Mimo apeli polityków wszystkich uczestniczących w wyborach
ugrupowań, mimo listu Episkopatu Polski w tej sprawie, mimo oczywistych
problemów polskiej gospodarki (co powinno sprzyjać obywatelskiej
aktywności) - już po raz trzeci w wyborach parlamentarnych frekwencja
wyborcza nie przekroczyła nawet 50%! Gdyby zdarzyło się to w kraju
o ustabilizowanej gospodarce, wysokiej stopie życiowej - można by
nad tym przejść do porządku dziennego. O czym jednak świadczy tak
niska frekwencja wyborcza w Polsce? Sądzę, że warto drążyć to pytanie,
unikając łatwych odpowiedzi.
Nasuwa się refleksja, że większość Polaków straciła wiarę,
iż w drodze demokratycznych procedur wyborczych da się dokonać w
Polsce znaczącego przełomu ustrojowego. Sama demokracja (więc procedura
wyłaniania władzy) nie przesądza jeszcze o kształcie ustroju: na
ustrój składają się przecież także instytucje polityczne i prawne
ubezpieczające własność i wolność obywateli. Jeśli takich instytucji
nie ma lub są "niedostateczne" - sama demokratyczna procedura wyłaniania
władzy może być tylko jałowym kontynuowaniem przeszłości w nieco
zmienionym, demokratycznym wystroju.
Wprawdzie nie ma już w Polsce "realnego socjalizmu",
ale... Od 1990 r. biurokracja państwowa i samorządowa rozrosła się
o ok. 150 tys. nowych posad; rozrasta się nieustannie ta sfera gospodarcza,
w której obowiązują coraz to nowe koncesje i licencje (ostatnio:
apteki!), co nie tylko krępuje przedsiębiorczość i hamuje wzrost
zatrudnienia, ale rodzi ogromne pokusy korupcyjne; nieustannie rosną
podatki, które są przecież niczym innym, jak formą konfiskaty osobistej
własności, gdyż zarabiane przez obywateli pieniądze stanowią ich
własność; nie kurczy się, a rośnie zakres ingerencji państwa w gospodarkę.
A przecież każde z tych negatywnych zjawisk obrasta na co dzień setkami,
tysiącami decyzji frustrujących obywateli. Rodzi się więc pytanie:
czy przypadkiem obserwowane patologie nie zostały wpisane w ten nowy
model ustrojowy, jaki bardzo pochopnie i niefrasobliwie zapisany
został - głównie przez SLD i Unię Wolności - w obecnej konstytucji?
Czy ten model "demokracji", jaki realizowany jest od 10 lat, służy
przełamywaniu dawnego ustroju, czy też przestał służyć temu celowi
jeszcze zanim go osiągnął?
Czy utrzymująca się w kolejnych wyborach parlamentarnych
wysoka absencja wyborcza nie jest przejawem utrwalającej się nieufności
obywateli wobec "kontynuacji" - zamiast oczekiwanego przełomu ustrojowego?
Rodzi się i inne pytanie: dlaczego procedury demokratyczne nie służą
w Polsce definitywnemu dokonaniu takiego przełomu?
Z Sejmu wymiotło Unię Wolności i AWS. Czy właśnie nie
dlatego, iż zawiodły oczekiwania jakże wielu obywateli, iż skłonne
są one przynajmniej spróbować dokonać takiego przełomu? I czyż z
tych samych powodów nie odesłano kiedyś na "zieloną trawkę" Lecha
Wałęsy, w którym początkowo upatrywano "człowieka przełomu"?... Zamiast
AWS i UW do Sejmu weszły ugrupowania powstałe kilka czy kilkanaście
miesięcy przed wyborami: Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość.
Rzadko zdarza się taka sytuacja: by sprawujące przez cztery lata
władzę ugrupowania w ogóle nie znalazły się w nowym parlamencie,
ustępując miejsca partiom zupełnie nowym! W moim przekonaniu potwierdza
się opinię, że Polacy nadal oczekują istotnej, przełomowej zmiany
ustroju - a nie tylko demokratycznego sposobu wybierania władzy.
Nasilająca się tęsknota za rządem silnej ręki potwierdza tę opinię.
SLD ma swój stały elektorat (1,5 miliona b. członków
PZPR wraz z rodzinami i "przyległościami") i długo jeszcze swój elektorat
zachowa. Socjaldemokratyczna polityka stwarza nowe obszary biedy,
które politycznie bezlitośnie potem eksploatuje przy pomocy społecznej
i politycznej demagogii: ale to "stara śpiewka" każdej rządzącej
lewicy. Jeśli natomiast prawa strona sceny politycznej w Polsce chce
odzyskać polityczne wpływy i znaczenie w kraju - powinna wypracować
solidną wizję państwa, z akcentem nie tyle na "demokrację" (która,
jak widać, rozczarowuje obywateli), ale z silnym akcentem na istytucjonalne
zabezpieczenie przedsiębiorczości i własności, na ten pożądany przełom
ustrojowy, którego ciągle nie widać, mimo "demokracji".
Pomóż w rozwoju naszego portalu