Reklama

Felietony

Pokój i Królowa

Jestem pewien, że w tym miesiącu przynajmniej kilka razy zatrzymam się w drodze przez Polskę na spontanicznie odprawiane nabożeństwa majowe.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maj – kiedy nawet krzaki bzu mają swój krótkotrwały taniec godowy, kiedy nawet najwięksi malkontenci uśmiechają się półgębkiem, kiedy szczególnie trudno pozostać samemu, bo nie tylko nogi, ale i serce rwą się do romantycznego spaceru – w 2022 r. zastaje nas cokolwiek przerażonymi, zagubionymi, bezbronnymi. Nie chcę przez to pomniejszać Państwa radości z tego pięknego miesiąca, dla wielu ukochanego. Tym bardziej że przyjęło się w Polsce właśnie ten miesiąc dedykować Tej, która „wszystko rozumie” i pomimo wszystko „zobaczyć dobro w nas umie”.

Czym jest owo dobro w nas? Na ile zostaliśmy już wypróbowani w ogniu wiary? Czy wobec zagrożenia, strachu przed utratą domu czy życia bylibyśmy zdolni do działań dalece sprzecznych z naszą hierarchią wartości? Nie ma dnia, żeby do naszej świadomości nie przebiła się wiadomość o aktach bestialstwa, które zalewają Ukrainę za sprawą rosyjskiej inwazji. To zaledwie kilkaset kilometrów od naszego Rzeszowa, w którym gościłem niedawno. A tam spokój, życie toczy się jak zwykle, trochę więcej osób mówi z pięknym wschodnim zaśpiewem, trochę częściej rozmawiamy o sprawach ostatecznych i o tym, czy umiemy obsługiwać broń, ale w zasadzie niewiele się zmieniło. Człowiek, jak głosi jedna z prawd o naszej naturze, nie ma granic swojego rozwoju, a jednocześnie nie ma granic swojego upadku. Jesteśmy zdolni przystosować się do wszelkich warunków. Pytanie, jak wielu z nas nosi w sobie gen Pileckiego, który w ostatnich miesiącach życia, katowany nieludzko przez komunistycznych oprawców, powiedział: „Starałem się żyć tak, abym w godzinie śmierci mógł się raczej cieszyć niż trwożyć”. Czy możemy o sobie powiedzieć to samo? Ta nasza Matka, ta Królowa Polski, wie, że każdy z nas ma taki potencjał, ale czy my sami to wiemy?

Chciałbym to wiedzieć o sobie. Chciałbym lepiej znać swoje własne imię, wiedzieć, kim jestem i czy w ogóle jestem, czy jedynie odcinam kupony kolejnych dni, bez znaczenia, bez kochania, bez sensu. Jest kilka dróg, by zobaczyć siebie ciut jaśniej, ciut lepiej. Jestem pewien, że w tym miesiącu przynajmniej kilka razy zatrzymam się w drodze przez Polskę na spontanicznie odprawiane nabożeństwa majowe. One zawsze były mi pomocne. A są odprawiane wszędzie: w Krynkach Borowych na Podlasiu, w Krościenku na Podkarpaciu, w Świebodzinie na zachodzie i Wisełce nad morzem. Po prostu Mamę trzeba pozdrowić. Nie wiem, czy mają Państwo podobnie, że na różnych etapach życia inne tytuły wspominane w Litanii Loretańskiej były Państwu szczególnie drogie. Pamiętam, że kiedy jako małolat biegałem na majowe, by w komży służyć do trybularza lub co mniej prestiżowe – potrzymać „łódki”, czyli ten mały pozłacany pojemniczek, z którego sypie się kadzidło, najpiękniej brzmiały w moich uszach wezwania: „Wieżo z kości słoniowej” i „Domie złoty”. To było coś. Dom złoty. Pamiętam też, że Litania Loretańska mówiona w rodzinnym domu, zawsze na kolanach – ze zrozumiałych dla wszystkich powodów – miała potrójne wezwania przy „Uzdrowieniu chorych”. Miało to odpędzać choróbska na cztery wiatry. Nie zawsze się udawało. W tej prostej modlitwie jest niezwykła mistyka i nawet ktoś, kto mówi: „Wierzę w Boga, a nie w jakąś dziewczynę z Nazaretu”, musi przyznać, że w tym śpiewanym, nawet na fałszywą nutę, spotkaniu z Maryją jest tyle ufnego dobra, dziecięcego zaufania, że aż się chce stanąć między tymi babinkami i wierzyć, jak wierzyło się przed laty. Wzruszyć się, popatrzeć Matce w oczy, a gdy dojdzie do „Królowo pokoju, módl się za nami”, nabrać nadziei, że wszystko będzie dobrze, jeśli tylko posłuchamy Jej podpowiedzi z Kany i zrobimy wszystko, cokolwiek nam powie Jej Syn.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2022-04-29 10:59

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nasza i wielka

Jesteśmy narodem pełnym talentów, energii i wewnętrznej szlachetności płynącej z pięknej historii.

Jest inaczej, niż było. Trzy wielkie siły, które od dekad wpływały, zazwyczaj negatywnie, na naszą sytuację, słabną. Rosja, która nigdy nie była dla nas przyjazna, a często drapieżnie wroga, słabnie w oczach. Traci nie tylko swoich synów na wojnie, co zwykle nie spędzało snu z powiek władcom Kremla, traci nie tylko wpływy i pieniądze, ale także swój mit o potędze. Niemcy, które niezmiernie rzadko przyjmowały życzliwą lub obojętną postawę wobec Polski, silnie związane ze słabnącą Rosją, tracą pozycję europejskiego hegemona. Uzależnienie od surowców z Rosji i podzespołów z Chin stawia Niemcy na półce krajów niestabilnych i nieatrakcyjnych w geopolitycznej układance. Wreszcie trzecia siła, tj. Unia Europejska, ze swoimi ideologiami, słabnie, nie mając stabilnego fundamentu dla budowania wspólnoty. Czy słowo „wspólnota” jest tu jeszcze uprawnione? Boga wyprasza się ostentacyjnie i brutalnie z Europy Zachodniej, demoralizacja i rozpad są wręcz krzyczącym dowodem, że ten projekt się kończy. Cała ta do niedawna wielka i w istocie nieprzychylna Polsce trójka ma się źle. Po słabnących potęgach powstaje próżnia, w którą możemy wkroczyć i zająć należne nam miejsce, czego nadzieję wyraża Rafał A. Ziemkiewicz w swojej nowej książce Wielka Polska.
CZYTAJ DALEJ

Stanisław Soyka i św. Jan Paweł II. "Jestem pokoleniem JP2"

2025-08-22 14:32

[ TEMATY ]

sztuka

wiara

św. Jan Paweł II

Więź

Stanisław Soyka

PAP

Zdjęcie Stanisława Soyki wyświetlane podczas koncertu "Orkiestra Mistrzom" w Operze Leśnej w Sopocie

Zdjęcie Stanisława Soyki wyświetlane podczas koncertu Orkiestra Mistrzom w Operze Leśnej w Sopocie

Zmarły wczoraj Stanisław Soyka był artystą głęboko zainspirowanym św. Janem Pawłem II. Spotkanie z Papieżem w Watykanie w 2003 roku oraz wcześniejsze doświadczenia młodości sprawiły, że w twórczości muzyka Ojciec Święty zajął istotne miejsce. Soyka podkreślał, że św. Jan Paweł II emanował prawdziwą charyzmą i reprezentował ewangeliczne przesłanie miłości i tolerancji.

Pierwsze spotkania
CZYTAJ DALEJ

Próba rozgrywania prezydenta

2025-08-23 07:09

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Polityka to sztuka pozorów – ale nawet w tej dyscyplinie przychodzi moment, w którym maska opada. Najnowsza odsłona sporu o tzw. Ustawę wiatrakową i jej prezydenckie weto pokazuje to aż nadto wyraźnie. Donald Tusk i jego koalicja rządząca zbudowali całą narrację na hasłach „obniżymy ceny energii” i „będziemy państwem przewidywalnym”. Problem w tym, że kiedy przyszło co do czego, zamiast spełniać obietnice, zaczęli rozgrywać… Karola Nawrockiego.

Bo właśnie Nawrocki, po zawetowaniu ustawy wiatrakowej, przedstawił własny projekt obniżki cen energii – pozbawiony kontrowersyjnych zapisów o wiatrakach, które pachniały lobbingiem. Co więcej, ustawa ta w kluczowych punktach jest kopią rozwiązań z wersji „wiatrakowej”. Logika podpowiadałaby, że skoro przepisy są takie same, większość sejmowa powinna poprzeć projekt bez wahania. A jednak wcale się do tego nie pali. Dlaczego? Bo nie chodzi o realne rozwiązania, tylko o polityczną grę i możliwość obarczenia winą kogoś innego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję