Reklama

Wiara

Magdalena Ogórek: Nigdy nie przestałam wierzyć

Magdalena Ogórek nie ukrywa, że to, co w życiu osiągnęła, zawdzięcza swojej ciężkiej pracy, wytrwałości i wierze. I chociaż miewała w życiu bardzo trudne chwile, zawsze wierzyła, że są one „po coś”, że na pewno „Ktoś” nad nią czuwa i nie zostawi jej samej.

Niedziela Ogólnopolska 2/2025, str. 30-31

[ TEMATY ]

wiara

świadectwo

Magdalena Ogórek

Archiwum prywatne/ Magdalena Ogórek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Aneta Nawrot: Pierwsza najtrudniejsza chwila w życiu, którą Pani przeżyła...

Magdalena Ogórek: ...w moim życiu nastąpiła bardzo wcześnie. Byłam dzieckiem. Miałam wówczas niewiele ponad 13 lat.

Co się wówczas wydarzyło?

Zmarła moja mama. Pochodzę z bardzo wierzącego domu, dlatego nie rozumiałam, co się stało: przecież tata tak gorąco modlił się o to, by żyła. Usłyszałam kiedyś rozmowę rodziców – myśleli, że spałam – mama płakała, mówiąc do taty, jak on sam sobie poradzi, gdy ona umrze, kto mnie wychowa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Mimo naszych żarliwych modlitw odeszła pewnego pięknego, słonecznego sierpniowego dnia. Dlaczego Pan Bóg na to pozwolił? Nie umiałam wówczas znaleźć odpowiedzi na to pytanie.

Nastąpił dziecięcy bunt?

Raczej zupełne niezrozumienie. Ogromny żal, który potem zastąpiła tęsknota. Mówią, że czas leczy rany – to prawda, ale ich nie zabliźnia. Do dzisiaj źle znoszę Dzień Matki. Do dziś to dla mnie dziwne uczucie – przyjaciele w moim wieku dzwonią do swoich mam, a ja nie mogę tego zrobić.

Obraziła się Pani wówczas na Pana Boga?

Nie, takich emocji nie miałam. Po prostu nie mogłam zrozumieć, co się stało.

Reklama

I co po tym traumatycznym przeżyciu działo się w życiu nastoletniej dziewczynki?

Życie toczyło się dalej (uśmiech). Uciekałam w naukę. Mama nauczyła mnie miłości do słowa pisanego, cały czas czytałam i to mi pomagało. Już w podstawówce wygrałam konkurs na rekordową liczbę słów czytanych w minutę, regularnie wygrywałam konkursy na największą liczbę przeczytanych książek.

I to Pani zostało...

Coś w tym jest. Miłości do książek nauczyłam córkę, dzisiaj czytamy razem, chociaż właśnie wyjeżdża na studia. Gdy skończyła 3 lata, zaczęła wraz ze mną zwiedzać galerie i muzea. Nauczyłam ją, że w obrazach zamknięta jest olbrzymia wiedza.

Czy może Pani to rozwinąć?

Sztuka była mi bliska od wczesnego dzieciństwa. Szybko się okazało, że nie jestem sama ze swoimi rozterkami: widywałam je na obrazach. Z Panem Bogiem w sercu wokół nas jest jasność. Proszę spojrzeć na pierwszą wersję Wieczerzy w Emaus Caravaggia (1601 r.): kolory wyraźne, święci rozgestykulowani, całość mocno rozjaśniona światłocieniem. Pan Jezus, pucułowaty młodzieniec w czerwono-białej szacie, wokół Apostołowie. Około 1606 r. jednak coś się dzieje – Caravaggio maluje Wieczerzę w Emaus jeszcze raz. Ciemne, prawie czarne tło, z mroku ledwo co wyłania się zatroskany Jezus. Apostołowie zmęczeni, postarzeli się bardzo – jakby nie 5, a 15 lat minęło od ich pierwszego wyobrażenia przez malarza awanturnika. Caravaggio zwątpił, ogarnął go strach, a lęk przecież nie pochodzi od Boga. Artysta wpuścił do serca ciemność.

Reklama

Nastolatka dorastała...

Z czasem poczułam, że mama jest przy mnie, chociaż nie fizycznie. Opiekuje się mną, jest moim drugim Aniołem Stróżem. Mam przewagę – są przy mnie dwie istoty, które mnie chronią. Wiele razy Pan Bóg dał mi znać, zupełnie wprost: „przecież jestem przy tobie, jak mogłaś wątpić”. Nie chciałabym jednak opowiadać o tych sytuacjach, są dla mnie zbyt prywatne. To, co mogę powiedzieć, to fakt, że dziś dobrze rozumiem duchową potrzebę Juliana Tuwima, z której wyniknął jeden z jego najpiękniejszych utworów:

(...) „Jeszcze się kiedyś rozsmucę, Jeszcze do Ciebie powrócę, Chrystusie... Jeszcze tak strasznie zapłaczę, Że przez łzy Ciebie zobaczę, Chrystusie...

I taką wielką żałobą Będę się żalił przed Tobą, Chrystusie... (...)

Że duch mój przed Tobą klęknie

I wtedy – serce mi pęknie,

Chrystusie”.

My, wierzący, mamy tę przewagę, że wiemy, iż nie jesteśmy sami.

Wiara w Pana Boga przewija się w Pani twórczości literackiej.

Właśnie skończyłam pisać trzecią książkę. Nie uwierzy Pani, okazało się, że opisując historię kapitana Wehrmachtu Wilma Hosenfelda – to ten oficer, który uratował Władysława Szpilmana w ruinach Warszawy (słynna scena z filmu Pianista Romana Polańskiego) – napisałam książkę o Panu Bogu. Uważam, że jest to też moja najbardziej osobista opowieść. Wydana nakładem wydawnictwa Fronda jest dostępna dla czytelników. Gdy przygotowywałam tom trzeci, będący dopełnieniem trylogii dotyczącej Wächtera, borykałam się z osobistą potrzebą udowodnienia, że w każdym zbiorowym szaleństwie zawsze znajdzie się jeden Sprawiedliwy.

Magdalena Ogórek pisarka, dziennikarka, prezenterka. Mama 19-letniej Magdaleny. Doktor nauk humanistycznych, historyk, związana z telewizją wPolsce24

2025-01-07 11:21

Oceń: +44 -9

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czyste szaleństwo

Sześć historii. Wszystkie prawdziwe, choć część imion bohaterów zmieniona – ale to nawet lepiej, bo w sumie przydarzyć się mogły każdemu. Inna sprawa, że nie każdy by się odważył

Staszek miał w domu wszystko, bo rodzice mieli pieniądze. Miał za co się uczyć, miał za co balować, mógł żyć ze wszelkimi wygodami – ale wymyślił sobie, że zostanie jezuitą. I tu się okazało, że rodzice, choć katolicy i w ogóle pobożni, nie potrafią przyjąć do wiadomości, że syna wzywa sam Bóg. Nieważne, że przed laty zanieśli go do chrztu i tym samym oddali Panu. Teraz nie chcą już o tym pamiętać. Więc Staszek opracował plan i w pewnym momencie prysnął z domu. Zostawił wszystko, nawet nie oglądając się. Ludzie pukali się w czoło.
CZYTAJ DALEJ

Modlitwa o dobry wybór prezydenta

Niedziela Ogólnopolska 19/2015, str. 27

Bożena Sztajner/Niedziela

Królowo Polski, umiłowana Matko Narodu Polskiego!
CZYTAJ DALEJ

Benedykt XVI: Moja pierwsza encyklika wiele zawdzięcza myśli św. Augustyna

2025-05-17 08:05

[ TEMATY ]

Benedykt XVI

Papież Leon XIV

Prevost

Pawia

© Vatican Media

22 kwietnia 2007 — Pawia. Nieszpory w bazylice św. Piotra «in Ciel d'Oro»

„Jestem synem św. Augustyna” tymi słowami Leon XIV przedstawił się światu z Loży Błogosławieństw Bazyliki św. Piotra, podkreślając swoją przynależność do zakonu założonego w 1244 r., który czerpie ze świętości i mądrości biskupa zakonu Hippony. Robert Francis Prevost złożył śluby zakonne w 1981 r., a w latach 2001 – 2013 był przełożonym generalnym augustianów. To pierwszy augustianin, który zasiadł na Stolicy Piotrowej. Jak wyznał kardynałowi Filoniemu, w pierwszej chwili chciał wybrać jako swoje imię papieskie – Augustyn, dopiero później zdecydował się na imię Leon XIV. W każdym bądź razie obecny Papież jest w szczególny sposób związany z duchowością św. Augustyna, jednego z największych myślicieli chrześcijańskich.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję