Podczas ostatniej pielgrzymki na Jasną Górę, w czasie nabożeństwa pokutnego prowadzonego przez siostry serafitki, kilkakrotnie pojawiła się w formie refleksji, ale także jako wezwanie w modlitwie wiernych prośba, aby Pan Bóg okazał miłosierdzie nam samym i dał łaskę, abyśmy umieli wybaczyć sobie. Bóg, jak to już wielokrotnie wyartykułował Ojciec Święty Franciszek, nie męczy się miłosierdziem, przebaczeniem. Ten dar „niezmęczonego” Boga nie może jednak dotrzeć do naszego serca, ponieważ jest ono uwięzione w okowach pychy, która sprawia, że nienawidzimy samych siebie. Nasze serca podobne są do kościelnych tabernakulów, do których zgubiono klucze. Jezus nie może przyjść, aby nas przytulić do siebie. Na przykładzie naszej dzisiejszej bohaterki chciałbym ukazać, jak ważna jest otwartość człowieka na łaskę przebaczenia i jednocześnie niejako potwierdzić swoje stwierdzenie ujawnione na początku tego cyklu, że na przełomie IX i XX wieku agnostycy, protestanci, ateiści nie dryfowali bezmyślnie na „krach” swoich poglądów, ale starali się dociekać prawdy. To był jakby ich „wkład” w zaistnienie relacji z Bogiem, której owocem były owe nawrócenia.
Reklama
Kobieta, nad której życiem i przygodą z Bogiem chcemy się dzisiaj pochylić, luteranka, dostrzegała pewien brak w świecie, wynikający z odrzucenia Boga. Pisała na przykład, krytykując środowisko feministyczne, że dąży ono do uczynienia z sytuacji kobiety niezamężnej i zarabiającej na siebie normy i ideału, umniejszając jednocześnie, a nawet eliminując stanowisko kobiety o najbardziej elementarnych powiązaniach życiowych i podkopanie jej roli jako żony i matki. W 1915 r. przyznaje, że nie czuła nigdy jakiejkolwiek niechęci do chrześcijaństwa z tego względu, że: „ledwie wiedziałam, czym ono jest. Na Kościół patrzałam, jak na całkiem malowniczą ruinę gdzieś na dalszym planie”. Warto, aby to zdanie dotarło do niektórych współczesnych katolików, którzy po niedzielnej Eucharystii przez cały tydzień często wychodzą na pozycje niechęci, a nawet złości wobec Kościoła. Odkryjmy zatem naszą dzisiejszą bohaterkę złowioną w siec miłosierdzia. Jest nią norweska pisarka, laureatka Nagrody Nobla z 1928 r., Sigrid Undset (1882-1949).
Została ochrzczona w kościele luterańskim. Jedynie mgliście pamiętała głęboko religijnych dziadków, ale już jej ojciec – sławny norweski archeolog – był raczej agnostykiem, aczkolwiek, jak zauważa biograf noblistki, „z głęboką skłonnością do wiary”. Niezbyt religijna była także matka. Mieszkali w Oslo. Sigrid zupełnie została pozbawiona religijnego wychowania. Pierwszy raz wstąpiła do kościoła jako dziecko i to zupełnie przypadkowo. Pewnej niedzieli służąca powiedziała jej, że powinna pójść do kościoła: „Wystarczy ci przejść przez ulicę, żeby tam być. Ale w tym domu nikt nigdy nie pomyśli nawet, aby odwiedzić dom Boży w niedzielę. Nie rozumiem, że też ci tego nie wstyd” (jak bardzo przypomina nam to „katechetyczny” gest służącej Brandstaetterów). W wieku 12 lat straciła ojca. To spowodowało, że po ukończeniu szkoły średniej nie podjęła studiów. Jako 16-latka poszła do nudnej pracy w biurze jednej z firm. W tej niekochanej pracy przetrwała 10 lat i 3 miesiące. Nocami oddawała się swojej pasji – pisarstwu. W pierwszych jej książkach pojawiają się rozważania natury religijnej, a zwłaszcza bolesne i zagmatwane dzieje ludzkiej miłości. Porusza problemy wiarołomstwa, zdrady, czystości, miłości małżeńskiej. W 1909 r. otrzymała pisarskie stypendium państwowe, odwiedziła Niemcy, a potem Rzym. W Wiecznym Mieście przeżyła głębię grzechu. Poznała tam rzeźbiarza i malarza Andersa Svarstada. W 1912 r. w Antwerpii zawarli małżeństwo. Tym czynem Sigrid pozbawiła troje dzieci ojca, a ich biedną matkę męża. Jedno z tych dzieci, chłopiec, był niepełnosprawny. Przez 7 lat trwania w tym grzesznym związku Sigrid urodziła Svarstadowi troje dzieci, w tym niepełnosprawną córkę. Małżeństwo rozpadło się po siedmiu latach. Sigrid wróciła najpierw do Londynu, później do Oslo. Przez te siedem lat głęboko przeżywała krzywdę, jaką wyrządziła dzieciom z prawowitego związku. Zaowocowało to heroiczną decyzją pisarki, że wróciła do Oslo nie tylko z trojgiem swoich dzieci, ale także z trojgiem pasierbów. W 1923 r. w liście do swojej przyjaciółki, szwedzkiej katolickiej pisarki, napisała: „W miarę, jak wzrastałam, ilekroć wydawało mi się, że stawałam w swoim życiu w obliczu czegoś niewytłumaczalnego czy bezsensownego, tylekroć coraz bardziej upewniałam się w tym, że Kościół katolicki, i tylko on, ma rozwiązanie, na którym można się oprzeć, i ma odpowiedź na wszystkie życiowe pytania, obojętnie, czy jest wygodnie, czy niewygodnie je zaakceptować. Jestem pewna, że mogę i powinnam przystąpić do Kościoła. On jest dla mnie jedyną odpowiedzią na cel istnienia”. W odpowiedzi pisarka zaproponowała Sigrid, aby zaczęła uczęszczać na katechezę. Co drugi czwartek Sigrid spędzała w pociągu dziesięć godzin, jeżdżąc do wskazanego przez przyjaciółkę kapłana na katechezę. 1 listopada 1924 r. została przyjęta na łono Kościoła katolickiego.
Jeszcze raz pragnę podkreślić, że łaska zaowocowała w pisarce dzięki jej osobistej determinacji w poszukiwaniu prawdy. Sigrid Undset stała się katoliczką nie tylko w słowach, ale również w czynach. Z pieniędzy uzyskanych w związku z Nagrodą Nobla zostawiła sobie tylko 1000 koron, resztę – ponad 150 tys. przekazała na cele charytatywne. 80 tys. przeznaczyła dla założonej przez siebie fundacji pomagającej rodzicom niepełnosprawnych dzieci, którzy nie otrzymywali pomocy od państwa. W czasie II wojny światowej piórem walczyła z faszyzmem. Przez Japonię uciekła do Stanów Zjednoczonych, kontynuując swoją pisarką walkę. Po wojnie wróciła do ojczystego kraju i za tę formę oporu wobec faszyzmu otrzymała najwyższe odznaczenia norweskie. Jej konwersja sprawiła, że jej matka w podeszłym już wieku również stała się katoliczką.
Prośmy Boga, by nasze kapłaństwo było iskrą Miłosierdzia, bo widocznie epoka, w której żyjemy potrzebuje tego – mówił dziś do księży bp Antoni Dydycz. Administrator apostolski diecezji drohiczyńskiej przewodniczył w katedrze pw. Trójcy Świętej w Drohiczynie Mszy Krzyżma. Na jej zakończenie. delegacje ze wszystkich parafii otrzymały zapalone lampiony z Kanonizacyjną Iskrą Miłosierdzia Bożego.
W kazaniu bp Dydycz mówił o łączności duchowej z Wieczernikiem, z Ojcem Świętym Franciszkiem a w tym roku również z nowo mianowanym biskupem, który obejmie diecezję 25 maja. – Już teraz musimy wypraszać dla niego łaski, by przyniósł do nas bogaty zasób duchowych treści i duchowych przeżyć – wzywał emerytowany biskup drohiczyński. Modlono się także za księży, którzy przeżywają trudności i zmagania wewnętrzne oraz za zmarłych księży, a także wszystkich wiernych
Bp Dydycz wyrażając radość z licznej obecności w katedrze kapłanów, przypomniał kraje, w których pracują księża z diecezji drohiczyńskiej. - Miłość i gorliwość dają o sobie znać na przestrzeni wieków. Żadne prześladowania nie były w stanie przeszkodzić, osłabić jakości jaka zawiera się w kapłańskim powołaniu. Jakości, która płynie z zaufania Jezusa Chrystusa, który swoje cierpienie i śmierć na krzyżu składa w ręce każdego kapłana – mówił kaznodzieja.
Nawiązując do listu Episkopatu Polski do kapłanów, biskup przytoczył słowa: „ To nie wyście mnie wybrali” i przypominał, ze kapłaństwo jest darem. Zwrócił też uwagę, że zarówno kapłaństwo, jak i człowieczeństwo są darami Bożymi, które należy szanować, szacunkiem tym darząc jednocześnie Stwórcę.
Administrator diecezji drohiczyńskiej nawiązał też do zbliżającej się kanonizacji i zachęcał, by przy tej okazji poznać życiorys Jana XXIII i przypomnieć sobie przesłanie Jana Pawła II.
- Prośmy Boga, by nasze kapłaństwo było iskrą Miłosierdzia, bo widocznie epoka w której żyjemy potrzebuje tego. Skoro u progu tej epoki Pan Jezus przekazał swojej świętej sekretarce tyle treści i polecił by je spisała, to widocznie na te czasy jest to konieczne. Wszyscy powinniśmy czuć się dumni, że w naszych czasach kapłaństwo utożsamia się z miłosierdziem, które może dawać o sobie znać na różne sposoby, a wszystko zaczyna się od tej iskierki, tak jak zaczęło się od skromnego żłóbka w Betlejem – mówił
W wielkoczwartkowej Eucharystii wzięli udział także alumni, siostry zakonne, służba liturgiczna przybyła z całej diecezji oraz wierni z Drohiczyna, zaś oprawą muzyczną zajęła się młodzież z Diecezjalnych Warsztatów Muzyki Liturgicznej. Na zakończenie Mszy Św. delegacje ze wszystkich parafii otrzymały zapalone lampiony z Kanonizacyjną Iskrą Miłosierdzia Bożego. To symboliczne światło ma być przekazane rodzinom w Niedzielę Miłosierdzia.
- W geście przyjęcia Kanonizacyjnej Iskry Miłosierdzia zawieramy postanowienie, że będziemy ludźmi miłosierdzia, którzy w codzienności kierują się wyobraźnią miłosierdzia i są dla siebie nawzajem znakiem podnoszącej na duchu nadziei oraz świadkami czynnej, bezinteresownej miłości i odpowiedzialnej wiary - mówił ks. dr Krzysztof Mielnicki – dyrektor Wydziału Katechezy i Szkolnictwa Katolickiego w drohiczyńskiej kurii, który przewodniczył delegacji diecezjalnej, odbierającej ten znak w Sanktuarium w Łagiewnikach, gdy w Wielki Czwartek przedstawiciele parafii odbierali go z rąk bp. Dydycza.
Iwo Hélory żył w latach 1253 -1303 we Francji, w Bretanii. Urodził się w Kermartin, w pobliżu Tréguier. Po ukończeniu 14. roku życia studiował w Paryżu na Wydziale Sztuk Wyzwolonych, później na Wydziale Prawa Kanonicznego i Teologii, a w Orleanie na Wydziale Prawa Cywilnego.
Po trwających 10 lat studiach powrócił do rodzinnej Bretanii. Do 30. roku życia pozostawał - jako człowiek świecki - na stanowisku oficjała diecezjalnego w Rennes, sprawując w imieniu biskupa funkcje sędziowskie. Zasłynął jako człowiek sprawiedliwy i nieprzekupny, obrońca interesów biedaków, za których nieraz sam opłacał koszty postępowania, a także - jako doskonały mediator w sporach.
Później poszedł za głosem powołania i po przyjęciu święceń kapłańskich skupił się na pracy w przydzielonej mu parafii. Biskup powierzył mu niewielką parafię Trédrez, a po roku 1293 nieco większą - Louannec. Iwo od razu zjednał sobie parafian, dając przykład ubóstwa i modlitwy. W czasach, kiedy kapłani obowiązani byli odprawiać Mszę św. tylko w niedziele i święta, Iwo czynił to codziennie, niezależnie od tego, gdzie się znajdował. Często, chcąc pogodzić zwaśnionych, zanim zajął się sprawą jako sędzia, odprawiał w ich intencji Mszę św. - po niej serca skłóconych w jakiś cudowny sposób ulegały przemianie i jednali się bez rozprawy. Nadal chętnie służył wiedzą prawniczą wszystkim potrzebującym, sam żyjąc bardzo skromnie. Był doskonałym kaznodzieją. Iwo Hélory zmarł 19 maja 1303 r. W 1347 r. papież Klemens VI ogłosił go świętym. Jego kult rozpoczął się zaraz po jego śmierci i bardzo szybko rozprzestrzenił się poza granice Bretanii. Kościoły i kaplice jemu dedykowane zbudowano m.in. w Paryżu i w Rzymie. Wiele wydziałów prawa i uniwersytetów obrało go za patrona, m.in. w Nantes, Bazylei, Fryburgu, Wittenberdze, Salamance i Louvain. Został pochowany w Treguier we Francji, które jest odtąd miejscem corocznych pielgrzymek adwokatów w dniu 19 maja.
Warto też dodać, że do Polski kult św. Iwona dotarł stosunkowo wcześnie. Już 25 lat po jego kanonizacji, w 1372 r. jeden z kanoników wrocławskiej kolegiaty św. Idziego, Bertold, ze swej pielgrzymki do Tréguier przywiózł relikwie świętego. Umieszczono je w jednym z bocznych ołtarzy kościoła św. Idziego. Również po relikwie św. Iwona pojechał opat Kanoników Regularnych Henricus Gallici. Na jego koszt do budującego się wówczas kościoła Najświętszej Maryi Panny na Piasku dobudowano kaplicę św. Iwona, w której umieszczono ołtarzyk szafkowy z relikwiami. Niestety, nie dotrwały one do naszych czasów, w przeciwieństwie do kultu, który, przerwany na początku XIX wieku, ożył w 1981 r. Od tego czasu w każdą pierwszą sobotę miesiąca w kaplicy św. Iwona zbierają się prawnicy wrocławscy na Mszy św. specjalnie dla nich sprawowanej.
Drugim ważnym miejscem kultu św. Iwona w Polsce jest Iwonicz Zdrój, gdzie znajduje się jedyny w Polsce, jak się wydaje, kościół pw. św. Iwona, z przepiękną rzeźbioną w drewnie lipowym statuą Świętego.
Warto też wspomnieć o zakładanych w XVII i XVIII wieku bractwach św. Iwona, gromadzących w swych szeregach środowiska prawnicze, a mających przyczynić się do ich odnowy moralnej. Bractwa te istniały przede wszystkim w miastach, gdzie zbierał się Trybunał Koronny: w Piotrkowie Trybunalskim (zał. w 1726 r.) i w Lublinie (1743 r.). W obydwu do dziś zachowały się obrazy przedstawiające Świętego: w Piotrkowie - w kościele Ojców Jezuitów, w Lublinie - w kościele parafialnym pw. Nawrócenia św. Pawła. Istniały też bractwa w Przemyślu (XVII w.), prawdopodobnie w Krakowie (zachował się XVIII-wieczny obraz św. Iwona w zakrystii kościoła Ojców Pijarów), w Warszawie i we Lwowie. W diecezji krakowskiej czczono św. Iwona w Nowym Korczynie (w 1715 r. w kościele Ojców Franciszkanów konsekrowano ołtarz św. Iwona) oraz w Nowym Sączu, w kręgach związanych z Bractwem Przemienienia Pańskiego.
Natomiast we Wrocławiu, w kaplicy kościoła pw. Najświętszej Marii Panny na Piasku, znajduje się witraż wyobrażający św. Iwo. Został on ufundowany w 1996 r. przez adwokatów dolnośląskich z okazji 50-lecia tamtejszej adwokatury.
W Lourdes zakończyła się 65. Międzynarodowa Pielgrzymka Wojskowa, która co roku przyciąga tysiące żołnierzy z całego świata. Podczas spotkania 210 żołnierzy przyjęło chrzest, a 503 przystąpiło do Sakramentu Bierzmowania.
To oznacza wzrost o 17 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem w przypadku chrztów i aż 33 proc. w przypadku bierzmowań. Dane te wpisują się w szerszy trend wzrostu liczby dorosłych przystępujących do sakramentów m.in. w Kościele katolickim we Francji. Jak przypomina portal Aleteia, podczas tegorocznej Wigilii Paschalnej we Francji ochrzczonych zostało 10 tys. dorosłych, co stanowi wzrost o 45 proc. rok do roku. W ciągu ostatniej dekady liczba dorosłych katechumenów we Francji wzrosła o ponad 60 proc.: z 3 900 w 2015 r. do 10 384 w 2025 r.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.