Jezus, mówiąc o modlitwie,
Rzekł swym uczniom bardzo sprytnie:
W pewnym mieście sędzia żył
I ciekawy gość to był.
Bóg dla niego nic nie znaczył,
A i z ludźmi nie inaczej,
Też nie liczył się zupełnie,
Postępując z nimi wrednie.
Lecz raz z innej części miasta
Wdowa do sędziego zaszła.
- W życiu swym poniosłam stratę,
Zostań moim adwokatem.
Bardzo proszę cię gorąco,
Abyś był moim obrońcą!
On jej jednak nie chciał pomóc,
Lecz kobieta przyszła znowu.
- Swego zdania nie zmieniłam,
Zrobisz to, o co prosiłam?
Dalej nie chciał tego zrobić,
Mówiąc tak do owej wdowy:
- Wiesz, jakim człowiekiem jestem,
Więc i bronić ciebie nie chcę!
Jednak wciąż się naprzykrzała
I do jego drzwi pukała:
- Znowu dziś do ciebie doszłam!
Adwokatem moim zostań!
Wreszcie sędzia nie wytrzymał
I pomyślał: Wyjścia nie mam!
Ta kobieta mnie zamęczy!
I choć nie mam na to chęci,
A i Boga się nie boję,
Wezmę wdowę tę w obronę!
W tym momencie
Jezus przerwał
I dorzucił: - Nawet sędzia,
Chociaż był niesprawiedliwy,
To potrafił być... uczciwy.
Zatem módlcie się do Pana
I wieczorem, i też z rana.
Tak naprzykrzać się możecie,
A Bóg da wam to...
co chcecie!
Wy Jezusa też prosicie.
O co dzieci się modlicie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu