Kazimierz Gajowy i Adam Rosłoniec to świeccy misjonarze, związani z ruchem pielgrzymkowym w Libanie, na co dzień posługujący w Fundacji Fenicja. Panowie przez całą niedzielę 29 stycznia dzielili się świadectwem wiary chrześcijan z Ziemi Świętej, a podczas głównej Mszy świętej uroczyście wprowadzili relikwie św. Szarbela – libańskiego mnicha, pustelnika, żyjącego w XIX wieku.
Nie tylko Izrael
– Cieszę się niezmiernie, że udało się sprowadzić te relikwie do naszej parafii. Zapewne wiele już słyszeliście na temat tego wielkiego i świętego cudotwórcy. Mam nadzieję, że będzie on ważną postacią dla naszej wspólnoty – podkreślił ks. prał. Chomiak. Zapowiadając świadectwo pana Kazimierza, duchowny zwrócił uwagę, że Ziemia Święta nie ogranicza się tylko do dzisiejszych terenów Izraela, ale sięga znacznie dalej poza granice tego państwa. Świecki misjonarz opowiadał o ważnych miejscach z kart Ewangelii, które leżą również na terenie Libanu i o wierze tamtejszej ludności, jednej z najstarszych wspólnot chrześcijańskich, a także o pustelniczym życiu Józefa Antoniego Machlufa, znanego pod zakonnym imieniem Szarbel.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W opinii świętości
– Już od wczesnych lat młodości, wsparty przykładem chrześcijańskiego życia swoich rodziców i wujów, przyszły zakonnik zachwycił się życiem mnisim do tego stopnia, że w pewnym momencie poprosił, żeby stać się w ogóle pustelnikiem i resztę życia spędzić w odosobnieniu na modlitwie – opowiadał misjonarz, dodając, że ten święty za życia ziemskiego nie zostawił po sobie nawet jednego zapisanego zdania, a jest opisany w tysiącach książek prawie we wszystkich językach świata. – Święty Szarbel wyróżniał się wielką wiarą i prostotą. Kiedy był jeszcze klerykiem, a była jakaś posługa służby czy opieki, to on zgłaszał się pierwszy. Wśród lokalnej społeczności, jeszcze zanim został zakonnikiem, uważany był za świętego, dlatego wielu ludzi prosiło go, aby się wstawiał za nimi u Boga o liczne łaski. On zaskarbił łaski Boże dla siebie, żeby nimi mógł się dzielić poprzez swoje pustelnicze życie – wyjaśniał, dodając, że jako pustelnik posilał się tylko raz dziennie i spał tylko dwie godziny na dobę.
– Nie wszystkim się jednak Szarbel podobał. Wielu mu dokuczało i wyśmiewało. Dla wielu wydawał się dziwakiem. A kiedy go zaczepiali, odpowiadał, że tak naprawdę to dopiero po śmierci „będzie rozrabiał”. Po pochówku w błocie w 1898 r., bez trumny, tego samego wieczoru to miejsce zaczęła otaczać łuna światła. Tak jakby chciał o sobie przypomnieć. Po interwencji mieszkańców odkopano jego ciało i okazało się, że nie ma ono znaków śmierci. Było jędrne, różowe i wyglądało prawie jak żywe. Przeniesiono je wtedy do metalowej trumny i złożono w grobowcu w klasztorze. Jednak ze szczelin bardzo szybko zaczęła wyciekać brunatna ciecz, a po odkryciu ciało wciąż było nienaruszone – przypomniał misjonarz, opowiadając o cudach, które dzieją się za przyczyną świętego pustelnika.