Reklama

Europa Christi

Gdy demokratyczni totalniacy atakują szkoły...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W czasach PRL, więc w „obozie krajów socjalistycznych” (oczywiście – nie dodawano, że w obozie, ale koncentracyjnym), propaganda komunistyczna wykorzystywała każde święto do upowszechniania „kolektywizmu” w kontrze do „indywidualizmu”. Kolektywizm obejmował nawet... dzieci, co wyrażało się w lansowanym z okazji każdego Dnia Dziecka haśle: „Wszystkie dzieci są nasze”. Miało to wydźwięk rzekomo humanitarny, bardzo altruistyczny: że niby wszyscy powinni troszczyć się o każde dziecko... Jakże inaczej, skoro „wszystkie dzieci są nasze”?... Za tym obłudnym, ale nośnym propagandowo hasłem kryła się wszakże nader wyraźna sugestia: dzieci nie są rodziców, ale są „nasze”. Nasze – więc konkretnie czyje?”Nas wszystkich”? A kto reprezentuje „nas wszystkich”, jeśli nie partia komunistyczna, „przodująca siła narodu”?... Hasło to utrwalało w sferze podświadomości ludzi, do których je kierowano, propagandową tezę, że nie rodzice, a władza państwowa ma decydować o wychowaniu i kształceniu dzieci.

W tak indoktrynowanym społeczeństwie postulaty prywatyzacji szkolnictwa – podstawowego, średniego i wyższego – nie zyskały popularności w okresie tzw. transformacji, po roku 1989. Prywatyzacji uległo szkolnictwo wyższe, ale głównie dlatego, że niezbędny kapitał na tworzenie prywatnych wyższych uczelni mieli niemal wyłącznie uwłaszczeni nomenklaturzyści, a płatne studia – dostępne niemal każdemu chętnemu, bez względu na zdolności i wiedzę – były niezłym źródłem dochodu. W przypadku szkół średnich prywatyzacja nie miała już tak wielkiego powodzenia, a szkoły podstawowe niemal w ogóle pozostały poza prywatyzacją. Przekazano je w gestię samorządów lokalnych – ale liczba urzędników oświaty centralnej, podległej ministerstwu edukacji, nie zmniejszyła się, bo zbędną dotąd część „urzędników od oświaty” przerzucono do kuratoriów, by nadzorowali nauczycieli.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Na krótko w przestrzeni publicznej pojawił się pomysł „bonu oświatowego”. Pieniądze miały „iść za uczniem”, co oznaczało zwiększenie wpływu rodziców na wybór szkoły – państwowej albo prywatnej – i większy wpływ na program nauczania, jaki szkoła proponuje kształconej tam młodzieży. Ale i ten skromny pomysł na wzmocnienie władzy rodzicielskiej, a zarazem oddzielenia rzetelnej nauki od propagandy, upadł. Szkoły podstawowe i lwia cześć średnich są nadal finansowane z podatków obywateli: te podatki najpierw wędrują do budżetu państwa, potem dzielone są przez pośrednika – centralną biurokrację oświatową – między uczelnie i szkoły państwowe oraz samorządowe. Wiadomo, że każde pośrednictwo podraża koszty, a koszty biurokracji są ogromne... Czemu to obywatele, rodzice, nie mogą sami bezpośrednio opłacać kształcenia swoich dzieci, płacąc szkole i jej nauczycielom? Płacąc – i wymagając, by w tych szkołach uprawiano naukę, a nie pseudonaukę lub propagandę?

Życie państwowe w krajach „demokratycznych” to nieustanna walka o władzę. Jeśli dzisiaj forsowany przez neomarksistów i faszystów „genderyzm” – pseudonauka, bazująca na politgramocie „płci kulturowej” – tak łatwo wkracza już nie tylko na wyższe uczelnie, ale nawet do... przedszkoli, jest to właśnie skutek przeniesienia walki politycznej na grunt szkolnictwa, oświaty i wychowania młodzieży za pośrednictwem państwowych szkół, które też stały się terenem walki politycznej; terenem, na którym wpływ rodziców jest niewielki, a wpływy i rezultaty zmagań politycznych są olbrzymie. Problem demoralizacji młodzieży, dokonującej się w szkołach publicznych za pomocą propagandy dewiacji i zboczeń seksualnych, jest w istocie problemem struktury szkolnictwa. Im bardziej pozostaje upaństwowione – tym bardziej podlega walce politycznej, która toczy się w tzw. demokratycznym państwie.

Reklama

Współczesne demokracje ulegają widocznej i niebezpiecznej totalizacji. Gdy demokracja wkracza na grunt nauki czy szkolnictwa, zastępując autorytet naukowy nauczyciela jego politycznym umocowaniem w samorządzie czy władzach oświatowych, gdy demokratyczną większością głosów ustala się, co jest prawdą... – nauka przestaje być nauką, staje się propagandą. Zbyt dobrze już poznaliśmy „współczesne demokracje”: jeśli nie ubezpieczają ich autorytet religijny w sprawach moralnych, autorytet prawdy w sprawach nauki i wyraźne granice tego, „co wolno demokratycznemu państwu”, a czego mu nie wolno – demokracje te ulegają totalizacji, przekształcają się w atrapy, w bogato udekorowane, ale złudne fasady, za którymi kryją się kryptototalniacy: dziś najczęściej neo-marksiści spod znaku politycznej poprawności, genderyzmu, wysysanych z brudnego palca coraz to nowych „praw człowieka” (w tym: prawa do wyboru... płci!).

Czy bez prywatyzacji szkolnictwa, zwłaszcza podstawowego i średniego, bez wyeliminowania państwowego (samorządowego) kosztownego pośrednika (poborcy przymusowego podatku „na oświatę”) rodzice mogą odzyskać wpływ na proces kształcenia i wychowywania dzieci w szkole? Ofensywa genderowej politgramoty totalniaków na przedszkola (!), szkoły średnie i wyższe pokazuje, że obecny mechanizm finansowania oświaty nie broni nauki i oświaty przed atakami „demokratów totalnych”, homoseksualistów, lesbijek i innych wrogów tradycyjnej rodziny działających jako „wychowawcy” dzieci. Siłę i skalę tego ataku pokazują dobitnie liczne publikacje Fundacji „Ordo Iuris”, z którymi warto na bieżąco zapoznawać się w internecie.

Komunistyczny slogan: „Wszystkie dzieci są nasze”, zachęcający do „kolektywizacji dzieci”, jeszcze i dziś znajduje naiwnych słuchaczy. Ale dzieci „są rodziców”. Hasło: „Szkoła ma kształcić moje dzieci za moje pieniądze” wydaje się stosowne na dzisiejsze czasy. Szczególnie rodzice chrześcijańscy winni pamiętać o unikaniu grzechu zaniedbania wobec swych dzieci, gdy te stają się ofiarami zgorszenia, czego sprawców Chrystus bardzo ostro potępia, mówiąc: „temu, kto gorszy maluczkich, lepiej zawiesić kamień młyński u szyi i rzucić go w morze!”.

Reklama

Oby rodzice przez swój grzech zaniedbania i tolerancję dla zła nie stawali się współwinnymi deprawacji swych dzieci!

Na marginesie: demokratyczna WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) stwierdziła w 1990 r., że „homoseksualizm nie jest zaburzeniem”. Jak to ustalono? W drodze... głosowania. I

2021-10-26 12:22

Ocena: +2 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zachodniopomorskie/ 40-latek z nożem w ręku wszedł do kościoła podczas nabożeństwa

2024-05-13 23:53

Adobe Stock

ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE

ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE

40-latek wszedł z nożem do kościoła w Czaplinku, gdy odbywało się nabożeństwo pierwszokomunijne. Mężczyzna został zatrzymany. Był pijany. W organizmie miał ponad 1,5 promila alkoholu – poinformowała PAP w poniedziałek oficer prasowa KPP w Drawsku Pomorskim asp. Karolina Żych.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek, ok. godz. 17.45 w kościele w centrum Czaplinka (woj. zachodniopomorskie).

CZYTAJ DALEJ

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

[ TEMATY ]

Fatima

objawienia fatimskie

Family News Service

Karol Porwich/Niedziela

Maryja ukazywała się w Fatimie raz w miesiącu od 13 maja do 13 października 1917 roku. Z objawieniami fatimskimi i ich historią związane są fascynujące fakty, wciąż niestety mało znane lub zapomniane. Przypominamy kilka z nich.

Cud słońca, którego świadkami były dziesiątki tysięcy ludzi. Małe dzieci, którym w odległej portugalskiej wiosce objawiała się Maryja. Matka Boża przekazała im trzy tajemnice fatimskie. Dwie z nich zostały upublicznione w 1941 roku, trzecia zaś na ujawnienie czekała aż do 2000 roku. Te fakty są powszechnie znane. Ale co właściwie wydarzyło się na wzgórzach w środkowej Portugalii 105 lat temu? I jakie znaczenie ma to dla Kościoła w XXI wieku? Mija właśnie 105 lat odkąd trojgu pastuszkom ukazała się Matka Boża.

CZYTAJ DALEJ

Turniej ATP w Rzymie - Hurkacz awansował do ćwierćfinału

2024-05-14 19:33

[ TEMATY ]

tenis

Hubert Hurkacz

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Rozstawiony z numerem siódmym Hubert Hurkacz wygrał z Argentyńczykiem Sebastianem Baezem (nr 17) 5:7, 7:6 (7-4), 6:4 w 1/8 finału tenisowego turnieju ATP rangi Masters 1000 na kortach ziemnych w Rzymie. Polak zanotował aż siedemnaście asów serwisowych.

Było to pierwsze spotkanie tych zawodników. Hurkacz grał o awans do trzynastego ćwierćfinału turnieju Masters 1000. Rywal po raz pierwszy stanął przed taką szansą.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję