Reklama

Wiadomości

Czy nadal chcemy oddychać w gorsecie

Codzienna rzeczywistość i ta dająca się przewidzieć w najbliższej przyszłości pokazuje, jaki dalszy los nas czeka, jeśli będziemy bierni.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W każdej codzienności spotykamy nie tylko aniołów – niestety, tam, gdzie jest światło, tam też musi być cień. Na rzeczywistość nie trzeba się jednak obrażać – jeśli tylko można, trzeba ją zmieniać. Niech wzorem do naśladowania będzie dla nas nie mitologiczny Syzyf, lecz Pan Bóg – prośmy Go o dar mądrości, by pogodzić się z tym, czego dziś nie da się zmienić, oraz o dary cierpliwości i siły, by podjąć się zmiany, lecz z nastaniem poranka, bo świt w starciu ze zmierzchem niesie więcej nadziei na lepsze jutro...

Od potęgi państwa do upadku

Wielu naszych rodaków tańczy, jak im zagrają w Brukseli (czytaj: w Berlinie), wedle zasady: kto ma szafę grającą, ten wybiera i dawkuje melodię. A jak było kiedyś?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W swej tysiącletniej historii nasz kraj balansował między mocarstwowością a niebytem, lecz zawsze czerpał siłę do odrodzenia z potencjału duchowego rodzin żyjących wartościami chrześcijańskimi. Bez tego moralnego kręgosłupa nie byłoby tożsamości narodowej i podmiotowości państwa.

Reklama

W XVIII wieku byliśmy potęgą i pod względem terytorialnym nikt na naszym kontynencie nam nie dorównywał, a sto lat później wymazano nas z mapy Europy (po części na nasze życzenie). Aż trudno uwierzyć, że własny język może być największym wrogiem jego posiadacza; tak było w przypadku naszych ówczesnych elit, które gardłowały za wsparciem zewnętrznym, szukając ratunku dla ojczyzny u „mocnych” sąsiadów. Niestety, źle szukano, a konsekwencją tego był sznur na szyi, który sami sobie zaciskaliśmy. A na początku było tak słodko. Wielu naszych możnowładców dało się kupić za „garść srebrników”, pomniejszym zaś zwolennikom obcej interwencji wystarczyła „miska soczewicy”, która przysłoniła im oczy, wystudziła serca i zmąciła umysły.

Oceny naszej przeszłości mogą być najróżniejsze, lecz obiektywnie rzecz ujmując – naród może być oceniany na podstawie wkładu wniesionego w rozwój ludzkości. Nasz wkład do cywilizacji, kultury i duchowości europejskiej nacechowany był i nadal jest (jeszcze!) pierwiastkiem człowieczeństwa opartego na nauce Chrystusa – tego dorobku nikt nie może nas pozbawić!

Zastanawiam się tylko, kiedy wymknął nam się zdrowy rozsądek i jak to się stało, że tak niepostrzeżenie rozbrojono wielu Polaków z bezpieczników zagrożenia kolejną utratą wolności.

Dzwonek alarmowy!

Jeśli miałbym stać się „obywatelem Unii Europejskiej”, to nie chcę takiej „ojczyzny”! Oddałem swój głos na zupełnie inną organizację państw w Europie i nie życzę sobie, by uzurpatorzy unijni „regulowali” w moim ukochanym kraju dziedziny życia stanowiące podstawy naturalnego ładu społecznego. Buntować się będę przeciwko łamaniu polskiej konstytucji i wszelkim działaniom godzącym w wolności obywatelskie i zdrowy rozsądek. Będę bronić wiary chrześcijańskiej i Kościoła oraz podstawowej komórki społecznej, którą stanowi rodzina! Murem stanę za skuteczną obroną granic mojej ojczyzny, za nowoczesną gospodarką i ambitną perspektywą rozwoju Polski.

Reklama

Oddajmy głos prawdzie i doceńmy to, co niewątpliwie zyskaliśmy, będąc w unijnym związku państw europejskich, ale jednocześnie dostrzeżmy, co tracimy – tu naiwnej miłości być nie może! Nie bądźmy głusi na ostatni już dzwonek alarmowy i wróćmy do idei ojców założycieli – realizujmy ich testament. Kiedyś byłem zauroczony atrakcyjnie zapowiadającym się projektem o wabiącym haśle: Unia Europejska i poparłem swoim głosem akces do tego unijnego związku. Z biegiem lat jednak rzeczywistość stopniowo otwierała mi oczy i w końcu nie poznaję już mojej „ulubienicy”. Ta wnosząca powiew nowości i nadziei w naszą ówczesną siermiężną rzeczywistość Unia Europejska okazała się „chorą, bezzębną ciocią”, która chciała „prostować banany”, do owoców zaliczać marchewkę, a ostatnio jej niebotycznym sukcesem stały się nakrętki przytwierdzane do butelek.

Przy odrobinie poczucia humoru można by jeszcze nad tym przejść do porządku. Lecz gdy się słyszy, że płcie się rozmnożyły, a podstawowych problemów się nie rozwiązuje, to zdrowy rozsądek się buntuje, bo to pokazuje, jak Unia kretynieje.

Jestem całym sobą za unią państw, lecz nie za państwem Unia – z perspektywą podporządkowania niemiecko-francuskim „władcom” Europy. Ci pierwsi, powodowani swymi hegemonistycznymi pragnieniami, dążą do panowania nad sąsiadami, drudzy zaś ze skazą odwiecznych porachunków z ambitnym sąsiadem zza kanału La Manche też chcą być ważni. Ten duet przepojonych pychą sprzymierzeńców ostatecznie wypchnął dumny lud Albionu poza obręb marazmu i upokorzeń, które – jako członek Unii – znosił przez wiele lat, aż miarka się przebrała.

Nie bądźmy bierni!

Reklama

Naprawmy szybko to, co ci piewcy „zielonego ładu”, oszołomieni entuzjaści seksualnych dewiacji i specjaliści od przytwierdzanych nakrętek popsuli, rozregulowali, rozbroili i wyhamowali, i wróćmy do pierwocin unijnej umowy. Przeciętny Kowalski dobrze wie, jak wiele „uregulowań” unijnych trzeba sprowadzić do normalności, więc nie będę brnął w uzasadnienie mojego rozgoryczenia kursem, jaki obrała unijna elita. Rodzi się jednak zasadnicze pytanie: kto dał prawo unijnym urzędnikom do tego, by ingerować w nie swoje kompetencje? Codzienna rzeczywistość i ta dająca się przewidzieć w najbliższej przyszłości pokazuje aż nazbyt wyraźnie, jaki dalszy los nas czeka, jeśli będziemy bierni. Weźmy wreszcie nasze sprawy w swoje ręce. Nie bądźmy bezwolni, bo bierność to pierwszy z naszych grzechów głównych i groźny wróg własnego chowu.

Jeśli jednak nie będzie wyboru, a unijne elity się nie opamiętają i nic się nie zmieni – wtedy zawołam (i z pewnością nie tylko ja) pełnym głosem: wyjdźmy z tej organizacji, póki nie jesteśmy do końca zniewoleni! Żarty się skończyły – w narodzie już kipi...

Mam jednak nadzieję – pokładaną w Bogu Wszechmogącym – że z kraju naszego wyjdzie iskra (która w historii nieraz już zabłysła) i inni członkowie Unii też się ockną, by znaleźć rozwiązanie, jak uleczyć „chorą ciocię”, z jej wspaniałym przecież w założeniach projektem pokojowej współpracy niepodległych państw Europy – dla szczęścia ich obywateli.

2025-05-20 11:15

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Dal Toso: misjonarze to nie tylko duchowni, ale też rodziny

Dobiega końca Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny. W Rzymie został on nieco przyćmiony przez Synod Biskupów o Amazonii, na którym koncentruje się główna uwaga Kościoła. Obchody miesiąca misyjnego nie były jednak scentralizowane, lecz odbywały się przede wszystkim na szczeblu lokalnym. Jest to długi szereg inicjatyw, których bilans jest jednoznacznie pozytywny - uważa dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych abp Giovanni Pietro Dal Toso.

Jego zdaniem trzeba było przede wszystkim przypomnieć pierwotne znaczenie ewangelizacji. Dziś bowiem słowo „misja” jest wszechobecne i sprowadza się do realizacji jakiegoś zadania. Przy okazji tego nadzwyczajnego miesiąca sięgnięto tymczasem do nauczania soborowego, które misję rozumie jako otwarte głoszenie Chrystusa i tworzenie nowych wspólnot Kościoła. Abp Dal Toso zauważa zarazem, że przy okazji podejmowanych w tym miesiącu inicjatyw lepiej zdano sobie sprawę z przemian, jakie dokonały się na polu misji. Dotyczą one dwóch głównych aspektów – mówi abp Dal Toso.
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej 2025 (dzień 3.)

2025-08-19 10:39

[ TEMATY ]

Jasna Góra

nowenna

Karol Porwich/Niedziela

Nowenna przed Uroczystością Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej trwa od 17 do 25 sierpnia przez dziewięć kolejnych dni. Na Jasnej Górze przez ten czas prowadzić nas będzie ks. Wojciech Węgrzyniak.

CZYTAJ DALEJ

„Frombork to więcej niż historia” – rozmowa z ks. Jackiem Wojtkowskim przed Future Frombork Festival 2025

2025-08-20 18:09

[ TEMATY ]

festiwal

Frombork

DA

Frombork nie jest tylko miejscem pamięci po Mikołaju Koperniku – to wciąż żywe miejsce idei. W sierpniu ponownie stanie się areną spotkania nauki, kultury i duchowości podczas Future Frombork Festival by Copernicus Open. O znaczeniu tego wydarzenia, duchowym wymiarze patrzenia w gwiazdy i roli Kościoła w rozmowie o przyszłości – opowiada ks. Jacek Wojtkowski, proboszcz katedry we Fromborku.

Rok temu rozmawialiśmy o pierwszej edycji Future Frombork Festival, która odbyła się we Fromborku we wrześniu. Tym razem Festiwal będzie miał miejsce od 22 do 24 sierpnia i wzbogacony zostanie o tradycje „Copernicus Open”. Zacznijmy może od drobnego sięgnięcia do historii – jak udała się ubiegłoroczna edycja?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję