Gorący Sierpień” i tak wiele skojarzeń! Święta maryjne, Powstanie Warszawskie, Bitwa Warszawska, Solidarność, tuż-tuż II wojna światowa... Oczywiście, to tylko te najważniejsze święta i rocznice. Jest co wspominać...
Było to kilka lat temu, gdy jeszcze chodziliśmy z całą parafią na wybrane seanse w pobliskim kinie, po cenie ulgowej dla parafian. Przed samym seansem tego właśnie filmu ksiądz proboszcz powitał zebranych, w kilku słowach opowiedział o filmie i zachęcił, aby uważnie oglądać, bo są w nim miejsca znajome z okolicy, a na koniec odmówiono wspólnie Wieczny odpoczynek... za bohaterów filmu. I zrobiło się poważnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Cały film przesiedziałam, jakby mnie coś wbiło w fotel. Niemal bez ruchu. Na koniec projekcji już miałam łzy w oczach, dobrze, że było ciemno. Po chwili ciszy rozległy się oklaski, ale jakieś takie stonowane. Przy napisach końcowych – a nikt się nie spieszył z wychodzeniem – odsłuchaliśmy jeszcze piękną piosenkę, którą ponieśliśmy do domu: „Tyle młodości, tyle miłości, ile Warszawy w ogniu i krwi. Tyle nadziei, słów o wolności, ile powstania słonecznych dni”.
Nie będę opowiadać więcej, bo każdy powinien film Powstanie Warszawskie zobaczyć osobiście. Jest to pierwszy film fabularny w całości zmontowany z materiałów dokumentalnych. A oto moje uwagi:
Po pierwsze – Warszawa rzeczywiście musiała być przed wojną miastem o wielkiej piękności i uroku. Po drugie – osoby występujące w filmie, a była to przeważnie ludność biorąca udział w powstaniu, lecz i zwykli, przypadkowi cywile, wszyscy oni mają w sobie jakieś piękno i szlachetność. A trzecia sprawa to fakt, że polska ludność w tym czasie została narażona na niewyobrażalne cierpienia. Ta niepewność każdej chwili, nieuchronność zagłady za każdym załomem muru, żałosne tymczasowe groby na podwórkach, niewiadomy cel zbiorowej wędrówki wygnańców – wiemy, że też ginęli...
My to wszystko poznaliśmy...