Reklama

Niedziela Częstochowska

Parafia z Madonną w girlandach róż

Czy ma się pięć osób, czy pięćdziesiąt trzeba wykonać tę samą pracę duszpasterską – mówi ks. Grzegorz Stanula.

Niedziela częstochowska 38/2022, str. IV-V

[ TEMATY ]

prezentacja parafii

Karol Porwich/Niedziela

We wszystkim musi być łaska Boża – przekonuje ks. Grzegorz Stanula

We wszystkim musi być łaska Boża – przekonuje ks. Grzegorz Stanula

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Beata Bydłowska mieszka na Śląsku, ale przyjeżdża w rodzinne strony z mężem, emerytowanym górnikiem. – Kiedy tu bywamy, idziemy na Mszę św. Ja do kościoła chodzę zawsze, bo mam taką potrzebę. Kiedy zjeżdżało się do kopalni, to tylko z Bogiem, by razem z Nim szczęśliwie wyjechać. Taką mam potrzebę, nawet kiedy już w kopalni nie pracuję – zapewnia Jarosław Bydłowski.

– W tej parafii braliśmy ślub – uśmiecha się Beata Bydłowska i dodaje: – Wracamy i widzimy, jak parafia się zmienia. Za nowego księdza widać dużo zmian. Młody, to musi działać. – Proboszcza postrzegamy bardzo pozytywnie. Stara się i widzimy, jak przyciąga ludzi. Życzymy mu, żeby mu się udało – winszuje Beata Lizurej, a jej mąż Krzysztof postuluje po męsku: – Duszpasterz musi wiedzieć, jak ściągnąć młodych do Kościoła.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Realizm

– Kiedy kończysz seminarium, to masz takie pokłady energii, że chcesz zawojować świat. Angażujesz się na maksa i nagle zderzasz się z totalną obojętnością. W tym wszystkim musi być łaska Boża – ja sam nic nie mogę. A poza tym – dajmy ludziom możliwość wyboru. Nasz kościół jest w środku parafii, przy rondzie, i wszyscy, czy chcą, czy nie, muszą go zauważyć. W swej wolności niech więc decydują – mówi ks. Grzegorz Stanula, proboszcz parafii św. Józefa Robotnika w Popowie.

Bez paniki

– Kiedyś w kościele były masy. Niestety, dzisiaj ich nie ma. Dawniej była praca duszpasterska z dziesiątkami, a nawet z setkami dzieci, młodzieży i starszych wiernych, a dzisiaj jak mam chórek złożony z siedmiu osób, to jest dobrze – mówi ks. Grzegorz i podkreśla: – Przyszły takie czasy, że jest bardzo duże zobojętnienie na sprawy wiary. Jeszcze tutaj nie chodziłem po kolędzie ze względu na pandemię, ale na Mszę św. uczęszcza tylko 20% wiernych. Parafia ma ok. 800 rodzin i aby odwiedzić je wszystkie, to trzeba by było na to poświęcić rok. Przychodzi się do domu z błogosławieństwem i modlitwą, ale żebyśmy się na siebie otworzyli, trzeba więcej czasu niż zwyczajowe 10 min – wyjaśnia duszpasterską strategię domowych wizyt.

Reklama

Widać pracę

– Jeśli ludzie widzą, że coś się robi, to są hojni. Tutejsi ludzie są hojni, ale muszą widzieć cel i przeznaczenie swojej ofiarności – przekonuje ks. Stanula. Potem wymienia parafialne dokonania: – Wyremontowaliśmy cały dół kościoła z kaplicą przedpogrzebową i toaletami. Wygospodarowaliśmy salę katechetyczno-duszpasterską z niezależnym ogrzewaniem i kuchennym zapleczem. Mogą się tam spotykać grupy młodzieżowe, ministranci, panie z Koła Gospodyń Wiejskich i strażacy. W całej świątyni wymieniliśmy instalację elektryczną. Mamy też nowe nagłośnienie i oświetlenie.

Dzień bez Różańca jest dniem straconym

Ogromne wrażenie robi kaplica Matki Bożej. – Tam była dawniej tylko figurka Matki Bożej Fatimskiej. Kiedyś głosiłem rekolekcje na temat św. Jana Bosko. On miał wizję Kościoła, który będzie prześladowany. Widział morską bitwę okrętów. Jedną z flot dowodził papież. Nagle z morza wyłoniły się dwa filary. Na pierwszym filarze jaśniała Hostia, a na drugim – Matka Boża. Święty Jan Bosko ratunku upatrywał w Eucharystii i Najświętszej Maryi Pannie – opowiada ks. Grzegorz, który na tej wizji oparł pomysł wystroju kaplicy. Rzeczywiście, na mniejszym filarze można zauważyć Fatimską Panią, a na drugim – Hostię. Według księdza proboszcza, w nadchodzących ciężkich czasach dla wspólnoty wiernych Kościoła umocnieniem będzie Eucharystia i Maryja.

Pani w różanych girlandach

W centrum kaplicznego ołtarza widnieje mało znany obraz Madonny. Ksiądz proboszcz ogłosił konkurs dla pierwszokomunijnych dzieci – miały wybrać do kaplicy najpiękniejszy obraz Matki Bożej. Jedna z dziewczynek namalowała Maryję otoczoną różami. Ksiądz Grzegorz nie znał tego wizerunku. Okazało się, że młoda zwyciężczyni konkursu znalazła go w internecie. Obraz spopularyzowały siostry wizytki z Warszawy, które wypożyczyły XVII-wieczne dzieło Giovanniego Battisty Salviego (Sassoferrato) do Krakowa na wystawę obrazów związanych z kultem Matki Bożej. – Skontaktowałem się z siostrami, które wysłały mi profesjonalne zdjęcie, i na podstawie fotografii namalowaliśmy obraz do naszej kaplicy. Wykonał go artysta z Szanghaju. Stało się tak dzięki kontaktom i sponsoringowi miejscowej firmy Kingway Motor Poland – opowiada ks. Stanula.

Reklama

Oryginalny obraz był do tej pory niejako uwięziony za kratami klasztoru Sióstr Wizytek w Warszawie. Zapewne teraz z woli Matki Bożej Jej kult w pięknym, pełnym powagi wizerunku będzie wzrastał również w Popowie. – Kiedy parafianie wchodzą do naszej kaplicy Matki Bożej, to czują tutaj jakąś ulgę i mówią, że nie chce im się z niej wychodzić – cieszy się duszpasterz.

Kilka ważnych przekonań

– Od młodych lat wiara i obecność w kościele na nabożeństwach były dla mnie czymś ważnym. Przekazałem to dzieciom i wnuczce, która w przyszłym roku idzie do Pierwszej Komunii św. Tak dyktuje mi serce: trzeba w niedzielę wstać, iść do kościoła na Mszę św. i oddać Bogu cześć – przekonuje Małgorzata Wychowska. Jej mąż Andrzej potwierdza małżeńskie zaangażowanie we wspólnotę parafialną: – Gdybym w niedzielę nie był w kościele, to jakbym nie miał dnia. Wiara jest motorem napędowym mojego życia. – Przychodzimy do kościoła, bo wierzymy w Pana Boga. Modlimy się o zdrowie, za rodzinę, ale przede wszystkim dziękujemy. Mamy z mężem dwie córki i każdego dnia dziękujemy Bogu za nasze życie – hierarchizuje modlitewne intencje Beata Lizurej, która z Krzysztofem od 26 lat tworzy udane małżeństwo. – Od dziecka jestem nauczona przychodzić do świątyni, ale czynię to, bo chcę. Moje dzieci są na cmentarzu, ale wiara pomogła mi przetrwać te trudne sytuacje i dała nadzieję – zwierza się pani Halina. – Jestem parafianką od ponad 50 lat. Byłam wychowana w wierze katolickiej, w której również wychowałam swoje dzieci. Mój małżonek, który zmarł 6 lat temu, także był człowiekiem bardzo wierzącym, modlił się na różańcu – podkreśla Krystyna Jach i dodaje: – Młodzi powinni wierzyć w Boga, bo Bóg istnieje. Każdy jest człowiekiem, każdy może zgrzeszyć i każdy będzie odpowiadał przed Bogiem. Ja kocham Kościół, a swoją parafię w szczególności. – Trwamy w Kościele, bo w nim jesteśmy ochrzczeni i wychowani. Nie każdy wie, jak żyć, bo w obecnych czasach ludzie się mocno pogubili. Kto ma świadomość swoich korzeni i wiarę, ocaleje. Ja akurat jestem o tym mocno przekonany. Wiem, co znaczy wiara, bo się przekonałem sam na sobie. To dzięki wierze jestem tym, kim jestem. Ona pozwoliła mi przetrwać ciężkie chwile. Przeżyłem dzięki wierze i modlitwie – głos Zbigniewa Skrzypczyka jest spokojny i wyważony.

2022-09-13 14:05

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dzieje się w Malcu

Za nimi konsekracja kościoła. Przed nimi upamiętnienie kard. Karola Wojtyły.

Idea powstania świątyni w Malcu sięga ponad stu lat. Pomysły rodziły się i upadały, aż w końcu w 1983 r. ruszyła budowa. Wizja zmaterializowała się w 1997 r. gdy bryłę kościoła pokryto dachem i miedzianą blachą. Przysłowiową kropką nad i była konsekracja parafialnego domu Bożego, którą 15 października dokonał bp Roman Pindel. – Od powstania idei o budowie własnego kościoła w Malcu, aż do osiągnięcia zamierzonego celu, trzeba było czekać ponad sto lat. Chyba mało kto wie, jak wiele kosztowało to starań, wyrzeczeń, ale przede wszystkim pracy rąk naszych dziadów i ojców. Dzięki ich wytrwałości oraz współczesnego pokolenia Malcan dążeniu do szczytnego celu możemy poszczycić się piękną świątynią – mówił Bolesław Paw, powiązany z miejscową Ochotniczą Strażą Pożarną. – Dorastałam wraz z pnącymi się w górę murami tego kościoła. W jego wnętrzu przyjmowałam I Komunię św., byłam bierzmowana. Tak więc jest to dla mnie bardzo ważne miejsce. Czuję z nim sentymentalną więź. Uczestniczę duchowo w życiu mojej parafii i tego nie ukrywam. Jestem jednocześnie nauczycielem w Szkole Podstawowej w Malcu. Dla lokalnej społeczność społeczności nie jestem więc anonimowa – mówi Barbara Naglik.

CZYTAJ DALEJ

Współpracownik Apostołów

Niedziela Ogólnopolska 17/2022, str. VIII

[ TEMATY ]

św. Marek

GK

Św. Marek, ewangelista - męczeństwo ok. 68 r.

Św. Marek, ewangelista - męczeństwo ok. 68 r.

Marek w księgach Nowego Testamentu występuje pod imieniem Jan. Dzieje Apostolskie (12, 12) wspominają go jako „Jana zwanego Markiem”. Według Tradycji, był on pierwszym biskupem w Aleksandrii.

Pochodził z Palestyny, jego matka, Maria, pochodziła z Cypru. Jest bardzo prawdopodobne, że była właścicielką Wieczernika, gdzie Chrystus spożył z Apostołami Ostatnią Wieczerzę. Możliwe, że była również właścicielką ogrodu Getsemani na Górze Oliwnej. Marek był uczniem św. Piotra. To właśnie on udzielił Markowi chrztu, prawdopodobnie zaraz po zesłaniu Ducha Świętego, i nazywa go swoim synem (por. 1 P 5, 13). Krewnym Marka był Barnaba. Towarzyszył on Barnabie i Pawłowi w podróży do Antiochii, a potem w pierwszej podróży na Cypr. Prawdopodobnie w 61 r. Marek był również z Pawłem w Rzymie.

CZYTAJ DALEJ

Najpierw wołanie, później powołanie

2024-04-25 23:30

ks. Łukasz Romańczuk

Konferencja do młodzieży bpa Jacka Kicińskiego CMF

Konferencja do młodzieży bpa Jacka Kicińskiego CMF

Egzamin dojrzałości i ósmoklasisty coraz bliżej. O dary Ducha Świętego i pomyślność na czas pisania matur modlili się uczniowie szkół średnich i ci, kończący “podstawówkę”. Była to także okazja do wysłuchania konferencji o. bpa Jacka Kicińskiego CMF.

Z racji tego, że modlitwa ta odbywała się w czasie Tygodnia Modlitw o powołania kapłańskie i zakonne, konferencja dotyczyła rozeznawania powołania i swojej drogi życiowej. Przede wszystkim bp Jacek wskazał młodym, że w rozeznawaniu ważne jest słuchanie głosu Pana Boga.- Powołanie dzieje się w wołaniu. Najpierw słyszymy wołanie, a potem dokonuje się powołanie. Jezus woła każdego z nas po imieniu - mówił biskup, dodając, że to od człowieka zależy, czy ten Boży głos będzie słyszalny. Ta słyszalność dokonuje się w momencie, kiedy otworzy się uszy swojego serca. - Uczniowie przechodzili szkołę wiary. Mieli momenty zwątpienia. Na początku były wokół Niego tłumy, ale z czasem grupa ta zaczęła topnieć, bo zaczął wymagać. I zapytał Piotra: „Czy i wy chcecie odejść?”. Wszystko zaczyna się od słowa i w tym słowie się wzrasta - przekonywał bp Jacek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję