Reklama

Modlitwa

Siła modlitwy

Modlitwa to najważniejsza forma rozmowy, do jakiej zdolny jest człowiek. To rozmowa, która dosłownie ratuje nam życie. To rozmowa, której nie zastąpią nawet tysiące godzin rozmów z najmądrzejszymi i najbardziej kochającymi ludźmi

Niedziela Ogólnopolska 44/2017, str. 36-37

[ TEMATY ]

wiara

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wielcy ludzie tego świata zwykle nie mają dla nas czasu. Bóg nie jest do nich podobny. On ma dla nas czas nieustannie – w dzień i w nocy. Gdy zdamy sobie sprawę, że Pan wszechświata chce z nami osobiście rozmawiać, modlitwa przestanie być obowiązkiem, a stanie się przywilejem.

Spotkanie na szczycie

Modlitwa to najważniejsza forma rozmowy, do jakiej zdolny jest człowiek. To rozmowa, która dosłownie ratuje nam życie. To rozmowa, której nie zastąpią nawet tysiące godzin rozmów z najmądrzejszymi i najbardziej kochającymi ludźmi. Modlitwa to trwanie przy Bogu, który nas w pełni rozumie, który nieomylnie wyjaśnia nam sens życia i który w każdej sytuacji wskazuje nam najlepszą, najbardziej błogosławioną ze wszystkich możliwych dróg życia. Modlitwa to czułe spotkanie z Miłością. Modlitwa to spotkanie z Kimś najważniejszym. To rozmawianie z Tym, który nas stworzył, który nas we wszystkim rozumie, który objawia się jako Abba – serdeczny Tatuś, który kocha mocarną miłością ojcowską i najczulszą miłością macierzyńską.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rozmowy z ludźmi i rozmowy z Bogiem

Reklama

Rozmawianie to jeden z głównych elementów naszej codzienności. Jednak nie każda rozmowa jest wartościowa. Nie każda służy naszemu dobru czy dobru drugiej osoby. Niektóre rozmowy smucą, osłabiają i odbierają radość. Rozmawiać można z bardzo różnych powodów. Czasem rozmawiamy z kimś po to, by się czegoś dowiedzieć, by prosić o pomoc czy żeby wesprzeć tego, kto nie radzi sobie z życiem. Niektóre nasze rozmowy bywają powierzchowne, zbędne, a nawet grzeszne. Podobnie nie każda rozmowa z Bogiem jest wartościowa i dojrzała. Nie każda rozmowa z Bogiem jest modlitwą. Jeśli odmawiamy pacierz czy uczestniczymy w Eucharystii tylko dlatego, że ktoś nam to nakazał lub że w danej sytuacji tak „wypada” albo gdy próbujemy zakrzyczeć Boga naszymi wypaczonymi przekonaniami o sobie, świecie i sensie życia, to wtedy nie modlimy się i nie pozwalamy Bogu, by umacniał nas swoją bliskością, miłością i mądrością.

Modlitwa to miłość

Modlić się jest w stanie tylko ten, kto odkrywa, że jest przez Boga kochany i kto sam zaczyna Boga kochać. Jest tu analogia do ciepłych, pełnych zaufania rozmów w rodzinie. Im bardziej dzieci czują się kochane przez rodziców, tym bardziej chcą przebywać w ich obecności, tym bardziej wręcz walczą z rodzeństwem o to, by fizycznie być jak najbliżej mamy i taty, by móc patrzeć im w oczy i opowiadać o tym, co się z nimi dzieje i co w tym momencie przeżywają. Im bardziej dzieci czują się kochane i bezpieczne, tym częściej chcą się zwierzać, pytać, upewniać albo po prostu opowiadać o sobie – o tym, co wydarzyło się w ich sercu, w szkole, jakie mają plany na dziś i jutro, czym się cieszą, a co je niepokoi i powoduje pojawienie się łez. Takie pełne serdeczności rozmowy dzieci z bardzo kochającymi rodzicami są czymś analogicznym do tego, co w czasie modlitwy dzieje się między nami a Bogiem. Im bardziej czuję się ukochanym dzieckiem Boga, tym bardziej chcę być blisko Niego i tym większej radości doświadczam, gdy mówię coś do Niego albo gdy wsłuchuję się w to, co On chce mi odpowiedzieć albo podpowiedzieć.

Modlitwa chroni przed osamotnieniem

Reklama

Niektóre dzieci mają trudności w rozmawianiu z najbardziej nawet kochającymi rodzicami. Często dzieje się tak wtedy, gdy są zawstydzone swoim zachowaniem. Podobnie jest w przypadku naszej „dorosłej” więzi z Bogiem. Gdy ktoś z ludzi poważnie nas rani, wtedy cierpienie może nam przesłonić Boga i Jego miłość. Podobnie wtedy, gdy sami zbłądzimy, mamy skłonność, żeby się przed Bogiem chować. To sprawia, że najmniej modlą się ci, którym modlitwa jest najbardziej potrzebna, bo to właśnie nam, a nie Bogu potrzebne jest rozmawianie o nas samych i o naszych więziach.

Niespełnione prośby

Reklama

Często stawiamy sobie pytania: Czy Bóg w ogóle wysłuchuje naszych modlitw i próśb? Czy są one dla Niego ważne? Od innych ludzi słyszymy, że modlili się o rzeczy bardzo dobre, a to się nie spełniło. Każdy z nas też ma osobiste doświadczenie modlitwy w intencjach, które się nie zrealizowały. W takich sytuacjach reagujemy rozczarowaniem i zniechęceniem, jak niedojrzałe dzieci, które obrażają się, gdy rodzic nie spełnia jakiejś ich prośby. W niektórych sytuacjach mama czy tata rozumieją, że ich dzieci – przynajmniej na razie – nie są w stanie pojąć, dlaczego spełnienie ich prośby nie byłoby dla nich samych dobre. Bóg często jest w takiej właśnie sytuacji. On nie chce ręcznie sterować światem. Stwórca nie traktuje nas jak marionetki. Gdy prosimy o coś dobrego, to pragnie, byśmy z Nim aktywnie współpracowali w osiągnięciu tego celu. Gdy prosimy, by pomógł nam kochać naszych bliskich, to pomoże nam ponad nasze oczekiwania, lecz nie zastąpi nas w tym, co zależy od naszego postępowania. My sami blokujemy wypełnienie naszych własnych modlitw, jeśli nie podejmujemy wysiłku, by współpracować z Bogiem i we wszystkim Go słuchać. Podobnie, jeśli modlimy się o to, by ktoś z naszych bliskich się nawrócił czy uwolnił z uzależnienia – Bóg pomoże nam coraz dojrzalej tego bliskiego kochać, lecz nie zmusi go do nawrócenia, gdyż nawrócić można się tylko z własnej woli. Bóg nie zrobi za nas i za naszych bliskich tego, co my jesteśmy w stanie uczynić, gdy współpracujemy z Jego łaską.

Mocni w Bogu

Nie jest dobrze, gdy przyłapujemy się na tym, że na modlitwie zaczynamy skupiać się na naszych prośbach czy wręcz żądaniach wobec Boga. Stajemy się wtedy trochę podobni do dzieci, które przychodzą do rodziców głównie po to, by coś od nich otrzymać – zabawki, pieniądze czy pozwolenie na wyjście do kina. Gdy już wiemy, że Bóg kocha nas mądrze, staje się dla nas oczywiste, że jeśli czegoś nam brakuje, jeśli mierzymy się z jakimś bólem, niepokojem, lękiem, niedostatkiem, zmęczeniem czy dramatem w rodzinie, to w takiej sytuacji zawiedli ludzie i my sami, a nie Bóg. Gdyby Stwórca dawał się szantażować naszymi niedojrzałymi prośbami, to my czulibyśmy się coraz bardziej bezradni w obliczu zadań, które stawia nam codzienność. Bóg pragnie, byśmy dzięki współpracy z Jego łaską stawali się mocarzami ducha, a nie ludźmi, którzy zaniedbują swoje talenty i rezygnują z czynienia dobra, które jest dla nich osiągalne.

W cztery oczy

Reklama

To, co najważniejsze, dzieje się między nami a Bogiem wtedy, gdy zamykamy się w naszej izdebce i rozmawiamy z Nim w cztery oczy. Każdy z nas jest dla Niego wszystkim. Siła modlitwy nie zależy od tego, czy wypowiada ją wielki tłum wiernych, czy też czyni to pojedynczy człowiek w ciszy serca albo w małej kapliczce. Siła modlitwy zależy od tego, na ile zawierza siebie Bogu i ufa Bogu ten, kto się modli. Każdy z nas ma prawo do szukania bliskości Boga w takiej formie modlitwy, która najbardziej odpowiada jego osobowości, jego niepowtarzalnej sytuacji i wrażliwości jego serca – w samotności lub w grupie, w wielkim kościele czy na łonie przyrody, psalmami czy własnymi słowami. Ważne, by mieć wtedy czas wyłącznie dla Boga, by się na Nim skupić, by wyciszyć myśli i emocje. Bóg bowiem nie próbuje nas przekrzykiwać. On mówi do nas w ciszy, gdyż tylko skupieni i wyciszeni możemy przyjąć miłość i prawdę. Moje nastoletnie córki najchętniej modlą się o pogodę ducha, chociaż wydaje się ona modlitwą raczej dla dorosłych: „Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego”.

Udobruchać Boga?

Każdy z nas jest grzesznikiem. Każdy z nas czasem rozczarowuje samego siebie i swoich bliskich. W takich sytuacjach mamy do siebie słuszny żal, a nawet czujemy do siebie złość czy niechęć. Pojawia się wtedy pytanie o to, czy Bóg i Maryja też się na nas gniewają i czy można Ich udobruchać modlitwą. Takie obawy są zbędne, gdyż ten, kto bardzo kocha, nie gniewa się na nas, lecz się o nas troszczy. Jezus i Maryja cieszą się z nami, gdy my się cieszymy, i płaczą z nami, gdy my płaczemy. Gdy się modlimy, dajemy Bogu szansę na to, żeby uspokajał nasze serca i żeby mobilizował nas do świętości. Bóg pragnie naszego nawrócenia, a nie zawstydzenia czy lęku.

Modlitwa pozorna

A co wtedy, gdy codziennie się modlimy i gdy czynimy to już od dziesiątków lat, a mimo to czujemy, że nasza modlitwa jest jakby martwa, że nie przynosi owoców? Wtedy warto się zastanowić nad tym, czy w czasie modlitwy naprawdę spotykamy się z Bogiem. Każdemu z nas grozi to, że pod pozorem modlitwy spotykamy się sami ze sobą, że skupiamy się na naszych myślach i przekonaniach zamiast na wsłuchiwaniu się w Boga. Czasem sami sobie zasłaniamy Boga naszymi wypaczonymi wyobrażeniami na Jego temat. Sprawdzianem tego, że naprawdę spotykamy się z Bogiem, jest to, że pozwalamy, by On nas zaskoczył, by dał nam nowe siły, by podpowiadał nam takie sposoby rozwiązywania naszych trudności, które nam samym dotąd nie przychodziły do głowy.

2017-10-25 10:35

Oceń: +10 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dziurawa wiara

Warto, abyśmy wyszli z naszych własnych chat i dziur i oddali całkowite pierwszeństwo Jezusowi w Jego Słowie, Eucharystii i Kościele.

Włodzimierz Sołowiow opisywał kiedyś dziwną sektę, którą spotkał na wschodnich rubieżach Rosji. Nazwał tych ludzi „dziuromódlcami”. W niewielkich wspólnotach gromadzili się w swoich małych chatach, gdzie na głównej ścianie została wyżłobiona dziura, którą bogato zdobili. W ramach swojej pobożności spotykali się i modlili prostymi słowami: „Chato moja, dziuro moja, zbaw mnie!”. Każdy miał swoją chatę i swoją dziurę, nikt nie potrzebował żadnej wspólnej doktryny, liturgii, struktur ani większej wspólnoty wiary. Ta pogańska religia była wygodna dla wszystkich i całkowicie odpowiadała wrażliwości właścicieli dziury. Czy jednak była ona prawdziwą religią, czy tylko czarną dziurą potrzebną do zatopienia własnych potrzeb duchowych? Nie mamy wątpliwości, że to przykład na dość prymitywne i pogańskie traktowanie wiary. Olbrzymim nadużyciem byłoby porównywać ją z jakąkolwiek formą chrześcijaństwa. Warto jednak pomyśleć o mechanizmie rządzącym tą dziwną społecznością „dziuromódlców” i o tym, czy w nas też nie ma takich niebezpiecznych skłonności do znajdowania sobie własnej dziury w wierze albo do łatwego wpadania w dziury, które proponuje się nam w dzisiejszym świecie.
CZYTAJ DALEJ

Kardynał Grzegorz Ryś objął urząd arcybiskupa metropolity krakowskiego

2025-12-20 11:45

[ TEMATY ]

archidiecezja krakowska

kardynał Grzegorz Ryś

kard. Ryś

PAP/Łukasz Gągulski

W sobotę w Bazylice Archikatedralnej trwa ingres kard. Rysia na metropolitę krakowskiego. Duchowny, który przez ostatnich osiem lat pełnił posługę metropolity łódzkiego, zastąpił w Krakowie abpa Marka Jędraszewskiego.

W uroczystości biorą udział liczni przedstawiciele duchowieństwa, w tym m.in. nuncjusz apostolski abp Antonio Guido Filipazzi, kardynałowie Stanisław Dziwisz, Konrad Krajewski, Arthur Rothe, a także władze państwowe – wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
CZYTAJ DALEJ

Spotkanie opłatkowe w domu biskupów łódzkich

2025-12-20 08:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Kłys

Spotkanie opłatkowe kard. Rysia przed objęciem diecezji krakowskiej

Spotkanie opłatkowe kard. Rysia przed objęciem diecezji krakowskiej

Kilka dni przed wigilią kardynał Grzegorz Ryś - administrator apostolski zaprosił do domu biskupów łódzkich na spotkanie opłatkowe Wojewodę Łódzkiego, Prezydent Miasta Łodzi, Marszałka Województwa Łódzkiego oraz przedstawicieli: Służb Mundurowych, Kuratorium Oświaty w Łodzi, Wyższych Uczelni, mediów, świata biznesu, organizacji charytatywnych, a także duchownych bratnich wyznań chrześcijańskich, którzy odpowiedzieli na zaproszenie i przybyli, by wspólnie się spotkać i złożyć sobie życzenia.

Po odczytaniu fragmentu z Ewangelii (Łk 1, 26-38) kardynał Grzegorz powiedział między innymi – To jest obietnica potomka. Ona jest wypowiedziana najpierw w Księdze Rodzaju, w trzecim rozdziale. Wprowadzę nie przyjaźń między ciebie, a Niewiastę, między Twoje potomstwo, a potomstwo Jej. Takie potomstwo, które zmiażdży głowę węża. Ta obietnica potomstwa, potem także często w liczbie pojedynczej, obietnica potomka, ona idzie przez całą Biblię, przez całe dzieje zbawienia. Bóg obiecuje potomstwo. To znaczy, że obiecuje nam wszystkim, obiecuje macierzyństwo i ojcostwo. Macierzyństwo i ojcostwo są treścią Bożej Obietnicy. Chcę powiedzieć, że nie ma takiego stanu życia, w którym człowiek nie byłby powołany do macierzyństwa i ojcostwa. Nie ma takiego stanu życia. Zobaczcie, że ta rozmowa, o której słuchaliśmy, to jest rozmowa o macierzyństwie z kobietą, która się deklaruje jako dziewica, a Bóg chce, żeby ona przy swoim dziewictwie, którego jej nie zabierze, żeby była matką. Wszystkie osoby w Kościele, które spadają w śruby czystości są powołane do macierzyństwa i do ojcostwa. Księża, którzy składają przestrzenie życia w celibacie, są powołani do ojcostwa. Jak nie są ojcami, to są co najwyżej starymi kawalerami. Macierzyństwo i ojcostwo polega na tym, że przekazujesz życie, że chcesz się podzielić życiem. - zauważył hierarcha.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję