Reklama

Odstąp od złego, czyń dobro

Czytam w dzisiejszym psalmie: „Pan zwraca swe oblicze przeciw zło czyniącym” – i trudno mi przejść obok niego obojętnie.

2025-10-21 14:10

Niedziela Ogólnopolska 43/2025, str. 53

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ciekawostką jest to, że ten werset z psalmu 34 ma w poszczególnych źródłach różną numerację (16 lub 18). Okazuje się, że dla logiki treści zamieniona została kolejność wersetów. Obecnie mamy taki układ:

„Oczy Pana ku sprawiedliwym, a Jego uszy na ich wołanie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wołali, a Pan ich wysłuchał i uwolnił od wszystkich przeciwności.

Oblicze Pana przeciw źle czyniącym, by pamięć o nich wygładzić z ziemi”.

Napotkałam również taką sekwencję:

„Oczy Pana ku sprawiedliwym, a Jego uszy na ich wołanie.

Oblicze Pana przeciw źle czyniącym, by pamięć o nich wygładzić z ziemi.

Wołali, a Pan ich wysłuchał i uwolnił od wszystkich przeciwności”.

Ostatnie zdanie – o wysłuchaniu i uwolnieniu od przeciwności – logicznie odnosi się do sprawiedliwych, a nie źle czyniących. Stąd pewnie przestawka zastosowana przez tłumaczy biblijnych.

Reklama

Każda z tych sekwencji ma swój logiczny porządek. W pierwszym przywołanym przeze mnie fragmencie na główny plan wysuwają się ludzie z ich postawami oraz konsekwencje ich działania: sprawiedliwych Pan wysłuchuje, a o czyniących zło usuwa pamięć. Zwróćmy jednak uwagę, że drugi układ, oryginalny, też się broni: otrzymujemy w tym wypadku poetycką, równie logicznie prowadzoną opowieść o oczach, uszach i obliczu Pana. We współczesnym tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia ważniejsze od środka stylistycznego stają się nasze wybory moralne.

Przy nich więc pozostańmy. Językowo mamy tu połączenie zło czyniący lub źle czyniący. W tłumaczeniach w tym miejscu pojawia się czasem fraza ci, którzy czynią (lub popełniają) zło (lub nieprawość). Znacznie częściej jednak napotkamy w tym miejscu słowo złoczyńca.

Wyraz ten, będący kalką terminów religijnych z łaciny (malefactor, maleficus) czy greki (kako-poiós, kako-ergós), jest w polszczyźnie bardzo długo, bodaj od XV wieku. W połowie XX wieku był już uznawany za słowo książkowe. Być może dlatego we współczesnych tłumaczeniach zdecydowano się na formę czyniący zło.

Analogicznie do złoczyńcy funkcjonował dobroczyńca, choć słowo to jest notowane w słownikach dopiero od XVIII wieku.

W gruncie rzeczy na początku był... złodziej. To słowo znaczyło niegdyś ‘tego, który zło działa’ albo ‘tego, który złość działa’. Mianem tym określano człowieka, który był łotrem i przestępcą i który uprzykrzał ludziom życie. Z czasem znaczenie tego wyrazu się zawęziło – do szczególnego rodzaju przestępstwa, związanego z grabieżą rzeczy. Onufry Kopczyński, XVIII-wieczny autor pierwszego podręcznika do gramatyki, objaśniał to przesunięcie tak: „Polski wyraz złodziej pokazuje, jak u przodków naszych, zamknięcia mało używających, największym występkiem była kradzież”.

Reklama

Na przeciwległym biegunie lokowało się słowo dobrodziej, czyli ‘ten, który dobro, dobroć działa’ (wyświadcza). Użycie obydwu wyrazów trafnie ilustruje przykład użyty przez słownikarzy: „Pokiś mi dobrze czynił, zwałem dobrodziejem; jakeś mi złość wyrządził, zowię już złodziejem”.

W taki sam sposób są zbudowane słowa czarodziej, kołodziej, a także potoczny, gramatycznie nie do końca poprawny... kradziej – czyli złodziej właśnie.

Zatrzymajmy się jeszcze przy dobrodzieju. Wyraz ten funkcjonuje do dziś w swoim pierwotnym znaczeniu, choć jego wydźwięk jest nieco archaiczny, podniosły. Zwłaszcza w środowisku kościelnym słyszy się nieraz o dobrodziejach, ofiarodawcach i o wdzięczności dla nich. Mamy ponadto słowa dobrodziejka i dobrodziejstwo.

Nie tylko dlatego określenie dobrodziej może nam się kojarzyć z księdzem lub innym „łaskawym panem”. Przez długi czas, począwszy od XVII wieku, funkcjonowało ono jako forma grzecznościowa. Mówiono: mości dobrodzieju, księże dobrodzieju, panie dobrodzieju, a z czasem także panie dzieju. Dziś gdzieniegdzie, zwłaszcza na wsiach, nazywa się jeszcze w ten sposób proboszcza.

A dobroczyńca? Na szczęście trzyma się mocno. Wyraz ten przejął funkcję słowa dobrodziej i dzisiaj dobrze spełnia swoją funkcję; bywa szlachetnym epitetem czy pożądanym tytułem (por. chociażby długoletni konkurs „Dobroczyńca Roku”).

Reklama

W rodzinie tego słowa znajdziemy jeszcze dobroczynność jako ‘niesienie bezinteresownej pomocy’ (np. środki na dobroczynność), ale także jako ‘cechę czegoś, co przynosi pozytywne efekty’ (np. dobroczynność miodu). Niektórzy dociekają, jaka miałaby być forma żeńska tego słowa. Gramatycznie poprawna byłaby... dobroczyńczyni.

Według tego samego modelu jest zbudowany wyraz darczyńca, termin prawny, dziś zyskujący na popularności, oznaczający ‘osobę, która przekazała dar lub darowiznę’. Słownik notuje jeszcze słowo ofiaroczyńca. Jest to ‘osoba, która oficjalnie przekazała jakiś dar lub jakąś ofiarę na szczytny cel’ (kiedyś także ‘kapłan składający ofiarę’).

Życzmy sobie, żeby dobro i zło zachowały swoje właściwe definicje – i żebyśmy umieli odróżnić jedno od drugiego. Czasem to naprawdę trudne.

językoznawca, adiunkt w Instytucie Języka Polskiego

na Wydziale Polonistyki UW,

kierownik Laboratorium Efektywnej Komunikacji UW.

Prezes zarządu Fundacji Języka Polskiego

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jaskinia Słowa (Niedziela)

2025-11-08 10:00

[ TEMATY ]

Ewangelia komentarz

Jaskinia Słowa

Red.

Ks. Maciej Jaszczołt

Ks. Maciej Jaszczołt
Autor rozważań ks. Maciej Jaszczołt to kapłan archidiecezji warszawskiej, biblista, wikariusz archikatedry św Jana Chrzciciela w Warszawie, doświadczony przewodnik po Ziemi Świętej. Prowadzi spotkania biblijne, rekolekcje, wykłady.
CZYTAJ DALEJ

Najważniejsza świątynia świata

2025-11-04 13:44

Niedziela Ogólnopolska 45/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Liturgia Tygodnia

Rembrandt – Wypędzenie przekupniów z świątyń

Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout.

Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout. W czasach napiętych terminarzy czy nadużywania social mediów, które trzymają nas w napięciu, a potem pozostawiają w stanie zbliżonym do stuporu lub depresji, to normalne. Bardzo potrzebujemy „świętego spokoju”. Nie zawsze jednak jest on ideałem ewangelicznym. Jeśli chcę zachować dobrostan, nie mogę odwracać głowy od ludzkiej krzywdy, która dzieje się na moich oczach. Nie wolno mi nie reagować, nawet wzburzeniem, gdy trzeba kogoś ostrzec przed niebezpieczeństwem, obronić przed agresorem czy zaangażować się w schwytanie złoczyńcy. Nie mogę wtedy powiedzieć: „to nie moja sprawa”, „od tego są inni”albo „co mnie to obchodzi”. To tchórzostwo. Tak rozumiany „święty spokój” jest nieprawością albo tolerancją zła. Jak mógłbym przymykać oko, gdyby ktoś popychał bliźniego na drogę upadku. Czy jest godziwe nieodezwanie się przy stole – dla zachowania pozytywnych wibracji – kiedy trzeba bronić ludzkiej i Bożej prawdy? Czy milczenie w sytuacji kpiny z dobra, altruizmu czy świętości jest godne chrześcijanina? Czy kumplowskie poklepywanie po ramieniu w imię „przyjaźni”, kiedy trzeba koledze zwrócić uwagę, upomnieć go lub nawet nim wstrząsnąć, uznamy za cnotę? Nawet kłótnia może być święta! Wszak istnieje święte wzburzenie. Jan Paweł II krzyczał do nas wniebogłosy, upominając się o świętość małżeństwa i rodziny oraz o ewangeliczne wychowanie potomstwa. Współczesna tresura, nakazująca tolerancję wszystkiego, wymaga sprzeciwu, czasem nawet konieczności narażenia się grupom uważającym się za wyrocznię. Jezus powiedział: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię (Łk 12, 49). To też Ewangelia. Myślę, że zdrowej niezgody na niecne postępki, zwłaszcza te wykonywane pod płaszczykiem „zbożnych” czynności czy „szczytnych celów”, uczy nas dzisiaj Mistrz z Nazaretu. Primum: zauważyć ten proces czający się we mnie. Secundum: być krytycznym wobec świata. W dzisiejszej Ewangelii Zbawiciel jest naprawdę zdenerwowany, widząc, co zrobiono z domem Jego Ojca. Nie używa gładkich słów i dyplomatycznych gestów. Zagrożona jest bowiem wielka wartość. Najważniejsza świątynia świata miała za cel ukazanie Oblicza Boga prawdziwego i przygotowanie do objawiania jeszcze wspanialszej świątyni, dosłownej obecności Boga wśród ludzi – Syna Bożego. Na skutek ludzkich kalkulacji stała się ona niemal jaskinią zbójców, po łacinie: spelunca latronum. Dlatego reakcja Syna Bożego musiała być aż tak radykalna. Jezusowy gest mówi: w tym miejscu absolutnie nie o to chodzi! „Świątynia to miejsce składania ofiar miłych Bogu. Pan Jezus złożył swojemu Przedwiecznemu Ojcu ofiarę miłości z samego siebie. Ta Jego miłość, w której wytrwał nawet w godzinie największej udręki, ogarnia nas wszystkich, poprzez kolejne pokolenia i każdego poszczególnie, kto się do Niego przybliża” (o. Jacek Salij). O to chodzi w autentycznym kulcie świątynnym.
CZYTAJ DALEJ

Papież: błędy chrześcijan uniemożliwiają dostrzeżenie bogactwa tajemnicy Kościoła

2025-11-09 12:30

Vatican media

Kruchość i błędy chrześcijan uniemożliwiają dostrzeżenie bogactwa tajemnicy Kościoła - przyznał papież Leon XIV w rozważaniu poprzedzającym modlitwę „Anioł Pański”. Ojciec Święty odmówił ją z wiernymi zgromadzonymi na Placu św. Piotra w Watykanie.

Bracia i Siostry, dobrej niedzieli!
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję