Ludność tubylcza chciałaby wykorzystać wizytę papieża do osiągnięcia swoich celów. Rzecznik wspólnoty Xákmok Kásek zapowiadał, że w czasie pobytu Franciszka zostaną zablokowane najważniejsze drogi kraju, o ile rząd nie zwróci Indianom bezprawnie zabranych im ziem.
Chociaż o zwrocie 10 700 ha ich prawowitym właścicielom zadecydował wydany już w 2008 r. wyrok Międzyamerykańskiego Trybunału Praw Człowieka, ciągle sprzeciwiają się temu wielcy właściciele ziemscy. – Mówią nam, że papież przyjeżdża, żeby przynieść krajowi pokój i spokój – stwierdził niedawno jeden z przywódców wspólnoty Gerardo Larrosa. I zaraz wyjaśnił, że „nie będziemy spokojni, dopóki państwo nie odda nam ziem, które są naszą własnością”. – Jeśli tak się nie stanie – ostrzegł – 5 tys. ludzi zablokuje szlak komunikacyjny Transchaco.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Protestują także kierowcy. Hitem w Internecie stała się w Paragwaju gra wideo z papieżem Franciszkiem. W grze „Papa Road” wirtualny papież chcąc bezpiecznie dojechać do stolicy, Asunción musi pokonywać na swej drodze wyrwy, bariery ochronne i posterunki policji. Jeden z twórców gry wyjaśnił lokalnym mediom, że ten pomysł jest owocem rozczarowania stanem dróg w Asunción. Władze miejskie uporządkowały jedynie te drogi, którymi będzie się poruszał papież.
Inną niespodziankę dla papieskiej wizyty w dniach 8-10 lipca w Paragwaju może sprawić pogoda. Według lokalnych służb meteorologicznych w tych dniach spodziewane są silne opady deszczu, poinformował 7 lipca dziennik „ABC”. A na skutek silnych opadów deszczu cierpią mieszkańcy ubogiej dzielnicy Banado Norte, położonej na brzegu rzeki Paragwaj. Z mieszkańcami tej dzielnicy papież spotka się w niedzielę 10 lipca.
Czekają oni na przyjazd papieża mając nadzieję, że obecność Ojca Świętego z Ameryki Łacińskiej przyczyni się do szybszego rozwiązania problemu powtarzających się wylewów rzeki Paragwaj na teren ich dzielnicy. – Wizyta papieża powinna spowodować przyspieszenie trwałych rozwiązań dla zagrożonej powodziami ludności – powiedziała rzeczniczka organizacji mieszkańców, Cobanados. Od lat bowiem najbardziej zagrożeni są ludzie mieszkający nad samym brzegiem rzeki. Tylko w ubiegłym roku na skutek powodzi ucierpiało ponad 160 tys. osób.