Dawid Ilów pochodzi z katolickiej rodziny. Jako dziecko był blisko Boga, często uczestniczył w Mszach św. Był ministrantem, potem lektorem. Problemy z wiarą pojawiły się, gdy poszedł na studia. Przestał chodzić do kościoła, bo nie widział w tym sensu. Po zakończeniu edukacji założył kilka dochodowych biznesów. Miał duży dom, pieniądze, piękną narzeczoną. Na zewnątrz wszystko układało się wspaniale, ale wewnątrz Dawid odczuwał ciągły niepokój, zmagał się z depresją, zajadał stres i zapijał go alkoholem.
Tragedia, która zbliżyła go do Boga
W 2022 r. doszło do tragedii – dziś Dawid uznaje to za błogosławieństwo. Okazało się, że jeden z jego kontrahentów wystawiał nierzetelne dokumenty. W wyniku kontroli skarbowej mężczyzna popadł w kilkumilionowe długi. – To czas, w którym umarłem dla świata. Wiele osób dzwoniło do mnie, chciało się dowiedzieć, co się stało, a ja leżałem w łóżku i patrzyłem w sufit. Co chwilę w głowie pojawiały się rozpaczliwy krzyk i pretensje do Pana Boga.
Pewnego dnia, gdy już nie mógł się podnieść z łóżka, wykrzyczał: „Jezu, ratuj mnie, proszę!”. Jedyny krzyk rozpaczy, na jaki mógł się zdobyć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu