Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Nigdy więcej wojny

W 78. rocznicę niemieckiej akcji w Majdanie Starym odbyły się uroczystości upamiętniające pacyfikację wsi i wysiedlenie ludności.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zbrodnicze działania prowadzone przez Niemców pod koniec czerwca i na początku lipca 1943 r. były elementem szeroko zakrojonej akcji „Wilkołak”, której celem było wysiedlenie Zamojszczyzny. Tylko w powiecie biłgorajskim Niemcy wysiedlili kilkadziesiąt wsi, a szczególnie tragiczne wydarzenia rozegrały się w Majdanie Nowym i Majdanie Starym.

Przedstawiciele władz samorządowych i mieszkańcy zgromadzili się w kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Majdanie Starym. Zebranych powitał wójt gminy Księżpol Jarosław Piskorski, który przybliżył również zarys wydarzeń z 1943 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Centralnym punktem uroczystości była Msza św., którą w intencji Ojczyzny i pomordowanych mieszkańców sprawował ks. Adam Sobczak, proboszcz parafii. Słowo Boże wygłosił wikariusz ks. Kamil Kossak, który podkreślał, iż dzieje mieszkańców Majdanu Starego są bardzo bolesne i nie wolno nam o nich zapomnieć. – To nasi przodkowie zostali bestialsko zamordowani przez ten zbrodniczy aparat. Doskonale wiemy, że to bolesne. Bolesne, bo nasi bliscy ponieśli konsekwencje decyzji ludzi, którzy wybrali szaleńców. Bolesne, bo śmierć ponieśli dziadkowie, rodzice, ciocie, wujkowie, po prostu bliscy. Bolesne, bo tak niesprawiedliwe i niezrozumiałe, bo dotyka nas wszystkich bezpośrednio. Bo przecież wojna nie jest tylko podręcznikowym zapiskiem czy kronikarskim śladem dziejów, ale dzisiaj właśnie staje się bardzo realna, bo nie wspominamy jakichś anonimowych ludzi, ale swoich bliskich, których niektórzy z nas jeszcze doskonale pamiętają – zaznaczał.

– To był początek lipca 1944 r., miałam wówczas około 11 lat. Tego dnia nie zapomnę nigdy. Było około 5 rano, gdy Niemcy otoczyli wieś. Gonili mieszkańców na plac w centrum Majdanu. My jednak uciekliśmy: moja mama, ja, mój brat i córka brata. Bratowa wróciła się jeszcze do domu, by wziąć koc, a Niemcy już weszli na podwórko i ją aresztowali. Za nami strzelali, ale my pobiegliśmy w stronę kieratów oraz lasu, który był blisko i kule nas nie dosięgły. Po kilku dniach Niemcy podpalili wieś. Ukraińcy krzyczeli, żeby wychodzić i gasić. Gdy wychodziliśmy z lasu, Niemcy zaczynali strzelać. Pamiętam, jak przed nami wyszli nasi sąsiedzi i od razu podjechali Niemcy na motorze i zaczęli strzelać. My od razu cofnęliśmy się do lasu, a oni do lasu już nie szli, bo bali się partyzantów – mówiła jedna z ocalałych Julia Tyszko.

Uroczystości zakończyły się złożeniem kwiatów przy pomnikach upamiętniających wydarzenia z 1943 r. Zapalono również znicze i modlono się o życie wieczne dla wszystkich, którzy złożyli swe życie na ołtarzu Ojczyzny.

2021-07-27 12:14

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jesteśmy im to winni

Niedziela toruńska 24/2022, str. VII

[ TEMATY ]

upamiętnienie

Zbrodnia Pomorska

Magdalena Żurawska

Pamiętajmy o nich, bo poświęcili się dla nas i wolnej Ojczyzny

Pamiętajmy o nich, bo poświęcili się dla nas i wolnej Ojczyzny

„Kto nie pamięta historii, skazany jest na jej ponowne przeżycie”. Czy pamiętamy, co się wydarzyło na pomorskich ziemiach?

Trzydzieści tysięcy. Tyle mniej więcej liczy grupa Polaków zamordowanych podczas Zbrodni Pomorskiej. Mniej więcej, ponieważ sprawcy (czyt. Niemcy) zniszczyli dokumentację, wydobyli i spalili ciała. Działo się to w 1939 roku. Ofiarami byli mieszkańcy ok. 400 miejscowości.
CZYTAJ DALEJ

Położna ujawniła horror w Oleśnicy

2025-05-28 16:28

[ TEMATY ]

aborcja

Oleśnica

Adobe.Stock

Położna, która uczestniczyła w aborcjach w szpitalu w Oleśnicy, ujawniła szczegóły horroru trwającego za murami tej placówki.

Gizela Jagielska szkoli personel z zabijania chlorkiem potasu tłumacząc, że należy go wstrzykiwać dziecku tak długo aż jego serce przestanie bić, gdyż inaczej dziecko zacznie uciekać i trzeba będzie "kłuć jeszcze raz". Dla położnych z Oleśnicy aborcja ma być "łatwiejszą pracą" niż przyjmowanie porodów żywych dzieci. "Pacjentki" Jagielskiej robią sobie pamiątki z okazji zamordowania własnego dziecka. Inne kobiety płaczą z rozpaczy na szpitalnych korytarzach.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławione w Braniewie – bolesne męczennice komunizmu

2025-05-30 19:30

[ TEMATY ]

Braniewo

siostry katarzynki

beatyfikacjia

Red

Miały od 26 do 64 lat. Ginęły po kolei – w ciągu kilku miesięcy 1945 roku. Dlatego, że do końca pozostały z dziećmi - sierotami, z pacjentami w szpitalu, z osobami starszymi, które nie miały rodzin ani opieki. Z tymi wszystkimi, którzy nie byli w stanie się bronić ani uciekać przed Armią Czerwoną, która brutalnie wkroczyła wtedy na Ziemię Warmińską. Czy można zrozumieć postępowanie sióstr katarzynek?

Pracowały na całej Warmii, w różnych domach zakonnych i w różnych miejscach: domach dziecka, szpitalach, ośrodkach opieki. Gdy żołnierze sowieccy zaczęli zajmować te ziemie, ludzie zaczęli się masowo ewakuować. Nie mogło być na tych ziemiach dzieci, które nie miały rodziców, chorych bez własnych rodzin czy najstarszych mieszkańców. Takich osób nie opuściły jednak siostry katarzynki. Mimo że były przez czerwonoarmistów bite, gwałcone, torturowane – na przykład w szpitalnej piwnicy, gdzie szukały schronienia wraz ze swymi podopiecznymi. Te, które zostały wtedy z pacjentami, były wielokrotnie wykorzystywane przez Sowietów. Niektóre więziono, a potem zesłano w głąb ZSRR. Pracowały w łagrach, zmarły z wycieńczenia. Siostra, która zorganizowała ewakuację dzieci – zgromadziła je w grupie na dworcu kolejowym, sama zaś poszła szukać dla nich wody i pożywienia. Żołnierz Armii Czerwonej zastrzelił ją, gdy tylko wyszła na zewnątrz. Były siostry, które zginęły wskutek ciągnięcia ich za samochodem po ulicach Kętrzyna. Po zajęciu Gdańska przez Sowietów pod koniec marca 1945 r. rozpoczęły się mordy, grabieże i gwałty na miejscowej ludności. Ofiarą napaści padły też siostry katarzynki, które znalazły się w mieście po przymusowej ewakuacji macierzystego domu w Braniewie. Jak podaje KAI, 58-letnia siostra Caritina Fahl, nauczycielka i ówczesna wikaria generalna Zgromadzenia, ze wszystkich sił starała się bronić młodsze siostry przed gwałtem. Została straszliwie pobita, zmarła po kilku dniach. Takie były ich losy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję