Reklama

Wiadomości

Z Bogiem przez sport

15 lat temu św. Jan Paweł II zwrócił uwagę, że potencjał ukryty w sporcie sprawia, iż jest on szczególnie ważnym narzędziem integralnego rozwoju człowieka oraz czynnikiem niezwykle przydatnym w procesie budowania społeczeństwa bardziej ludzkiego. Ojciec Święty zauważył, że sport może stać się czynnikiem współtworzącym cywilizację

Niedziela Ogólnopolska 10/2016, str. 48-49

[ TEMATY ]

sport

kapona / Fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rozgrywki sportowe na całym świecie cieszą się niesłabnącą popularnością, sponsorzy zabiegają o przychylność zawodników, aby na ich plecach wywindować swoje marki, zaś kibice z wypiekami na twarzy obserwują zmagania swoich ulubieńców, nierzadko też pragną podążać ich śladem. Stąd też każdy, nawet najdrobniejszy gest czy świadectwo wiary w Boga, wierności nauce Chrystusa ze strony herosów stadionów nabiera wymiaru globalnego.

Ręka Boga

Niekiedy rodzaje religijności sportowców przybierają mocno zniekształconą formę. W pamiętnym spotkaniu w ćwierćfinale mistrzostw świata w piłce nożnej w 1986 r. między Argentyną i Anglią Diego Maradona wepchnął piłkę ręką do bramki rywali i dał tym samym awans do półfinału swojej drużynie. Jak sam to potem określił, była to ręka Boga. Sam piłkarz deklaruje się jako osoba wierząca, ale – o dziwo – nie przeszkadza mu to w gloryfikowaniu takiej postaci, jak komunistyczny zbrodniarz Ernesto Che Guevara, ani w przyjaźni z nieżyjącym już Hugo Chávezem, dyktatorem Wenezueli. Były piłkarz m.in. Interu Mediolan zajął się pomocą ubogim afrykańskim uchodźcom, rozpoczął walkę z zachodnioeuropejskim stylem życia i ufundował kościół o nazwie „Schronisko przed burzą”. Podobną drogą podąża Brazylijczyk Kaká. Były piłkarz AC Milan i Realu Madryt, obecnie występujący w amerykańskiej Major League Soccer, należy m.in. do międzynarodowej organizacji chrześcijańskiej „Sportowcy dla Chrystusa”, angażuje się także w działalność społeczną na rzecz walki z głodem i ubóstwem. W skądinąd bardzo chrześcijańskich krajach Afryki i Ameryki Południowej popularne są różnej maści Kościoły protestanckie, stąd też często piłkarze zmieniają koszulkę z boiska na strój duchownych tamtejszych wspólnot religijnych. Niemniej jednak swoimi deklaracjami kierują uwagę i umysł młodych fanów, a niekiedy i adeptów futbolu, ku Bogu, co w świecie szeroko rozumianego piłkarskiego show-biznesu jest zawsze dobrym prognostykiem. Przykłady latynoamerykańskich piłkarzy, którzy osiągnęli ogólnoświatowy sukces, a przy tym nie zapomnieli o roli Boga w swoim życiu, można mnożyć. Dwukrotny zwycięzca Ligi Europy Radamel Falcao, od tego sezonu zawodnik londyńskiej Chelsea, opowiadał, jak po wygraniu Ligi Europy wszedł do pokoju hotelowego, uklęknął i podziękował Bogu. Na co dzień czyta Biblię i modli się. Po zdobyciu gola w finale Ligi Europy w 2011 r., jeszcze jako zawodnik FC Porto, Falcao odsłonił napis na koszulce pod trykotem: „Z Jezusem nigdy nie będziesz sam” (With Jesus you will never be alone), a rok później w finale tych samych rozgrywek (wtedy w barwach Atlético Madryt) nosił podkoszulek z hasłem: „Wierz, a zobaczysz chwałę Boga” (Belive and you will see the glory of God). O swoich doświadczeniach wiary, a niekiedy o okolicznościach nawrócenia opowiadali także m.in.: były obrońca Interu Mediolan i Bayernu Monachium Lúcio, były bramkarz reprezentacji Brazylii Cláudio Taffarel, niedawny bohater mundialu, a dziś bramkarz Realu Madryt Kostarykanin Keylor Navas, Brazylijczyk Zé Roberto, były napastnik reprezentacji Argentyny Abel Balbo („Moja relacja z Bogiem jest całościowa. W każdą niedzielę idę na Mszę św. Modlę się stale, codziennie. Całe życie powinno być modlitwą. Podczas codziennej lektury Biblii zdaję sobie sprawę, jak śmieszne są «problemy» piłki nożnej w porównaniu z realnym życiem człowieka. Moje życie toczy się wokół mojej miłości do Boga, do Matki Bożej”) oraz jego rodak, legenda Interu Mediolan – Javier Zanetti.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wbrew przepisom

Obowiązujące przepisy od pewnego czasu nie sprzyjają publicznemu wyznawaniu wiary przez piłkarzy. W czasie mundialu w RPA w 2010 r. FIFA zabroniła manifestowania symboli religijnych z uwagi na możliwość obrażenia uczuć religijnych rozmaitych grup społecznych. Podobny problem istnieje w Anglii, gdzie szczególnie na cenzurowanym jest religia katolicka. Odwagą wykazał się jednak nie kto inny, jak napastnik reprezentacji Anglii Wayne Rooney – uznawany za niegrzecznego chłopca futbolu zawodnik otwarcie deklaruje się jako wierzący katolik. Rzecznik prasowy angielskiej federacji zabronił mu wypowiadania się na tematy religijne. Rooney podczas treningów nosi na szyi krzyż, a w jednej z rozmów z dziennikarzami powiedział: „To moja religia, noszę krzyż od lat, a wy na ogół nie przychodzicie na treningi. Nie mogę, oczywiście, w nim grać”. Piłkarz zaznaczył, że już w dzieciństwie rysował Jezusa i modlił się do Niego. Jest absolwentem rzymskokatolickiej szkoły podstawowej, w której wystawiono mu następującą opinię: „Wayne przytacza historie z życia Jezusa z wszelkimi szczegółami. Jego zaangażowanie w dyskusje pokazuje, że jest troskliwym dzieckiem, które wsłuchuje się w potrzeby innych”. Nie jest to odosobniony przykład pobożności w lidze angielskiej. Były już piłkarz Manchesteru United Francuz Patrice Evra (dziś Juventus Turyn) po przybyciu na Old Trafford zapytał legendarnego obrońcę „Czerwonych Diabłów” Gary’ego Neville’a, gdzie jest najbliższy kościół. Ten, nieco zdezorientowany, wskazał mu drogę. Evra chciał bowiem jak najszybciej pójść i podziękować Bogu za transfer do tak znakomitego klubu.

Reklama

Na polskim podwórku

Polscy kibice doskonale pamiętają sukces Kamila Stocha na igrzyskach olimpijskich w Soczi. Dzień przed konkursem, w którym polski skoczek zdobył indywidualne złoto na normalnej skoczni, polscy zawodnicy uczestniczyli w wieczornej Mszy św. (według niedzielnej liturgii). Maciej Kot i Kamil Stoch przeczytali czytania, psalm zaśpiewał Jan Ziobro, a Dawid Kubacki odczytał modlitwę wiernych. Stoch już wcześniej publicznie dał wyraz swojej wiary. 29 maja 2012 r. w Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie odbyła się promocja „Ewangelii dla sportowca i kibica”, wydanej przez Edycję Świętego Pawła. Publikacja zawiera pełen tekst czterech Ewangelii z komentarzem z przekładu Biblii Paulistów, modlitewnik dla zawodników i kibiców oraz świadectwa wiary ludzi sportu. Znalazły się tam wypowiedzi m.in.: ciężarowca Marcina Dołęgi, byłego reprezentanta Polski w piłce nożnej, kapitana Schalke 04 Tomasza Wałdocha, bramkarza reprezentacji Polski w piłce ręcznej Sławomira Szmala, aktualnej rekordzistki świata w rzucie młotem Anity Włodarczyk oraz byłego bramkarza Liverpoolu FC, Feyenoordu Rotterdam i reprezentacji Polski Jerzego Dudka. O swojej wierze opowiedzieli także siatkarze. Mariusz Wlazły podkreśla, że w jego życiu najważniejsze są rodzina oraz wiara. „Życie opiera się na wierze, więc czym byłoby bez niej? Ważne jest, żeby nosić Boga w sercu. We wszystkich momentach mojego życia – tych prostych i tych trudniejszych – Bóg był przy mnie. Zawsze staram się dziękować Mu za to, że prowadzi mnie przez życie. Nieraz bardzo krętą drogą, lecz na pewno ku prawdzie i oświeceniu. Jak się ma chęci i wiarę, to Bóg sam nas znajdzie” – mówi siatkarz. Były kapitan reprezentacji Michał Winiarski stwierdził, że obecność Boga odczuwa na co dzień. Jak sam przyznaje, często nie ma możliwości uczestniczyć we Mszach św., ale stara się wtedy spędzać czas z Bogiem na modlitwie. Oprócz wspomnianego wcześniej Sławomira Szmala silną więź z Bogiem zachowuje Karol Bielecki. 11 czerwca 2010 r. podczas towarzyskiego spotkania z Chorwacją Bielecki stracił oko. Szczypiornista już wcześniej był osobą głęboko wierzącą. Kiedy usłyszał diagnozę dotyczącą swojego stanu zdrowia, dalej prosił Boga o siłę. Jak sam wspomina: „Może chciał mi pokazać (Bóg – przyp. M. J.), że żyłem źle, że miałem za mało czasu dla innych. Bóg nie zsyła na nas ciężaru, którego nie moglibyśmy unieść. Do każdej sprawy trzeba podejść ze spokojem, przyjąć, że w każdym upadku jest pozytywna strona”.

Również polska scena futbolowa obfituje w znakomite postacie głośno mówiące o Bogu i wierze. Nieżyjący już Gerard Cieślik wyznał, że nie wyobraża sobie życia bez wiary. „Bez wiary nie idzie się spać” – dodawał i podkreślał coraz bardziej zaniedbywaną przez wielu modlitwę wieczorną. Także legendarny Kazimierz Górski zwracał uwagę, że nigdy nie wyparł się wiary, zawsze miał Boga w sercu, a każdy jego piłkarz znał fundamentalną zasadę: „Jak pracujemy, to pracujemy, jak się bawimy, to się bawimy, a jak się modlimy, to się modlimy!”. Powszechnie znana była akcja „Nie wstydzę się Jezusa”, której ambasadorami zostali liczni sportowcy, m.in. Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski, którego poruszającą historię, nieodłącznie związaną z Bogiem, znają już chyba wszyscy. Do swojej wiary przyznawał się również najbardziej obiecujący piłkarz lat 90. ubiegłego wieku Marek Citko oraz były zawodnik Legii Warszawa i Atlético Madryt Roman Kosecki, dziś wiceprezes PZPN: „Od najmłodszych lat byłem blisko Boga i Kościoła. Tak było w czasie mojej kariery piłkarskiej, tak też jest teraz. Wraz z ks. Mariuszem Zapolskim zakładaliśmy duszpasterstwo sportowców. W czasach, kiedy grałem w Legii, ks. Zapolski był naszym kapelanem. Trenowałem reprezentację polskich księży. Byliśmy w Rzymie, gdzie polscy księża grali z Gwardią Szwajcarską i reprezentacją Watykanu. (...) Czasem modliłem się na różańcu, choć przyznam szczerze, że nie za często. Na początku kariery miałem poważną kontuzję. Nie grałem w piłkę przez pół roku. Był to dla mnie czas intensywnej modlitwy, która podtrzymywała mnie na duchu. Po pół roku wróciłem do gry. Dzięki modlitwie nie załamywałem się”. Także wśród dzisiejszych gwiazd polskiej Ekstraklasy są tacy, którzy odważnie mówią o roli Boga w życiu. Patryk Małecki, niecieszący się dobrą opinią pośród ligowców, wielokrotnie mający problemy z dyscypliną, ma na przedramieniu wytatuowany wizerunek Jana Pawła II. Zawodnik Wisły Kraków pochodzi z religijnej rodziny i stara się codziennie rano bądź wieczorem (w zależności od treningów) chodzić na Mszę św. Również słowacki bramkarz Legii Warszawa Dušan Kuciak, gdy odbierał nagrodę dla najlepszego bramkarza Ekstraklasy, podziękował Bogu, gdyż, jak zaznaczył, „bez Niego nic by nie było”.

2016-03-02 08:34

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jaka przyszłość polskiej piłki

Niedziela Ogólnopolska 39/2012, str. 40

[ TEMATY ]

sport

piłka nożna

GRZEGORZ SOWA

Tomasz Kuszczak w otoczeniu młodych adeptów piłkarskich

Tomasz Kuszczak w otoczeniu młodych adeptów piłkarskich

Coraz gorzej zaczyna się dziać w polskiej piłce - zarówno tej klubowej, jak i reprezentacyjnej. Wprawdzie nasza reprezentacja narodowa wygrała ostatni mecz z Mołdawią 2:0, lecz styl, w jakim tego dokonała, pozostawia wiele do życzenia. Źle jest również w piłce klubowej, gdzie na jesieni nie będziemy mieć żadnego reprezentanta w europejskich pucharach

Patrząc na ostatni mecz Polski z Mołdawią w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata w Brazylii, miało się wrażenie, że to nie polski zespół narodowy z dawnych lat, gdy takiemu przeciwnikowi aplikowaliśmy lekko po pięć bramek. W ostatnim meczu naszej drużyny narodowej wszystko szło jak po grudzie i powiedzmy sobie szczerze: wymęczyliśmy to zwycięstwo. Gdzie tkwi problem takiej gry? Czy w selekcji zawodników przez trenera, czy też u samych podstaw, czyli już w futbolu młodzieżowym? Wydaje się, że to drugie zapytanie ma dziś szczególną rację bytu. Do tego z pewnością dochodzi złe zarządzanie klubami piłkarskimi.
Bałagan w PZPN i w polskich klubach piłkarskich był od zawsze, lecz teraz sytuacja wygląda tak, że sięgnął on swoistego apogeum! Grzegorz Lato jak piastował swój urząd, tak dalej to robi, lecz nie idą za tym żadne wyniki sportowe. Mamy smutną polską jesień w wykonaniu polskich klubów na arenie międzynarodowej, a polska drużyna narodowa reprezentuje, krótko mówiąc, słaby poziom. Jest kilka aspektów, które wpłynęły na takie a nie inne wyniki. Zakrawa na kpinę to, że w czterdziestomilionowym państwie nie potrafimy znaleźć dwudziestu piłkarzy na poziomie międzynarodowym. Damien Perquis jest solidnym obrońcą, ale jakby go porównać np. z niegrającym już Jackiem Bąkiem czy Tomaszem Hajtą, jest to niebo a ziemia.
Dziesięć lat temu mieliśmy szczęście, że mimo ciężkich warunków piłkarskich objawiły się nam na każdej pozycji prawdziwe talenty. Nie będzie jednak tak zawsze, szczęście nie będzie wiecznie po naszej stronie. Jeżeli chcemy, aby nasza piłka miała wysoki poziom, musimy porządnie wziąć się za jej funkcjonowanie od samego dołu do góry. Trudno jest zrozumieć fakt, że płaci się kilkaset tysięcy euro prowizji menedżerskich za sprowadzenie 30-letnich zawodników, a właścicielom szkoda pieniędzy na podgrzewaną płytę. Jak młody piłkarz ma się nauczyć przyjęcia, podania, skoro musi się koncentrować, żeby trafić w piłkę? Do tego jesteśmy daleko w tyle, jeśli chodzi o suplementację organizmu... Dziś sport to typowa rywalizacja gladiatorów. Chelsea Londyn z pewnością nie wygrałaby Ligi Mistrzów bez odpowiedniego doboru mikroelementów. Medycyna idzie do przodu, a polska piłka powinna razem z nią iść w parze.
Trzeba także podkreślić, że dziś futbol to dialog. W normalnych klubach europejskich ten dialog jest prowadzony. A u nas każdy klub stara się skrywać jakąś własną tajemnicę, żeby nikt w jego świat nie wchodził. Drugą sprawą jest problem trenerów. Tu muszą być spełnione dwa aspekty, mianowicie: minimum umiejętności piłkarskich wśród przyszłych nauczycieli piłkarskiego rzemiosła i znajomość języka obcego. Takie powinny być kryteria w szkole trenerów. Ale dopóki będzie tak, że trener w Polsce zarabia 700 zł, to zapomnijmy o sukcesie. Windujemy pensje do poziomu 500 tys. euro dla zawodników, uposażenie dla ekstraklasowych trenerów, a ludzie, którzy wychowują dzieci, dostają 500-1000 zł. Później taki trener szuka dodatkowej pracy, bo musi utrzymać rodzinę. Jak będzie szukał pracy w pięciu miejscach, to nie będzie miał czasu, żeby myśleć, jak z tych młodych chłopców zrobić dobrych piłkarzy. W klubach zachodnich natomiast jest inaczej. Szef akademii zarabia tam miesięcznie 20 tys. euro. Potem ta pensja idzie w dół. Nie chodzi o to, żeby szef akademii Śląska Wrocław zarabiał 20 tys. euro, bo to nie jest dziś możliwe, ale niech dostanie 20 tys. zł, trener juniorów - 15, a ci od trampkarzy - 7-8. Żeby byli pewni o byt rodziny. Jeżeli nie weźmiemy się za solidną reformę polskiej piłki, to żaden Krychowiak czy Obraniak nam w tym nie pomoże. Tu po prostu trzeba mieć szeroki, przemyślany plan działania. Bez tego ani rusz!

CZYTAJ DALEJ

Matko Bolesna w Staniątkach biednych, módl się za nami...

2024-05-07 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Jarosław Tarnowski

Możemy dziś powiedzieć, że Matka Boża Bolesna ukochała ziemią krakowską.

Rozważanie 8

CZYTAJ DALEJ

Rada Stała KEP przypomina stanowisko Kościoła nt. godności każdej istoty ludzkiej

2024-05-08 16:49

[ TEMATY ]

KEP

godność

Adobe.Stock

W związku z narastającą w przestrzeni publicznej i działaniach rządu presją dotyczącą zmiany prawnej ochrony życia ludzkiego w kierunku legalizacji zabijania dzieci w łonie matek, pragniemy przypomnieć jednoznaczne i niezmienne stanowisko Kościoła w tej kwestii - napisali członkowie Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski w Stanowisku w sprawie prawnej ochrony ludzkiego życia.

Członkowie Rady Stałej KEP przypominają punkt 47. Deklaracji Dykasterii Nauki Wiary Dignitas infinita o godności człowieka. „Kościół nie przestaje przypominać, że «godność każdej istoty ludzkiej ma charakter istotowy i obowiązuje od chwili poczęcia do naturalnej śmierci. Uznanie tej godności jest niezbywalnym warunkiem wstępnym ochrony egzystencji osobistej i społecznej, a także niezbędnym warunkiem tego, by braterstwo i przyjaźń społeczna mogły się urzeczywistniać między wszystkimi narodami na ziemi». Opierając się na tej nienaruszalnej wartości ludzkiego życia, magisterium Kościoła zawsze wypowiadało się przeciwko aborcji” - czytamy w Deklaracji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję