Tym, co sobie tak ufali,
Że są nie wiem jak wspaniali,
A innymi wręcz gardzili,
Rzekł dobitnie: - Do Świątyni
Przyszło kiedyś dwóch pątników.
Każdy modlił się po cichu.
Pierwszy był faryzeuszem,
Drugi, o czym wspomnieć muszę,
Nielubianym zaś celnikiem,
Czyli zdziercą i grzesznikiem.
Faryzeusz z przodu stanął
I modlitwą swą się zajął.
- Bardzo, Boże, Ci dziękuję,
Że tak dobrze się sprawuję.
Aby dojść do Twego nieba,
Poszczę, kiedy tylko trzeba,
Na Świątynię grosza daję,
Nie zabijam i nie kłamię.
Z nikim też nie cudzołożę,
O czym dobrze wiesz,
Mój Boże.
Jestem zawsze Tobie wierny,
A nie, Panie, jak ten celnik,
Który z tyłu sobie stoi.
Co on w Twej Świątyni robi?!
A nasz celnik, z dala stojąc,
Z wielką modlił się pokorą.
Bał się oczy wznieść ku niebu.
Prosił tylko: - Mnie grzesznemu
Jest potrzebne tylko jedno!
Boże! Litość miej nade mną,
Bo nie jestem nawet godny,
Aby stać tu... i się modlić!
Odpowiedzi u was szukam:
Którą z modlitw Bóg wysłuchał?
Pomóż w rozwoju naszego portalu