Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Polacy z Solecznik

O polskiej partii działającej na Litwie, a także o polskich szkołach i ratowaniu zabytków ze Zdzisławem Palewiczem, merem Samorządu Rejonu Solecznickiego rozmawia Leszek Wątróbski

Niedziela szczecińsko-kamieńska 36/2019, str. 5-7

[ TEMATY ]

wywiad

Leszek Wątróbski

Pomnik Adama Mickiewicza w centrum miasta

Pomnik Adama Mickiewicza w centrum miasta

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

LESZEK WĄTRÓBSKI: – Rejon Solecznicki to jeden z 60 samorządów położony w południowo-wschodniej części republiki litewskiej.

ZDZISŁAW PALEWICZ: – Rejon nasz położony jest w powiecie wileńskim. Od północy i zachodu graniczymy z rejonem orańskim oraz rejonami wileńskim i trockim. Od wschodu i południa z Białorusią (obwód grodzieński). Charakterystyczną cechą rejonu solecznickiego jest jego zalesienie. Największym masywem leśnym jest tu Puszcza Rudnicka. W XV-XVII wieku puszcza ta była miejscem polowań królewskich. Właśnie tam odbywały się spotkania króla Zygmunta Augusta z Barbarą Radziwiłłówną.

– Ziemię solecznicką zamieszkuje ok. 33 tys. mieszkańców…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– … co czyni z nas rejon ze średnią liczbą ludności w republice. Gęstość zaludnienia – 26,5 osób na km kw., co stanowi dwukrotnie mniej niż średnio na Litwie. Polacy stanowią 79% mieszkańców rejonu, 9,4% to Litwini, 5,8% – Rosjanie, 3,8% – Białorusini oraz 1,4% – inne narodowości. Obszarowo zaś zaliczamy się do jednego z największych samorządów. Wyznaniowo najwięcej jest tu katolików. Są też prawosławni i staroobrzędowcy oraz 13 kościołów katolickich i 3 cerkwie prawosławne, w tym jedna staroobrzędowa w Gaju k. Jaszun.

– Kto rządzi Waszym Rejonem? Ilu macie radnych i jakie opcje polityczne?

– Rejonem zarządza Rada Rejonu licząca 25 radnych, w tym 20 reprezentujących Akcję Wyborczą Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin. Taką oficjalną nazwę nosi nasza polska partia działająca na Litwie. Mamy też kilku radnych innych opcji. Nasze obrady oraz wszystkie inne oficjalne sprawy prowadzone są po litewsku – w języku państwowym. Polacy wygrywają jednak wybory w rejonie nieprzerwanie od 1995 r.

Reklama

– Jak wygląda szkolnictwo w Waszym Rejonie?

– Na terytorium rejonu funkcjonuje 36 samorządowych placówek oświatowych: 13 gimnazjów, 6 szkół podstawowych, szkoła centrum wielofunkcyjna, szkoła specjalna, 10 przedszkoli, uniwersalne centrum wielofunkcyjne, 3 szkoły muzyczne, szkoła sportowa oraz 4 szkoły administrowane przez Ministerstwo Oświaty, Nauki i Sportu: 2 gimnazja i 2 szkoły podstawowe. Niezależnie od tego, kto aktualnie rządzi na Litwie, to niestety empatii do Polaków jest za mało. Są też na szczęście inne, dobre przykłady współpracy litewsko-polskiej. Generalnie jednak wielu polityków chce, aby polskie szkolnictwo było jak najsłabsze, a polskich szkół jak najmniej, by dzieci polskie chodziły do szkół litewskich. My bronimy polskich szkół i cieszymy się z tego, co udało się nam osiągnąć. Chcemy, aby polskie szkoły były dobrze wyposażone w pomoce naukowe. Jest o co walczyć. Musimy dbać o zachowanie polskiej tożsamości narodowej: kultury, oświaty i języka ojczystego.

– Ważna jest także troska o przeszłość i zabytki kultury polskiej, na której buduje się świadomość i tożsamość narodową…

– W naszym rejonie jest sporo takich zabytków. Większość z nich uznać można za ważne dla naszej spuścizny narodowej. O te zabytki najbardziej jednak troszczymy się my sami. Osobiście uważam, że dbanie o spuściznę narodową jest dziś szczególnie ważne. Moja filozofia życia, to zachowanie tych zabytków dla następnych pokoleń. Troska bowiem o pamięć narodową buduje ducha. Gdyby nie nasza działalność, to tych wszystkich polskich zabytków mogłoby już dzisiaj nie być.

– Waszym największym sukcesem w zachowaniu zabytków rejonu jest odbudowa pałacu Balińskich w Jaszunach.

– Ten pałac, to kawał naszej wspólnej historii. Zbudowano go w 1824 r. i do czasów II wojny światowej mieszkali tam wielcy Polacy. Pałac ten był historyczną siedzibą rodową Radziwiłłów, a potem Balińskich. Bywali tam m.in.: Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki i bracia Śniadeccy. Tu wreszcie, po upadku powstania listopadowego i styczniowego oraz zamknięciu Uniwersytetu Wileńskiego, rodziła się myśl narodowa. Warto ponadto wiedzieć, że dworków szlacheckich w naszym rejonie było ponad 20. A pałac w Jaszunach promieniował na wszystkie okoliczne dwory duchem narodowym. Obecnie mieści się tu filia Centrum Kultury Samorządu Rejonu Solecznickiego. Jest też muzeum i piękna sala koncertowa oraz kilka wystawowych.

– Drugim Waszym sukcesem jest renowacja ruin na terenie Republiki Pawłowskiej znajdującej się w pobliżu Turgiel we wsi Merecz…

– Jest to naprawdę wielki ewenement na skalę Europy. Jeszcze nie tak dawno, wszystko było tam zarośnięte. Ludzie zaczynali zapominać, a temat praktycznie przestał istnieć. Republika Pawłowska powstała w XVIII wieku i była słynna na całą Europę. Obejmowała obszar ponad 3 tys. ha i miała własną konstytucję, herb, pieniądze, swoisty parlament, skarb, kasę samopomocy, szkołę itd. Jej prezydent ks. Paweł Ksawery Brzostowski zniósł na terenie swych posiadłości pańszczyznę, a ziemię rozdał chłopom, wprowadzając spłaty tytułem wykupu. Dbał też o życie, kulturę i oświatę wszystkich swoich mieszkańców. Był ponadto tłumaczem i wydawcą wielu książek i broszur. Republika istniała prawie 30 lat. Odbudowa z ruin zaczęła się w tym samym czasie, co pałacu w Jaszunach. Byłem wtedy wicemerem. Zaczęło się od idei i samego pomysłu. Potem był pomnik i napis, a po nich porządkowanie samego terenu. Na końcu odbudowaliśmy kapliczkę z Chrystusem niosącym krzyż, lodownię. Są też plany na przyszłość. Spoglądając dzisiaj na osiągnięcia Republiki Pawłowskiej z perspektywy minionego czasu, zaczynam się zastanawiać nad rolą jednostki. Twórcą tego samorządu był młody ksiądz liczący przy jego tworzeniu 28 lat, z bogatego rodu. Republikę Pawłowską odwiedzali liczni goście m.in.: Józef Wybicki, autor polskiego hymnu czy dobry znajomy ks. Pawła Brzostowskiego – król Stanisław August Poniatowski. Polski król chciał skorzystać ze wszelkich doświadczeń zdobytych przez twórcę Republiki Pawłowskiej. Warto też wiedzieć, że konstytucja Republiki Pawłowskiej została uchwalona jeszcze przed Konstytucją 3 Maja. Dodam jeszcze, że wojsko Republiki Pawłowskiej wspierało Powstanie Kościuszkowskie, zatrzymując armię carską przez dłuższy czas.

– Kolejne zabytki odbudowane na terenie Waszego Rejonu to renesansowy zameczek w Narwiliszkach oraz solecznicki Pałac hrabiów Wagnerów…

– Zamek położony jest na południowy-wschód od Wilna nad granicą z Białorusią, wzmiankowany już w roku 1586. Jego właściciel przekazał w 1617 r. część swego majątku karmelitom bosym, którzy zbudowali tam kościół i klasztor. Po zakończeniu powstania listopadowego w roku 1831, Rosjanie zamknęli klasztor, tworząc w budynkach kwatery dla żołnierzy, a kilkanaście lat później otworzono w nim rolniczą szkołę dla dziewcząt. Odbudowę zameczku rozpoczęliśmy jako pierwszą, jeszcze w końcu lat osiemdziesiątych. To jest dziś naprawdę niesamowite miejsce. Można tam przechodzić terapię ciszą. Kilka metrów za kościołem i cmentarzem znajduje się granica państwa. A tam już inny kraj... Pałac hrabiów Wagnerów zbudowany został w 1874 r. Jest dziś ozdobą naszego miasta, w którym swój przybytek znalazły muzy. Mieści się tu dziś bowiem Szkoła Sztuk Pięknych im. Stanisława Moniuszki. W przestronnym holu, naprzeciwko wejścia, znajdują się szerokie, drewniane wiekowe schody prowadzące na piętro. A tam znajduje się najpiękniejsza pozłacana sala kameralna nazywana też „złotą”, w której odbywają się koncerty.

– Porozmawiajmy jeszcze o Waszych staraniach o niematerialną kulturę.

– W rejonie istnieją liczne dawne i piękne tradycje kulturalne. Organizowane są tu Zapusty, Noce Świętojańskie, Dożynki, święto folkloru „Pieśń znad Solczy”, Dni Gmin itd. Największą imprezą reprezentacyjną w rejonie są Dożynki.

– Widząc osiągnięcia i sukcesy Rejonu Solecznickiego, nie mogę nie zapytać o Waszych sojuszników, ale i o wrogów…

– Najważniejszym naszym sojusznikiem jest Kościół. Współpracujemy z wieloma kapłanami. Kościół przecież kształtował naszą świadomość narodową i budował przez wieki na tym terenie polskość. Pamiętać jednak trzeba, że Kościół to ogromna siła budująca wszelkie wspólnoty, w tym i naszą samorządową. Pomaga nam również Polska. Tam mieszkają przecież nasi rodacy. Tam znajduje się nasze duchowe bogactwo, nasza macierz i nasza ojczyzna. A o matce mówić źle nie można. Tak naucza nas Pięć Prawd Polaków, odwołujących się do najważniejszych dla nas wartości: narodu, wiary, braterstwa, służby i ojczyzny. Polska nam obiektywnie bardzo dużo pomaga. Otrzymujemy rządowe wsparcie na wybrane remonty. I dlatego jesteśmy wdzięczni za wszelką pomoc.

– Dziękuję za rozmowę. Raz jeszcze gratuluję osiągnięć i życzę zdrowia, aby mógł Pan kontynuować pracę samorządową dla zbliżenia Litwy i Polski.

2019-09-03 13:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Strażnicy „przestarzałych wartości”

Niedziela Ogólnopolska 12/2016, str. 36-37

[ TEMATY ]

wywiad

rozmowa

Grzegorz Boguszewski

Edmund Muszyński

Edmund Muszyński

Z Edmundem Muszyńskim i Mirosławem Widlickim o nowym szturmie na PAST-ę i walce o ideały Armii Krajowej rozmawia Wiesława Lewandowska

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Jest Pan, Panie Prezesie, jednym z nielicznych już, niestety, przedstawicieli pokolenia Armii Krajowej...

EDMUND MUSZYŃSKI: – Jednym z ostatnich i coraz bardziej bezsilnych, nie tylko z powodu stanu zdrowia. Bardzo martwi mnie stan naszego AK-owskiego środowiska. Choć jest w nim wciąż jeszcze wielu ludzi prawdziwych, doskonale czujących przesłanie Armii Krajowej, to jestem bardzo zniesmaczony postawą tych, którzy od kilku już lat decydują o naszym Światowym Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Tak naprawdę trudno mi powiedzieć, kim są ci ludzie, bo na pewno nie rozumieją słów: „Bóg, Honor i Ojczyzna”.

– Kim zatem są dzisiejsi członkowie Światowego Związku Żołnierzy AK?

MIROSŁAW WIDLICKI: – W ostatnich latach rzeczywiście coraz trudniej to określić. I takie pytania zadają nam członkowie terenowych kół AK. Sprawa była oczywista w latach 90. ubiegłego wieku, gdy żyło jeszcze wielu dowódców AK, gdy wszyscy dobrze się znali i na ogół znali swoją przeszłość. Po 2000 r. szeregi poszerzały się o wolontariuszy – takich jak ja – niekombatantów, ale przybywało też członków kombatantów, których nie miał kto weryfikować i którzy następnie trafiali do władz różnych szczebli, również do Zarządu Głównego.

– Czy częste są dziś życiorysy AK-owskie niedostatecznie uwierzytelnione?

M. W.: – To przykre, ale krążą takie opinie, a te przypadki, nawet jeśli nie są zbyt częste, to i tak podważają wiarygodność całego związku. Poza tym w ostatnich latach, w czasach docierającej do nas liberalizacji, można zaobserwować odchodzenie związku od swoich ideałów. Gdy pan prezes Muszyński napisał piękną „Preambułę” do naszego statutu (aby przeciwstawić się tej liberalizacji), wywołało to protesty, Zarząd Główny przegłosował odrzucenie „Preambuły”.

– Dlaczego?

M. W.: – Dlatego, że była zbyt „bogoojczyźniana”, a teraz to nie na czasie. Dwadzieścia lat temu taka reakcja byłaby nie do pomyślenia. Bardzo więc stępiła się ta szczególna czujność, nawet w ludziach powołujących się na etos AK, a niedługo już nie będzie tych, którzy dziś starają się tę czujność budzić...

– Światowy Związek Żołnierzy AK stara się jednak przekazać swą wartę następnemu pokoleniu, poprzez tzw. członków nadzwyczajnych...

M.W.: – Ludzie młodsi, niekombatanci, jeśli deklarują przywiązanie do wartości i etosu Armii Krajowej i chcą czynnie i całkowicie bezinteresownie pracować w związku, by zaszczepić ten etos szczególnie w młodym pokoleniu, otrzymują status członka nadzwyczajnego – bez praw wyborczych. Po roku działalności i pozytywnej opinii prezes okręgu ma prawo nadać im status członka zwyczajnego – z prawami wyborczymi, lecz oczywiście bez uprawnień kombatanckich. Taki właśnie status ja posiadam. Mimo że jestem z młodszego pokolenia, to podobnie jak pan prezes Muszyński ubolewam nad odchodzeniem (mam nadzieję, że to wyjątki) od Boga, ale i z honorem jest różnie.
E. M.: – Niedawno byłem bardzo zdumiony tym, że kilka osób przyjęło medale zasługi od... prezydenta Niemiec. Choć tego nie nagłaśniano.
M. W.: – Prezydent Niemiec wręczył te odznaczenia powstańcom warszawskim, odpowiednio dobranym członkom naszego związku. Naszym zdaniem, przyjmowanie ich było co najmniej dwuznaczne moralnie i mogło budzić niesmak.
E. M.: – Ja z zasady odmawiałem przyjmowania odznaczeń. Przyjąłem tylko Krzyż Armii Krajowej i Krzyż Partyzancki.

– Kiedy, Panów zdaniem, zaczęły się te „budzące niesmak” zmiany?

E. M.: – Moim zdaniem, widać je wyraźnie od czasu, gdy w Polsce zaczęli rządzić liberałowie, czyli Platforma Obywatelska. Wcześniej nikt w naszym środowisku nie ośmielał się kwestionować wartości, z których wyrasta etos AK. Nagle okazało się, że wszystko można wyśmiać, nawet splugawić, a w najlepszym razie przemilczeć.
M. W.: – Dwa lata temu pewna szkoła przyjęła imię jednego z naszych bohaterów lotników i... na jej sztandarze zabrakło słowa „Bóg”, jest tylko „Honor i Ojczyzna”. Komuś przyszło do głowy, żeby tak ocenzurować sztandar.

– Pytaliście, dlaczego tak się stało?

E. M.: – Nie miał kto zadać tego pytania, bo na uroczystość nawet nas nie zaproszono. Może dlatego, że byśmy tam tylko przeszkadzali jako strażnicy „przestarzałych wartości”.
M. W.: – Po prostu atmosfera poprawności politycznej trafiła pod strzechy. Decyzję w tej konkretnie sprawie najprawdopodobniej podjęli sami nauczyciele tej szkoły, może rodzice, a w najmniejszym stopniu młodzież.

– Kłopoty z wypełnianiem misji ŚZŻAK nie polegają więc dziś tylko na tym, że odchodzą już ci, którzy swym życiem zaświadczali, czym jest hasło: „Bóg, Honor i Ojczyzna”...

M. W.: – Faktem jest, że jeszcze kilkanaście lat temu, kiedy wśród nas była większa liczba dowódców o niekwestionowanym autorytecie, łatwiej było wypełniać tę patriotyczną misję w obronie najważniejszych polskich wartości.
E. M.: – Istotnie, od kilkunastu lat nie tylko na tym polegają nasze kłopoty. Wystarczy tu przypomnieć perturbacje z zakładaniem Fundacji Polskiego Państwa Podziemnego, która miała być materialną bazą dla działalności ŚZŻAK. Kiedy zaczynaliśmy powoływać fundację w roku 1998, było jeszcze całkiem uczciwie...

– Co to znaczy?

E. M.: – Założycielami fundacji mieli być pospołu Światowy Związek Żołnierzy AK i warszawski Urząd Wojewódzki. W końcu jednak jedynym fundatorem został nasz związek. Tak się złożyło, że wybrano mnie na pierwszego prezesa fundacji. To było w czasie, kiedy kończyły się rządy Jerzego Buzka, a AWS tracił poczucie bycia partią uczciwą. Przygotowałem wtedy projekt statutu, potem kolejne, których z jakiegoś powodu długo nie chciano zaakceptować w Krajowym Rejestrze Sądowym. W końcu, po pokonaniu licznych kłód pod nogami, we wrześniu 1999 r. statut został zarejestrowany. Fundacja mogła więc wreszcie przyjąć darowiznę – czyli przejąć budynek PAST-y. Ale to nie koniec kłopotów. Prawdziwa walka dopiero się zaczęła.

– Zaczęła się nowa walka o PAST-ę?

E. M.: – Tak, i to równie zacięta jak ta w 1944 r. Od początku było jasne, że ktoś za wszelką cenę chce nam uniemożliwić przejęcie PAST-y, czyli jej nieodpłatne scedowanie przez Skarb Państwa na rzecz naszej fundacji. Państwo musiało wypłacić sowite odszkodowanie firmie do tej pory administrującej tym budynkiem tylko w zamian za to, że nie będzie ona pretendowała do tytułu własności. O ile pamiętam, było to 960 tys. zł – ostatnie pieniądze, które miał do dyspozycji premier Buzek przed podaniem się do dymisji.
M. W.: – Gdyby nie to odszkodowanie, sprawa przez lata toczyłaby się w sądach, a z darowizny na rzecz naszego związku nic by nie wyszło. I tamta firma nadal by sobie pasożytowała na budynku PAST-y, podobnie jak czyniło to w innych miejscach wiele pokomunistycznych firm.

– Można powiedzieć, że to pan prezes Muszyński ponownie odbił PAST-ę?

M. W.: – Jak najbardziej, choć dzisiaj wielu się do tego przyznaje...
E. M.: – ...a nie mają nawet bladego pojęcia, jak ostro wtedy było. Po zarejestrowaniu statutu zaczęła się wojna podjazdowa – i to na wielu frontach – mająca nam uniemożliwić przejęcie PAST-y. W urzędzie wojewódzkim zadziałał ktoś wpływowy; urzędnicy zaczęli mnożyć trudności, zwłaszcza wicedyrektor wydziału gospodarki ziemią i geodezji, który aby rzecz maksymalnie utrudnić, przygotował specjalne plany geodezyjne wręcz uniemożliwiające przekazanie nam działki, na której stoi budynek PAST-y.
M. W.: – Działkę podzielono na dwie części – umyślnie w taki sposób, że część budynku PAST-y z windą wydzielono i przypisano do działki sąsiedniej! Chciano tak skomplikować sytuację prawną, by uniemożliwić, a co najmniej na bardzo długo odwlec przekazanie budynku Związkowi AK. To wszystko by się powiodło – bo ten chytry zabieg utrzymywano w ścisłej tajemnicy – gdyby nie to, że jedna z wysokich urzędniczek uczciwie ostrzegła pana prezesa Muszyńskiego, że coś takiego się kroi.
E. M.: – To prawda. Nikomu o tym nie mówiłem, ale wtedy zacząłem osobiście atakować wojewodę. Umowę przekazania darowizny, oczywiście, przedłożyłem wcześniej radcom prawnym w Ministerstwie Skarbu Państwa. Nikt tam nie miał żadnych zastrzeżeń. Pojawiły się one potem nagle – zaczęto domagać się od nas kolejnych bezsensownych dokumentów.
Do końca nie byliśmy pewni, czy podpisanie umowy w ogóle kiedykolwiek nastąpi, gdyż targi były niezwykle ostre. Strona przeciwna – na dobrą sprawę nie wiadomo kogo reprezentująca, nieżyczliwa – do końca miała chyba nadzieję, że do tego podpisania, mimo wcześniejszych uzgodnień, jednak nie dojdzie. Pomogły wspierające nas działania dyrektor Wydziału Skarbu Państwa i Przekształceń Własnościowych Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego Bożeny Grad, a szczególnie szefa Kancelarii Premiera Buzka ministra Mirosława Koźlakiewicza; przyszło polecenie od premiera, aby pan wojewoda podpisał dokument. To było 10 listopada 1999 r.

– Miał Pan wówczas wielką satysfakcję, poczucie zwycięstwa?

E. M.: – Tak, ale to poczucie trwało krótko, ponieważ już następnego dnia nie dostąpiłem zaszczytu uroczystego przejęcia budynku z rąk premiera Buzka... PAST-ę przejmował ówczesny prezes Światowego Związku Żołnierzy AK płk Stanisław Karolkiewicz, sam. Mnie zignorowano... Mimo że przecież byłem prezesem zarządu fundacji, adresatem całej korespondencji w tej sprawie, mimo że – powiem nieskromnie – przez wiele miesięcy sam walczyłem o PAST-ę.

– Cóż, taki zawsze był w Polsce los prawdziwych, najbardziej zasłużonych AK-owców, Panie Prezesie.

E. M.: – Pozostała mi tylko satysfakcja, że się udało, bo sam najlepiej wiem, że mogło się nie udać.

– Ale zasłużył Pan chyba na wdzięczność AK-owskiego środowiska?

E. M.: – No właśnie, najsmutniejsze jest, że tego nie jestem pewien...
M. W.: – Obydwaj z Prezesem jesteśmy w komisji statutowej związku i tak się składa, że wszystkie nasze najważniejsze poprawki do statutu zostały w głosowaniu odrzucone, m.in. wprowadzenie do statutu „Preambuły” i przywrócenie może nie Rady Naczelnej, ale Rady Starszych (złożonej z kilku powszechnie szanowanych kombatantów), która dbałaby o kręgosłup moralny związku i zabierałaby głos w sprawach ważnych dla Polski, którego dziś brakuje.
E. M.: – A ja mimo wszystko nie tracę nadziei, że w Światowym Związku Żołnierzy Armii Krajowej zajdzie jakaś dobra zmiana.

* * *

CZYTAJ DALEJ

Nowi kanonicy

2024-03-28 12:00

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Karol Porwich/Niedziela

Podczas Mszy Krzyżma bp Tadeusz Lityński wręczył nominacje i odznaczenia kapłanom diecezji. Życzenia otrzymali również księża, którzy obchodzą w tym roku jubileusze kapłańskie.

Pełna lista nominacji, odznaczeń i jubilatów.

CZYTAJ DALEJ

Zatęsknij za Eucharystią

2024-03-28 23:37

Marzena Cyfert

Mszy Wieczerzy Pańskiej przewodniczył bp Maciej Małyga

Mszy Wieczerzy Pańskiej przewodniczył bp Maciej Małyga

Tęsknimy za różnymi rzeczami (…) Czy kiedyś jednak tęskniłem za przyjęciem Komunii świętej? To jest chleb pielgrzymów przez świat do królestwa nie z tego świata – mówił bp Maciej Małyga w katedrze wrocławskiej.

Ksiądz biskup przewodniczył Mszy Wieczerzy Pańskiej. Eucharystię koncelebrowali abp Józef Kupny, bp Jacek Kiciński oraz kapłani z diecezji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję