Reklama

Historia

Śmierć w wiejskiej chacie

Chłopskie groby z dawnych wieków nie zachowały się do dzisiejszych czasów tak jak te królewskie czy magnackie. Przetrwały jednak niektóre wiejskie tradycje, a przede wszystkim szacunek dla zmarłych.

Niedziela Ogólnopolska 44/2023, str. 52-53

Muzeum Narodowe w Warszawie

Stanisław Witkiewicz, "Pogrzeb na wsi", 1878 r

Stanisław Witkiewicz,

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Śmierć w dawnej Polsce była zjawiskiem częstym. Umierało wiele kobiet w gorączce popołogowej, rzadko które dziecko dożywało dorosłości. Pozostałych przy życiu dziesiątkowały choroby i epidemie. Obawiano się nie tyle samej śmierci, ile odejścia bez przygotowania duchowego. Modlono się więc o zgon we własnym łóżku, z możliwością wyspowiadania się i uporządkowania wszystkich swoich spraw. Stąd trudna do zrozumienia dla ludzi XXI wieku modlitwa: „od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas, Panie!”.

Z trumną na strychu

Szlachta i magnateria celebrowały żałobę i pochówek zmarłego w okazałych obrzędach, które trwały niekiedy tygodniami. Zwykli chłopi nie mogli sobie na to pozwolić, ale także chcieli godnie żegnać swoich bliskich i zadbać o swój własny pogrzeb, np. przygotowując wcześniej trumny. Zwykle były one zbijane z kilku desek i opatrywane krzyżem, czasem ciosane z jednego pnia. Wynoszono je na strychy i wykorzystywano – magazynowano w nich... ziarno i wierzono przy tym, że zapewnia to dostatek domowi. Kiedy jednak ziarno się z trumny wysypywało, wieszczyło to rychły zgon właściciela.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Różnych oznak nadchodzącej śmierci w rodzinie doszukiwano się szczególnie wtedy, kiedy jeden z domowników ciężko chorował. Bano się więc wycia psa, nawoływania kruków, sów i puszczyków, tłumaczono sobie złowrogo sny, a nawet kierunek kopania jam przez krety. Kiedy do chorego przyjeżdżał ksiądz, pilnie obserwowano zachowanie jego koni przed domem. Jeśli grzebały kopytami w ziemi, oznaczało to, że kopią grób dla chorego.

Grobowa deska

Powszechny zwyczaj nakazywał położyć zmarłego po śmierci na specjalnej ławie – grobowej desce. Miało to zapewnić spokój jego duszy. W niektórych okolicach na tejże desce wycinało się później imię zmarłego, datę śmierci, symbole religijne i ustawiało się ją koło domu, kaplicy lub przy bardzo uczęszczanej drodze, z prośbą o modlitwę za zmarłego.

Reklama

Nieboszczyka ubierano, po czym wokół niego w specjalnym obrzędzie zbierali się krewni i przyjaciele. Przepijając doń piwem lub gorzałką, pytali: „czemużeś umarł?”. Przekonywano go, że miał przecież dom, żonę, dzieci, inwentarz, i po wyliczeniu każdej osoby czy przedmiotu powtarzano: „czemużeś umarł?”. Jeśli zmarłą osobą była kobieta, wkładano jej w rękę igłę i nici, jeśli mężczyzna – narzędzia, którymi posługiwał się za życia. Przez cały czas czuwano przy zwłokach, śpiewano pieśni żałobne i lamentowano. Powszechny był zwyczaj wkładania zmarłemu do trumny tego, co lubił za życia, np. butelki wódki, tabakierki z tabaką, chleba, grzebienia, którym się czesał, czy zabawek i orzechów, a także pieniędzy.

Podczas wynoszenia zmarłego z domu przestrzegano zwyczaju wynoszenia go nogami naprzód. Trzy razy uderzano trumną o próg i mówiono przy tym: „wieczne odpoczywanie umarłemu”. Dla podkreślenia ostatecznego pożegnania się z ojcowizną palono wszystkie rzeczy, które dotykały ciała w ostatnich godzinach, wylewano wodę za konduktem żałobnym i tłuczono naczynie, w którym była, a w progu kładziono siekierę. Pilnowano się także podczas przechodzenia konduktu pogrzebowego. Nie wolno było wtedy wyglądać przez okno, jeść, a orszak w żadnym przypadku nie mógł przejeżdżać polami.

Wszyscy żegnają zmarłego

Zmarłych chłopów chowano nie w budynkach kościelnych tak jak szlachtę, tylko na cmentarzach usytuowanych wokół kościołów. Pozostawali wtedy nadal jakby członkami wspólnoty religijnej. Z zasady całe społeczności wiejskie poczuwały się do obowiązku udziału w pogrzebie, odprowadzenia zmarłego na miejsce ostatecznego spoczynku. Niektóre wydawały w tej sprawie specjalne pisane instrukcje, np. w jednej z warmińskich wsi w XVII wieku: „Gdy gospodarz albo gospodyni umrze, każdy gospodarz, jeśli nie sam, powinien na pogrzeb posyłać jedno z domu swego, wyjąwszy czasu powietrza morowego. Kto nieposłuszny będzie, odłoży do gminu 5 sz.Na cmentarzu jeden z poważniejszych gospodarzy wygłaszał mowę pogrzebową. Podkreślał pozytywne cechy zmarłego, twierdził, że nieboszczyk nikomu nic nie zawinił, ale gdyby jednak ktoś miał doń pretensje, to nie wypada ich podtrzymywać wobec człowieka spoczywającego w grobie, w imieniu którego on wszystkich znajomych, obecnych i nieobecnych, przeprasza.

Reklama

Podczas pogrzebu trzeba było także pamiętać o kilku zasadach rodem z pogańskich czasów. Przede wszystkim rodzinie i krewnym nie wolno było zaglądać do jamy grobowej, żeby nieboszczyk nie pociągnął ich za sobą. Jeśli podczas kopania grobu obrywały się ściany, tłumaczono to skąpstwem zmarłego, jeśli zaś w grobie zbierała się woda lub w czasie pogrzebu padał deszcz, to miał on być pijakiem za życia.

Mimo sprzeciwów duchownych, na zasypanych grobach składano chleb, mięso, piwo, które miały stanowić zaopatrzenie na drogę „w zaświaty”.

Umarł Maciek, umarł...

Po pogrzebie urządzano przyjęcie. Panował zwyczaj, że na stypie śpiewano dawne pieśni – przykładem może tu być popularna pieśń o Maćku, który umarł i leży na desce, lecz gdyby mu zagrano, to zatańczyłby jeszcze. W czasie przyjęcia cały czas pito na cześć zmarłego i rzucano pod stół kąski z każdej potrawy. Po biesiadzie dokładnie wymiatano izbę i wyrzucano skrupulatnie wszystkie odpadki.

Ludność mieszkająca na wsi pamiętała o swoich zmarłych. Dniem, w którym szczególnie czczono tych, którzy odeszli, były Zaduszki. Odwiedzano wtedy tłumnie groby i nie zapominano dać jałmużny żebrakom, proszono ich przy tym o modlitwę za dusze zmarłych. Ten, kogo było stać, wyprawiał nawet poczęstunek dla ubogich, nazywany „obiadem żałobnym”.

Pamięć o zmarłych zachowywała się w rodzinach chłopskich długo, ale ich groby ulegały szybkiemu zniszczeniu. Miejsca ich wiecznego spoczynku często przekopywano na groby dla następnych zmarłych. Poza tym na cmentarzach odbywały się różne uroczystości, kiermasze i odpusty z handlarzami, kuglarzami, awanturującymi się włóczęgami. Cmentarz w dni świąteczne przypominał bardziej wrzaskliwy jarmark niż miejsce wiecznego spoczynku. W dni powszednie natomiast pasły się tam kozy, krowy i inne zwierzęta należące do służby kościelnej. Siłą rzeczy mogiły ulegały szybkiej dewastacji i dzisiaj trudno znaleźć na wiejskich cmentarzach stuletnie i starsze chłopskie groby. Tym bardziej należy dbać o te, które ocalały.

2023-10-24 14:46

Ocena: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież w Wenecji: paradoksalnie, pobyt w więzieniu może oznaczać nowy początek

2024-04-28 09:16

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA

Paradoksalnie, pobyt w zakładzie karnym może oznaczać początek czegoś nowego, poprzez ponowne odkrycie nieoczekiwanego piękna w nas samych i w innych, czego symbolem jest wydarzenie artystyczne, które gościcie i do którego projektu aktywnie wnosicie swój wkład" - powiedział Franciszek do kobiet osadzonych w Zakładzie Karnym Wenecja-Giudecca. W nim znajduje się Pawilon Stolicy Apostolskiej na 60. Międzynarodowej Wystawie Sztuki - La Biennale w Wenecji.

Papież zapewnił kobiety, osadzone w Zakładzie Karnym w Giudecca, że zajmują one szczególne miejsce w jego sercu.

CZYTAJ DALEJ

Włochy/Papież w Wenecji: wizyta w więzieniu dla kobiet, spotkanie z młodzieżą i Msza św.

2024-04-28 07:12

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/CLAUDIO PERI

Papież Franciszek spędzi niedzielę w Wenecji. Odwiedzi więzienie dla kobiet, gdzie znajduje się też pawilon Stolicy Apostolskiej na Biennale Sztuki. Papież przybędzie tuż po wejściu w życie systemu rejestracji wizyt w mieście i opłaty 5 euro, jeśli nie zostaje się na nocleg. Za wstęp zapłaci około 9 tysięcy wiernych.

Podróż Franciszka do miasta nad laguną rozpoczyna się wcześnie rano. Po odlocie śmigłowcem z Watykanu o 6.30 przybędzie do Wenecji około godziny 8.

CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty – kapłaństwo i małżeństwo

2024-04-28 18:43

[ TEMATY ]

Bp Krzysztof Włodarczyk

Marcin Jarzembowski

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

- Szatan atakuje dziś fundamenty - kapłaństwo i małżeństwo. Bo wie, że jeżeli uda mu się zachwiać fundamentami społeczeństwa, to zachwieje całym narodem. My róbmy swoje i nie dajmy się ogłupić - mówił bp Krzysztof Włodarczyk.

Ordynariusz zainaugurował obchody roku jubileuszowego 100-lecia bydgoskiej parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy na Szwederowie. - Została ona erygowana 1 maja 1924 r. przez kard. Edmunda Dalbora. Niektórzy powiedzą, był to piękny czas. Nie było telefonów komórkowych, telewizji, Internetu, żyło się spokojniej, romantycznie, piękna idylla. Czy na pewno? Nie do końca - mówił bp Włodarczyk, zachęcając, by wejść w głąb historii i zobaczyć, czym żyli przodkowie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję