Reklama

Narkomani są wśród nas

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 9/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ks. Andrzejem Kołodziejczykiem, diecezjalnym duszpasterzem narkomanów, na temat pracy duszpasterskiej i terapeutycznej wśród osób uzależnionych od narkotyków rozmawia Magdalena Kozieł

Magdalena Kozieł: - Kiedy spotkał się Ksiądz pierwszy raz z osobami uzależnionymi od narkotyków?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ks. Andrzej Kołodziejczyk: - Tak jak chyba każdy człowiek ocierałem się o nich codziennie, nie wiedząc, że są obok mnie. Narkomani są wśród nas. Żyłem sobie w błogim stanie nieświadomości tak jak większość społeczeństwa. Jako kleryk, pojechałem do Jarocina pomagać w ewangelizacji. Tam zobaczyłem leżącą w rowie, naćpaną dziewczynę. Zaniosłem ją do jej znajomych i nic więcej nie potrafiłem zrobić. Kolejny raz stanąłem twarzą w twarz z problemem narkotyków, kiedy przyszła do mnie rodzina, która szukała pomocy dla swojego dziecka. Radziłem się starszych księży, innych ludzi, wszyscy byli bezradni i nie potrafili pomóc. Chcę tu zaznaczyć, że terapeutów od uzależnień narkotykami zaczęto szkolić dopiero całkiem niedawno.
Widziałem, co się dzieje z młodzieżą, którą się opiekowałem, nie tylko z tą zaniedbaną, ale także z tą z tzw. porządnych rodzin. Pamiętam sytuację, kiedy grupa chłopaków została wykorzystana seksualnie przez obcokrajowca. Szukałem dla nich pomocy. Wtedy też nikt nie potrafił im jej udzielić. Część z nich zaczęła wąchać klej, najmłodszy był w szóstej klasie. W zasadzie żaden z nich nie poradził sobie ze skutkami tego doświadczenia. Nie pomogło nawet spotkanie z rodzicami. Tu trzeba było fachowców.
Potem niejednokrotnie spotykałem się z młodzieżą szkół średnich, która brała narkotyki, bo to była po prostu dobra zabawa, towarzystwo, a ja nie miałem argumentów, żeby przekonać ich, że jest to szkodliwe i że nie tędy droga, byli bowiem na etapie czerpania zysków z brania. Mogłem pogadać jak każdy nauczyciel, ksiądz, ale brakowało mi argumentów i rzetelnej wiedzy.

- Te doświadczenia pokazują, że mimo iż problem wydaje się znany, mało kto jest w stanie pomóc uzależnionym, tu nie wystarczy być dobrym człowiekiem, księdzem... Tu po prostu trzeba być specjalistą.

Reklama

- Tutaj nie ma miejsca na eksperymenty. Kiedy przyjechałem do Zielonej Góry i zająłem się organizacją świetlic środowiskowych dla dzieci, ze strony bp Edwarda Dajczaka padła propozycja, żebym zajął się też narkomanami. Rzeczywiście Zielona Góra jest nazywana Heroinstadt, jest to naprawdę zagłębie narkotykowe. Wiedziałem jednak, że bez fachowego przygotowania nie jestem w stanie pomagać ludziom. Spotkałem się z prof. Rybczyńską, która wprowadzała mnie w arkana pracy terapeutycznej. Początkowo myślałam, że moja funkcja będzie polegać bardziej na roli obserwatora niż czynnego terapeuty, ale potrzeby sprawiły, że stanąłem przed nowym wyzwaniem. Rozpocząłem Studium Pomocy Psychologicznej (SPP) przy Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA). W 2002 r. nadarzyła się okazja do podniesienia kwalifikacji i uzyskaniu tytułu specjalisty terapii uzależnień, dzięki pierwszej edycji szkolenia w zakresie terapii uzależnień prowadzonej przez Uniwersytet Zielonogórski na zlecenie Polskiego Biura Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii, które obecnie kontynuuję. Ukończenie takiego szkolenia jest obowiązujące na mocy ustawy o wykonywaniu zawodów psychologicznych przez osoby niebędące z wykształcenia psychologami. Zacząłem pracować jako terapeuta w Lubuskim Ośrodku Profilaktyki i Terapii Uzależnień (LOPiT). Moja obecność tam jako księdza miała wszechstronny charakter: z jednej strony jestem dla tych, którzy szukają księdza i dla tych, którzy szukają terapeuty. Mam tam swoje stałe dyżury.

- Czego oczekują narkomani od Księdza jako kapłana?

Reklama

- Ci, którzy są w ciągu i nie myślą o niczym innym jak o następnej działce, nie chcą ode mnie niczego albo tylko 15 zł na działkę. A ci, którzy zdecydowali się zawalczyć i przychodzą do ośrodka, chcą, bym był dla nich dobrym i oddanym terapeutą. I przede wszystkim wśród tych ludzi jestem terapeutą. Dopiero gdy pozbierają się trochę ze swoim życiem, ze swoimi mechanizmami, emocjami, zaczynają przychodzić do mnie jako do księdza. Wtedy razem zaczynamy szukać odpowiedzi na ich pytania dotyczące sensu życia, Boga, wartości. Tak jest w przypadku osób dochodzących na terapię. Z rodzinami współuzależnionymi jest odmiennie. Zdarza się, że właśnie oni szukają na początku kontaktu z księdzem. Szukają zrozumienia i wsparcia. Chcą złotego środka na ich problemy. Im radzę, żeby rozpoczęli od własnej terapii, a potem wrócili do mnie. Jeszcze inaczej jest w ośrodkach zamkniętych, do których jeżdżę. Tam spotykam m.in. takich narkomanów, dla których pobudki religijne w odstawieniu narkotyków są bardzo ważne. Wielu z nich w momencie totalnego załamania staje po prostu pod kościołem i woła o Boże miłosierdzie. Dla nich po przejściu długiej terapii zdrowienie jest związane z powrotem do Pana Boga, rodziny i społeczeństwa. Podtrzymywanie w nich tego wymiaru życia jest motywacją do wychodzenia z nałogu i ja im w tym jako kapłan pomagam. Uzależnieni przychodzą do mnie jako księdza także wtedy, kiedy nadążają się okazje do pewnych podsumowań, rozliczeń z dotychczasowym życiem, próbami ułożenia sobie nowych relacji, wchodzenia w związki, rodzicielstwo. Wtedy często chcą skorzystać z sakramentu pokuty i pojednania, który zazwyczaj trwa długo. Posługa wobec nich na pewnym etapie jest mocno zindywidualizowana. Kiedy uda nam się spotkać w grupie, przeżywamy rekolekcje, modlimy się, rozważamy Pismo Święte i jest możliwość spowiedzi.

- Którzy księża w diecezji pracują również z narkomanami?

- Ks. Wojciech Miłek prowadzi ośrodek w Strychach, w którym mieszkają ludzie potrzebujący wsparcia i pomocy, i jeździ do ośrodka w Świebodzinie. Ks. Paweł Bryk zaangażował się w życie ośrodka w Nowym Dworku. Ks. Zbigniew Nosal odwiedza ośrodek w Jordanowie, a ks. Marek Olszański uzależnionych w Ciborzu. Do niedawna ja także jeździłem do niektórych z tych ośrodków, ale dzięki zaangażowaniu się innych księży mogę zająć się nowymi m.in. w Glińsku. Jest także grupa ośmiu kleryków, którzy od kilku już lat angażują się w życie uzależnionych. Ci i inni klerycy zostali przygotowani do pracy z narkomanami przez terapeutów z Lubuskiego Ośrodka Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Zielonej Górze. Między innymi przygotowali dla uzależnionych Zaduszki, Wigilię i uroczystość bierzmowania, która odbyła się w Paradyżu dzięki życzliwości Wyższego Seminarium Duchownego.

- Dziękuję za rozmowę.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bóg jest miłością. Jestem Jego miłością i On jest moją

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Vatican News

Rozważania do Ewangelii Mt 22, 34-40.

Piątek, 22 sierpnia. Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Królowej
CZYTAJ DALEJ

Opowieść o tym, jak to Karol Wojtyła pociągiem na wykłady jeździł

2025-08-22 07:49

[ TEMATY ]

pociąg

Karol Wojtyła

św. Jan Paweł II

wykłady

Katolicki Uniwersytet Lubelski

Archiwum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego

Karol Wojtyła

Karol Wojtyła

Dworzec PKP w Lublinie jest jednym z miejsc na mapie miasta, które są naznaczone obecnością Karola Wojtyły. Młody Wojtyła na wykłady na Katolicki Uniwersytet Lubelski przyjeżdżał pociągiem nocnym z Krakowa. W odróżnieniu od dziś była to podróż wielo- a nawet kilkunastogodzinna. W podróżach towarzyszyli mu niekiedy jego przyjaciele, jak choćby ceniony ksiądz Marian Jaworski. Z czasem, kiedy Wojtyła miał coraz więcej obowiązków, studenci KUL-u na seminaria jeździli do Krakowa.

„Kiedyś pociąg, którym jechał wykładowca KUL-u, ksiądz Karol Wojtyła, spóźnił się.
CZYTAJ DALEJ

O. Sebastian Stasiak OMI: Słowo „ku pokrzepieniu“ odpowiedzią na lęk

2025-08-22 14:17

[ TEMATY ]

ewangelizacja

ku pokrzepieniu

O. Sebastian Stasiak OMI

misje oblatów

Adobe Stock

Wspólne czytanie Słowa Bożego

Wspólne czytanie Słowa Bożego

O ewangelizacji „ku pokrzepieniu“, misjach oblatów i dbaniu o relację z Bogiem w zażegnaniu lęków, mówi misjonarz o. Sebastian Stasiak w rozmowie z Wandą Milewską (KAI).

Wanda Milewska: Od długiego czasu na komunikatorze otrzymuję od Księdza „Słowo ku pokrzepieniu”, za co bardzo dziękuję. Dlaczego Ksiądz wysyła te - Czytania na każdy dzień - i do ilu ludzi one trafiają? Czy impulsem był może Tydzień Biblijny?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję