Jak co roku 4 sierpnia na porannej Eucharystii zebrały się wszystkie grupy toruńskie: biała, niebieska i żółta, grupa brązowa, zrzeszająca osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunów, a także grupa pomarańczowa z Grudziądza oraz grupa zielona ziemi chełmińskiej.
Razem z nimi zgromadzili się również pielgrzymi z diecezji pelplińskiej – z Chojnic, Świecia, Tczewa i Starogardu. Obecni byli księża – przewodnicy pielgrzymek, biskupi Andrzej Suski i Józef Szamocki, przedstawiciele władz miasta, a także przyjaciele pątników. Mszy św. przewodniczył i homilię wygłosił bp Arkadiusz Okroj.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Świadkowie wiary
Przypomniał dzieje pielgrzymki pomorskiej, która wyruszyła z Torunia w 1979 r. Zaczęło się od dwóch świeckich, którzy wędrowali po Kaszubach, a na Jasną Górę wybierali się z Warszawy. Dodatkowym impulsem był wybór kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Przytoczył anegdoty, jak skład pielgrzymiej apteczki sprzed 40 lat czy ubiór pielgrzymkowego małżeństwa. Dodał, że pielgrzymi, zmęczeni po całej drodze, potrafili pobiec jeszcze na pole i pomóc żniwiarzom.
Reklama
Służba Bezpieczeństwa próbowała przeszkadzać pątnikom na różne sposoby, np. psując sprzęty czy kryjąc w grupie swoich przedstawicieli. Pierwsi pielgrzymi z Torunia zastanawiali się, jakie utrudnienia pojawią się na wąskim moście prowadzącym na drugą stronę Wisły. Tymczasem bp Bernard Czapliński podniósł pastorał niczym Mojżesz laskę i… wszyscy przeszli swobodnie.
Jak zaznaczył Ksiądz Biskup, to dzięki pątnikom – dobrze widzianym i słyszanym z daleka – „w tych smutnych czasach ludzie mogli podnieść głowę, zwrócić wzrok ku niebu, zobaczyć, jaką mają siłę i odzyskać godność w gronie Kościoła, wspólnoty”.
Także dzisiejsi pielgrzymi mają szczególne zadanie. Biskup Okroj nawiązał do tłumów z Ewangelii, które podążały za Jezusem. Ci, którzy pragną iść za Nim i słuchać Go, stają się znakiem. – Jesteście potrzebni Kościołowi. Każdy wasz wysiłek – zarówno tych, którzy dojdą do końca, jak i tych, którym uda się przejść tylko fragment trasy – jest ważny. Jesteście zalążkiem Kościoła, który jest młody, świadkami tego, że Jezus żyje. Jesteście zalążkiem Kościoła, w którym Jezus dzięki wam będzie dokonywał cudów rozmnożenia dobra i wiary.
Radość dawania
Reklama
Z wychodzącymi na Jasną Górę ramię w ramię trwali na modlitwie ci, którzy chcieli użyczyć im noclegu albo choć chwilę się za nich pomodlić. – Chcę ich wesprzeć modlitwą – mówi Katarzyna, która do katedry przyszła jeszcze przed pracą. – Jestem z Torunia, przyjmowałam u siebie cztery wspaniałe dziewczyny z Grudziądza. Już drugi raz z rzędu je przyjmuję. Czekałam na nie cały rok i za rok też do mnie przyjadą – cieszy się Dorota w pomarańczowej koszulce pielgrzymki grudziądzkiej. Serdecznie pozdrawia wszystkich pątników pani Teresa, która z powodu chorych nóg nie da rady wybrać się nawet na minipielgrzymkę, ale zawsze ma ich w sercu. Kiedyś chodziła z grupą św. Alberta w brązowych koszulkach i z radością patrzy, że opiekunów osób niepełnosprawnych nie brakuje.
Spotkania z pielgrzymami prowadzą do nieoczekiwanych wniosków. Opowiada Joanna: – Przyszłam się pomodlić za pielgrzymów, księży biskupów i spotkałam piechurów z grupy białej. Przypomnieliśmy sobie studenckie lata maszerowania na Jasną Górę do Matki Bożej. Jeśli się uda, to planujemy w przyszłym roku zgromadzić się starą ekipą i pójść na pielgrzymkę.
Potrzebny trud
Wśród pielgrzymów są ci, którzy do Jasnogórskiej Pani wędrowali już kilkanaście razy, ale i ci, którzy idą po raz pierwszy. Dzieli się Cezary z Grudziądza: – Idę na pielgrzymkę drugi raz. Za pierwszym razem oczekiwania były takie, że będzie lekko i miło, w tym roku mam już większe doświadczenie. Wczoraj lekko pływaliśmy w deszczu, ale potem się pomodliliśmy i była już ładna pogoda. Trzeba nam życzyć dobrej pogody, bo dla pielgrzyma najgorszy jest deszcz i niewygodne łóżko.
A jednak ten pielgrzymi trud jest potrzebny. Wyjaśnia ks. Maciej z grupy białej: – Warto podejmować trud i pokutę. Dzisiaj wielu z nas nie chce po nią sięgać, a świat potrzebuje naszej modlitwy, ale także pokuty. Wiele osób czeka na to, żebyśmy coś za nich ofiarowali, bo może sami są w takim stanie duchowym, że już nie mogą. Mamy tę łaskę, że jesteśmy w stanie iść, więc idziemy.
Pielgrzymi swoją wędrówkę do Matki Bożej zakończyli 12 sierpnia. Czekało ich wiele dobrych spotkań, modlitw, braterskich relacji. Z pewnością wiele owoców zobaczą jeszcze po powrocie do swoich domów.