiście mogą unicestwić nasz świat, zwłaszcza
gdy ich działania generowane są nienawiścią i fanatyzmem. Nie piszę "
fanatyzmem religijnym", bo to nie Bóg, nie religia, nie islam każe
fanatykom zabijać siebie i innych. Te zbrodnie są, niestety, dziełem
samych ludzi, interpretujących wedle własnego uznania wersety świętych
ksiąg.
Czy w pogoni za odwetem i wymierzeniem sprawiedliwej kary
mocodawcom zamachów wielcy tego świata znajdą chwilę czasu, by się
jednak zastanowić nad dalekim od doskonałości porządkiem "świata
minionego"? Nad dysproporcjami rozwoju i dystrybucji dóbr, czego
budynki WTC były w pewnym sensie symbolami? Współczuję Amerykanom
i wszystkim, których osobiście dotknęła tragedia zamachów, sam się
boję takich aktów, ale czy spektakularne zawalenie się nowojorskich
drapaczy chmur nie było także symbolem zawalenia się świata budowanego "
tak jakby Boga nie było", albo raczej, w którym bogiem była mamona?
Bardzo wymowne w tym względzie było radiowe kazanie bp.
Józefa Zawitkowskiego z niedzieli 30 września. Znakomity Kaznodzieja
przytaczał zdarzenie, gdy po wycieczce wiejskich dzieci do Warszawy
mały Wojtuś narysował Pałac Kultury i Nauki, a zamiast iglicy umieścił
na jego szczycie krzyż. Na sugestię nauczycielki, że tam przecież
krzyża nie ma, chłopiec zapytał w prostocie swej wiary: "Jak to,
taki wielki budynek bez krzyża?" Jak zauważył Biskup Zawitkowski,
wieżowce WTC były również wielkimi budynkami bez krzyża. Ileż razy
po ich zawaleniu się padły zawołania: "Niech Bóg ma was w swej opiece!"
i "Boże, chroń Amerykę!" Czy to wystarczy? Czy jest może szansa,
by na zgliszczach "budowli tamtego świata" . świata mamony, bezwzględnego
zysku i poczucia narastającej niesprawiedliwości . zbudować świat
z wpisanym w niego krzyżem Chrystusowym . nie jako symbolem religijnej
dominacji, lecz jako widomym znakiem zwycięstwa dobra nad złem, życia
nad śmiercią. Na pewno byłby to świat respektujący bardziej niż do
tej pory prawa Bożego Dekalogu . tak w wymiarze jednostkowym, jaki
i społecznym oraz państwowym. Gwoli prawdy, wskazania do budowy takiego
świata istnieją przynajmniej od dwóch tysięcy lat, trzeba tylko do
nich wrócić.
Nie łudzę się, że wszyscy ochoczo rzucą się do budowy takiego "
innego" świata. Wszak inercja globalnego porządku opartego na pieniądzu
jest ogromna. Przed tragedią z 11 września pokazały to sesje najbogatszych
państw świata, podczas których raczej sceptycznie odnoszono się do
apelu Ojca Świętego, by z racji Roku Jubileuszowego darować, przynajmniej
w części, długi światowym dłużnikom. Oby jednak nie doszło do tego,
iż porządek "innego świata" zostanie wymuszony kolejnymi zamachami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu