Reklama

Kościół

Droga do Źródła

O tajemnicy życia i o tym, czego cywilizowany Zachód może się uczyć od prostoty Afryki, rozmawiamy z Romanem Ziębą.

Niedziela Ogólnopolska 3/2025, str. 52-53

[ TEMATY ]

życie

Roman Zięba

Archiwum Romana Zięby

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Monika M. Zając: „Pokonując morderczy dystans 10 tys. km przez morze, pustynię, burze, ciemność, upały i przeciwne wiatry, docierają w końcu do celu, zakładają gniazda i po kilku miesiącach podejmują drogę powrotną na daleką Północ. Nauka wciąż do końca nie wyjaśniła źródeł ich determinacji” – tak czytamy o jaskółkach w Pańskiej najnowszej książce Jaskółka w katedrze. Dziennik z serca Afryki. Wraz z nastaniem nowego roku, podejmując na nowo drogę ważnych postanowień, pytamy, co powinno być źródłem naszej determinacji i ku czemu powinna być ona skierowana?

Roman Zięba: Odkrywając jaskółki, tych małych wielkich podróżników, dotykałem tematu tajemnicy samego życia. Być może odkrycie tajemnicy determinacji jaskółek pomogłoby nam odpowiedzieć na ważne pytania współczesności. A te pytania, według mnie, mają związek właśnie z samą istotą życia. Jesteśmy przecież częścią tego cudu, którego nie potrafimy do końca wyjaśnić naukowo. I w samym fakcie życia od poczęcia jest jakiś rodzaj wielkiej tajemnicy, przed którą każdy człowiek musi się głęboko skłonić. Gdy się staje wobec tej tajemnicy, trzeba się zmierzyć ze słowem „cud”, z rzeczywistością, która przekracza nasze poznanie. Dla wielu ludzi będzie to słowo ze słownika „obcego”, odrzucanego jako słownik kojarzony raczej ze światem zabobonów, przesądów. Tymczasem jaskółki realizują pewien plan, który jest częścią życia na ziemi. Przypominają, że istnieje w świecie, w nas, depozyt Bożego tchnienia.

A to Boże tchnienie wyraża nieustanny przepływ miłości między Osobami Trójcy Świętej. W książce czytamy o wyprawie do Rwandy, gdzie w klasztorze Sióstr Świętej Rodziny z Bordeaux napisał Pan właśnie ikonę Trójcy Świętej. Na jednej ze stron dziennika stwierdził Pan: „Ikony piszą i czytają ludzie wpatrzeni. Ci, którzy się w nie wpatrują, widzą tym więcej, im bardziej są święci”. Czy zatem ikony są dla świętych?

Jest taka ciekawa definicja ikon, że są to obrazy prowadzące. Że ikona to obraz, który prowadzi do głębiej zakorzenionego świata. Wspomnę w tym miejscu mój pierwszy poranek po nawróceniu, które przeżyłem w więzieniu. Był inny od wszystkich wcześniejszych poranków. Błysnęła pierwsza iskra światła. Wtedy zrozumiałem, że być może potrzebna była kraina ciemności w moim życiu, abym mógł dostrzec to światło. Wcześniej, prowadząc życie człowieka sukcesu, w tym moim świecie, w którym byłem w stanie wszystko sobie zapewnić, byłem na coś zamknięty. Żyłem w pozorach rzeczywistości, na powierzchni świata, będąc przekonanym o jego prawdziwości. Tymczasem docierały do mnie tylko jego pewne zewnętrzne przejawy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ikona wyostrza nasz wzrok na rzeczywistość, której na pierwszy rzut oka nie widać?

Ikona otwiera nam jakąś przestrzeń świętości. Choć jest tylko pewnym uproszczeniem, pewnym symbolem, elementem kompozycji. Dla wielu jej forma jest wręcz odstręczająca, brakuje w niej bogactwa realizmu wielkich malarzy. Ikona, podobnie jak Różaniec, jest dla niektórych zbyt prosta. Bo my wciąż zmagamy się w naszym życiu z poczuciem nadmiarowości, bez której coraz trudniej nam funkcjonować. Ikona za pośrednictwem znaku kontaktuje nas z rzeczywistością doskonałą. Mówimy o kawałku deski, okruchach złota, farb...

To wydaje się tak banalne, proste. Gdzie tu świętość?

Oczywiście, ikona sama w sobie nie jest święta, ale przez sam fakt modlitwy i oddania dłoni Duchowi Świętemu staje się jednak przestrzenią spotkania człowieka z samym sobą, człowieka z Bogiem i człowieka z drugim człowiekiem. Ikona zaprasza nas do pewnej rezygnacji z nadmiarowości, powrotu do dziecięcej prostoty.

Chyba podobnie jak Afryka. Jakie pytania zadawał Pan sobie w czasie pobytu na Czarnym Lądzie? I to w kraju, który kojarzy się nam z najbardziej czarnymi kartami historii współczesnego świata...

Od początku wybrzmiewało pytanie: kim jestem? Albo: co to znaczy być człowiekiem? Te pytania brzmią w Afryce bardzo mocno, szczególnie w Rwandzie, gdzie dokonała się ta okrutna masakra, ten wielki upadek człowieczeństwa. Pytamy: do czego zdolny jest człowiek? Czy naprawdę mamy w sobie jakiś kod zła, który co jakiś czas musi się uzewnętrzniać w tak drastyczny sposób?

Reklama

Takie pytania zadawał Pan sobie w kolebce ludzkości, tam, skąd wywodzi się Homo sapiens...

I skąd rozpoczęliśmy naszą wędrówkę. Dlatego drugie pytanie brzmi: dlaczego ta wędrówka się zaczęła? Dlaczego pokonujemy kolejne granice? Dokąd zmierzamy? Mamy przecież potrzebę przekraczania czegoś, podążania gdzieś dalej. Gdzie w tej drodze jesteśmy dzisiaj? Wiele wskazuje na to, że czas, który nadszedł, jest w jakiś sposób szczególny. Spodziewamy się, że za kilka czy kilkanaście lat nasza rzeczywistość będzie inna niż ta obecna. Zwłaszcza w kontekście nowych osiągnięć w zakresie sztucznej inteligencji. I trzecie pytanie: czy nieuchronnym naszym końcem jest zagłada? Czy jesteśmy w stanie uczyć się inaczej niż na katastrofach?

W Jaskółce... czytamy jednak: „Czyż miłość, do której wszyscy nieustannie dążymy i bez której życie wydaje się nic niewarte, dla swej pełnej realizacji nie potrzebuje konfrontacji ze swoim przeciwieństwem, czyli z lękiem i nienawiścią, które ją nieustannie osaczają i pragną zniszczyć?”. W Rwandzie ta konfrontacja uwidoczniła się aż nadto wyraźnie.

Patrząc od strony czysto materialnej, możemy jednak stwierdzić, że państwo nie skonfrontowało się ze wszystkimi faktami tego wydarzenia. Wiele spraw nadal jest ukrywanych z obawy przed kolejną erupcją nienawiści. Państwo przyjęło politykę niewspominania w ogóle o tych faktach. Do dziś jest zakaz pewnej narracji o nich. A Rwanda w dużej mierze pozostaje państwem policyjnym.

Ale to nie jest jedyny wymiar dramatu, który się tam rozgrywa...

W poszukiwaniu duchowego znaczenia tych wydarzeń trzeba skierować się do Kibeho, do objawień, które zapowiadały te masakry kilkanaście lat przed ich wybuchem. Do dzisiaj wybrzmiewa stamtąd głos Maryi, która zwraca się do całego świata z przypomnieniem o zbawczej mocy cierpienia, które jest częścią życia. Nie chodzi o to, aby go szukać. Ale nie można go marnować. Ono ma moc, siłę ratowania grzeszników, jeśli jest ofiarowane z taką intencją.

Reklama

Wyjątkowy jest w tym kontekście także charyzmat sióstr Misjonarek Świętej Rodziny, które szerzą jedność w świecie przez pojednanie w rodzinie.

Siostry realizują konkretną misję. Ratują świat przez to, że ratują rodziny, ich zagrożoną jedność, pracując na rzecz pojednania w małżeństwie, w rodzinie. Swoim prostym życiem pokazują, jak odnajdywać drogę do tego pojednania. A ich wierność powołaniu jest przykładem dla rodzin, że można wytrwać w podjętych zobowiązaniach. W naszym wygodnym zachodnim świecie, który daje nam tak wiele możliwości realizacji różnych pragnień, jest tak wiele rozwodów, tak niechętnie łączymy się w rodziny, odrzucamy dar rodzicielstwa. Postęp oddalił nas od prawdy o życiu, o nas samych, od fundamentów.

Pytania i refleksje o tę kondycję człowieka rodziły się nie tylko w nieprzypadkowym miejscu, ale też wobec znaku największej Tajemnicy naszej wiary – przed ikoną Trójcy Świętej.

Ta ikona stanowi symbol jednej z najważniejszych zasad chrześcijaństwa, którą jest miłość we wspólnocie. Centralny element ikony to kielich jako symbol ofiary. Osoba, która stoi przed ikoną, dostrzega, że trzy z czterech miejsc są zajęte przez aniołów. Czwarte miejsce jest wolne – dla mnie. To zaproszenie brzmi jak propozycja dołączenia do tego stołu, ale też do ofiary. Bez ofiary nie ma ruchu miłości. Dopiero wtedy, gdy moje oddanie jest absolutne, następuje wypełnienie mnie tą miłością, i to z nadmiarem. Ofiarując siebie całego, otrzymuję jeszcze więcej w darze. Ten ruch obdarowywania się miłością obecny jest w Trójcy Świętej.

Czy Rwanda była dla Pana zaproszeniem do odczytania na nowo znanej ikony?

Świat ma sens i kontynuację tylko wtedy, gdy kieruje się miłością. Gdy ten ruch ustaje – zamiera życie, kończy się świat. Pytanie o to, w jakim punkcie się teraz znaleźliśmy, jest być może dramatyczne, bo odrzucając Boga-Miłość, zastępując Go pewnymi konceptami duchowo-terapeutycznymi, nowymi ideologiami, gubimy to, co jest w nas najistotniejsze, gubimy życie, które jest owocem i emanacją miłości.

Roman Zięba był managerem w amerykańskiej korporacji informatycznej, coachem i trenerem technik wpływu, od 15 lat przemierza pieszo kolejne kraje we wspólnocie Pielgrzymów Bożego Miłosierdzia, nawróconych więźniów, którzy w „modlitwie kroków” dziękują za nowe życie.

2025-01-14 14:06

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Paglia: chrońmy życie w obliczu kultury odrzucenia

[ TEMATY ]

życie

Abp Paglia

wikipedia

Do ochrony ludzkiego życia w obliczu kultury odrzucenia wezwał prezes Papieskiej Akademii Życia abp Vincenzo Paglia. Otworzył on dziś w rzymskim Pałacu św. Kaliksta spotkanie zorganizowane w 30. rocznicę śmierci jej inicjatora i pierwszego prezesa, prof. Jérôme’a Lejeune’a.

„Jakość cywilizacji mierzy się szacunkiem, jaki okazuje ona swoim najsłabszym członkom. W tym zdaniu czcigodnego sługi Bożego Jérôme’a Lejeune’a zawiera się znaczenie i aktualność jego badań i nauczania na poziomie naukowym i ludzkim” - powiedział abp Paglia.
CZYTAJ DALEJ

„Miał wady, ale pięknie kochał” – wywiad z siostrzenicą bł. P. G. Frassatiego

[ TEMATY ]

bł. Pier Giorgio Frassati

Luciana Frassati/Wikipedia

Bł. Pier Giorgio Frassati

Bł. Pier Giorgio Frassati

„Bł. Pier Giorgio żył w świecie na sto procent. Miał wady, był prawdziwym człowiekiem. Ale przy tym był prawdziwym chrześcijaninem. To były jego dwie komplementarne tożsamości i jedna nie zawadzała drugiej. Do tego był bardzo kreatywny, a jednocześnie niesłychanie praktyczny" – mówi Wanda Gawrońska, 95-letnia siostrzenica bł. Pier Giorgia Frassatiego. W Krakowie znajduje się ulica Luciany Frassati-Gawrońskiej, jej matki i ukochanej siostry bł. Pier Giorgia. Jej wujek jest z kolei patronem tegorocznych ŚDM w Lizbonie. Z Wandą Gawrońską rozmawiałam w Rzymie, gdzie mieszka na stałe.

Izabela Hryciuk (IH): Mówi się, że Pier Giorgio miał trudne relacje z ojcem. Czy wiadomo, jak ojciec przeżył śmierć syna?
CZYTAJ DALEJ

Ks. Wojtyła był na spływie kajakowym. Wtedy nadeszła informacja, że będzie biskupem

2025-07-04 10:02

[ TEMATY ]

biskup

nominacja

św. Jan Paweł II

Ks. Karol Wojtyła

Papież Polak

Archidiecezja Krakowska

Ks. Karol Wojtyła na spływie kajakowym

Ks. Karol Wojtyła na spływie kajakowym

Wakacje to czas, kiedy nie tylko świeccy, ale i kapłani wyjeżdżają na zasłużony odpoczynek. Nie inaczej było z przyszłym świętym Janem Pawłem II. Łączył on często przyjemne z pożytecznym, by nie tylko wypoczywać z młodzieżą, ale także towarzyszyć jej we wzrastaniu. Te wakacje dla ks. Karola Wojtyły zapewne były inne niż wszystkie.

Podziel się cytatem - czytamy na profilu Facebook Archidiecezji Krakowskiej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję