Reklama

Zakonnik Niepokorny

Kim jest 100-letni franciszkanin, którego polska prasa komunistyczna nazwała „porywaczem na światową skalę”, a któremu życie zawdzięcza 150 sierot, syberyjskich zesłańców?

Niedziela Ogólnopolska 36/2019, str. 26

Archiwum Wydawnictwa Franciszkanów Bratni Zew

Warszawa, Pałac Prezydencki, 11 listopada 2007 r. Na pierwszym planie: prezydent RP Lech Kaczyński, o. Łucjan Królikowski OFMConv – odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski – i Anna Walentynowicz

Warszawa, Pałac Prezydencki, 11 listopada 2007 r. Na pierwszym planie: prezydent RP
Lech Kaczyński, o. Łucjan Królikowski OFMConv – odznaczony Krzyżem Komandorskim
Orderu Odrodzenia Polski – i Anna Walentynowicz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

A myśmy szli i szli – dziesiątkowani!/ Przez tajgę, stepy – plątaniną dróg!/ (...) Aż Wolną Polskę raczył wrócić Bóg!” – te słowa z „Marszu Sybiraków” Mariana Jonkajtysa streszczają życiorys bohatera poniższego tekstu i jego podopiecznych – sierot z Tengeru.

Zawierucha wojenna

Łucjan Królikowski urodził się 7 września 1919 r. Do zakonu franciszkanów wstąpił w Niepokalanowie. W 1939 r. udał się na studia do Lwowa, ale już rok później został aresztowany przez NKWD i wywieziony na Syberię. Wolność przyniósł mu układ Sikorski-Majski z 1941 r., który gwarantował „amnestię” dla Polaków. Ojciec Łucjan z trudem przedostał się do Buzułuku, gdzie stacjonował sztab Armii Andersa. Wraz z nią przemierzył Kazachstan, Uzbekistan i Kirgizję. Później ukończył szkołę podchorążych i dotarł do Persji i Iraku.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Studia teologiczne

Nadal jednak chciał być zakonnikiem, nie żołnierzem. Wiosną 1943 r. dotarł do Bejrutu, gdzie rozpoczął studia teologiczne. Ukończył je i otrzymał święcenia kapłańskie. W czerwcu 1947 r. wypłynął do Afryki Równikowej, gdzie podjął pracę wśród polskich dzieci w Tengerze (przebywały tam dzieci z matkami oraz sieroty, które NKWD wywiozło na Sybir – te, które ocalały, zostały uratowane przez Armię Andersa). Po okropieństwach Syberii małym tułaczom osiedle położone niedaleko równika wydawało się rajem.

Dzieci o. Łucjana

Reklama

Szczęście nie trwało jednak długo. Kiedy w 1949 r. Międzynarodowa Organizacja Uchodźców postanowiła zlikwidować polskie obozy w Afryce, a dzieci odesłać do komunistycznej Polski, o. Łucjan zdecydował, by wraz z nimi wyemigrować do Kanady. Na początku czerwca 1949 r. prawie 150 polskich sierot wyruszyło z Afryki.

W Kanadzie o. Łucjan był prawnym opiekunem dzieci, zajmował się także ich edukacją i wychowaniem. Tymczasem w Polsce komuniści wpadli w szał. Do próby odzyskania sierot chciano wykorzystać nawet ONZ. Na próżno – dzieci o. Łucjana były już wolne.

Miłość

Można zadać sobie pytanie: Skąd ta chęć bezinteresownej pomocy? Sam o. Łucjan udziela najlepszej odpowiedzi: „Życie człowieka jest grą, sztuką, realizacją Boskiego utworu, który nosi tytuł: miłość. Ona jest tak wpleciona w życie, że stanowi pobudkę ludzkich myśli, słów, czynów i działań. Miłość, która nie skrzywdzi biednego, bezbronnego jak dziecko, nie zerwie kwiatka, by go za chwilę podeptać, ani nie zgładzi psa czy kota”.

Kanada i USA

Wśród Polonii w Kanadzie o. Łucjan Królikowski posługiwał do 1966 r. Później pracował w programie radiowym w USA. Obecnie mieszka nadal w USA, we franciszkańskim klasztorze w Chicopee. Choć 7 września 2019 r. kończy 100 lat, wciąż spotyka się ze swoimi dawnymi podopiecznymi. W 2007 r. Prezydent RP wręczył mu Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, a w 2012 r. został odznaczony Orderem Uśmiechu. Podczas wręczania tego ostatniego śpiewano mu już nie „Sto lat”, ale „Dwieście lat”, kiedy tradycyjnie wychylał kielich z sokiem z cytryny.

2019-09-03 13:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Błogosławione w Braniewie – bolesne męczennice komunizmu

2025-05-30 19:30

[ TEMATY ]

Braniewo

siostry katarzynki

beatyfikacjia

Red

Miały od 26 do 64 lat. Ginęły po kolei – w ciągu kilku miesięcy 1945 roku. Dlatego, że do końca pozostały z dziećmi - sierotami, z pacjentami w szpitalu, z osobami starszymi, które nie miały rodzin ani opieki. Z tymi wszystkimi, którzy nie byli w stanie się bronić ani uciekać przed Armią Czerwoną, która brutalnie wkroczyła wtedy na Ziemię Warmińską. Czy można zrozumieć postępowanie sióstr katarzynek?

Pracowały na całej Warmii, w różnych domach zakonnych i w różnych miejscach: domach dziecka, szpitalach, ośrodkach opieki. Gdy żołnierze sowieccy zaczęli zajmować te ziemie, ludzie zaczęli się masowo ewakuować. Nie mogło być na tych ziemiach dzieci, które nie miały rodziców, chorych bez własnych rodzin czy najstarszych mieszkańców. Takich osób nie opuściły jednak siostry katarzynki. Mimo że były przez czerwonoarmistów bite, gwałcone, torturowane – na przykład w szpitalnej piwnicy, gdzie szukały schronienia wraz ze swymi podopiecznymi. Te, które zostały wtedy z pacjentami, były wielokrotnie wykorzystywane przez Sowietów. Niektóre więziono, a potem zesłano w głąb ZSRR. Pracowały w łagrach, zmarły z wycieńczenia. Siostra, która zorganizowała ewakuację dzieci – zgromadziła je w grupie na dworcu kolejowym, sama zaś poszła szukać dla nich wody i pożywienia. Żołnierz Armii Czerwonej zastrzelił ją, gdy tylko wyszła na zewnątrz. Były siostry, które zginęły wskutek ciągnięcia ich za samochodem po ulicach Kętrzyna. Po zajęciu Gdańska przez Sowietów pod koniec marca 1945 r. rozpoczęły się mordy, grabieże i gwałty na miejscowej ludności. Ofiarą napaści padły też siostry katarzynki, które znalazły się w mieście po przymusowej ewakuacji macierzystego domu w Braniewie. Jak podaje KAI, 58-letnia siostra Caritina Fahl, nauczycielka i ówczesna wikaria generalna Zgromadzenia, ze wszystkich sił starała się bronić młodsze siostry przed gwałtem. Została straszliwie pobita, zmarła po kilku dniach. Takie były ich losy.
CZYTAJ DALEJ

Papież Franciszek nie wypoczywał tu nigdy. Czy Leon XIV wróci do urlopowej tradycji?

Czwartkowa, niezapowiedziana wizyta papieża Leona XIV w podrzymskiej letniej rezydencji w Castel Gandolfo rozbudziła w tym miasteczku nadzieje na przywrócenie tradycji papieskich wakacji. Franciszek nie wypoczywał tam nigdy, a Pałac Apostolski, do którego nie jeździł, zamieniono w 2016 r. na muzeum.

Przez 12 lat pontyfikatu Franciszek nigdy nie był tam na urlopie.
CZYTAJ DALEJ

Dziękowali za 10 lat kapłaństwa

2025-05-31 09:14

Magdalena Lewandowska

Pamiątkowe zdjęcie z rodzicami i bp. Jackiem Kicińskim.

Pamiątkowe zdjęcie z rodzicami i bp. Jackiem Kicińskim.

– Być znakiem Bożej Miłości – to jest zadanie kapłana – mówił do jubilatów o. bp Jacek Kiciński.

Czterech kapłanów archidiecezji wrocławskiej – ks. Łukasz Romańczuk, redaktor odpowiedzialny Niedzieli Wrocławskiej, ks. Piotr Rozpędowski, ks. Tomasz Latawiec i ks. Wojciech Buźniak – świętowali w katedrze wrocławskiej jubileusz 10-lecia kapłaństwa. Uroczystej Eucharystii przewodniczył o. bp Jacek Kiciński, który bezpośrednio przed święceniami przygotowywał jubilatów do kapłaństwa przez rekolekcje. W asystę i oprawę Mszy św. włączyła się także młodzież z Diecezjalnego Duszpasterstwa Młodzieży, której duszpasterzem jest ks. Piotr Rozpędowski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję