Czerwcowe popołudnie (23 VI) zgromadziło przedstawicieli różnych wyznań chrześcijańskich Lublina na wspólną modlitwę, zanoszoną do Ojca przez Serce Pana Jezusa. Miejscem spotkania był kościół starokatolicki
Mariawitów przy ul. Paganiniego 1. Sceneria, w jakiej znajduje się kościół, jest urocza. Już samo wejście na górkę po schodach robi wrażenie, przywodząc na myśl wznoszenie ducha ku sprawom niebieskim.
Niewielki kościół otoczony drzewami jest enklawą spokoju mimo bliskości wieżowców i ruchliwej drogi. Świątynia Matki Bożej Nieustającej Pomocy zbudowana została w początkach XX w. Warto podkreślić, że
w burzliwych czasach powstania ruchu mariawickiego, w Lublinie Mariawici wybudowali w krótkim czasie swoją świątynię na przedmieściu i opuścili kościół św. Mikołaja na Czwartku. Nie było żadnych walk
o kościół, jak to działo się w niektórych miejscowościach.
Zgromadzonych na nabożeństwie powitał proboszcz, ks. Sławomir Rosiak. Obecni byli duchowni: z Kościoła polskokatolickiego - ks. A. Gontarek i dn K. Wołyński, z Kościoła rzymskokatolickiego -
przedstawiciel Archidiecezjalnej Rady Ekumenicznej piszący te słowa oraz kleryk z Seminarium Księży Marianów. Gospodarz nawiązał do połowu ryb przez Apostołów na polecenie Pana Jezusa. W pierwszym połowie
były ryby dobre i złe, ponadto sieć się rwała. Po Zmartwychwstaniu Chrystus również polecił uczniom zarzucić sieć. Tym razem były tylko dobre. Dziś Chrystus również łowi ludzi przez głosicieli Słowa Bożego.
„My jesteśmy rybami z drugiego połowu, gdy słuchamy słów Pana Jezusa”. Witając zgromadzonych wyraził radość, że jesteśmy blisko siebie, nawet w sposób fizyczny, siedząc razem w ławce. Minął
czas, kiedy z wyklętym nie można było rozmawiać ani podać ręki; teraz spotykamy się, aby się razem modlić do naszego Ojca w niebie.
Po odczytaniu fragmentów z Pisma Świętego głos zabrał pastor Józef Siczek z Kościoła zielonoświątkowego. W wielowątkowym kazaniu nawiązał najpierw do przeżywanego Dnia Ojca. „Każdy ma ojca,
bez ojca nie byłoby nas. Przede wszystkim jednak mamy Ojca w niebie. Jesteśmy tu razem, bo mamy wszyscy jednego Ojca”. Innym tematem poruszonym przez Kaznodzieję było zdanie z Listu św. Pawła „nikt
bez pomocy Ducha Świętego nie może powiedzieć: »Panem jest Jezus«” (1Kor 12, 3). Rozwijając tę myśl odwołał się do sceny Zwiastowania i Nawiedzenia opisanych w Ewangelii św. Łukasza.
Podkreślił, że niesłusznie uważa się, iż wyznania zielonoświątkowe nie oddają czci „Przeczystej Pannie Maryi”. Przeciwnie, mają dla Niej wielki szacunek jako „obdarzonej łaską, błogosławionej
między niewiastami, napełnionej Duchem Świętym, ocienionej mocą Najwyższego” i chcą naśladować Jej posłuszeństwo Bogu i pokorę. Przy spotkaniu Maryi z krewną, Duch Święty napełnił Elżbietę. Pod
wpływem Ducha wyznała ona: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” (por. Łk 1, 43). Dzięki działaniu tego Ducha rozpoznała Jezusa ukrytego w łonie Maryi i uznała Go
swoim Panem. My z pomocą Ducha Świętego możemy powiedzieć: „Jezus jest Panem mojego życia”. Nie chodzi o tytuł grzecznościowy, jakim zwracamy się do kogoś, ale chodzi o uznanie Jezusa za Stworzyciela;
Tego, który był na początku, Władcę każdego z nas i naszego Zbawiciela.
Następnie wspólnie odśpiewano Litanię do Serca Pana Jezusa. Wezwanie: „Serce Pana Jezusa, w Przenajświętszym Sakramencie utajone”, nieznane w wersji katolickiej tej litanii, wyraża zasadniczy
rys duchowości mariawickiej, wywodzący się z objawień założycielki, Marii Franciszki Kozłowskiej. Cześć Przenajświętszego Sakramentu jest ratunkiem dla ginącego w grzechach świata. Oddaje tę myśl także
zawołanie Mariawitów, którym są słowa z Psalmu 65: „Wszystka ziemia niech Cię adoruje i błaga”. Po odśpiewaniu pieśni ku czci Serca Jezusowego gospodarz zaprosił na drugą część spotkania do
ogrodu, gdzie była okazja do przyjacielskich rozmów uczestników nabożeństwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu