Reklama

Kościół

Kapucyn, który został kardynałem

– Przyjąłem tę nieoczekiwaną nominację ze zdziwieniem. Myślę, że jest to uznanie znaczenia słowa Bożego w życiu Kościoła, a nie mojej osoby. Tak długo, jak Bóg da mi siłę, wciąż będę je głosił. Nowy tytuł zwiększy moje zaangażowanie we wspieranie posługi Ojca Świętego modlitwą i słowem – powiedział nowy kardynał o. Raniero Cantalamessa.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Włodzimierz Rędzioch: Kiedyś Ojciec wyznał: „W wieku 12 lat poczułem wezwanie Pana, i to tak wyraziste, że przez resztę życia nigdy nie miałem wątpliwości. To jest niezwykła łaska”. Czy zastanawiał się Ojciec nad swoim tak wczesnym, a jednocześnie tak ugruntowanym powołaniem?

Kard. Raniero Cantalamessa: Zawsze uważałem to za szczególny i niezasłużony dar od Chrystusa, za który mogłem tylko dziękować. Zdarzało mi się czasem mówić o tym przy okazji rekolekcji dla młodych ludzi, aby pomóc im odkryć znaki powołania, albo dla osób konsekrowanych, aby je zachęcić do ponownego odkrycia – mimo różnych wydarzeń w życiu – ziarna, z którego wszystko wyrosło, ?i znaleźć w nim siłę do nowego początku.

Rozpoczął Ojciec swą posługę kapłańską w Loreto, w maryjnym sanktuarium Świętego Domku, u boku Matki Bożej…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W 1958 r., czyli 62 lata temu, przyjąłem święcenia kapłańskie w Loreto, w sanktuarium Świętego Domku, gdzie odbyłem studia teologiczne. Loreto zawsze było celem pielgrzymek chorych, tak jak Lourdes. Z górnych pięter Pałacu Apostolskiego, gdzie pochylałem się nad księgami teologicznymi, słuchałem wezwań chorych, którzy na noszach czekali na przyniesienie Najświętszego Sakramentu. Dla mnie było to coś zbawiennego – przejście od idei teologicznych do żywej wiary ludu Bożego. Wciąż pamiętam słowa pieśni, która zawsze mnie wzruszała: „Matko, słodka nadziejo, niech wzrasta nasza wiara: o to prosi Cię chory, który pokłada w Tobie nadzieję”. Pierwszą rzeczą, o którą prosili chorzy, nie było uzdrowienie, ale wiara!

Po pobycie w Loreto studiował Ojciec w szwajcarskim Fryburgu i w Mediolanie…

Z Loreto zostałem wysłany do Fryburga, gdzie ukończyłem teologię ze specjalizacją z Ojców Kościoła, a następnie do Mediolanu na Uniwersytet Katolicki, gdzie ukończyłem literaturę klasyczną. Celem studiów nie było zdobywanie kolejnych tytułów naukowych, lecz pogłębianie znajomości języków klasycznych, aby poświęcić się studiom Ojców Kościoła. Kiedy ukończyłem naukę, poproszono mnie, abym został i objął katedrę historii starożytnego chrześcijaństwa. Idealny przedmiot do kultywowania studiów biblijnych i patrystycznych.

Reklama

Na początku 1980 r. został Ojciec kaznodzieją Domu Papieskiego. To było dla Ojca „drugie wyzwanie”. Jakie jest zadanie kaznodziei w Watykanie?

Zadaniem kaznodziei Domu Papieskiego jest głoszenie medytacji w obecności papieża, kardynałów i prałatów Kurii Rzymskiej oraz niektórych osób świeckich w każdy piątek okresu Adwentu i Wielkiego Postu. Raz w roku natomiast, w Wielki Piątek, w Bazylice św. Piotra kaznodzieja głosi kazanie w czasie liturgii upamiętniającej Mękę Pańską – papież przewodniczy liturgii, ale nie wygłasza homilii. Święty Jan Paweł II wybrał mnie na ten urząd na początku 1980 r., Benedykt XVI zatwierdził ten wybór w 2005 r., a papież Franciszek – w 2013 r. Uważam, że ten fakt jest znakiem pokory i świętości ostatnich papieży. W tym przypadku role są odwrócone – to papież znajduje czas (św. Jan Paweł II przez 25 lat), aby pójść i posłuchać prostego kapłana. Kiedyś Jan Paweł II opuścił moją piątkową medytację, ponieważ był w podróży apostolskiej w Ameryce Środkowej. Gdy spotkaliśmy się następnym razem, przeprosił mnie, że nie był na moim kazaniu. Czasami opowiadam ludziom ten fakt i dodaję: Czy zdarzyło ci się, że poszedłeś do swojego proboszcza, aby przeprosić go za nieobecność podczas homilii w poprzednią niedzielę?.

Jest Ojciec znanym autorem, także w Polsce, gdzie ukazało się już kilkadziesiąt książek Ojca. Jakie jest ich główne przesłanie?

Moje książki – obok tych o charakterze czysto naukowym – są w dużej mierze owocem mojego nauczania w Domu Papieskim. Nie mówię, że jest to gwarancja prawdy lub że papieże zatwierdzili wszystko, co powiedziałem, ale myślę, że gdyby to były herezje, nie pozwoliliby mi działać tak długo. Jakie przesłanie chcę przekazać? Żadnego osobistego, tylko niewyczerpane przesłanie Ewangelii, ożywione i wzbogacone przez rozważania doktorów i świętych Kościoła, czyli Tradycję. We wszystkich kazaniach, które wygłosiłem, jest wspólny element, lecz nie temat a osoba – Duch Święty. Było to nowe doświadczenie działania Ducha Świętego, tzw. chrzest w Duchu, które skłoniło mnie – jeszcze zanim zostałem mianowany kaznodzieją Domu Papieskiego – do odejścia od nauczania uniwersyteckiego i całkowitego poświęcenia się kaznodziejstwu. Od tamtego czasu zrozumiałem, że „to Duch daje życie”. Innymi słowy – że wszystko w Kościele: kaznodziejstwo, liturgia, duszpasterstwo, otrzymuje życie i skuteczność od Ducha Świętego. Bez Niego wszystko jest tylko ludzkim aktywizmem. To nie jest moje odkrycie – po soborze cały Kościół świadczy o tej prawdzie. Już w 1981 r. św. Jan Paweł II napisał: „Całe dzieło odnowy Kościoła, które Sobór Watykański II tak opatrznościowo zaproponował i zainicjował, może się dokonać tylko w Duchu Świętym, tzn. przy pomocy Jego światła i mocy”.

Kiedy w 2014 r. rozmawiałem z papieżem emerytem Benedyktem XVI, powiedział on znaczące słowa: „To, że Jan Paweł II był święty, przez lata wspólnej pracy stawało się dla mnie ciągle na nowo i coraz bardziej oczywiste”. Przez ćwierć wieku był Ojciec kaznodzieją Jana Pawła II. Czy i Ojciec odnosił takie wrażenie?

Byłem pod wrażeniem Jana Pawła II od pierwszej chwili, kiedy zobaczyłem, jak potrafił on na oczach całego świata, stale przed kamerami, być jednocześnie w obecności Boga – nigdy nie był przytłoczony przez rzeczy zewnętrzne. Widok, jak klęczy rano, przygotowując się do Mszy św., był dla mnie obrazem jego skupienia i głębokiego zjednoczenia z Bogiem. Podobnie jak Jezus, był „pochłonięty gorliwością o dom Boży” (por. J 2, 17), czyli o Kościół. W czasie jego długiej choroby nikt nigdy nie słyszał, żeby wypowiadał słowa rozgoryczenia czy lamentu. Nigdy nie zapomnę naszego ostatniego spotkania, po kazaniu wygłoszonym na 10 dni przed jego śmiercią. Poszedłem wówczas do jego apartamentu, gdzie słuchał przez radio mojej medytacji. Był to obraz „cierpiącego sługi”. Dla mnie to już jest świętość, a przecież zarówno za jego życia nie brakowało, jak i po śmierci nie brakuje cudownych znaków z nim związanych, które są pieczęcią Boga na życiu człowieka.

Obecnie mieszka Ojciec w klasztorze wspólnoty sióstr klauzurowych. Czy to następny etap w życiu Ojca – „etap kontemplacyjny”?

Zawsze odczuwałem potrzebę połączenia pracy kaznodziejskiej z rekolekcjami i modlitwą. Kiedy nie jeżdżę po świecie jako kaznodzieja, żyję i pełnię posługę kapłańską na rzecz małej wspólnoty klarysek kapucynek. Żyjemy w duchu tzw. reguły pustelni, napisanej przez św. Franciszka dla małych grup, które pragnęły poświęcić się wyłącznie kontemplacji. W czasie pandemii daje mi to możliwość ochrony przed zarażeniem, przebywam bowiem poza skupiskami ludzkimi. Udaję się tylko do Rzymu, aby głosić medytacje w Domu Papieskim.

Nie mogę nie zadać Ojcu jeszcze pytania: czym dla Ojca jest wyniesienie do godności kardynała?

Przyjąłem tę nieoczekiwaną nominację ze zdziwieniem. Myślę, że jest to uznanie znaczenia słowa Bożego w życiu Kościoła, a nie mojej osoby. Biorąc pod uwagę mój wiek i czysto honorowy charakter mojej nominacji, nie sądzę, żeby wiele zmieniło się w moim życiu. Tak długo, jak Bóg da mi siłę, będę głosił słowo Boże, również na piśmie. Nowy tytuł zwiększy moje zaangażowanie, we wspieranie posługi Ojca Świętego modlitwą i słowem. Chciał on, abym nadal był kaznodzieją Domu Papieskiego, a Adwent to dla mnie czas głoszenia medytacji.

2020-11-25 11:05

Ocena: +10 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież do kapucynów: angażujcie się w ewangelizację Europy

[ TEMATY ]

papież

ewangelizacja

kapucyni

papież Franciszek

Grzegorz Gałązka

Do radości, która jest programem życiowym zachęcił papież Franciszek kapucynów, z włoskiej prowincji Marche, z którymi spotkał w czwartek, 10 października.

Przestrzegł zakonników przed postawą ciągłego, duchowego niezadowolenia, która prowadzi do złego samopoczucia. W ten sposób można czuć się ciągle prześladowanym i stale narzekać. Taka postawa przeczy potrzebie nieustannego nawracania się, do której wzywa nas Bóg. Należy więc ciągle dążyć do pokory, która jest owocem nawrócenia. Ona także pomaga w przezwyciężaniu pokusy klerykalizmu, która czyha na każdego duchownego.

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

By uczcić Maryję jako naszą Królową

2024-05-02 21:01

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Królowa Polski

BPJG

Kiedy myślimy o Królowej, to raczej przychodzi nam na myśl zmarła niedawno królowa Elżbieta, ewentualnie królowa Belgii, Hiszpanii, Szwecji, może jeszcze Norwegii. Tylko wprawnie śledzący politykę światową potrafią wymienić więcej państw, które są monarchiami. Aż trudno uwierzyć, że Kościół zaprasza nas, byśmy 3 maja świętowali Uroczystość Królowej Polski.

Od czasów rozbiorów Polska nie ma już króla, a tymczasem my gromadzimy się, by czcić Maryję jako naszą Królową. I chociaż od 1656 roku Maryja stała się Królową Polski, to dziś pewnie już nie wielu identyfikuje się z tym tytułem. I mimo, iż króluje z wysokości jasnogórskiego tronu, to jednak jest z nami jak Matka ze swoimi dziećmi. Pragnie być blisko naszych radości i smutków. Jak Matka chce z nami dzielić przeciwności losu, samotność, niezrozumienie. Pragnie również uczyć nas wrażliwości i dobroci, byśmy zatroskani o własne potrzeby nie zapominali, że obok nas są inni, którym należy pomóc.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję